Joanna Kidawa
-
Co przychodzi Ci na myśl, gdy słyszysz słowo „Tancereczka”? Czy kojarzy Ci się z primadonną, czy raczej z tancerką kabaretową? Dzisiaj zapraszam Cię do Berlina. Za chwilę wybuchnie II wojna światowa. Zaczynają się masowe wywozy ludności żydowskiej, a wiele rodzin zostaje rozłączonych… Jak w tej ponurej rzeczywistości odnajdzie się trójka bohaterów? Chodź dziś ze mną, zanurzmy się w ten świat…
KIM JEST AUTORKA?
Zanim jednak wyruszymy do Berlina, poznaj autorkę powieści. Joanna Parasiewicz jest absolwentką Uniwersytetu Warszawskiego, specjalistką w dziedzinie marketingu i komunikacji. Swoje życie zawodowe związała z branżą nowych technologii. A poza pracą interesuje się awiacją, historią oraz kulturą żydowską. Te pasje odzwierciedla w swoich książkach, takich jak „Uskrzydleni” oraz właśnie w „Tancereczce”.
KIM JEST TANCERECZKA?
Autorkę powieści już znamy, nadszedł zatem czas na „Tancereczkę”. Pozwól, że Ci przedstawię trójkę bohaterów.
Pierwszą osobą, którą poznajemy na kartach książki, jest Malka. Wybitnie uzdolniona młoda baletnica, z pochodzenia Żydówka. W szkole baletowej Diny Pavlowej była często obiektem drwin koleżanek.
Pewnego dnia, Dina poprosiła Malkę, by wraz z nią pojechała poza miasto po jakieś sprawunki. Kobiety zasiedziały się w karczmie, pozwalając, by uciekł im ostatni pociąg do miasta. Postanowiły zatem pozostać na noc. Dina przekazała Malce kontakt do swojej przyjaciółki prowadzącej klub nocny, przeczuwając, że Żydówka nie będzie mogła dłużej uczyć się w niemieckiej szkole.
Nazajutrz, już po powrocie do Berlina, Malka z przerażeniem odkryła, że cała jej rodzina zniknęła. To był ten moment, kiedy w Berlinie rozpoczęły się masowe wywózki ludności żydowskiej do obozów pracy. Zrozpaczona dziewczyna udaje się do przyjaciółki Diny, czyli Gigi, prowadzącej ekskluzywny klub nocny dla Niemców. Zaczyna tam tańczyć, przybierając francuską osobowość. To już nie Malka, a Lulu.
Kolejną osobą, pojawiającą się w powieści, jest Frank Rauber. To młody, szeroko uzdolniony Niemiec. Jego ojcem jest wysoko postawiony oficer. Młody mężczyzna przywdziewa esesmański mundur, szybko dostając się w pobliże samego Furhera. Frank ma również niepełnosprawnego brata Bastiana, uwielbianego jedynie przez matkę i Franka. Ojciec wstydzi się młodszego syna, kombinując jakby się go pozbyć z domu…
Wreszcie na scenie pojawia się Ingrid Stern. To Niemka, typowa aryjka, która szybko się pnie po szczeblach kariery, rozpoczynając od organizacji młodzieżowych. Jest również dumą narodową, gdyż zdobywa szereg złotych medali na rozmaitych zawodach pływackich. Dziewczyna, bardzo ambitna, jest też pomysłodawczynią „Dzienniczka Cnót”, skierowanego do młodych dziewcząt.
Co łączy Malkę, Franka i Ingrid? Jak przeplatają się ich losy w przededniu II wojny światowej? Nie chcę odbierać Ci przyjemności z czytania powieści, pozwól zatem, że w tym momencie zamilknę. A Ciebie gorąco zachęcam to sięgnięcia po „Tancereczkę”.
CZY WARTO SIĘGNĄĆ PO KSIĄŻKĘ?
Jak przed chwilą wspomniałam, zachęcam Cię do przeczytania „Tancereczki”. Powieść liczy sobie około 350 stron, a więc nie należy do opasłych tomiszczy. Pomimo że jest to powieść obyczajowa, autorka porusza w niej szereg istotnych problemów. Jak radziła sobie ludność żydowska w niemieckim mieście tuż przed II wojną światową? Czy każdy Niemiec to bezduszny, okrutny SS-man, bezmyślnie zapatrzony w Hitlera i bez wahania wykonujący rozkazy? Jak działały młodzieżówki w ramach Hitlerjugend? Odpowiedzi na powyższe pytania odnajdziesz właśnie w powieści „Tancereczka”.
Osobiście powieść pochłonęłam niemalże jednym tchem. Jako miłośniczka powieści obyczajowych, osadzonych w kontekście historycznym, szybko poczułam klimat książki. Język autorki, żywo oddziałujący na moją wyobraźnię, spowodował, że poczułam otaczający mrok, widziałam przerażoną Malkę, stukającą obcasami po bruku.
Jednym słowem – polecam gorąco.