Alchemia Zaskakująca Moc Pomysłów | Autor: Rory Sutherland

Macie czasem tak, że przeczytacie opis jakiejś książki i wydaje się wam, że jest ona idealna dla was, jednak gdy ostatecznie po nią sięgniecie, okazuje się, że wcale nie jesteście odbiorcą tej publikacji? Dostajecie do ręki coś innego, niż myśleliście, że dostaniecie. I wcale nie chodzi o to, że taka książka jest zła, po prostu nie trafiła na odpowiedni grunt. Właśnie tak miałam w tym przypadku. To jedna z tych pozycji, po których totalnie nie wiem, co mam myśleć. Jestem świeżo po lekturze, ale mam w głowie pustkę.

Liczyłam na wypełnioną ciekawostkami książkę, w sumie opis mi to trochę zasugerował, bo miałam dowiedzieć się o tym, dlaczego wolimy, gdy pasta do zębów jest pasiasta albo dlaczego mniej denerwujemy się na spóźniony pociąg dzięki umieszczonych na peronach tablicom odmierzającym czas do ich przyjazdu. I w porządku, nie zabrakło tu odpowiedzi na te pytania, a także na wiele innych, ale to zdecydowanie nie była publikacja, na jaką czekałam.

Autor przekonuje nas, że aby być genialnym, trzeba być irracjonalnym. Myślimy, że jesteśmy racjonalni i na tej podstawie podejmujemy decyzje. Jak pokazuje autor – nic bardziej mylnego. I tu nie mogę przyczepić się do tego, o czym mówi Rory Sutherland, bo patrząc na przywołane przez niego przykłady z życia wzięte, nie mogę w wielu kwestiach nie przyznać mu racji. I przyznam szczerze, że w trakcie lektury łapałam się na tym, że sama powielam niektóre wymienione przez autora zachowania. I pewnie nadal będę to robić. Kwestia przyzwyczajenia czy jakkolwiek inaczej to nazwać.

Tylko w dalszym ciągu mam ogromny problem z tą publikacją. Na początku czytało mi się ją dość opornie. Nie byłam w stanie przeczytać więcej niż parę stron, bo czułam się zmęczona. Nie umiałam wczuć się w sposób narracji, a na dodatek informacje, które serwował mi autor, były mi doskonale znane. Na palcach jednej ręki mogę policzyć rzeczy, które były dla mnie nowe. I w tym tkwi mój problem. To nie była dla mnie odkrywcza książka, która zmieniła mój światopogląd.

I nie chcę w tym momencie powiedzieć, że ta publikacja to pieniądze wyrzucone w błoto, bo wcale tak nie jest. Po prostu ja nie jestem jej docelowym odbiorcą. Myślałam, że to będzie książka idealna dla mnie, a jednak się pomyliłam. Dla kogo więc, moim zdaniem, jest ta publikacja? Myślę, że mogą nią być zainteresowani ludzie związani z marketingiem. Zostało tu opisanych wiele sytuacji, które pokazują, jak można oczarować drugiego człowieka i osiągnąć cel, jak sobie zakładaliśmy, robiąc to. Mnie taka wiedza nie jest do niczego potrzebna, po prostu przyjęłam ją do wiadomości, ale za jakiś czas o tym wszystkim zapomnę, ale komuś te informacje naprawdę mogą się przydać. Ale w tej kwestii już musiałby się wypowiedzieć ktoś bardziej kompetentny w tym zakresie ode mnie. Mnie do marketingowca daleko.

Ja niestety jestem tą publikacją nieco rozczarowana. Liczyłam na lekki zbiór ciekawostek, ale dostałam coś innego. Ogromna szkoda, jednak nie mam zamiaru nikomu odradzać sięgania po tę książkę. To, że ja nie byłam jej targetem, nie znaczy, że i wy nie będziecie. Być może znajdziecie w niej coś, czego ja nie dostrzegłam.