Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Wampir Jak Się Rodzi Zło

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Wampir Jak Się Rodzi Zło | Autor: Magda Omilanowicz

Wybierz opinię:

Kozel

 […] o czynach każdego człowieka w znaczącym stopniu przesądzają jego wczesne doświadczenia i bez znajomości tych doświadczeń nie można zrozumieć niczyjego zachowania ani na nie wpłynąć – takie słowa usłyszałam kiedyś w jednym z odcinków dość znanego serialu „Alienista”. Trudno odmówić przywołanemu zdaniu słuszności i siłą rzeczy przyszło mi ono na myśl, gdy czytałam książkę Magdy Omilianowicz. „Wampir” ma zresztą bardzo wymowny podtytuł „Jak rodzi się zło”. Tytuł ten w pewien sposób podsumowuje prowadzenie tej szczególnej opowieści.

 

„Wampir” to uzupełniona wersja wydanej w 1995 roku „Bestii. Studium zła”. Centralną postacią – tytułowym potworem – jest Leszek Pękalski, jedna z bardziej znanych osób w historii polskiej kryminalistyki. Mimo upływu lat, jego osobowość nadal stanowi zagadkę dla specjalistów analizujących umysły psychopatów.

 

Omilianowicz, pytając „jak rodzi się zło”, ma świadomość, że nie znajdzie prostej odpowiedzi. Analizuje jednak życie „wampira z Bytowa” od samego początku, nie omijając ani trudnego dzieciństwa, ani pierwszych lat młodości. Cała opowieść jest prowadzona chronologicznie, ale na tym poziomie to nie daty odgrywają kluczową rolę. Ze zdumieniem odkryłam – być może to jest właśnie najgorsze – że z każdą kolejną stroną jednoznaczne potępienie mordercy stawało się, przynajmniej   w moim przypadku, coraz mniej możliwe. 

 

Pękalski jawi się jako człowiek ograniczony umysłowo, z uszkodzonym mózgiem i wspomnieniami  z dzieciństwa, których nikt z nas nie chciałby mieć. Lekarze psychiatrzy zdiagnozowali u niego nekrofilię, nimfofilię, sadyzm i pedofilię. Największe wątpliwości w tej diagnozie wzbudza fakt, że Pękalski, już po zatrzymaniu, każdemu z dziennikarzy mówił coś innego, jakby bawił się sytuacją. Z drugiej jednak strony, nie sprawia wrażenia manipulanta. Wydaje się być prosty i poczciwy. Nieustannie domaga się litości i współczucia, mimo że sam opowiada o wszystkim, co zrobił,  na zimno. Ale czy to jego wina? Tak ogromne zmiany w obrębie centralnego układu nerwowego  i płata czołowego siłą rzeczy przekładają się na brak empatii i kierowanie najbardziej podstawowymi, często zwierzęcymi, potrzebami.

 

Autorka doskonale przedstawiła niepozorną osobowość, która – i mnie wodząc na manowce – stanowiła sekret, dlaczego przez tak długi czas Pękalski umykał wymiarowi sprawiedliwości. Omilianowicz przedstawia historie kobiet, które nigdy nie bały się „wampira z Bytowa”, bo jego postać, strachu wzbudzić nie mogła. Kiedy orientowały się, jak poważna jest sytuacja, było już za późno. Najbardziej przerażają wypowiedzi nauczycieli i wychowawców z ośrodka dla upośledzonych dzieci, którzy mieli kontakt z Pękalskim. Są oni zdania, że gdyby dziś zetknęli się z podobnym przypadkiem, nie potrafiliby dostrzec zagrożenia.

 

Omilianowicz z pewnością sięgnęła po niełatwy temat. Pękalski jest fenomenem i największą tajemnicą powojennej polskiej kryminalistyki. Prawdopodobnie nigdy nie zostanie określone, ile zbrodni ma na swoim koncie, śledczy jednak mają pewność, że zna takie szczegóły morderstw,  o których wiedzieć może jedynie ich sprawca. 

 

Psychologia postaci to pierwszy  filar tej książki. Drugim jest próba znalezienia odpowiedzi na pytanie, co robić z takimi osobnikami. Przywrócić karę śmierci, która nadal wzbudza wiele kontrowersji? Izolować w więzieniu dożywotnio? Zamykać w zakładzie psychiatrycznym do końca życia? Nie będzie wielkim spoilerem, jeśli zdradzę, że żaden z rozmówców Omilianowicz – a jest tu ich wiele, między innymi Michał Fajbusiewicz czy śledczy prowadzący sprawę Pękalskiego – nie znaleźli jednoznacznej odpowiedzi. Mimo to warto poznać ich stanowisko.

 

Leszek Pękalski – z jednej strony: maszyna do zabijania, z drugiej: osobnik niezwykle prymitywny  w swoich odruchach. Czy gdyby ktoś w dzieciństwie zainteresował się Leszkiem, to wszystko by się nie wydarzyło? Czy obecna w jego wspomnieniach gumowa lalka, której nie chciał kupić mu szwagier, ocaliłaby życie kilku kobiet? Omilianowicz nie ucieka od trudnych pytań. Dotyka złożonego tematu, traktując go z pieczołowitością, a jednocześnie dużą delikatnością i szacunkiem dla ofiar. To kolejny argument przemawiający za tym, by sięgnąć po tę pozycję.

Doti

       Magda Omilianowicz napisała książkę, przy czytaniu której cierpnie skóra i włos jeży się na głowie. Tytułowym wampirem jest Leszek Pękalski, psychopata, nekrofil, zabójca i gwałciciel. Człowiek o mocno zaburzonej osobowości i zmianach organicznych w ośrodkowym układzie nerwowym. Choć właściwie określenie „człowiek” w tym przypadku jest chyba nadużyciem. Zachowanie bestii z Bytowa przypominało bardziej zwierzęce dążenie do zaspokojenia popędu za wszelką cenę, tu i teraz, natychmiast. Zmieniał się wtedy, zaczynał się trząść, ślinić, zachowywał się co najmniej dziwnie. Zero empatii i jakichkolwiek uczuć wyższych. Jeżeli współczucie, to tylko dla siebie samego, biednego, odrzucanego przez wszystkich Leszka. Najważniejsze to najeść się do syta, albo najlepiej na zapas oraz zaspokoić swój popęd seksualny. A ów był monstrualny, potrafił zawładnąć Pękalskim bez reszty, wszystko inne odsuwając na bardzo daleki plan.

 

       Pisząc reportaż, autorka rozmawiała z rodzinami ofiar, w pamięci których wydarzenia sprzed lat nie zatarły się ani na jotę, wciąż tak żywe, jakby miały miejsce wczoraj. Żal po stracie bliskich dalej boli. Namówiła na zwierzenia samego „wampira”, ale też osoby znające Pękalskiego bliżej, udzielające mu pomocy: jego wujka, siostrę bliźniaczkę, babkę Nowakową, u której dłuższy czas mieszkał. Nikt z nich nie przypuszczał, kim tak naprawdę jest ten niechlujny, wiecznie głodny, stroniący od ludzi i gadający wiecznie o kobietach i żeniaczce chłopak.

 

       Wiele z morderstw autorka zrekonstruowała w kolejnych rozdziałach, opierając się na informacjach uzyskanych z wywiadów, z prasy, z akt postępowania w poszczególnych sprawach. Przedstawiła je w sposób sfabularyzowany, konstruując prawdopodobne dialogi, monologi wewnętrzne, odtwarzając scenerię i okoliczności, przytaczając też fragmenty zeznań. Trzeba przyznać, że w ten sposób jeszcze wzmogła siłę oddziaływania tekstu na wyobraźnię czytelnika.

 

       Z jej rozmów ze sprawcą wyłania się odpychający obraz bestii, traktującej kobiety (a szerzej, w ogóle ludzi) w sposób czysto instrumentalny i nawet nie próbującej tego maskować. Jego słowa: „może mi dadzą dziewczynę z Caritasu”, jakby mowa była o rowerze czy innej pożądanej przez niego rzeczy, przerażają. Spacerując wzdłuż szosy i spoglądając na mijające go pojazdy, marzył o posiadaniu samochodu. Ale nie w celu li tylko wycieczek krajoznawczych. „Najlepszy byłby duży samochód, taki żuk, dajmy na to, albo nyska. Mógłby w nim przez wiele dni trzymać dziewczynę i jeździć z nią po całym kraju, a i tak nikt by nie wiedział, co Leszek ma w środku”.

 

       Sam opis zdarzeń to jedno. Faktycznie budzi emocje, które każą co i rusz odkładć książkę, by po chwili jednak nerwowo znów po nią sięgać. Ważne jest jednak, jak wiele ważnych pytań przychodzi nam do głowy w trakcie lektury, ile ważkich refleksji i moralnych dylematów przewija się przez nasze myśli, zaprzątnięte tematem jeszcze długo po przeczytaniu ostatnich stron.

 

       Na ile trudne dzieciństwo, alkoholizm lub choroba psychiczna rodziców, złe traktowanie przez nich, przemoc fizyczna i psychiczna, znęcanie się w szkole, poniżanie przez rówieśników, kształtują osobowość., wpływają na późniejsze postrzeganie rzeczywistości, wybory. Jak duże w tym zakresie znaczenie mają geny. Czy gdyby Pękalski był kochanym i chcianym dzieckiem, wychowywał się w spokojnej, troskliwej rodzinie, zostałby innym, lepszym człowiekiem ? A jednak żadne z jego rodzeństwa nie poszło tą samą drogą. Czy gdyby zauważono wcześniej jego problemy psychiczne i emocjonalne, objęto go odpowiednią terapią psychologiczną i leczeniem farmakologicznym, można by przeciwdziałać tak dużemu zwichnięciu osobowości? Przecież pierwsze symptomy było widać już we wczesnym dzieciństwie. Lubił znęcać się nad zwierzętami, „patrzeć, jak moja żona kury na rosół zabija”. Nawet te kury swą drobną ręką przytrzymywał, by się przy tym zabijaniu nie wyrywały.

 

       Sam Pękalski podkreślał mocno swoje nieszczęśliwe dzieciństwo, starając się rozbudzić w ludziach współczucie. Był przekonany, że może ono usprawiedliwić wszystkie jego późniejsze bestialskie postępki. Czy jednak miał rację?

 

       Wątpliwości wzbudza też słuszność wyrażania zgody na liczne wywiady, jakich Pękalski udzielał dziennikarzom. Był tym zachwycony. Szum medialny wokół jego osoby imponował mu. Było to dodatnie wzmocnienie zbrodniczych zachowań. To nie jedyny przestępca, która stał się celebrytą, o którym pisano artykuły, książki, kręcono filmy. Manson, Bundy, Trynkiewicz, Breivik – wszyscy oni odcinali kupony od swojej popularności. Stawali się coraz bardziej zadowoleni z siebie, roszczeniowi i rozkwitali w blasku fleszy i atmosferze zainteresowania. Czy to jednak w porządku wobec ofiar, ich rodzin i całego społeczeństwa?

 

       Dylematów jest znacznie więcej. Choćby fakt, że obecnie nie orzeka się kary śmierci i tacy ludzie przebywają w więzieniach na koszt nas wszystkich. Pękalski miał w więzieniu lepiej niż na wolności, co sam przyznawał. Gdyby jeszcze do celi doprowadzano mu dziewczyny, to byłby po prostu szczęśliwy. Może gdyby ten, którego większość rozmówców autorki opisuje jako wałkonia i lesera, musiał w więzieniu podjąć pracę i odpracować swój wikt i opierunek, bardziej by odczuł ten pobyt jako karę, a nie nagrodę.

 

       W trakcie lektury zaczynamy też doceniać współczesne zdobycze kryminalistyki, możliwość oznaczania materiału genetycznego i inne technologiczne osiągnięcia. Gdyby wówczas było możliwe posłużenie się takimi metodami, w tym centralną bazą komputerową przestępstw, co pozwoliłoby na połączenie z sobą ofiar z różnych rejonów Polski, to uratowałoby to życie wielu kobietom. Bowiem Leszek Pękalski, choć niby upośledzony umysłowo, działał nad wyraz sprytnie, doskonale się kamuflował i mylił tropy, jeżdżąc po całym kraju. Podczas przesłuchań zaś zręcznie manipulował nawet doświadczonymi śledczymi. Jak na osobę, która chciała uchodzić za chorą psychicznie i niepoczytalną, bardzo skrupulatnie przygotowywał się do zbrodni i je planował.

 

       Dlatego, choć ustawa o bestiach, na mocy której sąd może umieścić osobę, która po odbyciu kary nadal stwarza zagrożenie, w Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie, budzi wiele kontrowersji, to jednocześnie nie można jednoznacznie zgodzić się z takimi, naprawdę wielkimi autorytetami jak profesor Monika Płatek czy Adam Bodnar, że jest to niedopuszczalne. To po prostu następny dylemat, trudny, a może nawet niemożliwy do zerojedynkowego rozstrzygnięcia: dobro jednostki czy bezpieczeństwo reszty społeczeństwa.

 

       Jak na jedną, niewielką objętościowo, bo niespełna 250 stronicową książkę, tematów do przemyślenia nasuwa się bez liku. I oprócz świetnego researchu, literackiej biegłości, nośnego tematu, to jednak te nasze późniejsze refleksje i zaduma nad złożonością świata i ludzkiej psychiki są chyba najcenniejszą wartością tego znakomitego reportażu.

 

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial