Olga Piechota
-
Dobro i zło jest jednym z najbardziej popularnych motywów, który towarzyszy nam od tysięcy lat. W naszej kulturze rozgranicza się dobro i zło często poprzez kolory: biel i czerń. Wręcz symboliczne i czasami rytualne trzymanie się tego sprawiło, że prawie zawsze właśnie bohaterów przedstawiamy w jasnych kolorach, a antybohaterach w mroku i ciemności. Jednak nie we wszystkich kulturach jest tak jednoznaczne rozgraniczenie kolorystyczne. Może właśnie to świadczy o tym, że dobro i zło to tylko konstrukty, które niekoniecznie niosą za sobą konkretne definicje. Bo w końcu w każdym z nas jest trochę zła, trochę dobra.
Hester wraz ze swoim sabatem poszukuje jaskini i Merlina. Nie są pewne, gdzie podążać, a ich sytuacja wydaje się trudna. Muszą radzić sobie z własnymi demonami przeszłości, niepewnością i zwątpieniem. Jednak każda z nich ma talent i mimo chwil niepewnych brnie do przodu. Lecz ich zdziwienie jest olbrzymie, gdy dowiadują się, że Sofia bierze ślub z Rhian. Czy to znaczy, że wszystkie sto pierścieni zostało już zniszczonych? Czy to naprawdę ostatni krok, by Rhian przejął Baśniarza? Żadna z nich nie może jeszcze wiedzieć, że Sofia nie jest do końca sobą i jej szczęście wynikające ze ślubu może być złudne. Jak zakończy się ta niezwykła i niezapomniana historia?
O „Akademii Dobra i Zła” od wielu lat słyszę pozytywne opinie, dlatego już od dawna pragnę zapoznać się z serią. Lecz podążając za moim nietypowym sposobem czytania, tym razem zapoznałam się najpierw z szóstym i zarazem ostatnim tomem tego osławionego cyklu. Czy dałam radę zrozumieć, co się działo? Czy przypadł mi on do gustu?
Przede wszystkim jest zachwycona pomysłem na całość. Gdy zaczynałam czytać, miałam bardzo ograniczone spojrzenie na to, o czym jest fabuła. Tymczasem okazało się, że jest to coś dla mnie tak unikatowego i dotychczas niespotykanego, że oczarowuje od pierwszych stron. Ogólna koncepcja na wykorzystanie motywów baśniowych jest czymś pozornie na co dzień spotykanym, ale w przypadku „Akademii Dobra i Zła” nabiera całkowicie inny wydźwięk.
Styl, którym posługuje się pisarka, jest mocno obrazowy i pozwala zobaczyć wszystkie zdarzenia oczami wyobraźni. Niesie za sobą intensywną atmosferę baśni, niebezpieczeństwa i dążenia do celu. Natomiast wielotorowa narracja pozwala na dostrzeżenie opowieści z różnych perspektyw. Jest to według mnie niezmiernie trudny zabieg, ponieważ trzeba pilnować, który bohater, o czym wie i spójnie wprowadzać odpowiednie informacje w odpowiednich miejscach. Pisarce udaje się to i pozwala w zawrotnym tempie brnąć przez fabułę.
Samo uniwersum wydaje mi się olbrzymie i niezgłębione, co zapewne w dużej mierze wynika z mojego braku znajomości podstaw tego świata. Niemniej tak jak już wcześniej wspomniałam jestem oczarowana wykorzystaniem motywu baśniowego. Natężenie wszystkich postaci, historii i istot z różnych legend, baśni, mitów czy innych starych opowieści przyprawiał mnie o zawrót głowy, ale dawał też możliwość nostalgicznych powrotów do najróżniejszych wspomnień. Choćby Merlin jest dla mnie serialową postacią z dzieciństwa, Pani Jeziora to Ciri z „Wiedźmina”. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to nie są bezpośrednie nawiązania do tych historii, tylko do o wiele bardziej legendarnych opowieści, jednakże to wystarczy, by poczuć sympatię, mimo dużej odmienności. Poza tym kontrast słodkości, baśni i sielanki z brutalnością, momentami naturalizmem był przeze mnie całkowicie nieoczekiwany. Mogłoby się wydawać, że wręcz gryzący, ale nie… To ponownie perfekcyjne połączenie.
Co do samych bohaterów mam mieszane uczucia. Wielu polubiłam, ale tutaj jednak brak wiedzy najbardziej był wyczuwalny. Brakowało mi odniesienia, brakowało mi pogłębionych analiz. Oczywiście do niektórych postaci się przywiązałam, inne nienawidziłam, ale to jeszcze nie to, co zwykle odczuwam w tak wielowymiarowych cyklach.
Cieszę się, że miałam przyjemność zapoznać się z jedną z książek z cyklu „Akademia Dobra i Zła”. I wcale mi nie przeszkadza, że był to tom finałowy. Teraz czuję się tylko bardziej przekonana do tego, by sięgnąć po pierwsze i lepiej zapoznać się z całością.