Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Ameno Tom 1 (Ebook)

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Ameno Tom 1 (Ebook) | Autor: Krzysztof Bonk

Wybierz opinię:

Bartek Guza

Krzysztof Bonk jest autorem, który z zawrotną prędkością wydaje duże ilości książek. Może to być dobrym modelem biznesowym, jednak takie podejście prowadzi do wielu głupot i niedoróbek w książkach, czego przykładam jest pierwszy tom cyklu „Ameno”. Bonk zabiera nas do świata pełnego piramid, kosmicznych technologii i egipskich bóstw, ale i leniwego pisarstwa, licznych błędów językowych oraz składniowych. Ich ilość na kartach powieści jest o tyle ironiczna, że Bonk na swojej stronie oferuje płatne usługi redakcyjne.

 

W książce autor przedstawia nam całą plejadę bohaterów o diametralnie różnych charakterach i pochodzeniu. Dostajemy bowiem japońską parę gangsterów wysokiego szczebla, dwoje hindusów, arabskiego bojownika, zagubioną jazydkę, egipską archeolożkę o ciętym języku oraz bohaterskiego astronautę-gwiazdora. Ta ósemka budzi się po śmierci w nowych, posiadających nadludzkie moce ciałach, w otoczeniu pustyni i cieniu potężnej piramidy. Bohaterowie będą musieli odkryć powód i znaczenie swojej dziwnej reinkarnacji w innym świecie, w międzyczasie mierząc się z potężnym, mitycznym przeciwnikiem i ze sobą nawzajem.

 

Liczba postaci prowadzi do tego, że żadna z nich nie ma szansy zostać dobrze rozwinięta. Każdy z bohaterów wpisuje się w jakiś archetyp i ma do spełnienie jedną, prostą rolę w historii. Tak więc pani archeolog odkrywa co jakiś czas kolejne tajne przejścia czy sentencję zapisaną hieroglifami, bohaterski astronauta dokonuje bohaterskich czynów, a japońscy gangsterzy prowadzą zbrodnicze knowania. Jednak przez większość czasu postaci siedzą w miejscu lub wałęsają się bez celu tylko po to, żeby w wygodnym dla autora momencie chwilę pobiegać i spełnić swoją rolę w historii, a następnie dalej wałęsać się lub umrzeć. Autor nie próbuje nawet pogłębiać większości z postaci, a te, którym poświęca więcej uwagi, i tak pozostają niezmiennie nieinteresujące. 

 

W „Ameno” mamy tylko dwa rodzaje scen: przez większość czasu postaci siedzą w miejscu, snują nieciekawe rozważania, uprawiają seks etc. (innymi słowy nie robią nic, co popychałoby fabułę do przodu) i tylko raz na jakiś czas przez kilka stron fabuła nagle przyspiesza do zawrotnych prędkości. Tak wielkich, że postaci nie mają nawet szansy zareagować na otaczające ich wydarzenia. 

 

Nie sposób nie odnieść wrażenia, że świat stworzony przez autora jest tylko przyciągającą oko pustą wydmuszką. Pisanina Bonka o piramidach i magicznych właściwościach złotej proporcji przywodzi na myśl teorie spiskowe z YouTube’a. Reaserch autora skończył się najwyraźniej na wyszukaniu w Internecie imion egipskich bóstw i paru związanych z nimi mitów. Akcja książki toczy się przez większość czasu albo na kawałku pustyni przed piramidą, albo w piramidzie. Potencjał sci-fi nawiązującego do starożytnego Egiptu jest niewyczerpany, a autor najwyraźniej nie wie, jak go wykorzystać. Gdyby bowiem potrafił to zrobić, podczas lektury zbierałbym szczękę z podłogi, a nie ziewał co stronę.

 

Proces czytania tej książki porównałbym do zabawy w tanim escape roomie, gdzie ze ścian złażą fototapety z piramidami, a zagadki są źle skonstruowane, przez co rozwiązuje je tylko jeden z graczy, podczas gdy reszta siedzi na podłodze i się nudzi. Książka tak samo, jak taki escape room, jest bezbolesnym sposobem na spędzenie wolnej chwili, jednak kiedy czas się kończy, z pewną ulgą wychodzi się na powietrze, i przez nijakość tego doświadczenia szybko się o nim zapomina.

czytacz1967

Ośmioro ludzi ginie w dość zagadkowy sposób, po czym budzi się w nowych ciałach, w nieznanym świecie. To, co ich łączy, to ... piramida. Tuż przed śmiercią wszyscy widzieli tą charakterystyczną budowlę. W tym czy innym kontekście. Nieznany świat okazał się pustynią, a nowonarodzeni żyją w nowych ciałach. Wstępuje w nich nowe życie. Dosłownie i w przenośni. Tylko czy oznaką nowego życia musi być nieograniczona żądza drugiego ciała? Tak się dzieje w powieści, i to w przypadku wszystkich bohaterów. Tak zaczyna się powieść Krzysztofa Bonka „Ameno I”. Jedynka w tytule wskazuje że ma być więcej części. Dokładniej mówiąc Bonk napisał trylogię.

 

Egipcjanka archeolog Zahira, pan Takashi oraz pani Sakura jako japońska para z jakuzy, hinduska córka magnata sojowego Devi i jej krajan Kavi, żołnierz i kosmonauta kapitan Henen, jazydzka uciekinierka Nadia oraz dżihadysta Abdul. Co ich łączy, a może co ich dzieli? Czemu to ich wybrano? I kto ich wybrał? Te dwa pytania są o wiele ciekawsze niż opisy gorącego seksu. Seksu i przemocy. Moim zdaniem byłoby lepsze dla narracji powieści, gdyby Czytelnik ujrzał poczynania bohaterów dążące do budowy jakoweś nowej cywilizacji.  Jestem pacyfistą,  i rozwiązanie, jakie proponuje Autor – nie satysfakcjonuje mnie.

 

Połączenie wierzeń starożytnych z technologią dwudziestego/dwudziestego pierwszego wieku nie jest niczym nowym. Przypomnijmy popularne pod koniec XX wieku teorie Ericha von Däniken. Opowiadały one o kosmitach którzy przylecieli na Ziemię, aby uczyć ludzi wyższych cywilizacji. W powieści „Ameno I” Autor wykorzystuje ten wątek, wychodząc od starożytnego mitu. Dobry pomysł, nawet gdy jest już wielokroć wykorzystany. Na przykład w filmowej serii o Indianie Jones. Lecz, jak już pisałem w poprzednim akapicie,  za dużo krwi wylewa się na karty. Owszem, Harrison Ford również strzelał … Przyznaję: czepiam się. A może nie: połączenie Ericha von Däniken i  przygód archeologa-detektywa jednak daje ciekawy efekt? W tej powieści … Ale o tym w następnym akapicie.

 

 Samą konstrukcję powieści nie można krytykować. Wszystko jest na miejscu. Rozpoczęcie, rozwinięcie i zakończenie. Z nutą filozofii nawet. Lecz warsztat to nie wszystko. Powieści brakuje smaczku, tego czegoś dodanego od Autora. Bo tak naprawdę w powieści „Ameno I” widzę same kalki literackie. To już było, Panie Autorze. A gdzie Pana oryginalne pomysły? Już nie wiem który raz to piszę, ale niestety lubię się czepiać. Wiecie o co mi chodzi? O objętość powieści. Gdy zobaczyłem że liczy zaledwie 150 stron, a później przeczytałem opis na czwartej stronie okładki, pomyślałem: „ Niewykorzystany ambitny plan”. Nie pomyliłem się, niestety. A mogło być tak pięknie.

 

Z tego co przeczytałeś Czytelniku, wyciągniesz zapewne jeden wniosek: mam ambiwalentny stosunek do powieści Krzysztofa Bonka. Niby dobra, niby sprawnie napisana. Lecz nie tak do końca. Być może wynika to z wielości książek które przeczytałem. Takiego czytelnika nie łatwo omamić.

 

Z tytułu wynika że powieść o której właśnie piszę, jest częścią pierwszą. Z propozycji sztukatera zaś widać, że Krzysztof Bonk napisał trylogię pod tytułem „Ameno”. Mam nadzieję, że dalsze losy ośmioro ( a właściwie siedmioro!) bohaterów są napisane ciekawiej niż to co mamy w części pierwszej. Dlaczego ten nawias w trzecim zdaniu tegoż akapitu? Przeczytajcie sami, proszę!

O Książkach I Nie Tylko

W ciągu ostatnich miesięcy dość mocno otworzyłam się na gatunki literackie, po które zazwyczaj nie sięgałam. Nic więc dziwnego, że gdy w propozycjach do zrecenzowania ujrzałam książkę Krzysztofa Bonka - poczułam prawdziwe pragnienie poznania tej historii. Ameno I dość długo leżało na moim czytniku, lecz przyszedł dzień, gdy nareszcie się wzięłam za tę powieść. Czy moje pierwsze tak poważne w teorii spotkanie z literaturą science-fiction było udane? Czy poczułam się usatysfakcjonowana? No cóż, na to pytanie postaram się odpowiedzieć w tej recenzji.

 

Powiem Wam szczerze, że nie bardzo jestem w stanie powiedzieć, o czym właściwie była to powieść. Niby sam opis mówi wiele, a jednak nie podaje za dużo informacji. Czytelnik spotyka tutaj naprawdę wielu bohaterów, gdzie oczywiście każdy ma swoją określoną rolę - to jest akurat bardzo dobre. No, ale do rzeczy. Przede wszystkim, mamy tutaj kilkoro wybrańców, którzy budzą się pewnego dnia w zupełnie nowym dla nich świecie. Od tej chwili ich pytania nagle zaczynają się mnożyć, a oni sami próbują odkryć, dlaczego tak właśnie się stało. Tutaj zaczynają się wysokie schody, a sam autor zdecydowanie nie ułatwia tego zadania swoim bohaterom.

 

Po skończeniu tej książki poczułam ogromne rozczarowanie, co przyjęłam z dość dużym smutkiem. Bo wiecie, sięgnęłam po ten tytuł z taką myślą, że przeczytam sobie coś z gatunku science-fiction, być może poczuję się niezwykle zaintrygowana i albo sięgnę w jak najszybszym tempie po kontynuację tej książki, ale po prostu zapragnę wsiąknąć w ten gatunek całkowicie. No cóż, tak się niestety nie stało.

 

Bohaterowie, jakich zarysował tutaj Krzysztof Bonk, okazali się dla mnie zbyt płascy i słabo wykreowani. Z żadnym z nich nie poczułam głębszej więzi, a ponadto żaden z nich nie okazał się na tyle interesujący, bym wręcz umierała z ciekawości nad tym, co jeszcze się z nim stanie. Po imionach też za bardzo nie potrafiłabym powiedzieć, kto był kim i jaką rolę pełnił - wstyd jak sto pięćdziesiąt, ale niestety tak właśnie wyszło. Z całej książki zapamiętałam dosłownie dwa imiona: Sakura oraz Nadia. Czy tak to powinno wyglądać? Raczej nie do końca.

 

Pióro autora mogę ocenić jako dobre. Bo choć z kreacją bohaterów tutaj za bardzo nie wyszło, to jednak książkę tę czytało mi się na swój sposób przyjemnie i szybko, a na to też zawsze zwracam uwagę. Fabuła okazała się ciekawa i w pewien sposób wciągająca, jednak nie obyło się bez większych momentów zagubienia. No i tutaj sama już nie wiem: czy to kwestia tego, że to ja nie skupiłam się wystarczająco na tej powieści, czy też może faktycznie wina leży po części po stronie autora, a po części po stronie faktu, że to dopiero pierwszy tom. Nie wiem i nie wiem też, czy tak szybko się tego dowiemy.

 

Ameno I to tytuł, który od razu przyciągnął moją uwagę, lecz nie obszedł się ze mną łaskawie. Niestety moje pierwsze spotkanie z twórczością Krzysztofa Bonka zaliczam do średnio udanych, choć gdzieś po cichu liczę na to, że w przyszłości będę mieć szansę zapoznać się z kontynuacją tej historii i na znaczną poprawę swojego zdania na jego temat. Jeśli lubicie science-fiction, to myślę, że możecie sięgnąć po ten tytuł - ja jednak nie nastawiałabym się na coś bardziej “WOW”.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial