Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Diagnoza Zła

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Diagnoza Zła | Autor: Mariusz Wypych

Wybierz opinię:

Szyszka

Debiutujący pisarz Mariusz Wypych w swojej powieści postanowił postawić Diagnozę zła. Intrygujący tytuł w połączeniu z dość mrocznym opisem sprawił, że zaryta pod kocykiem w jesienne popołudnie zasiadłam do lektury. Oczekiwania były dość wysokie, a zatem czy autorowi udało się utrzymać zainteresowanie, który zbudował na początku?

 

Alicja, główna bohaterka powieści, pochodzi z niewielkiej miejscowości, która nie daje możliwości na rozwój. Wychowana w wielodzietnej rodzinie, w której alkohol i rodzinne burdy były na porządku dziennym obiecuje sobie, że jej życie będzie lepsze. Jednak plany o zmianie jakości życia nie zakładają edukacji i dobrej pracy, ale szybkie wzbogacenie na plecach bogatego męża lub naiwniaków, którzy złapią się na ładne oczy. Roszczeniowa postawa utwierdzająca ją w przekonaniu, że wszystko jej się należy z powodu  trudnego startu, z każdym dniem pogłębia frustrację, która popycha ją do coraz zmyślniejszych manipulacji. Wyzuta z uczuć, bezwzględna i nastawiona na swój cel, za jedną z kluczowych ofiar wybiera kolegę z pracy – Tomka. Znajomość od samego początku oparta na przestudiowanej manipulacji doprowadza mężczyznę na skraj załamania. Czy uda mu się w porę opamiętać i zerwać tą toksyczną znajomość, czy stanie się jedną z wielu ofiar, o której pamięć Alicji zgaśnie wraz z poznaniem nowego obiektu?

 

Powieść objętościowo nie jest długa, ale w ogólnym rozrachunku daje poczucie, że zawiera naprawdę potężny kawał opowiedzianej historii. I z tego powodu pojawiło się u mnie wrażenie sporego niedosytu. Trochę tak, jakbym przeczytała scenariusz, który w następstwie dopiero będzie uzupełniany o kolejne, bardziej plastyczne sceny. Sceny, które nie tylko skupią się na szybkich przeskokach akcji, ale dodadzą tła, dzięki czemu powieść stanie się łatwiejsza do wyobrażenia i wczucia.

 

Diagnoza zła porusza niezwykle istotny problem, jakim jest manipulacja, z którą niestety aktualnie spotykamy się na każdym kroku. Natrętne reklamy, nieuczciwi sprzedawcy i wiecznie uśmiechnięci celebryci, według których nie ma czegoś takiego jak gorszy dzień. Z taką formą perswazji mamy jednak styczność „na odległość”. Prawdziwy problem zaczyna się, gdy realne zło czai się w osobie, której ufamy i pozwalamy się do siebie zbliżyć. W zamian oczekiwanej przyjaźni otrzymujemy jednak nieuzasadniony lęk, ciągłą niepewność i samopoczucie, które ubiera świat we wszystkich odcieniach szarości, a finalnie każe zerknąć na dno.

 

Jest to niezwykle ciche, ale śmiertelne niebezpieczeństwo, jak czad. Niby wiemy jak się przed nim chronić, a mimo to ludzie nadal pozwalają się podejść i zanim się obejrzą, gubią zdolność logicznego myślenia. Z racji powagi problemu mam poczucie, że książka opowiada o nim dość powierzchownie. W natłoku kolejnych akcji nie zagłębia się w temat i choć zdawałam sobie sprawę z powagi sytuacji, to nie do końca potrafiłam się w nią wczuć.

 

Bez wątpienia Diagnoza zła ma tematyczny potencjał, ale moim zdaniem przytłoczyło są tempo. Finalnie rozterki bohatera wydawały mi się przesadzone, a wynika to właśnie z faktu, że zabrakło elementów, które pozwoliłyby mi bardziej wczuć się w tę postać. Choć na chwilę ubrać jego buty i zrozumieć, na czym polega problem, a może i przy okazji wyciągnąć wnioski, które w prawdziwym życiu pozwolą mi szybko namierzyć elementy manipulacji i w punkt zerwać taką znajomość.

 

Mimo wszystko mogę przyznać, że jako studium przypadku Mariusz Wypych ciekawie opisał Diagnozę zła, któremu w tym wypadku na imię Ala. Tym samym zachęca do większej czujności, czy aby na pewno w naszym otoczeniu nie nosi innego imienia?...

Agnieszka Nowak

Na książkę „Diagnoza Zła" Mariusza Wypycha czekałam z niecierpliwością. Niezwykle zaciekawił mnie opis i fabuła, która moim zdaniem świetnie oddaje współczesne funkcjonowanie korporacji i ich pracowników. Z doświadczenia wiem, jak często patologiczne zachowania występują u osób dobrze usytuowanych, majętnych i wpływowych. Moje oczekiwania względem lektury były więc duże.

 

Niestety bardzo szybko musiałam wrócić na ziemię. Książka okazała się cieniutka (ledwie 130 stron!). A to niewiele więcej niż szkolne opracowania lektur. Do tego pisana względnie dużą czcionką. Zastanowił mnie fakt, jak taka „broszurka” może zgłębić temat mobbingu w pracy, problemów psychologicznych, czy też opisać podwójne życie takich osób. Zdradzę sekret: nie może.

 

Pierwsze strony książki mnie jednak zaciekawiły. Tajemnicze opisy, dobrze dobrany język i ciekawe postacie dały nadzieję, że nie będzie tak źle. Szybko czar jednak prysł. Wątek ciąży głównej bohaterki wydawał się niedokończony, napisany skrótowo, bez polotu. Zastanawiałam się czemu autor nie skupił się bardziej na emocjach Alicji, jej przyszłego męża, a opisując reakcję rodziny ograniczył się do jednego zdania. Choć wątek ten był początkowy i mógł wydawać się mało istotny, tak naprawdę był jednym z głównych czynników przyszłych losów Alicji. Tym czasem został zlekceważony już przez samego autora, który poświęcił mu kilka kartek.

 

W kolejnym etapie książki możemy poznać bliżej relacje Alicji z mężem... ale nie z dzieckiem. Mała Beatka jest przez autora ignorowana. Pojedyncze wstawki i nic nie wnoszące informacje - tylko tyle dostajemy. Relacja Alicji z córką jest moim zdaniem ignorowana przez autora. Nie chce mi się wierzyć, że kobieta, która wcale nie chciała mieć dziecka, pochodziła z patologicznego środowiska, a poród przeszkodził jej w rozwoju kariery, nie wywarła znaczącego wpływu na dziecko. Oczywiście, każdy ma prawo do swojej interpretacji i autor z niej korzysta. Książka miała jednak w pewien sposób edukować, przedstawiać patologiczne zachowania, a nie odrealniać rzeczywistość. Czy ojciec po rozwodzie naprawdę nie myślał o dziecku, skoro zostawił je w rękach żony z problemami? Czy Alicja nie próbowała realizować swoich niedoszłych marzeń poprzez córkę? Jak Beatka radziła sobie poza domem – czy miała przyjaciół, jak była postrzegana przez nauczycieli? Na te i wiele innych pytań nie otrzymujemy tu odpowiedzi.

 

Okazuje się, że autor wyolbrzymił środowisko, w którym przebiegała akcja powieści. Słowa „świat wielkich korporacji" zamieszczone w opisie sprawiły, że spodziewałam się poznać losy osób, które pracują w centrum Warszawy, albo chociaż w wielkich firmach innych miast. Cóż... urząd i stanowisko w administracji nawet w połowie nie oddaje tego świata. W tym miejscu poczułam się przez autora oszukana – Alicja wcale nie miała pieniędzy, wpływowych znajomych i posady w korporacji. Była średnio zamożną osobą, która narzekała na to, że nie jest bogata. Ot, to cały „świat wielkich korporacji".

 

Mniej więcej w połowie książki zaczęłam się męczyć. Lektura odrzucała mnie wulgarnością i przekleństwami rzucanymi od prawa do lewa. Patologia została tu pokazana... ale czy aby nie nad wyraz wyeksponowana? W pewnych momentach autor mógł sobie odpuścić, bo słowa wypowiadane przez Alicję w niektórych sytuacjach były niepotrzebne. Co więcej, odbierały książce autentyczności. Alicja głupia nie była, dlatego dziwiło tak nieprzemyślane „rzucanie mięsem" szczególnie w stosunku do Tomka, którego chciała oszukać. Przecież, jeśli chciała osiągnąć cel, nie robiłaby tego. Autor bez przemyślenia zrobił więc z głównej bohaterki bezmyślną osobę, co zdecydowanie nie współgra z wizerunkiem kobiety posuwającej się do mobbingu i szantażu. Pan Mariusz Wypych mógł zobrazować patologiczne środowisko inaczej: skupić się na opisach pokazujących dramat całego środowiska, a przekleństwa traktować jako dodatek pomagający czytelnikom wczuć się w sytuację. Nie zaś stworzyć z wulgaryzmów ¾ powieści! Wówczas, książka nie odrzucała by i z pewnością okazałaby się bardziej autentyczna.

 

Trudno także uwierzyć w konsekwencje zachowania głównej bohaterki. Zachowania Tomka są dla mnie co najmniej niezrozumiałe, podobnie jak relacja łącząca obu bohaterów. Jako że w przeszłości poznałam kilka ofiar mobbingu wiem, że zachowują się one inaczej i nie szukają ze sprawcą kontaktu. Dlatego też zakończenie powieści jest dla mnie tak samo niezrozumiałe i nierealne.

 

Mimo małej ilości stron, czytanie książki „Diagnoza zła" niemiłosiernie się dłużyło. Do kolejnego rozdziału sięgałam z niechęcią, bo wiedziałam, że czeka mnie kolejna dawka wulgaryzmów i nierealistyczna treść. Zdecydowanie nie polecam tej powieści.

Sylfana

„Diagnoza zła” Mariusza Wypycha to mini – powieść traktująca o złej stronie człowieczeństwa, która domaga się władzy, pieniędzy i uznania innych ludzi. To historia nieszczęśliwej w swojej zawiści kobiety, która swoją toksyczną osobowością toczy ciężką chorobę w otoczeniu, w którym przebywa. Mowa tu o głównej bohaterce o imieniu Alicja, która prowadzi podwójne życie. Jedyne, co ją obchodzi, to jej własny komfort życia, wygoda i wspomniane już pieniądze. Oczywiście na pierwszy rzut oka kobieta wydaje się być sympatyczna, miła, otwarta na problemy innych, jednak w głębi lodowatego serca przyświeca jej jedyny cel – po trupach wypełnić stworzony plan.

 

Autor w swoim małym dziełku kreuje postać klasycznej socjopatii, której wizerunek odzwierciedla zachowanie negatywnej bohaterki. Widzimy, jak sukcesywnie doprowadza ona do załamania nerwowego kolegi z pracy, jak destrukcyjne wpływa na wszystkie osoby, które stoją na drodze do jej celu. Bezsprzecznie Wypych na podstawie tekstu fabularnego tworzy szczegółową analizę psychologiczną – przekazuje nie tylko formy zachowań bohaterki, ale także jej myśli, przekonania, sposoby rozwiązywania problemów. Jest to więc swojego rodzaju studium ciekawego, aczkolwiek niebezpiecznego przypadku człowieka, ogarniętego dziką rządzą bogacenia się. Obraz ten jest niezwykle realistyczny, co jest warte podkreślenia, gdyż autor nie ma prywatnie nic do czynienia z psychologią – jest on z wykształcenia historykiem. Widać jednak wyraźnie, że jest doskonałym obserwatorem życia, lub temat socjopatii interesuje go w sposób amatorski. Tak, czy siak, wizerunek człowieka psychopatycznego jest w tekście autentyczny i wiarygodny.

 

 Wspomniana powieść nie tylko może być określana jako fabularna, czy psychologiczna, ale także filozoficzno – egzystencjalna. Narracja stawia nam transcendentalne pytania o to, czy w świecie, w którym rządzi pieniądz, można jeszcze znaleźć bezwarunkowe dobro i szlachetność? Czy człowiek w zdeprawowanym świecie pamięta jeszcze o najważniejszych wartościach, takich jak: miłość, współczucie, niesienie pomocy, empatia? Kolejnym zagadnieniem realizowanym przez autora jest obraz współczesnego człowieka, który niszczy sam siebie – nie pielęgnuje swojej natury, odwraca głowę od bliźniego, stawia bogactwo ponad swoje zdrowie i spokój. Nie chciałabym za dużo zdradzać, jednak powiem, że przez tekst przebija się jakaś mała kropla nadziei na to, że ludzie jeszcze pamiętają kim naprawdę są i czasami próbują wrócić do korzeni.

 

Książka „Diagnoza zła” jest napisana prostym i klarownym językiem, jednocześnie naświetla ona w sposób poprawny wybrane zagadnienie społeczne. Jedyne do czego można się przyczepić to, że obraz socjopatii jest odrobinę za bardzo zawężony i nieszczegółowy. Najważniejsze cechy socjopaty zostały zachowane, jednak brakuje temu fabularnemu opisowi jakiejś głębi, szerszego kontekstu. Nie wiem, czy zostało to wymuszone ograniczoną strukturą powieści, czy jednak autor nie chciał mocniej zagłębiać się w temat skupiając jedynie na historii swojej bohaterki. Być może ten problem społeczny nie był nadrzędnym zagadnieniem do zrealizowania dla twórcy, tylko jedynie pretekstem do skonstruowania sylwetki Alicji.

 

Całość czyta się dobrze, chociaż brak tutaj polotu, poprzez co raczej nie ma co się spodziewać fajerwerków. Ot, kolejna historia z głównym bohaterem, który jawi się jako postać skrajnie negatywna. Jest to właściwie nowe zjawisko, gdyż rzadko który pisarz „obsadza” główną rolę postacią na wskroś złą i wyrachowaną. Ta innowacja kreatorska jest wielką zaletą całej powieści. Tak jak już wcześniej wspomniałam, zabrakło tu pewnej dozy szczegółowości i precyzji, jednak jest to tylko moja osobista obserwacja.

Atypowy

Czy zdarza się Wam sięgać po debiuty literackie? Znajduje się we mnie pewnego rodzaju romantyczna tęsknota, że oto kiedyś odkryję prawdziwą perłę. Wszak każdy z cenionych dziś pisarzy musiał zacząć od debiutu. Dlatego też co jakiś czas sięgam po książki zupełnie nieznane, wydawane przez niszowe wydawnictwa. Tak natrafiłem też na „Diagnozę zła” Mariusza Wypycha. Choć w swojej debiutanckiej powieści dotyka ważnego tematu, to jednak nie łudzę się, że trafiłem na nowego wieszcza narodu. Jeśli miałbym określić tę książkę lapidarnie, to napisałbym prosto: diagnoza – zła.

 

O autorze nie udało mi się dowiedzieć więcej, niż to co głosi tył okładki. Mariusz Wypych z wykształcenia jest historykiem, a pisarstwo ceni głównie za możliwość bezkarnego zmyślania historii. Choć już na samym wstępie (w miejscu gdzie zazwyczaj pojawia się dedykacja) zaznacza, że wszystkie postaci i wydarzenia opisane w książce są fikcyjne, a wszelkie podobieństwa przypadkowe – nie do końca w to wierzę. Dlaczego? Nie wydaje mi się (choć mogę się mylić), że ktokolwiek zdecydowałby się debiutować powieścią o manipulacji, gdyby nie doświadczył tego na własnej skórze. „Diagnoza zła” to dość chaotycznie opisany przypadek – jak sam określa ją autor – złej kobiety. Alicja kłamie, manipuluje, szantażuje emocjonalnie. Nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć korzyść dla siebie. Wiele wskazuje na to, że Mariusz Wypych spotkał kogoś takiego na swojej drodze, a jego książka jest przestrogą, ponieważ „ofiarą socjopaty może stać się każdy z nas”.

 

Okazuje się, że takich ludzi jest więcej niż mogłoby się wydawać. Pewnie wielu z Was również natrafiło w swoim życiu na kogoś toksycznego i w tej mierze niebezpiecznego. Trzeba nie tylko zdawać sobie sprawę z takiego zagrożenia, ale również wiedzieć jak sobie z nim radzić. Dlatego w książce Mariusza Wypycha spodziewałem się znaleźć jakieś cenne wskazówki. Co prawda próbował on wpleść w fabułę pewne informacje na temat socjopatów oraz stosowanych przez nich metod manipulacji, ale było to dość nieudolne i (niestety) niewiele wnoszące.

 

Sama książka składa się z 36 krótkich rozdziałów. Przeczytałem ją w jedno popołudnie i określiłbym ją mianem dłuższego opowiadania. Odnoszę wrażenie, że autor chciał holistycznie opisać zjawisko, rozpoczynając swoją opowieść od opisania dzieciństwa głównej bohaterki. To próba „diagnozy zła” – zrozumienia, dlaczego Alicja jest taka jaka jest. Skąd się bierze zło w człowieku? Czy to wpływ wychowania albo otoczenia? Niespełnionych ambicji czy też zranień? Choć dość czytelne jest to co sugeruje Mariusz Wypych, nie do końca przekonuje mnie takie uproszczenie zagadnienia. Według książki Alicja jest zła, bo wyrastała w patologicznej rodzinie we Włocławku.

 

Dalej opowieść jest mocno poszarpana. Nagle przeskakujemy całe miesiące (a nawet lata), a fragmentami nie do końca wiemy o jakim okresie pisze autor. Nie jest to wielka zbrodnia i pisarz ma prawo prowadzić narrację nieliniowo, jednak kreowany obraz bohaterów jest w moim odczuciu mocno oderwany od rzeczywistości. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie pewnych wydarzeń opisanych w książce, i to nie dlatego, że mam problemy z wyobraźnią. Po prostu niektóre opisy są abstrakcyjne (nawet w przypadku socjopatów, którzy przecież manipulując innymi, potrafią uchodzić za przykładnych obywateli), a duża część dialogów całkowicie sztuczna. Lektura tej książki dobitnie mi uświadomiła, że nie każdy może zostać pisarzem. Nieskromnie stwierdzę, że nawet ja lepiej wykorzystałbym niewątpliwy potencjał tej historii. Na poparcie moich słów prezentuję wybrane fragmenty książki. Niczym refren, pojawiają się co jakiś czas przemyślenia głównej bohaterki, Alicji (tytułowej złej kobiety):

„Samochód Tomka był stary i Ala po pogrzebie pojechała do domu autobusem. Gdy była w mieszkaniu, pomyślała o tym, jak można jeździć takim starym gruchotem i że z Tomka jest niezły palant, skoro stać go tylko na coś takiego. (…)

 

Gdy Beatka zasnęła, Alicja spędzała czas ze smartfonem w dłoni. Sprawdzała na Facebooku, czy ma jakieś wiadomości. Przypadkowo włączyła aparat z widokiem własnej twarzy. Popatrzyła na siebie i powiedziała: - Ale jestem wspaniała! Wszyscy mężczyźni na mnie patrzą! A mnie brakuje pieniędzy. Co on sobie, k***, wyobraża?! Kasa! Kasa! Kasa! P***** miłość! Dziewczyny z korporacji jeżdżą nowymi modelami samochodów, a ja starym! J****! Nie ma go w domu! A może warto sprawdzić, czy mogę uwieść każdego faceta? Zarabiać! Zarabiać! – krzyknęła na koniec Ala.”

 

„Zbliżyła się do lustra  zaczęła podziwiać samą siebie – „Chyba nie ma piękniejszej kobiety w tym kraju. Zbliżam się do czterdziestki, a wciąż wyglądam czadersko”. Pomalowała szminką usta i pocałowała lustro. Domalowała serduszko. „Dzisiaj pójdę poszaleć na dyskotekę, może znajdę jakiegoś kulturystę i się pobawimy”.

 

„W mieszkaniu piła piwo. Spojrzała w lustro znajdujące się w przedpokoju i zaczęła stroić miny, całować powietrze. Na półce znajdowała się lalka Beaty, zaczęła się nią bawić. Przesuwać, podrzucać, a ostatecznie odrzuciła ją z powrotem. Alicja pomyślała, że mężczyźni są jak przedmioty. Po zabawie można wyrzucić”.

 

„Myślała też o Kwadratowym Zenonie, że jaki jest silny. Takiego chłopa mi trzeba. Jeszcze słucha hip-hopu, a nawet ma studia. Praca blacharzy będzie zawsze istnieć, nawet jak ktoś ma plastikową karoserię, to będzie kapucha. Jeszcze potrafi dorobić na weselach, a takie imprezy zawsze będą organizować. Rzutki jest ten Zenon, muszę się zakręcić wokół niego. Z moimi rodzicami znajdzie wspólne tematy”.

 

Gdy wracam teraz (podczas pisania recenzji) do zaznaczonych fragmentów, muszę przyznać, że jestem zażenowany stylem autora. Przesadzona wulgarność połączona z dość specyficznym wyobrażeniem autora na temat slangu dresiarzy, daje momentami komiczny efekt. Część dialogów brzmi jakby były zaczerpnięte z opowiadania (niekoniecznie piątkowego) gimnazjalisty:

„- Ala, a ty dalej jeździsz tym rzęchem? Patrz, jakie my mamy zajebiste fury! – powiedziała Gosia.
- A tam, pokażę wam lepiej zdjęcia z wyjazdu – odpowiedziała Alicja.
- Skąd miałaś kasę? Przecież tam jest drogo – zapytała Ania.”

 

„ – Chłopaki, słyszałem ostatnio w radiu, że jest coś takiego jak sztuczna inteligencja.
- Jeju, Jurek, ale ty jesteś mądry – powiedział Zenek.
- Ta inteligencja jest taką maszyną liczącą i sama myśli.
- O kurde, ciekawe, umie też pić? – zapytał Zenek.
- A co mnie to obchodzi? Jeszcze by wypiła moje piwo. Ja się boję, bo jakby ta inteligencja była jak Ala, to byłby koniec świata jak w Terminatorze – stwierdził przestraszony Jurek.
- Nie strasz! – krzyknęli zszokowani Leszek i Zenek.
- Dobra, lepiej idę po browara! – skwitował szybko Jurek.

 

„- Musisz odkręcić śruby w kole samochodu tego Tomasza.
- Nie! To go może zabić!
-Co ty. Odkręcisz tylko dwie, a dwie poluzujesz. Trzeba kutafona nastraszyć.
- A jak się coś stanie?
- Nic się nie stanie. Co ty, pękasz?
- Tak. Ten Tomek ma dzieci.
- Co mnie to obchodzi? Ja jestem najważniejsza!
- Okej.”

 

Szczęście w nieszczęściu jest takie, że książka jest na tyle krótka, iż nie zdążyłem się zorientować jak bardzo jest zła zanim ją skończyłem. Choć poruszony w niej problem jest poważny i jak najbardziej realny, to jednak lektury „Diagnozy zła” nie polecam. Fabuła jest dziurawa i zupełnie odrealniona. Bohaterowie rozmawiają ze sobą w sposób odklejony od rzeczywistości. Ciężko mi znaleźć jakąkolwiek dobrą stronę tej książki. Moja romantyczna tęsknota tym razem się nie spełniła – nie odkryłem perły. Utwierdziłem się jedynie w przekonaniu, że napisanie dobrej książki wymaga talentu i warsztatu, a kombinacja tych cech jest udziałem nielicznych.

Agnieszka

„Diagnoza zła” w mojej opinii zawiera cenne wskazówki zarówno dla czytelnika obdarzonego pozytywną osobowością, jak i tą drugą – negatywną. Może być swego rodzaju poradnikiem dla kogoś, kto z natury jest dobry, i przy okazji podatny na wpływ innych. Mało asertywny i nie potrafiący racjonalnie oddzielać dobra od zła. W teorii każdy z nas myśli, że jest dobry, że wszystko wie, że sobie poradzi. Dopiero prawdziwe życie, konkretne sytuacje, które nas spotykają, weryfikują to, na ile dobrze potrafimy żyć w zgodzie z innymi. Instynktownie wystrzegamy się tego, co może stanowić dla nas niebezpieczeństwo, z czego mogą wyniknąć komplikacje, kłopoty. Niestety nie każdy posiada umiejętność reagowania i działania zawczasu. Zakładając, że jesteśmy dobrzy z natury, żyjący w zgodzie z otoczeniem, zapoznając się z osobą głównej bohaterki – Alicji, widzimy wszystkie te złe cechy, których nie lubimy i których się wystrzegamy. Wiemy, że przy takich osobach pojawiają się problemy. Ale po kolei.

 

Opis dzieciństwa i okresu dorastania Alicji w sumie z góry skazuje ją na bycie złą osobą w dorosłości. Nie zawsze tak jest. Czasem ludzie wychowujący się w głębokiej patologii chcą  za wszelką cenę uniknąć stylu życia swoich rodziców i pragną oszczędzić  cierpienia i niedostatku materialnego i uczuciowego swoim dzieciom. W tym miejscu ogromny szacunek dla takich osób, bo nie znając prawdziwej miłości, troski, dostatku i masy innych elementów obecnych w życiu „zdrowej” rodziny, uczą się tego wszystkiego sami i osiągają to, czego nigdy nie mieli. W jakimś stopniu pomniejszają rozmiar patologii nie kontynuując tego, co wpajano im od małego. Niestety nie każdy jest na tyle zdeterminowany, aby uczciwie osiągnąć to, do czego większość z nas dąży. Tak jest właśnie w przypadku głównej bohaterki. Ma marzenia, owszem. Ale jej pragnienia w głównej mierze sprowadzają się do bogactwa i dostatku typowo materialnego. Prawdziwe i szczere uczucia są sprawą drugorzędną. Pieniądze są ponad wszystko. Dążenia do podwyższenia swojego statusu społecznego nie opierają się na uczciwej i ciężkiej pracy. Na początku książki Ala i jej smutne życie wzbudzają współczucie. Niestety dziewczyna nie wyciąga wniosków i wybiera drogę na skróty. Wraz z kolejnymi stronami jest nam jej żal coraz mniej. Widzimy, że Alicja to osoba zimna, egoistyczna, wygodna i dwulicowa. Mało tego – ona nadal nie dorosła. Nie dojrzała do roli żony i matki. Nadal chce się bawić, pić alkohol przy każdej możliwej okazji, podróżować i zwiedzać. Na swój sposób kocha córkę, jednak w mojej opinii dziecko momentami okazuje się być bardziej dojrzałe i odpowiedzialne niż jej rodzicielka.

 

Alicja ciągle narzeka na brak pieniędzy, na zbyt małe mieszkanie czy za stary samochód. Jej małżeństwo zostaje przez jej wymagania wystawione na ciężką próbę, której nie udaje mu się przetrwać. Po rozstaniu z mężem zostaje sama z córką i wciąż narzekając szuka sposobu na poprawę stanu swojego portfela. Pracuje w urzędzie, gdzie jej zdaniem, zarabia się marne grosze, a mimo to znajduje środki na kolejne imprezy zakrapiane alkoholem.

 

Ciekawostką jest to, że większość osób w pracy uważa Alę za skromną i biedną samotną matkę źle doświadczoną przez życie. Kobieta świetnie się kamufluje i w bardzo skuteczny sposób wzbudza współczucie w swoim otoczeniu. W pewnym momencie wpada na genialny plan polegający na zbliżeniu się do kolegi z pracy. Przypadkiem dowiaduje się, że Tomasz żyje na wyższym poziomie – udało mu się spłacić kredyt i mógł ograniczyć pracę dodatkową po godzinach pracy w biurze. Dzięki ukończonemu kursowi manipulacji i przy pomocy doświadczenia zdobytego w środowisku, w którym się wychowywała, zaczyna z pełnym zaangażowaniem realizować swój diaboliczny plan zmanipulowania i wykorzystania kolegi. Próbuje go tak owinąć sobie wokół palca, żeby na całego czerpać ze zbudowanej relacji. Pogrywając na jego uczuciach i wywołując u niego współczucie ukierunkowuje swoje działania na wymuszeniu od niego sporej kwoty pieniędzy. Nie próżnuje pracując nad Tomkiem. W międzyczasie koleżanka „wkręca” ją w łatwy zarobek  - spotyka się z zamożnymi mężczyznami i albo po prostu dostaje od nich pieniądze, albo pożycza je na tak zwane wieczne oddanie. Co w tym wszystkim zasługuje na podziw? To że kobieta żyje na krawędzi, jest nieodpowiedzialna, spotyka różnych ludzi i pakuje się w nietypowe dla przeciętnego człowieka sytuacje, a nigdy nie przytrafia się jej nic złego.

 

Wspomniany powyżej Tomasz, to człowiek dobry i współczujący. Jest łatwą ofiarą i niestety z powodu swoich preferencji, szybko tą ofiarą się staje. Tak głęboko i skutecznie wpada w sidła Alicji, że czasem sam się zadręcza jej sytuacją życiową i szuka sposobu, aby jej pomóc. Jego zaangażowanie jest tak duże, że mimo iż z czasem dociera do niego, jaką osobą jest koleżanka, i uzmysławia sobie, iż powinien uważać, brnie w to wszystko dalej stając się coraz bardziej rozdrażnionym i skołowanym. Nie od dziś wiadomo, że najbardziej od życia dostaje się właśnie tym dobrym ludziom. Ta książka zdecydowanie to potwierdza. To przykre, że miłe i pomocne osoby tak często bywają wykorzystywane i przez swoje dobre serce cierpią.

 

Podsumowując dzięki książce Mariusza Wypycha „Diagnoza zła” możemy jeszcze bliżej poznać system funkcjonowania socjopaty w społeczeństwie. Utwierdza nas ta pozycja w tym, że osoby aspołeczne są zdolne do wszystkiego. Cechuje ich czysty egoizm, manipulowanie innymi, obrażanie ich, knucie intryg i fałsz. Nie znają czegoś takiego jak współczucie, prawdziwa miłość i przyjaźń, empatia czy bezwarunkowa pomoc. Dlatego tak istotne jest unikanie osób toksycznych i dwulicowych. Dla ludzi zbyt dobrych i podatnych na wpływy relacja z socjopatą może skończyć się wręcz tragicznie.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial