Szyszka
-
Przywództwo kojarzy się z czymś poważnym. Z dostojną osobą, która stoi na szczycie hierarchii, przewodząc czemuś wielkiemu. Ale czy tylko wtedy rzeczywiście możemy mówić, że ktoś pełni taką rolę? John C. Maxwell w swojej książce „Pięć poziomów przywództwa” obiecuje podzielić się z czytelnikami „sprawdzonymi etapami maksymalizacji osobistego potencjału”. Mając za sobą wiele książek dotyczących zarządzania, jestem ciekawa, czy będzie to kolejny poradnik, który zasypując czytelnika ogólnikami sprawia, że zamiast rozmyślać nad swoim potencjałem walczymy z sennością? Przekonajmy się!
Książkę możemy podzielić na kilka etapów. Poza zwięzłym, ale też wzbudzającym zaciekawienie wstępem dochodzimy do testów, które pomogą nam określić: jakie mamy predyspozycje do bycia przywódcą, na którym poziomie kształtują się nasze relacje z podwładnymi oraz – o ile to możliwe – jak jesteśmy oceniani z perspektywy podwładnych. Dane te będą stanowiły punkt wyjścia do dalszej lektury. Czy wykonanie tych testów jest konieczne? Myślę, że nie, ale byłby to wielki błąd, bo dzięki nim można się lepiej umiejscowić w dalszej części lektury i wyciągnąć dla siebie wiele cennych porad.
Kolejna część, to pięć rozdziałów odpowiadających tytułowym pięciu poziomom przywództwa. Każdy z nich ma taką samą strukturę, co okazało się bardzo pomocne przy próbie wyszukania i szybkiego porównania między poziomami. Z tej części książki dowiemy się m.in., jakie są plusy i minusy danego poziomu (tak, tutaj autor gra w otwarte karty i nie ukrywa, że bywa też ciemna strona takiego stanu), jakie są najlepsze zachowania i obowiązkowe zasady przywództwa, oraz co należy zrobić, aby po osiągnięciu danego etapu dźwignąć się do kolejnego.
Tu od razu mogę przyznać, że już od pierwszego poziomu książka zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Moje obawy o kolejną porcję ogólników okazały się zupełnie nieuzasadnione. John C. Maxwell udowadnia, że posiada szeroką wiedzę, co istotne popartą własnym wieloletnim doświadczeniem i chętnie się nią dzieli. Nie wzbrania się od wskazywania popełnionych błędów, co dodatkowo podkreśla, że nawet jeśli zdarzy się gdzieś potknąć, to wcale nie oznacza, że szczyt staje się nieosiągalny.
Dodatkowym atutem książki jest to, że autor odwołuje się do wielu różnych dziedzin życia. Od sportu, przez religię, politykę, biznes, a nawet rodzinę. Tak, bo wszędzie tam, gdzie są ludzie i konieczna jest między nimi współpraca, tam mamy styczność z przywódcami. Takimi, którzy wybili się na tle tłumu i naturalną koleją rzeczy zostali mianowani na leaderów, oraz niestety takimi, których awans i zajęcie stanowiska zarządczego przyszło w oparciu o znajomość czy inny mało mobilizujący efekt. O tym zjawisku i jego skutkach niezwykle często słyszymy w telewizji, więc żeby nie psuć wrażenia, i zdrowia psychicznego, pominę ten wątek. Ale są też rodzice, którzy powołując do życia nowego człowieka stają się za niego odpowiedzialni. I nie chodzi tu tylko o schematyczne i surowo brzmiące odchowanie, ale żeby także pracować nad sobą, by być mądrym przewodnikiem/przywódcą w drodze do dorosłości.
Autor nie podaje na tacy gotowej recepty na osiągnięcie sukcesu, ale poprzez jasne przykłady daje do zrozumienia, które aspekty relacji są niezbędne, i jakie zachowania pomogą nam je uzyskać. Reszta zależy już tylko do samego zainteresowanego. Na ile przełoży dany wątek na swoje życie i jaki włoży trud, by ten poziom uzyskać.
Chyba jasno trzeba sobie powiedzieć, że pomimo różnego rodzaju predyspozycji nie każdy osiągnie wskazywany szczyt. I nie dlatego, że mu się to nie uda, ale dlatego że stwierdzi, że poziom, w którym się idealnie odnajduje, to np. „trójka” i zrobi wszystko, żeby jak najlepiej pielęgnować i rozwijać ten etap. Czy to coś złego? Ani trochę! Autor wyraźnie opisuje, czym charakteryzuje się dany etap, opowiada o jego plusach i minusach (bez ukrywania, jak wiele pracy to kosztuje), i jedyne co, to zachęca do stałego i konsekwentnego rozwoju. A ten, w zależności od naszych potrzeb i charakterów może być różny. Grunt, żeby wykorzystać posiadany potencjał i osiągać sukcesy, które dadzą poczucie spełnienia. Ale nie tylko jako jednostki, ale także jako zespołu, bo w końcu człowiek, to istota, która żyje w społeczeństwie.
Wszystkim tym, którzy już pracują nad sobą lub widzą/chcą zobaczyć przed sobą perspektywę spełnionego przywódcy, szczerze polecam tę pozycję. Czytaną od A do Z, czytaną wyrywkowo, ponownie otwieraną po jakimś czasie – po prostu warto ją znać.