Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Współczesna Dramaturgia Ukraińska

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Współczesna Dramaturgia Ukraińska | Autor: Praca Zbiorowa

Wybierz opinię:

Lukardis

Agencja Dramatu i Teatru nie poprzestaje w swoich staraniach mających na celu popularyzację mniej znanych sztuk. Jedną z publikacji, która bardzo dobrze ten zamiar spełnia, jest „Współczesna dramaturgia ukraińska. Od A do Ja”, gdzie przedstawionych zostało osiem sztuk bardzo młodego pokolenia teatralnego u naszych wschodnich sąsiadów.

 

W pewien sposób można tę książkę uznać za duchową kontynuację pozycji „Nowy dramat ukraiński. T1. W oczekiwaniu na Majdan”, która to również została przygotowana pod redakcją Anny Korzeniowskiej-Bihun. W tamtej jednak oparto się pokusie umieszczenia sztuk bezpośrednio komentujących transformacje polityczne, by skupić się na przemianach samego teatru – teraz „kameralnego, wsłuchanego w szepty, wpatrzonego w półcienie – poszukującego, eksperymentującego, zmieniającego poetyki”. Omawiana antologia zaś nie stroni od tego tematu, choć jednocześnie nie czyni go centralnym. Prace ośmiorga twórców i twórczyń, zorganizowane w porządku alfabetycznym, są przeniknięte wojennym strachem i krytyką polityczną, ale jednak nie stanowią głównego klucza organizującego publikację. To po prostu kolejny przekrojowy wycinek środowiska artystycznego na Ukrainie, który powoli zaczyna rozjaśniać sytuację.

 

Wśród zaprezentowanych autorów pojawiają się zarówno tacy, z którymi polski czytelnik mógł mieć do czynienia – jak zaprezentowany we wcześniejszej antologii oraz posiadający ugruntowaną pozycję Arje Pawło – jak i ci, których sylwetka jest raczej enigmatyczna (i ich ilość jakby nie patrzeć raczej przeważa). Dzięki krótkim notkom biograficznym oraz bardzo zgrabnym, zarysowującym temat i treściwym wstępie Anny Korzeniowskiej-Bihun czytelnik ma jednak jakiś punkt wyjścia, z którego może przejść do rozumienia samych tekstów dramaturgicznych.

 

Jeśli o nie chodzi, ile tekstów – tyle podejść do materii teatralnej w ogóle. Monogram Natalii Błok „Przez skórę” wykorzystując bardzo prostą metaforę stresu pourazowego manifestującego się jako fizyczna epidemia korzysta z materii przede wszystkim literackiej, który to trop dzielą z nim również „Polarnicy” Maszy Wakuły, gdzie bardzo rozbudowane didaskalia próbują zbudować przestrzeń pomiędzy bohaterami, żoną i mężem, którzy wspólnie radzą sobie ze sobą nawzajem oraz sytuacją, którą zostawili w kraju pochodzenia. Pomimo zasadniczej niemożliwości dotarcia się, ich imiona są dokładnie takie same, co również interesująco gra z emocjonalnym wymiarem sztuki, jednak ciężko stwierdzić, czy w tym konkretnym przypadku rzeczywiście można byłoby mówić o dramacie przydatnym scenicznie. W rejonach eksperymentalnych plasuje się również „Czas na pilates”, podobno niewystawiany w swoim czasie; nic dziwnego, wszak w nim wewnętrzny dramat bohaterki staje się silnie zrytmizowany, skoncentrowany raczej na fizyczności aniżeli napięciu między bohaterami, którego tam w gruncie rzeczy nie ma.

 

Nie brakuje jednak też tekstów, które bez problemów można sobie wyobrazić na scenie. Już sam Arje Pawło prezentuje podejście raczej klasyczne, dokonując w „Chwała bohaterom” diagnozy narodowej posługując się konfliktem między dwojgiem weteranów; „Dźwięki i głosy” Ołeksandry Hromowej próbują poddać pod osąd tak główną bohaterkę, jak i żywioną przez nią miłość, jednak nie przestaje ona cały czas funkcjonować w cieniu wojny. „Studnia” Dimy Łewickiego najbardziej bezpośrednio dotyka tematów politycznych, do stopnia zabronienia wystawiania sztuki w Federacji Rosyjskiej; za to „Białofartuszność” Tatiany Kycenko, sztuka mająca już swoje sukcesy na festiwalach, pogrywa sobie z aktualną sytuacją i w komediowy, niemal groteskowy sposób zajmuje się… lekarzami. Antologię kończy „Gdzieś i około” Anny Jabłońskiej, twór tyleż liryczny, co melancholijny.

 

Przyznać należy, że jak na ambitny zamysł sprowadzania wschodniej dramaturgii na grunt polski, redaktorka poradziła sobie świetnie. Pomimo niezwykłego bogactwa samej sceny artystycznej na Ukrainie, udało się wybrać osiem drastycznie innych, a jednak pozostających na zbliżonym, dość wysokim poziomie sztuk. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że ktoś zainteresuje się tą pozycją i faktycznie polskiemu widzowi dane będzie zobaczyć coś na scenie.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial