Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Bez Pana I Plebana

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Bez Pana I Plebana | Autor: Dariusz Zalega

Wybierz opinię:

Lukardis

Ostatnie czasy, począwszy od wydanej w zeszłym roku i bardzo dobrze przyjętej „Ludowej historii polski”, charakteryzują się przywracaniem należnego szacunku zwykłym ludziom, którzy tworzyli ten kraj; wypełnianiem białych plam w historii pisanej dotychczas przez klasę panującą albo „równiejszą z równych”. Na razie jest to jednak ruch stosunkowo niewielki, na którego czele stoją zaangażowane politycznie księgarnie kameralne oraz małe wydawnictwa. Jednym z nich jest wydawnictwo RM, które ruszyło z serią o nazwie, nomen omen, „Ludowa historia Polski” zajmującą się tematem od najróżniejszych stron. Jedną z jej odsłon jest właśnie „Bez pana i plebana” – próba przyjrzenia się Śląskowi z punktu widzenia zwykłego ludu, wykroczenia poza znane na ogół powstania śląskie.

 

Pomimo tego, że autor, Dariusz Zalega, zajmował się już tym tematem podczas pisania książki „Śląsk zbuntowany”, nie można mówić o powtórzeniu się tematu. Tamta lektura była w naturze bardziej reportażowym przyjrzeniem się konkretnemu tematowi, jakim był udział śląskich antyfaszystów. Ta natomiast – bardziej ogólnym, mającym ambicje monograficzne (pomimo nienaukowej formy i kompozycji) zbiorem, jak zostało to nazwane, 111 gawęd. To w sumie dobre określenie na formę, której inaczej nazwać się nie da – ni to opowiadanie, ni konkretne opracowanie. Zamiast tworzyć cegłę przydatną tylko pasjonatom, Zalega stawia na krótkie, 3-5-stronicowe zarysowanie dużej ilości tematów w porządku chronologicznym. Pomimo skąpej objętości, nie są one skąpe w merytorykę ‒ odwołują się do sporej ilości źródeł i informacji, ale nie korzystają z nich bezkrytycznie. Czasem jednak widać braki warsztatowe autora w zakresie kreowania krótkich form; cała wiedza podawana jest  w sposób bardzo suchy, momentami przypominający artykuły z Wikipedii. Czyta się to nie najgorzej, ponieważ przyjęcie takiego stylu oznacza jednocześnie pewną klarowność i zwięzłość w podawaniu faktów, niemniej jednak sprawia, że pochłanianie dłuższych partii tej pozycji staje się niemal niemożliwe (a tym bardziej zapamiętywanie czegokolwiek). 

 

Pod względem samego zakresu czasowego na pierwszy rzut oka wydaje się, że obrana przez autora skala jest ambitna – akcja pierwszej „gawędy” rozgrywa się w 1534 roku, a kończy mniej więcej w momencie końca II wojny światowej. Część opowieści dotyczy konkretnych buntów, niektóre organizacji, jeszcze inne zaangażowanych w protesty osób. Nie mogę jednak odeprzeć wrażenia, że książce na lepsze by wyszło, gdyby zorganizować te rozdziały w sposób problemowy (np. wokół konkretnej myśli, bo wiadomo, że zupełnie inaczej protestują głodni rolnicy, a inaczej mieszczanie zainteresowani anarchistycznym ideami); w ten sposób odeszłoby wrażenie chaotycznej pobieżności. Tymczasem w obecnym kształcie tej pozycji dość mocno razi szybkie przejście przez początkowe dekady i przejście od razu do dobrze rozwiniętego ruchu robotniczego, a w części XIX i XX-wiecznej ‒ poświęcenie mniejszej ilości stron ruchom chłopskim.

 

Rzeczą, której nie mogę przemilczeć, jest brak całościowej bibliografii. Po każdym rozdziale znajduje się bardzo krótki (zawierający na ogół od 1 do 3 pozycji) wypis dalszej literatury dla zainteresowanych, jednak dość jasnym jest, że opracowanie pozycji wymagało jej większej ilości (a jeśli Dariusz Zalega opierał się tylko na wypisanych… cóż, tym gorzej dla niego, bo nie jest to wybór zbyt obfity i różnorodny, nawet biorąc pod uwagę niszowość tematu). Często przywołane pozycje to publikacje „z epoki”, do korzystania z których przydaje się już wyjściowo raczej obfita wiedza historyczna. Tym samym nie sprawdzają się ani jako bibliografia dla całej książki (zresztą kompilowanie jej ze wszystkich 111 gawęd po kolei byłoby bardzo męczące), ani sensowna propozycja dla człowieka zainteresowanego, ale w temacie niewyrobionego.

 

Krótko mówiąc, „Bez pana i plebana” to bardzo ciekawa i wpisująca się w bezprecedensowy nurt pozycja, jednak jej pożyteczność rysuje się bardzo wąsko. To przede wszystkim dobra książka, by rozszerzyć swoje horyzonty i zrozumieć skalę zjawiska, jednak w żadnej mierze nie jest wystarczająca.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial