Bacha85
-
Zawsze z wielką przyjemnością sięgam po książki w okołogórskich klimatach. Wspomnienia alpinistów i himalaistów zawsze robią na mnie wielkie wrażenie. Dlatego też z ogromną przyjemnością sięgnęłam po książkę: „Nanga Parbat. Droga doskonała”, napisaną przez włoskiego himalaistę Daniele’a Nardi oraz dokończoną przez Alessandrę Carati. To emocjonująca opowieść o starciu człowieka z górą oraz o tym,jak kłopotliwy bywa hermetyczny świat wspinaczy.
Daniele Nardi nie był jakimś wybitnie utalentowanym himalaistą. Miał na swoim koncie przyzwoity dorobek osiągnięć, ale daleko mu było do zostania postacią rozpoznawalną, czy w jakimkolwiek kontekście pionierską. Pochodzący ze środkowych Włoch od samych początków musiał mierzyć się z niechęcią włoskiego środowiska himalaistycznego, zdominowanego przez mieszkańców podnóży Alp. Jego jednak od najmłodszych lat ciągnęło w góry aż w końcu trafił na nią: Nangę Parbat – górę piękną i niezwykle trudną, jeden z tych mniej dostępnych ośmiotysięczników, na którego szczyt wiodła wytyczona wcześniej trasa. Dla Daniele’a Nardi ta góra była miłością, przekleństwem i obsesją – gdy zobaczył jej zbocza, gdy pierwszy raz jego oczom ukazało się Żebro Mummery’ego wiedział, że musi podejść pod Nangę właśnie nim.
Książka wydana przez Replikę to w zdecydowanej większości wspomnienia jednego z jej autorów, dokończone już pośmiertnie przez dziennikarkę, stawiającą swoje pierwsze kroki w naprawdę wysokich górach. To bardzo subiektywna opowieść o człowieku i jego pasji, o stawianiu kolejnych kroków na drodze do celu. O narodzinach obsesji, powstaniu życiowego celu i wszystkich przeszkodach, jakie stanęły na drodze. To bardzo osobista relacja, dotykająca tematów, które swego czasu w świecie alpinistycznym były kontrowersyjne. Poznajemy tu perspektywę jednego z zaangażowanych bohaterów z całkowitym pominięcie pozostałych stron zaangażowanych w wydarzenia.
„Nangę Parbat. Drogę doskonałą” czyta się bardzo dobrze, napisana barwnym językiem niesie ze sobą ładunek emocji jej autora. Dzięki temu opowieść jest autentyczna i porywająca. Mamy okazję zajrzeć w umysł opanowany jedną myślą, człowieka, którego życie sprowadzało się do pogoni za marzeniem, za górą idealną i doskonałą drogą. Wejście, o którym będzie głośno, z którego Danielle Nardi mógłby być dumny. Jednak w książce nie zabrakło innych wątków, wspomnień z dzieciństwa autora, jego związku budowanego w cieniu wielkiej góry oraz relacji z innymi wspinaczami. Wszystkie te retrospekcje przeplatają się z jego ostatnim wyjściem w góry, tłumacząc w pewnym sensie jego obsesję. Poprzez zanurzenie się w przeszłości himalaisty, staje się on bliższy, bardziej ludzki, niepozbawiony wad, poznajemy drogę jaką przeszedł od postawienia pierwszych kroków w drodze na szczyt, aż po ostatnie, tragiczne wejście – zmierzenie się z Nangą.
„Nanga Parbat. Droga doskonała” to jedna z wielu dostępnych ostatnio na polskim rynku czytelniczym książek – wspomnień wspinacza. Tym, co stanowi o jej wyjątkowości jest nie tylko tragiczny koniec autora, ale też jego perspektywa – wąsko skupiona wokół jednego celu. To opowieść o człowieku, porwanym przez marzenie, dla którego był gotów rzucić wszystko. Trudno jest nie podziwiać jego determinacji, nawet zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo subiektywną zawsze jest opowieść autora o nim samym. To książka, którą czyta się jednym tchem, sięgając wyobraźnią na oblodzone zbocze Żebra Mummery’ego.