Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Atlas Zbuntowany

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Ayn Rand
  • Tytuł Oryginału: Atlas Shrugged
  • Gatunek: Literatura Piękna
  • Liczba Stron: 1176
  • Rok Wydania: 2021
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 155x235 mm
  • ISBN: 9788382022117
  • Wydawca: Zysk i S ka
  • Oprawa: Twarda
  • Miejsce Wydania: Poznań
  • Ocena:

    6/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 3 votes
Postacie: 100% - 4 votes
Styl: 100% - 3 votes
Klimat: 100% - 3 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 3 votes

Polecam:


Podziel się!

Atlas Zbuntowany | Autor: Ayn Rand

Wybierz opinię:

Doris

„Atlas zbuntowany” napisała Ayn Rand w 1957 roku, a więc ponad 60 lat temu. Przedstawiła tam przerażającą wizję świata ogarniętego szaleństwem, świata odrzucającego intelekt, zdrowy rozsądek, logikę i prawdę na rzecz manipulacji, demagogii i bylejakości. Ostatnią ostoją normalności są Stany Zjednoczone, kraj, który swój początek wziął z wysiłku umysłu i rąk ludzi. Wszędzie wokół, niejako  na własne życzenie  dogorywają republiki ludowe, sztuczne, komunistyczne twory: Turecka, Francuska, Angielska, Portugalska, Norweska…. Pomóc im może już tylko Ameryka. Tylko tutaj działają jeszcze bez przeszkód fabryki, wydobywa się surowce potrzebne do produkcji, udoskonala narzędzia. Jednak zaraza dociera także do Stanów Zjednoczonych. Ludzi mami się sloganami, które odbierają im motywację do czegokolwiek. Hasła: „Ciężkie czasy są dla nas dobre. To dobrze, że ludzie biednieją. Akceptacja niedostatku jest cnotą”, czy „Nic nie możemy zrobić w żadnej sprawie. Musimy się nauczyć to znosić” odbierają im energię, dając jednocześnie broń do ręki tym, którzy na tej gangrenie się pożywiają. Słowa: „Nie dyskutuj. Akceptuj. Dostosuj się. Podporządkuj się.” są wygodne dla władzy, która bez przeszkód mości się coraz wygodniej na samej górze, obrastając w tłuszcz, bogactwo i samozadowolenie.

 

Ayn Rand wie, o czym pisze. Jako dziecko, a później młoda dziewczyna, obserwowała podobną metamorfozę, czy może raczej destrukcję, rzeczywistości, w której żyła. Myślę tu o Rosji przeistaczającej się w Związek Radziecki, gdzie maksyma, często w różnych konfiguracjach powtarzana w książce Rand: „Prawo własności to przesąd. Człowiek zachowuje własność jedynie dzięki uprzejmości tych, którzy mu jej nie odbierają”, została bardzo skutecznie wcielona w życie. Tam, podobnie jak w powieściowej Ameryce, zasada „od każdego według umiejętności, każdemu według potrzeb” spowodowała postępującą korozję ludzkich umysłów i konsekwentny, kroczący rozkład moralności. A ponieważ najważniejszą siłą napędową człowieka jest jego intelekt i moralność właśnie, to można powiedzieć, że ludzie sami, z pełnym entuzjazmu zaangażowaniem założyli sobie pętlę na szyję i podcięli nogi Atlasowi dźwigającemu ich świat. Tym samym zgotowali sobie bolesną katastrofę. Powszechnie wiadomo, że chcąc podbić wrogi kraj i w pełni go sobie podporządkować, należy zniszczyć jego elity: intelektualistów, naukowców, rzutkich przedsiębiorców, artystów i ludzi pióra. Ludzi myśli i czynu, autorytety. Ale żeby robić to swojemu krajowi, a więc niejako sobie samemu, to trudne do pojęcia.

 

Można powiedzieć, że ta książka to z jednej strony dystopia, z drugiej zaś wspaniała utopia. To, co człowiek może zrobić światu najgorszego i zarazem to, co pozwoli go ocalić, co w nim najwartościowsze, co jest jego siłą, na której ten świat się wspiera. Jedno i drugie obok siebie, skontrastowane i przedstawione nam do oceny. Dwie alternatywy i pytanie: ku której zmierzamy?

 

W tej książce wszystko jest zagadką. Czytasz ją jak najlepszy thriller, niecierpliwie pochłaniając kolejne strony, by tę łamigłówkę rozwikłać. Uczucie niepokoju i osaczenia rośnie, nie przestając ci towarzyszyć ani przez chwilę. Po kolei znikają ludzie, ci najwartościowsi. Bankowcy, właściciele fabryk, hut, kopalń, wynalazcy i filozofowie, najlepsi mechanicy i rzemieślnicy. Porzucają wszystko, czasem nawet nie zamykając za sobą drzwi. Nagle, bez słowa pożegnania i wyjaśnienia. Nie wiemy, kto pociąga za sznurki, komu zależy na rozłożeniu każdego sektora gospodarki na łopatki. Przede wszystkim zaś zachodzimy w głowę: dlaczego? Przecież jeśli runą wszystkie mosty, zawalą się budynki, stanie komunikacja i produkcja, zbankrutują firmy, które dają ludziom pracę – to wszyscy na tym stracą. Przypomina to zderzenie człowieka z górą. Nie jesteś w stanie nic jej wytłumaczyć, przekonać jej, nie potrafisz też jej zrozumieć, możesz także nie dać rady z nią wygrać. Co wtedy pozostaje?

 

 Jeden z najważniejszych bohaterów książki zdaje sobie sprawę, że „w procesie stopniowego wydzierania mu z rąk własnego życia nie będzie miał żadnego głosu, żadnego celu, żadnej metody ani żadnej obrony” Czy więc świat zwariował? Nie ma nic, co można przedsięwziąć „przeciwko ludziom o nieokreślonych myślach, nie nazwanych motywach, nie zdefiniowanych celach, nie sprecyzowanej moralności”. I tak, jak początkowo niewiele rozumiemy, stopniowo coraz więcej nici, wątków, znaczeń zaczyna do nas docierać, łączy się w logiczną całość, tworząc perspektywę, która przeraża.

 

Jest coś w tej powieści, co nie pozwala czytać jej spokojnie, co każe ją odkładać na chwilę, by wyciszyć emocje, ale nie pozwala jej długo czekać. Ręce same się po nią wyciągają, choć wiemy, że znów nas sponiewiera, że po jej przeczytaniu długo nie będziemy w stanie sięgnąć po nic innego. Nasze myśli krążyć będą wokół „Atlasa zbuntowanego” i wokół pytania: „jaka idea, jaki prosty, dostępny szaremu człowiekowi pomysł zmusił ludzkość do akceptacji doktryn wiodących ku autodestrukcji”. I niepokój wkrada się ukradkiem w serce, bo uświadamiamy sobie, że to ciągle się dzieje, że teraz właśnie znów obserwujemy podobne mechanizmy, że są one stosowane wobec nas. W miarę czytania książki świadomość ta rośnie i umacnia się, przetacza dreszczem po plecach.

 

Być może właśnie dlatego jest to bodaj jedyna, jak do tej pory, książka, gdzie nie przeszkadzały mi ani trochę istotne jej wady. Na tyle poważne, że inną powieść zdyskredytowałyby już na samym początku. Nie obchodziła mnie w ogóle jednowymiarowość bohaterów, wśród których były tylko albo czarne charaktery, kłamliwe, tchórzowskie, sprzedajne beztalencia, albo ich zwierciadlana odwrotność: osoby szlachetne do bólu, niezłomne i do tego jeszcze wybitne. Przy tym ci szubrawcy zawsze „nienachalnej urody”. Zupełnie też nie raził mnie nazbyt wyraźny dydaktyzm, widoczny szczególnie w długich (nieraz nieprzyzwoicie długich) monologach bohaterów, ale też zaznaczający się w ogólnej wymowie książki. Co więc spowodowało, że nie tylko nie odłożyłam „Atlasa zbuntowanego”, ale wręcz nie byłam w stanie się od niego oderwać?

 

 Zapewne porywający styl, bogaty, emocjonalny, głęboki. Stopniowanie napięcia, nieodkrywanie od początku wszystkich kart, prowadzenie nas zrazu po omacku, później coraz bardziej pewnie ku zrozumieniu. W moim przypadku największe znaczenie miał jednak permanentny szok, stałe odnotowywanie w umyśle przystawalności treści spisanych ponad pół wieku temu do współczesnej rzeczywistości. Jest we mnie duża chęć uchwycenia się nadziei brzmiącej w słowach Ayn Rand: „Przyjdzie takie stulecie (…) w którym ci wszyscy barbarzyńcy, prywatni czy publiczni, którzy wierzą, że mogą rządzić lepszymi od siebie za pomocą siły, dowiedzą się wreszcie, co dzieje się, gdy brutalna siła staje oko w oko z siłą wspieraną przez umysł”.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial