Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

W Stronę Swanna Tom 1 W Poszukiwaniu Straconego Czasu

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Marcel Proust
  • Gatunek: Literatura Piękna
  • Liczba Stron: 736
  • Rok Wydania: 2021
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 145x205 mm
  • ISBN: 9788377797389
  • Wydawca: MG
  • Oprawa: Twarda
  • Miejsce Wydania: Warszawa
  • Ocena:

    6/6

    5/6

    5,5/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 3 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

W Stronę Swanna Tom 1 W Poszukiwaniu Straconego Czasu | Autor: Marcel Proust

Wybierz opinię:

inka

„Proust prawie nie ma biografii; przynajmniej zewnętrznej. Cały mieści się w historii swojej myśli, swojego dzieła”. Tak  twierdził tłumacz i autor wstępu Tadeusz Boy Żeleński. Niemniej jednak, dla lepszego zrozumienia genezy powieści, kilka faktów z życia wydaje się być istotnymi. Alergik, astmatyk wychowany w cieplarnianych warunkach. Łagodzący narkotykami ataki chorób i bezsenności. Marzący o podróżach, wędrujący w czasie. Błyskotliwy bywalec salonów literackich. Czasem uznawany za snoba. W atmosferze niezwykłości i finansowego komfortu powstaje w ciągu kilku lat siedem monumentalnych rękopisów: W stronę Swanna, W cieniu zakwitających dziewczyn, Sodoma i Gomora, Niewolnica, Nie ma Albertyny, Czas odnaleziony. Pierwszy tom wynosi Prousta na pozycję geniusza. Kolejne części zostają zredagowane i wydane już po śmierci pisarza.

 

Książka ma formę osobistego pamiętnika, w którym narratorem jest alter ego Prousta. Taki sam chorowity, neurasteniczny bohater prowadzący fabułę od wczesnych wspomnień po dojrzałe lata, szereg postaci drugo – i trzecioplanowych. Ogromne przestrzenie chronologicznych kompilacji sprawiają, że równie ważne ( a miejscami nawet istotniejsze) jest zagadnienie czasu przez duże „C”. Jego subiektywne postrzeganie. Nie znając teorii Freuda, Proust sięga intuicyjnie do repertuaru wątków przez niego poruszanych. Kompleksów i urazów z dzieciństwa rzutujących na dorosłe życie. Klamrą spinającą wszystkie płaszczyzny są sztuka i miłość. Elementy dominujące. I w dodatku dalekie od tradycyjnie pojmowanych modeli, standardów heteroseksualnych.

 

Tak, jak lektura Prousta traktuje o czasie, tak i czytanie Prousta wymaga czasu. Nie ma się co oszukiwać. To propozycja dla ambitnych i wytrwałych. Niektóre wątki, opisy toczą się na kartach połowy tomu, wspomnienia nabierają koloru i zapachu, jak słynny wątek ciastka magdalenki mający moc sprawczą przenoszenia w mentalnej czasoprzestrzeni. Motyw powielany przez kolejne teksty kultury popularnej. Hasło wywoławcze upraszczające skomplikowane zawiłości książki. Oryginał  to intelektualne wyzwanie. Również od strony formalnej. Tekst, często bez dialogów, naszpikowany pozornymi ciągami strumieni podświadomości, z licznymi introspekcjami; monologami wewnętrznymi, nie jest lekturą lekką i łatwą. Wydaje się być raczej wytworem chorego umysłu, odrealnionych zdarzeń. Możliwe, że tak należy interpretować gigantyczne dzieło Marcela Prousta.

 

Pierwszy tom rozbija się na trzy części: Combray, Miłość Swanna, Imiona miejscowości: imię. Fabuła ograniczona do kilku istotnych punktów. Są wspomnienia z dzieciństwa, potem romans Swanna z Odettą, na koniec – luźne refleksje, w których hasłem wyjściowym są nazwy. Siła tkwi jednak miedzy wersami. Bo kiedy opis salonu, czy herbaty trwa przez kilka stron,  jest czas, by wyhamować emocje. Skupić się na słowach. Celebrować lekturę, co dziś rzadko spotykane. Z tego względu powieść Prousta można zaliczyć do literatury terapeutycznej. Pozornie chaotyczna, pozwala wyciszyć, przepracować własne doświadczenia i wrażenia. Jej powolny rytm uspokaja. I kiedy już się TEGO Prousta oswoi, niczym Mały Książę liska z powieści Antoine’a De Saint Exuperiego, czytanie staje się przyjemnością.

 

Podsumowując: arcydzieło współczesnej powieści psychologicznej, doskonałe studium epoki (przekrój społeczeństwa z naciskiem na obraz mieszczaństwa i arystokracji niczym z Dostojewskiego, Tołstoja lub Wieku niewinności Edith Wharton). Ciekawy traktat filozoficzno – estetyczny (poglądy i osądy sztuk plastycznych, muzycznych i pisarskich); maestria języka i niebanalny pomysł kompozycyjny z zapętlonym czasem tropiącym swoje pierwotne źródło. Jak głosi tytuł cyklu W poszukiwaniu straconego czasu. I trochę szkoda, że W stronę Swanna urywa się nagle, bez rozwiązania akcji. Z drugiej strony, to obietnica i zachęta, by kontynuować dalszą podróż literacką.

Grażyna

Na temat arcydzieła Marcela Prousta , cyklu powieści " W poszukiwaniu straconego czasu" napisano już wiele i trudno będzie dodać coś nowego, co nie będzie banałem. Książka oparta jest na wspomnieniach wywołanych przysmakiem z dzieciństwa - uroczym, delikatnym ciastkiem, magdalenką. Opowieści i wspomnienia snują się powolnym rytmem, który niektórym może wydać się nużący. W naszym zabieganym świecie zwykle nie mamy czasu na takie spokojne czytanie i zastanawiania się nad emocjami przeżywanymi przez autora i ewentualnymi odniesieniami do naszego życia.

 

Jednak ostatnio sytuacja nas zmusiła do spowolnienia i przez niezbędną konieczność przymusowej izolacji mamy wiele wolnego czasu. Kiedy więc jak nie teraz poczytać Prousta ? Może warto zastanowić się, jaki przysmak z dzieciństwa u nas osobiście wywoła lawinę wspomnień . A może uda się nam to zapisać ? A jeśli nie, to uda się zachęcić przyjaciół czy znajomych do rozmowy na ten temat - kto wspomina potrawy ze swojego dzieciństwa jako coś szczególnego i z czym lub z kim się kojarzą ? Najlepsze rozmowy zaczynają się wokół stołu i kto wie, do czego one doprowadzą. Może  znajdziemy dzięki temu bratnią duszę , z którą potem będziemy rozmawiać o wszystkim bez żadnego skrępowania ? Albo polączymy się z kimś wspólną pasją, zaplanujemy na później podróże czy wyjścia do restauracji lub inny świetny sposób spędzania wspólnie czasu ?

 

Powieść Prousta nie jest typowym pamiętnikiem. W stronę Swanna - to wspomnienia nauki w Paryżu, wakacji w Combray , tajemniczego znajomego Swanna i jego sercowych problemów. Wspomnienia autora z dzieciństwa są pretekstem do opowiadania wydarzeń raczej z punktu widzenia osoby dorosłej, jaką się później stał. To jakby ulepszona wersja własnej wizji zdarzeń. Dużą rolę w interpretacji wydarzeń odgrywają sny i marzenia senne młodego narratora, które kształtują rzeczywistość i pozwalają spojrzeć na fakty z jego życia z innej perspektywy. Ciekawie jest obserować jaki  jest tok myśli tego małego chłopca poprzez pryzmat dorosłego i być uczestnikiem jego życia. Spokojny rytm książki pozwala na własne refleksje i porównania, co może dać bardzo ciekawe efekty. Zostaliśmy zmuszeni do spowolnienia rytmu życia, sytuacja na świecie nie rokuje na razie zbytniej poprawy.  Lektura książki Prousta pozwoli nam na wyciszenie się i odpoczynek od codziennej bieganiny, odpreżenie po męczących czynnościach dnia codziennego i być może skieruje myśli na nostalgiczne, miłe wspomnienia. Jego styl pisania, bogaty w przymiotniki i drobiazgowe nieraz opisy codziennych przedmiotów może się wydać zbyt powolny, ale dzięki temu nie musimy gonić za szybką fabułą i możemy spokojnie oddać się refleksji.

 

Klasyczna już teraz opowieśc Prousta w czasach, gdy ją pisał nie cieszyła się popularnością i uznaniem. Autor musiał ją wydać na własny koszt . Dopiero po pierwszej wojnie światowej została doceniona przez czytelników i krytyków. Trzeba było światowej katastrofy, by zrozumieć kunszt opowieści autora 'W poszukiwaniu straconego czasu" . My , w latach dwudziestych XXI wieku mamy swoją katastrofę. Świat przeżył wstrząs podobny do wojny, wielu ludzi straciło życie, inni zmagają się z żałobą po stracie najbliższych. Być może sposobem na powrót do równowagi stanie się dla nas podróż w poszukiwaniu własnego, straconego czasu.

fabuła -5

akcja -4

wątki -5

Postacie -5

styl -5

klimat- 5

okładka -5

MB

Skoro o poszukiwaniu jest książka, to nie dziwi jej refleksyjność i niespieszność... ale też wielotomowość, bo tych jest aż siedem. W dzisiejszym rozpędzonym świecie taka literatura działa jak najlepszy rozluźniacz (na równi z hydroksyzyną), ale – śmiem twierdzić, że wymaga od czytelnika pewnego poszarpania życiem, a przy braku takowego – po prostu dużej wrażliwości.

 

Stawiając sprawę uczciwie: tom 1 (aktualnie recenzowany) urzekł mnie bardzo. Był lekturą wymagającą, ale wartościową. Natomiast zmierzenie się ze wszystkimi siedmioma tomami postrzegam trochę w kategorii wyzwania literackiego. Ot, chociażby czasowego, gdy wziąć pod uwagę że całość opiewa na niemalże 4000 stron, na przestrzeni których pojawia się około 200 postaci. To trochę mnie intryguje, a trochę przeraża; przerobiłam to przy okazji Klubu Pickwicka, do którego podchodziłam dwukrotnie i jeszcze nie przemogłam się w finalizacji lektury…Tam bohaterów jest 300, a mam nieodparte wrażenie, że już 150 z nich pojawia się na pierwszych 30 stronach powieści Dickensa. Wszyscy twierdzą, że jest świetna, więc któregoś dnia przełamię wewnętrzny opór.

 

A co do Prousta i wzmiankowanego tomu pierwszego; książka jest trzyczęściową opowieścią o powrotach do rodzinnego domu, o tęsknocie za zapachami, ludźmi i pierwszymi doznaniami. O tym, o czym gros z nas czasami myśli i za czym nierzadko tęskni. Natomiast Proust odbywa swoją odyseję w sposób komplementarny – świat do którego wraca jest przepełniony dźwiękami, zapachami i dopiero one przywodzą na myśl konkretne miejsca i osoby. Taka sentymentalna podróż orient expressem.

 

Przede wszystkim należy podkreślić literackość powieści. Język jest tak piękny, że chce się smakować każde zdanie (również z tego powodu wspominałam o wyzwaniu czasowym w kontekście lektury). Poszczególne frazy, jakimi raczy nas Proust układają się w retro-obrazy malowane słowami, w związku z czym, tym bardziej doceniam to, iż magia świata książek polega m.in. na tym, że mogą one przetrwać wieki. Bo z Proustem mam takie wrażenie, że wraz z upływem czasu i zmianami jakimi poddany został świat, on po prostu nabrał patyny. Ale to ma też drugą stronę medalu – trzeba sobie tę prozę dawkować. Jest pod każdym względem tak niedzisiejsza, że zasysana łapczywie może znużyć i zamiast dostarczać przyjemności, zacznie irytować i trącać myszką. Prawdą jest natomiast i to, że w Prouście chodzi o niespieszne doświadczanie, o głęboką i spokojną refleksję. Człowiek smagnięty wiekiem zanurza się w swoim życiu, które trwało dłuższy czas i z którym na swój sposób się rozlicza. To nie jest klatkowa retrospekcja skoczka-samobójcy. Nie mają nam przeskakiwać przed oczami sekundowe migawki naszego życia. Nie od tego jest Proust. Proust pokazuje nam, że nasze życie jest powieścią… bo przecież  „(…) życie, życie jest nowelą, której nigdy nie masz dosyć. Wczoraj biały, biały welon - jutro białe, białe włosy[1].

 

Ciekawostką jest, że Proust płacił za przychylne recenzje tomu pierwszego; a łożył na to sporo. Ówczesne 300 franków za pierwszą stronę w Le Figaro to równowartość dzisiejszego 1000 euro. Ponadto, nie będzie przesadą stwierdzenie, że Proust przy pierwszym tomie uprawiał czysty self-publishing, albowiem koszty publikacji pokrywał z własnych pieniędzy[2]. Było to poniekąd koniecznością, jeżeli Autor chciał, aby książka ujrzała światło dzienne, albowiem nie skradła ona serc ówczesnych wydawców. Z perspektywy czasu Proust wygrał na tym manewrze, a i my korzystamy z tych jego zabiegów.

 

[1] R. Rynkowski, Życie jest nowelą, Album: Jawa, 1997 r.

[2] Szerzej: https://booklips.pl/newsy/marcel-proust-placil-za-publikacje-przychylnych-recenzji-swoich-ksiazek/, dostęp: 20.12.2021.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial