Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Pustynny Książę Księga I

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Pustynny Książę Księga I | Autor: Peter V. Brett

Wybierz opinię:

Olga Piechota

Mam wrażenie, że niekiedy sami nie wiemy, co siedzi w naszej duszy. Dobre czasy sprawiają, że wiele naszych zasobów psychicznych ukrywa się głęboko w nas i zostaje zapomniane. Jednak kiedy przyjdą czasy mroku, gdzie będziemy musieli się zmierzyć z nowymi wyzwaniami, być może z cierpieniem i walczyć, by żyć dalej według naszych wyznaczników, możemy okazać się kimś innym. Kimś o wiele silniejszym, kimś, kto pozornie z dnia na dzień się zmieni i osiągnie więcej niż sam byłby w stanie przypuszczać. Zdarzyła się Wam taka sytuacja?

 

Wojna z demonami się zakończyła, a świat stał się spokojnym miejscem, a przynajmniej tam, gdzie chroni wielki run. Księżniczka Olive ma rodziców słynących ze swojej odwagi w czasach wojny z demonami. To między innymi oni odpowiadają za to, że udało się pokonać demony. Dlatego od dziewczyny wymaga się więcej niż od innych, zarazem ograniczając jej normalne życie. Tym bardziej że Olive kryje pewien sekret, który mógłby wywołać zbyt wielkie wzburzenie u poddanych i nie tylko. Czy uda się go zachować? Czy wojna z demonami na pewno się zakończyła?

 

Polskie okładki książek Petera V. Bretta od dawna przyciągały mój wzrok, lecz mijały lata, a ja pozostawałam tylko w sferze wiedzy o tym, że estetycznie je lubię i że chciałabym zapoznać się z treścią. Potrzeba było powstania nowego cyklu, bym wreszcie zdecydowała się na przeczytanie. Tak o to za sobą mam pierwszy tom "Cyklu Zmroku", czyli "Pustynnego Księcia". Czy to powieść, a co za tym idzie seria, dla mnie?

 

Od pierwszych stron zszokowało mnie, jak prosty w odbiorze jest styl pisarski autora. To bardzo rozbudowana fantastyka, więc spodziewałam się dość trudnego, ale za to mocno wyobrażeniowego języka. Tymczasem przede mną ukazał się styl niedopracowany i wywołujący we mnie pewien dyskomfort. Niekiedy miałam wrażenie, że czytam literaturę strice młodzieżową i dlatego muszę zmierzyć się z czymś miejscami zbyt infantylnym. W mojej głowie pojawiała się myśl, jakby cała powieść była pisana na szybko, bez ponownego przeczytania. Oczywiście wiem, że tak nie było i oprócz autora czytało tę książę wiele osób zaangażowanych w wydanie, nie mówiąc o tłumaczach. A akurat i twórczość pisarską, i twórczość translatorską tłumacza znam, więc wiem, że to nie od niego wychodzi mój problem. On sięga głębiej.

 

Jednak by nie popaść w zbytnie narzekanie na małe mankamenty, muszę przyznać, że fabuła okazała się niezmiernie ciekawa i wciągająca. Po przeczytaniu przeczuwam, że to zapowiedź czegoś większego, co jeszcze nieraz zaskoczy mnie zwrotami akcji i barwnością uniwersum. Tym bardziej że na tę chwilę mogę zapoznać się z innymi cyklami pisarza osadzonymi w tym świecie. W porównaniu do stylu językowego autor w samej historii udowodnił, że nigdzie się nie śpieszy i całkowicie zdaje sobie sprawę, że by stworzyć wielką powieść fantasy, należy uzbroić się w cierpliwość. Stosuje zabieg dwutorowości historii, co doceniam i uważam, że jest fantastycznym wyborem w stosunku do tej opowieści.

 

Natomiast samym uniwersum byłam zaintrygowana już od dawna, więc wejściu w ten świat towarzyszyło olbrzymie podekscytowanie, które towarzyszyło mi przez większość czasu. Na tę chwilę mój umysł nie jest w stanie zrozumieć całości, mam też problem z wyobrażeniem sobie tego świata, ale traktuję to jednoznacznie jako zaletę, bo to dowód na to, że całe uniwersum jest na swój sposób czymś potężnym i rzeczywistym. Ma wiele niewiadomych, ale na nie jest jeszcze wiele czasu. I zakładam też, że inaczej wyglądałaby moja sytuacja, gdyby nie moje ograniczenia związane z brakiem znajomości "Cyklu Demonicznego".

 

Niestety w "Pustynnym Księciu" da się zauważyć trudno wybaczalną wadę. I mówię tutaj o kreacjach bohaterów, które w mojej opinii są po prostu niedopracowane, mimo potencjału osobowości. Gdy czytałam, zachowanie Olive i jej przyjaciela Darina było dla mnie niewyobrażalnie dziecinne jak na ich wiek. Olive nie wzbudziła we mnie żadnych pokładów sympatii. Dopiero z czasem poczułam, że jestem w stanie dać jej szansę, więc liczę, że kolejny tom zmieni moje odczucia w stosunku do niej. Autor ewidentnie chciał ukazać zmianę psychiczną u dziewczyny, ale nie wykonał tego w przemyślany sposób, co zniweczyło jego plany. Natomiast sam Darin jest postacią przekochaną i przesympatyczną, tylko niestety rzadko się pojawia.

 

 

Tematycznie książka daje szansę czytelnikowi wyrwać się ze sfery stereotypów. W dość intensywny sposób ukazuje, że nawet jeśli uważamy się za osoby tolerancyjne i pełne akceptacji w stosunku do odstępstw, to niekoniecznie musi tak być w rzeczywistości. I nie jest to odbiór negatywny, tylko stwierdzenie faktu. Od dziecka jesteśmy karmieni pewnymi schematami i nasz mózg potrzebuje dużo czasu, by zrozumieć, że można inaczej patrzeć na świat. Dla niektórych pewnie ta zmiana jest nawet niemożliwe, choćby mieli dobre chęci. W "Pustynnym Księciu" znajduje się też cichy ukłon w stronę siły przyjaźni, co jest lubianym przeze mnie motywem, a nie nachalność tego zabiegu przemyca wiele wartościowych treści.

"Pustynny Książę" mimo że nie jest pozbawiony wad, otworzył mi możliwość zapoznania się z nowym światem. To otwarte drzwi do poznania czegoś unikatowego i pozwolenia sobie na choćby próby zrozumienia rzeczy niecodziennych. Bez wątpienia będę czytać drugi tom, a tymczasem na dniach planuję zapoznać się z "Malowanym Człowiekiem", czyli książką rozpoczynającą tak osławiony cykl pisarza.

Pani M

Od wydarzeń opisanych w „Otchłani”, czyli od zejścia Wybawiciela do Otchłani, minęło 15 lat. I wydawać by się mogło, że nowy świat jest bezpieczny, demony zniknęły, nie trzeba już bać się nocy i tego, co ona ze sobą przynosi. Istna sielanka. Ale czy na pewno?

 

Tym razem bohaterami są Olive i Darin, czyli córka Leeshy i Ahmanna oraz syn Arlena i Renny. Zaczynają właśnie wchodzić w dorosłe życie, ale nie jest to dla nich proste zadanie. Żyją w cieniu swoich rodziców, którzy brali udział w wojnie z demonami, dokonali wielkich rzeczy. Teraz muszą mierzyć się z tym brzemieniem i niemożliwymi do spełnienia oczekiwaniami.

 

Muszę powiedzieć, że z jednej strony bardzo czekałam na tę książkę, ale jednocześnie się jej obawiałam. W pewnym momencie lektury „Cyklu Demonicznego” poczułam znużenie tym, co się w nim dzieje. Miałam wrażenie, że wszystkiego jest za dużo i właściwie gubię główny wątek. Mimo to mam słabość do pióra tego autora. Uważam, że Peter V. Brett potrafi oczarować wytworzonym przez siebie światem. I tu od razu odpowiem na pytanie, które może nasunąć się w waszych głowach, czyli czy można czytać „Cykl Zmroku” bez znajomości „Cyklu Demonicznego”. I tak, i nie. Ja akurat piszę z perspektywy osoby, która czytała poprzedni cykl, więc mam ułatwione zadanie, byłam w stanie odnaleźć nawiązania, rozumiałam je i nie miałam poczucia, że nie wiem, o co chodzi. Jednak doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie dla wszystkich będzie to jasne i mogą pojawić się wątki, które w trakcie lektury będą niezrozumiałe. Moim zdaniem Brett zakłada to, że czytelnicy zapoznają się z przygodami Arlena, Renny, Leeshy i Ahmanna, zanim zasiądą do lektury tego cyklu. W kilku miejscach to widziałam. Ale to tylko moje zdanie. Znam ludzi, którzy nie czytali „Cyklu Demonicznego”, a są zachwycone „Cyklem Zmroku”, nie ma tutaj reguły.

 

Kiedy zabrałam się za czytanie pierwszej części „Pustynnego księcia”, czułam, jak mój zapał do lektury gaśnie z każdą kolejną stroną. Jak niemiłosiernie irytowali mnie bohaterowie. Każdemu bez wyjątku miałam ochotę trzepnąć w tył głowy na opamiętanie. Chociaż muszę powiedzieć, że Darin denerwował mnie mniej niż Olive. Nie to, że z miejsca go pokochałam, ale mniej boleśnie spędzało mi się z nim czas. Nieco obawiałam się tego, że jeśli będę już do końca miała takie młodzieżowe narzekanie na zło i niesprawiedliwość tego świata, to po prostu nie doczytam książki.

 

Na szczęście akcja w końcu zaczyna się rozkręcać. Szkoda tylko, że dzieje się to mniej więcej w połowie książki. Do tego momentu miałam wrażenie, że albo słucham jojczenia, albo czytam opisy i akcja nawet nie drgnie do przodu o milimetr. Irytowało mnie to, niemal zgrzytałam zębami z bezsilności.

 

Ta historia ma spory potencjał na to, by rozwinąć się w kolejnych częściach cyklu. W pewnym momencie miałam wrażenie, czytając ją, że wróciłam do „Malowanego człowieka”, jeśli chodzi o klimat, co bardzo mnie ucieszyło. Nie potrafię jednak opędzić się od myśli, że „Cykl Zmroku” jest bardziej nastawiony na nastoletnich czytelników. Może się mylę, ale póki co mam takie wrażenia. Nie chcę jednak skreślać go tylko po pierwszym tomie, więc zobaczę, jak dalej poukłada się fabuła.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial