Olga Piechota
-
Gdy wyobrażamy sobie idealne wakacje, to często pojawia się w tym wyobrażeniu zew przygody. Gdzieś pomiędzy wypoczynkiem większość z nas chciałoby przeżyć coś niesamowitego i niepowtarzalnego. Może odnaleźć jakiś skarb, a może spotkać kogoś sławnego. Liczy się wszystko, co przyniesie dobre wspomnienia i niezwykłe historie do opowiadania znajomym. Macie czasami takie marzenia? Czy jednak należycie do tej grupy ludzi, która woli wyłącznie odpocząć?
Zibi wyjechał na upragnione wakacje do Turcji. Spędzał dnie na plaży i piciu. Nawet się nie spodziewał, że spotka tam swojego przyjaciela Dżamala. Wspólna zabawa nagle nabrała innego wydźwięku, gdy zostali wciągnięci w intrygę godną filmu akcji. Z laboratorium znika DNA, które prawdopodobnie należało do Jezusa Chrystusa. Przypuszcza się, że ukradziona relikwia może posłużyć do prób sklonowania Jezusa. Nikt nie chce ujawnić kradzieży, dlatego to właśnie Zibi Szelest jest proszony o pomoc. Czy uda mu się wyjaśnić intrygę? Odnaleźć skradzioną relikwię?
Za namową mojego chłopaka zdecydowałam się wyjść z mojej czytelniczej strefy komfortu i przeczytać powieść z gatunku sensacji. Tak trafiłam na „Nowy święty Graal”, który zafascynował mnie opisem fabuły i w jakiś stopniu kojarzyć z osławionym „Kodem da Vinci”. Stwierdziłam, że może właśnie ta książka okaże się książką dla mnie. Czy tak było? Niestety nie do końca.
Styl autora nie przypadł mi do gustu, ponieważ okazał się zbyt prosty i niedopracowany. Wydaje mi się, że powieść miała nieść ze sobą rodzaj swojskości, która pozwoli czytelnikom na relaks i pasjonującą przygodę. Niestety pisarzowi nie udało się tego osiągnąć, a język razi niepoprawnością i prostotą. Niektóre dialogi tracą na naturalności i wbrew wprowadzeniu zabiegów takich jak slang czy słownictwo potoczne czasami są po prostu sztuczne. Nie mogłam w ogóle sobie wyobrazić, jak taka rozmowa mogłaby przebiegać w rzeczywistości.
Sama fabuła okazała się ciekawym doświadczeniem, choć momentami dość chaotycznym i niespójnym. Nie do końca łączyłam wątki, co dość mocno mnie frustrowało i zniechęcało do lektury. Na szczęście opisy miejsc często sprawiały, że moja wyobraźnia popuszczała wodze fantazji i brnęłam dalej, zastanawiając się, gdzie wraz z bohaterami tym razem wylądujemy i jak potoczą się dalsze losy bohaterów oraz w jaki sposób rozwiąże się cała intryga.
Co do bohaterów to niestety są oni największą wadą, a konkretnie to nie oni sami tylko ich kreacja. Jednak wcześniej muszę się poskarżyć, że Zibi i Dżamal dużo pili alkoholu i wtrącanie tego było dla mnie tak niepotrzebne i irytujące, że wiele ich pozytywnych cech nikło właśnie w alkoholu. Naprawdę nie rozumiem, jaki to miało cel… Sam Zibi wydaje się być postacią niezainteresowaną niczym poza odpoczynkiem w jego mniemaniu. I wyjątkowo rażącym aspektem jest niepotrzebne podkreślanie narodowości i pewnego rodzaju narodowy egocentryzm. Czym innym jest stwierdzenie, że na bazarze byli ludzie z różnych krajów, a wymienianie ich po stereotypowych i obraźliwych cechach. Po prostu po co? A Polska bez wątpienia dla wielu osób jest wartościowym krajem – w tym dla mnie – ale ludzie z innych państw nie przywiązują do tego, aż takiego znaczenia, co jest naturalne, bo my też na niektóre kraje nie zwracamy uwagi albo nawet nie wiemy o ich istnieniu. Dla mnie ten patriotyzm był na siłę i tchną przesadnym udawaniem.
Niestety „Nowy święty Graal” nie okazał się książką dla mnie. Zbyt wiele elementów było niedopracowane i zbyt nachalne. Powieści brakowało naturalności i poczucia przywiązania do bohaterów. Być może fani gatunku inaczej na nią spojrzą, lecz dla mnie jest to książka mocno przeciętna.