Klasykiemjestem
-
Czasami najwspanialszą rzeczą jaką możemy zrobić jest zanurzenie się w świat przepełniony magią, tajemnicami i niebezpieczeństwami. Rena Barron stworzyła książkę, w której magia definiuje ludzką wartość. W pierwszej części, zatytułowanej „Królestwo dusz” jest ona powszechna i ważna dla wielu, natomiast w „Żniwiarzu dusz” staje się synonimem zagrożenia, z jednej strony niepokojąca, z drugiej na swój sposób upragniona i przyciągająca.
Nasza główna bohaterka, żyje w tym świecie, który od początku rzuca jej kłody pod nogi. Dawniej walczyła przede wszystkim z samą sobą, z brakiem samoakceptacji i wiary w siebie. Jako jedyna w rodzinie potężnych szamanów nie posiadała magii. Gdy jednak jej marzenie się spełnia dziewczyna staje przed ogromnym wyzwaniem i zagrożeniem. Musi zmierzyć się z prawdziwym niebezpieczeństwem i uratować cały kraj. W drugiej części książki młoda szamanka powraca na plemienne ziemie, gdzie zaczęła się cała historia. Wraz ze swoimi przyjaciółmi pragnie odszukać tych, którym udało się przeżyć atak demonów. Akcja rozwija się bardzo szybko, aż przychodzi im stawić czoła Królowi Demonów, który ponad wszystko pragnie zdobyć Arrah i nie spocznie póki tego nie dokona.
Arrah to postać niejednorodna, zróżnicowana, pełna emocji. Najlepsze jest to, że widzimy w niej pewną przemianę. Zdecydowanie dojrzała, nauczyła się doceniać własną wartość, pokładać wiarę w swoją siłę. Jednocześnie nadal jest impulsywna, a jej decyzje nie zawsze są rozważne. Wszystko to sprawia jednak, że jest prawdziwa. To bohaterka, z którą można się identyfikować.
To pozycja niezwykła, wręcz fantastyczna. Przyciąga swoją tematyką, ale również kunsztem pisarskim autorki. Język, którym się posługuje jest barwny, ale jednocześnie przystępny dla czytelnika. W przeciwieństwie do wcześniejszej części akcja tutaj toczy się bardzo szybko, cały czas coś się dzieje. Miejscami wydawałoby się, że jest tego aż za dużo, że można się pogubić, jednakże w ogólnym odbiorze i zrozumieniu historii to nie przeszkadza.
To opowieść pełna magii, wzlotów i upadków, a także zwykłego człowieczeństwa. Nie można o niej zapomnieć, od lektury nie da się oderwać. Rena Barron uczyniła z tą książką coś niezwykłego, nie tylko zbudowała niezwykły świat na bazie mitologii i kultury Afryki, nie tylko wykreowała wspaniałą, czasami poruszającą historię oraz barwnych bohaterów. Autorka zrobiła coś więcej. Po przeczytaniu musiałam zastanowić się nad wszystkim, nad tym o czym czytałam, ale również nad tym w jaki sposób książka jest napisana. Otóż, nie tylko jest napisana bardzo dobrze, język autorki jest przyjazny odbiorcy, a mimo to nie traci na swojej barwności. Dzięki temu opowieść płynie. Dodatkowo jest to książka przemyślana pod każdym względem, wszystko się idealnie domyka, każdy wątek jest w niej z umieszczony z jakiegoś powodu, sama jej budowa robi wrażenie. Takich książek nie jest wiele pośród aktualnej literatury dla młodzieży, warto to podkreślić. Nie chcę podnosić tutaj kwestii arcydzielności, ze względu na to, że nie nazwałabym tej książki arcydziełem w pełnym znaczeniu arcydzieła. Jednak śmiało mogę powiedzieć, że wiele kryteriów arcydzielności spełnia i teraz tak naprawdę czas pokaże czy mam rację. Sama jestem tego niezwykle ciekawa.
Ogromnie polecam „Żniwiarza dusz”, tak samo jak i pierwszą część cyklu. To książka niezwykła, jedyna w swoim rodzaju. Wyjątkowa, pouczająca, dająca satysfakcję z lektury. Takiej literatury się szuka, takich tytułów jest niestety coraz mniej, jednak, gdy już znajdzie się prawdziwą perełkę, nie da się o niej zapomnieć.