Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Na Przemytniczych Szlakach

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Na Przemytniczych Szlakach | Autor: Dariusz Hieronim Stobiecki

Wybierz opinię:

Ambros

Macie ochotę na niecodzienne wrażenia i podróż przez przestworza świata śladem przemytników? Odrobina strachu i przerażenia, mnóstwo niepewności i pytanie, co będzie jak mnie złapią? Czy rzucam się w oczy? Czy się czymś wyróżniam? Przenikliwy wzrok służb specjalnych krążących po lotniskach i dworcach przyprawia o drżenie serca. Kto dzisiaj wpadnie im w oko...

 

Dariusz Stobiecki zabiera nas w podróże niebezpieczne i dalekie, ale mające przynieść duże i w miarę łatwe pieniądze. Nie trzeba się wiele napracować, wystarczy trochę sprytu i dużo odwagi. A później można nie pracować przez najbliższe miesiące lub, jak się miało pecha, odpoczywać w małej i stłoczonej celi. Warto pamiętać, że wszystko, co opisuje autor, naprawdę się wydarzyło. Być może w pewnych momentach trochę przekoloryzował, ale znakomicie przelał na papier swoje wrażenia i odczucia, swój niepokój i obawy o dzień następny. Mieliśmy znakomitą okazję wędrować u jego boku szlakami przemytu najpierw złota i elektroniki, a później haszyszu. To pełne kolorowych barw i duchowych przeżyć podróże przez Azję i Europę, zwłaszcza Nepal, Singapur, Indie i inne ciekawe zakątki Dalekiego Wschodu. W tych egzotycznych miejscach autor oddaje się duchowym przeżyciom, refleksjom i medytacjom. Głęboko i intymnie zastanawia się nad sensem istnienia, nad miejscem człowieka we wszechświecie. Poznaje kulturę i zwyczaje mieszkańców odwiedzanych krajów, karmi oczy pięknymi widokami i krajobrazami.

 

Jedno jest pewne, z takim kompanem u boku nie można się nudzić. Nauczymy się szmuglować haszysz w podeszwach butów, przekraczać granice z podrobionym paszportem i walizką pełną zakazanego towaru. Nie ominie nas przyjemność spędzenia kilku miesięcy w indyjskim więzieniu, gdzie można ułożyć sobie w miarę poprawne relacje z innymi, ale oczywiście nic za darmo. Spokój i przyjemności kosztują.

 

Na przemytniczych szlakach. Podróże przez Azję i Europę to reportaż odważnego mężczyzny, który przez kilka lat zajmował się przemytem przez kraje Azji i Europy. Wybrał niebezpieczne zajęcie, ale liczył się z tym, że każda podróż może być ostatnią podróżą w dany region. Może już nie być powrotu. Przy okazji autor wiele czasu poświęcał na swoje wewnętrzne przeżycia, starał się zachować równowagę, trochę dla ciała i trochę dla ducha.

 

Opowieść napisana łatwym i przystępnym językiem, barwnie i ciekawie, czasami czuć powiem naleciałości z buddyzmu, ale przez to można przebrnąć. Co mogę wypomnieć autorowi? Jak dla mnie dość często powtarza się schemat jego przeżyć i podróży. Często wraca do tych samych krajów, zasad postępowania i utartych zwyczajów, momentami powiewa delikatnie nudą i wrażeniem, że to już było w tej lekturze.

 

Ale pomimo małych mankamentów warto wybrać się w niebezpieczną i podniecającą podróż, być może w jedną stronę. Ale kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Całkiem jak bohater tej reporterskiej relacji...

 

żuczek75

 Zwykle, kiedy biorę do ręki książkę autora, którego nie znam szukam o nim jakiś informacji. Tym razem nie udało się znaleźć kompletnie nic. Trudno się dziwić, że swoją tożsamość ukrywa osoba, która na kartach książki przyznaje się do kontrabandy, nawet jeśli część winy okupiona została pobytem w więzieniu. Może ta sama obawa kazała autorowi czekać ponad 30 lat z ujawnieniem swoich przemytniczych wyczynów? Nie wiem, kiedy przestępstwo tego rodzaju ulega przedawnieniu, ale pewnie termin właśnie minął, stąd to „wyjściez cienia”. Szkoda, że informacje na okładce nie informują, że to historie sprzed 30 lat. Inaczej wygląda już Azja, inaczej Europa. Opisy miejsc są już zdezaktualizowane. A i przemyt z pewnością nie jest już taki sam. Autor opatrzył książkę biało-czarnymi zdjęciami swojego autorstwa z lat osiemdziesiątych. Są słabej jakości, pokazują miejsca ważne dla autora, ale nie wnoszą one żadnej wartości dodanej. A i opisy zdjęć pozostawiają wiele do życzenia (powtórzenia, zdawkowość).

 

Wydawca na okładce obiecuje „wyjątkową powieść”. Faktycznie jest zupełnie inna niż można się spodziewać. Wyobrażałem sobie, że to będzie awanturnicza powieść, trzymająca w napięciu, pełna niesamowitych przygód i zwrotów akcji. Nic bardziej mylnego. Mam wrażenie, że to bardziej podrasowany dziennik niż powieść. Trudno tu mówić o fabule, a raczej o kronice wypadków.

 

Główny bohater jest Polakiem, który za komuny, próbuje zarabiać w twardej walucie. Przemyca kamery VHS (czy ktoś jeszcze je pamięta?) i inne elektroniczna gadżety, a nawet sztabki złota czy narkotyki podróżując w Azji głownie pomiędzy Singapurem, Nepalem i Indiami oraz po Europie. Jego zleceniodawca wykłada kasę na towar, opłaca podróż i odpala dolę. Zleceniodawcy się zmieniają, zmieniają się trasy i przemycane towary. A jednak czyta się o tym bez emocji. I nawet wpadka, która kończy się więzieniem jest zupełnie „niefabularna”. Złapali, skazali, zamknęli. Opis samego więzienia i panujących tam zwyczajów jest faktycznie ciekawy. Moim zdaniem to najciekawsza część książki. Ale opis to opis. Nie wymaga dramatyzmu.

 

Dziwne są moim zdaniem obszerne rozważania na temat wierzeń Hindusów czy Nepalczyków i ich obyczajów. Splecenie tego rodzaju refleksji z opisami szmuglu jest nie lada ryzykownym zabiegiem. Osób które kupiły książkę zwabione tajemnicami przemytu na szlakach Europy i Azji, w mojej opinii nie są zainteresowane, głębokimi skądinąd deliberacjami na temat buddyzmu i hinduizmu. Z drugiej strony szukający takich przemyśleń, raczej nie sięgną po książkę o szmuglerach. Koniec końców taki pomysł na przemieszanie wątków uważam za nietrafiony. Nawet jeśli założymy, że trafiają się medytujący przemytnicy, to raczej stanowią rzadkość.

 

Dobrze skonstruowana fabuła i postać bohatera pozwala się utożsamić z nim i wciągnąć w przygody. Niestety w moim przypadku to nie wyszło. Byłem zdystansowany i nie mogłem pojąć, dlaczego fascynacja przygodą i życiem na krawędzi jest tak silna, ze popycha człowieka coraz dalej i dalej w przestępczy świat i nawet czas spędzony w więzieniu nie stanowi nauczki i nie skłania do refleksji i powrotu do życia w zgodzie z prawem. Oczywiście rozumiem motywacje bohatera, jego zamiłowanie do adrenaliny i łatwych pieniędzy, jednak autor nie pozwala mi poczuć tych emocji i utożsamić się z bohaterem.

 

Niestety przeżycie kolorowego życia nie gwarantuje napisania dobrej powieści.

Justyna

 „Na przemytniczych szlakach. Podróże przez Azję i Europę” Dariusza Hieronima Stobieckiego to nie jest zwykła książka o podróżach. Sam tytuł wskazuje, że autor zabierze nas do krajów Azji i Europy. I nie będzie to zwykła podróż.

 

Książka Stobieckiego jest przede wszystkim prawdziwa. Pamiętajcie, że nie jest to opis wycieczki zorganizowanej, podczas której przebywa się w luksusowych hotelach. Zresztą to czasy 80. XX w. – w 1989 roku autor wyruszył w podróż. Tak na marginesie – szkoda, że okładka książki nie ujawnia że akcja początkowo dzieje się w czasach dla niektórych zamierzchłych, poza tym dzisiaj kwestie przemytu z pewnością wyglądają zupełnie inaczej, inne są też konsekwencje czynów zabronionych. Ogólnie jest kolorowo i wyraziście. Autor jest narratorem, a do tego doświadczonym obserwatorem. Szanuje kulturę, niekiedy jest zmuszony usprawiedliwiać zachowania napotkanych ludzi. Lekki styl, zwinna narracja, opisy treściwe (ale nie przegadane), które silnie oddziałują na wyobraźnię odbiorcy, to zaleta „Na przemytniczych szlakach”. Nie zapominajcie o sporej ilości subiektywnych komentarzy, opinii i odczuć.

 

Przemyt kamery. Indie i Nepal. Wyprawa przemytnicza ze złotem. Singapur. Przerzuty drobnicy elektronicznej. Szybkie biznesy. Bombaj. Haszysz. Więzienie Tihar… Szwajcaria, Holandia i Praga. Stop! Więcej nie zdradzę!

 

Co wydarzy się tym razem? Czy szczęście dopisze? Czy rzucam się w oczy? Czy się czymś wyróżniam? Co będzie jak mnie złapią?

 

Gdyby w książce opisane zostały lata współczesne mógłby to być podręcznik o przemytnikach. A tak, to obraz tamtych czasów, kultury i obyczajów. Tam barwnie, kolorowo i szczęśliwie, a w Polsce tamtych czasów ocet na półkach, fiat 126p i zakupy na kartki. Dzięki tej książce jesteśmy w stanie sobie wyobrazić co czuje człowiek, który niesie na plecach pokaźne ilości haszyszu. Ile to stresu? Ile niebezpiecznych sytuacji? Przygoda? Ważne, że misje przemytnicze nie były głównym powodem podróży autora – wyrusza w podróż duchową, etnograficzną, chcąc znaleźć równowagę ciała i ducha. Z drugiej strony cały czas towarzyszy nam (czytelnikom) myśl, że autor imając się przemytu wybrał niebezpieczne zajęcie, przy którym trzeba się liczyć z niepowodzeniem, gdzie każda podróż może okazać się tą ostatnią, taką bez powrotu.

 

Trudno jednoznacznie zakwalifikować „Na przemytniczych szlakach”. Powieść? Opowieść? Literatura podróżnicza? Reportaż? Przewodnik? Wszystkiego po trochę. Daj się ponieść fabule i dotknij singapurskiego złota, posmakuj nepalskiego haszyszu, bądź bliżej najwyższej góry, zobacz świątynię jednej z bogiń – Kali. Prócz szczegółów dotyczących przemytu autor przemyca rozważania na poważniejsze tematy (m.in. wyznanie, kult, wierzenia, życie w biedzie, różnice w klasach społecznych), wszystko to utrzymane we wspomnianym lekkim stylu, przyjemnie i wciągająco. Całość uzupełniona czarno-białymi zdjęciami, pewnie aparatem z epoki – ziarniste i słabej jakości (i szczerze nie wnoszą za wiele do treści).

 

Próbowałam znaleźć jakiekolwiek informacje na temat autora. Bezskutecznie. Jedynie książka ma profil na portalu społecznościowym. A tam wpolubieniach, komentarzach i zdjęciach pojawia się osoba Dariusza Stobieckiego, ale brak jakiejkolwiek notki biograficznej. Czym się dzisiaj zajmuje? Czego nauczyły go podróże i przemyt?

 

„Na przemytniczych szlakach” to barwna wędrówka w przeszłość, choć mimo tych wszystkich zalet nie jest tak wciągająca jak się spodziewałam. Zbyt długie opisy religijnych rytuałów i przemyśleń potrafią znudzić…Zbyt często powtarza się schemat i szczegóły podróży, tak że zastanawiasz się czy dobrą stronę czytasz…

 

Mimo wszystko - miłej lektury! Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.

Doti

       Jest taki cykl reportaży, zrealizowany przez National Geographic – „Koszmarna wyprawa”. To fabularyzowane opowieści oparte na całkowicie prawdziwych historiach. Ludzie z różnych stron świata, skuszeni mozliwością szybkiego zarobienia większej gotówki, podejmują się przewiezienia narkotyków dla grup przestępczych. Najczęściej do Stanów Zjednoczonych i Europy z Azji i Ameryki Południowej. Poznajemy ich tragiczne historie, kończące się pojmaniem i osadzeniem w więzieniu.

 

       „Na przemytniczych szlakach. Podróż przez Azję i Europę” autorstwa Dariusza Hieronima Stobieckiego (pseudonim) pozostaje w tej właśnie strefie tematów. To autobiograficzna relacja polskiego przemytnika z jego niebezpiecznych wojaży. Bardzo osobista, zawierająca przemyślenia i przeżycia, z którymi sami nie chcielibyśmy mieć do czynienia, ale dreszcz emocji, jaki przechodzi nam po plecach podczas lektury, dodatkowo jeszcze wzmacnia jej przekaz.

 

       Autor trudnił się przemytem w 1989 roku, kiedy to przewoził z Singapuru do Indii złoto. Oczywiście nielegalnie. Później przyszedł etap narkotyków, haszyszu i marihuany, transportowanych z Nepalu do Europy. To już lata 90-te. Szczególnie przemyt tych drugich w wielu krajach zagrożony jest bardzo wysoką karą. Co prawda nie poznamy tu wielu szczegółów związanych z samym technicznym zagadnieniem przemytu, szczegółowych jego tras chociażby. Ale to akurat chyba dobrze.

 

       Natomiast same odczucia autora omówione są tu obszernie, a jego podenerwowanie udziela się też nam. Trzeba mieć mocne nerwy, by podjąć takie ryzyko. W dodatku od tej potężnej dawki adrenaliny, która występuje w takich ekstremalnych sytuacjach w ekstremalnym stopniu, można się po prostu uzależnić. Wiedzą coś na ten temat wielbiciele sportów ekstremalnych.

 

       Autor jest także zafascynowany religią i filozofią Wschodu. Lubi o nich opowiadać i naprawdę potrafi to robić. I nie jest to tylko czysto teoretyczna fascynacja. Dariusz Hieronim Stobiecki jest bowiem praktykującym buddystą. Poznajemy więc tajniki medytacji w połączeniu z historią i kulturą Azji. Można się sporo dowiedzieć i mocno zdziwić. W dodatku jest to zwyczajnie bardzo interesująco opowiedziane, co prowokuje do dalszego zgłębiania tematu.

 

       Duże znaczenie ma fakt, że nie jest to opowieść wymyślona, ale do głębi prawdziwa. To robi zawsze wrażenie. I choć styl jest bardzo przystępny, a akcja biegnie, nawet wręcz galopuje przed siebie, my czasami musimy książkę odłożyć, by złapać chwilę oddechu. Bo dużo tu się dzieje, często serce zatrzymuje się ze strachu. Przewijają się różni ludzie, dla nas bardzo ciekawi, egzotyczni, choć nie zawsze mili. Treść uzupełniają zdjęcia, co jest dodatkowym atutem. Można zobaczyć wiele z tego, o czym przed momentem czytaliśmy.

 

       Mamy więc przygodę, napięcie, sensacyjną wręcz akcję, z chwilami przerwy na medytację, wczucie się w religijno – metafizyczne zawiłości. To wszystko uzupełnione charakterystyką ciekawych miejsc i ludzi. Nic, tylko otwierać książkę i zagłębić się w lekturze.

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial