Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Sigma [Ebook]

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Sigma [Ebook] | Autor: Marek Herman

Wybierz opinię:

Agnesto

  Czy potrafimy spędzać czas w ciszy? Pewnie banalne pytanie i oderwane od rzeczywistości, ale jakże istotne. Czy potrafimy robić coś, siedzieć, ćwiczyć, czy choćby myśleć sami ze sobą w otoczeniu jedynie ciszy? Wszystko zagłuszamy, a czas – ten wolny – zapychamy banałem. I hałasem. Musi się  coś dziać i musi być słychać jakieś dźwięki, bo jak to tak w kompletniej głuszy kującej w uszy? Cisza to też muzyka – ale dla koneserów.

 

Skąd u mnie takie przemyślenia? Skąd w ogóle temat wyciszenia, spokoju i odpoczynku poza codziennym hałasem? Moja zaduma jest wynikiem lektury Sigmy” Marka Hermana. To niebywały wręcz, mistrzowsko wykonany obraz ciszy, która wyostrza zmysły do tego stopnia, że człowiek popada w chorobę. Interakcje człowieka z naturą sprawiają, że ten pierwszy okazuje się być słabą, nieodporną dwunożną istotą. A jak to się ma do Alberta Graysona, bohatera „Sigmy”?

 

Alberta poznajemy w drodze powrotnej na Ziemię. Opuścił odległą Sigmę lecz w wyniku awarii systemu wraz z innymi pasażerami został zmuszony do dwudniowego przebywania w bazie „Trans-Cosmica” w pobliżu Ziemi. Tu poznaje Vilię Lux, poetkę i matematyczkę. Nawiązuje się między nimi rozmowa, w której to poznajemy tytułową SIGMĘ. Ale nie tylko. Sigma to nie tyle planeta, co cały świat dla ludzi – naukowców tam przebywających. To tu dochodzi do odkryć, przeprowadza się liczne badania i jednocześnie zwalcza się te nowopowstające. Najczęściej z tajemniczymi chorobami, których nijak nie można zrozumieć, a co gorsze, zapobiegać, czy leczyć. W obliczu chorób okazuje się, że nauka nie znajduje zastosowania.

 

Albert wraz z ekipą naukowców pracował na Sigmie. Baza zbudowana na potrzeby ludzkich projektów została wyposażona w sprzęt najnowszej technologii, a sam budynek i wnętrze wykonane na wzór ekskluzywnego domo-hotelu. W końcu trzeba tu osiąść na kilka lat (ziemskich) i trzeba stworzyć namiastkę domu. I wszystko byłoby bajeczne, gdyby nie epidemia tajemniczej choroby nazwanej Sigma. Kosmos „broni się” przed „zdobywającymi” go ludźmi. Którzy poza swoją Ziemią traktowani są jak intruzi, nieproszeni goście. Tu bowiem okazało się, że człowiek doskonale radzi sobie z najtrudniejszymi problemami technicznymi, ale nie potrafi opanować sam siebie – swoich instynktów ani namiętności. Jesteśmy bezradni w odniesieniu do siebie samych. I Sigma właśnie uzmysłowiła to badaczom i naukowcom przybyłym z Ziemi. Szepcze do nich: „Jesteś słaby”, „Nie znasz siebie, a mnie chcesz poznać?” i owym podszeptem otumania ich umysły, pęta ciała i ujawnia ich bezradność wobec natury. Człowiek popada w letarg, śpi kilka dni i nocy, zachowuje się, jak bezmyślny robot zaprzęgnięty do ludzkiej automatycznej codzienności. Każdy bowiem ową zarazę przechodzi indywidualnie, dlatego też odkrycie sposobu leczenia jest wręcz niemożliwe. Sigma jest tajemnicą. Nikt nie potrafi jej rozpracować. Nie wiadomo, jak ją wyciszyć, ewentualnie kontrolować. Planeta broni się przed inwazją, chce zachować siebie dla siebie, pozostawić boski porządek świata i nie być kolejnym zdobytym miejscem dla człowieka. Ludzka ingerencja jest zwalczana bez słów. Epidemia czyni swoje mówiąc „Zacznij od eksploracji siebie, a potem odkrywaj i adaptuj obce tereny, ale zacznij od siebie samego”.

 

Marek Herman stworzył niesamowitą powieść z gatunku science fiction. „Sigma” jest bowiem  konglomeratem psychologii, obyczajowości, naukowości i fantastyki. To osadzona w przestrzeni kosmicznej książka, którą pochłaniasz buzując ciekawością i kipiąc od emocji. „Sigma” to 140 stron  majstersztyku literackiego. Inny świat, inny wymiar ale jakże znane „ludzkie” poletko. Okazuje się, że człowiek gdziekolwiek by nie osiadł, zawsze jest sobą – sobą z własnymi problemami i myślami. Prędzej czy później wychodzi jego autentyczna natura, bo – co jest odwieczną prawdą – człowiek wszędzie zabiera swój wewnętrzny bagaż własnego egoizmu. Marek Herman owego podróżnika umieścił na planecie Sigma, przyciągnął do niego chorobę i pokazuje nam obraz nas samych. Posługując się science fiction ukazuje nam coś na miarę earth fiction (fikcji ziemskiej). Tak może być wszędzie. Jesteś sam na sam z ciszą, z pustką, z dala od domu i bliskich, od materializmu, od wygody domowych pieleszy. I co? I okazuje się, że jesteś słaby. Że jesteś podatny na wirusa. Że jesteś ciałem, które w każdej chwili może umrzeć. Nie jesteś nieśmiertelny czy niezniszczalny, a cały świat nie należy do ciebie – i nigdy należeć nie będzie. Autor daje nam do zrozumienia, że mamy Ziemię. Zmusza czytelnika do zadumy, do konfrontacji, do rozmowy.

 

Masz Ziemię, resztę zostaw dla innych

 

„Sigma” to genialnie skonstruowana, przemyślana i poprowadzona literacko książka, która otumania w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Wywołuje zadumę, ale i konsternację. Zmusza do rozmów    i niekończących się dyskusji. Ta powieść wymaga wręcz podniesienia do rangi najważniejszej w swoim gatunku. To perełka, którą śmiało umieściłabym na liście OBOWIĄZKOWYCH LEKTUR szkolnych.

 

„Sigma” to kosmiczny klejnot rynku wydawniczego.

 

„Literaci tworzą fikcję, bo rzeczywistość im nie wystarcza”, podczas gdy naukowcy-kosmonauci „zmieniają rzeczywistość, bo taka jaka jest, też im nie wystarcza”. I, jak napisała Viliia w jednym ze swoich ulubionych wierszy:

Po co cały wszechświat

maleńkiemu człowiekowi?

Po co bezkres czasu i przestrzeni?

Skąd zamysł Stwórcy aż tak szczodry?

(…) A może po to, żebyś mógł

wpisać w świat swój powód,

dla którego Kosmo sjest bezkresny”.

Tworzymy (Wszech)świat na miarę człowieka,

A tymczasem to człowiek jest stworzony na miarę Wszechświata”.

 

Zauroczona, z tętniącym biciem ludzkiego serca w piersi, jestem ludzko szczęśliwa, że „Sigma” trafiła do moich rąk. Tak dobrych powieści polskich autorów – i to z gatunku science fiction! - winno być znacznie, znacznie więcej. Inteligentne książki przyciągają inteligentnych ludzi. Budzą często naukowca w kimś, kto się tego po sobie nie spodziewał. Takie książki zaskakują czytelniczo. Póki co Marek Herman to perła pośród posuchy i śmieci. To szafir o szlachetnym oszlifowaniu i niesamowitej wręcz wartości to ewenement nie mający konkurencji. Podium zajmuje „Sigma”.

 

Na marginesie dodam myśl poboczną, książka aż prosi się o złotą kolorystykę na okładce, a nie mroczną i czarną... Ale to moje sigmańskie spostrzeżenia. A może... to początek choroby niezbadanej dotąd Sigmy?

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial