Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Kulawe Konie

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:


Podziel się!

Kulawe Konie | Autor: Mick Herron

Wybierz opinię:

Pani M

Kiedy zbliżała się premiera tej książki i było tuż po niej, moje media społecznościowe zalały wręcz pozytywne opinie na jej temat. Raczej ostrożnie podchodzę do tak wychwalanych książek, denerwuje mnie to, że zewsząd mi wyskakują, ale polecała mi ją osoba, z którą mam bardzo podobny gust czytelniczy, więc pomyślałam, że w sumie co mam do stracenia, przeczytam ją.

 

O czym ona jest? Mamy grupkę bohaterów, którzy z różnych powodów przestali być czempionami wywiadu. A to źle zapamiętali kolor ubioru osoby, którą mieli śledzić, a to wzięli się za politykę albo troszkę z używkami przesadzili. O złym prowadzeniu się już nie wspomnę. Taki trochę „Suicide Squad” wśród agentów wywiadu, tylko zdecydowanie mniej mieli na sumieniu i nie mieli specjalnych mocy. W każdym razie z takimi wpadkami średnio można pracować w wywiadzie i ktoś taki staje się kulawym koniem. Życie tytułowych bohaterów zmienia się, gdy ktoś zostaje porwany i w sieci pojawia się informacja, że ma zostać też ścięty.

 

Sam pomysł na fabułę wydawał mi się bardzo ciekawy. Zresztą rozpoczęcie książki dało mi zapowiedź historii, która wciśnie mnie w fotel i zostawi w nim do samego końca. I chociaż ze mną i opowieściami szpiegowskimi bywa różnie, postanowiłam zaryzykować. Chciałam się przekonać, jak rozwiną się wątki, jak ta grupa sobie poradzi i czy uda się uratować porwanego chłopaka.

 

Początek książki był naprawdę dobry. Rozumiałam, czym zachwycali się inni czytelnicy i nastawiłam się na to, że i mnie „Kulawe konie” zachwycą. Do pewnego momentu naprawdę tak było. Tylko porem zaczęły się schody. Im dalej w treść, tym coraz większe miałam wrażenie, że ta opowieść robi się przegadana. Zaczęłam obawiać się, że porzucę czytanie, bo po prostu trochę się męczyłam. Łapałam się na tym, że w trakcie lektury myślę o czymś innym, więc muszę cofnąć się o parę stron, żeby znaleźć zgubiony wątek. To mnie wytrącało z rytmu czytania i sięgałam w międzyczasie po coś innego. W końcu jednak się przełamałam i warto było. Coś w końcu zaczęło się dziać i muszę przyznać, że zakończenie uratowało w moich oczach honor „Kulawych koni”, było naprawdę dobre, a poprzedzające je wydarzenia mnie interesowały. Spodziewałam się jednak czegoś innego i to niezbyt dobre wrażenie z początku pewnie będzie się za mną jeszcze ciągnęło. Czy sięgnę po kolejne książki autora? W tym momencie trudno mi odpowiedzieć na to pytanie.

 

Widziałam, że sporo osób mówiło o humorze, wymieniając plusy tej książki. I fakt, parę razy uśmiechnęłam się pod nosem, ale nie mogę w 100% powiedzieć, że humor do mnie trafiał. Kilku rzeczy po prostu nie zrozumiałam, jednak uważam, że w przypadku innych czytelników te żarty mogą siąść. Pamiętajmy o tym, że poczucie humoru to rzecz subiektywna i to, że mnie coś nie podeszło, nie znaczy, że was nie rozbawi.

 

Styl autora jest dość specyficzny. Potrzebowałam czasu, żeby do niego przywyknąć. Nie, nie jest zły, tego nie mam na myśli, ale niektórzy mogą się od niego odbić.

 

Wiem, że trochę pomarudziłam, ale w gruncie rzeczy nie uważam, że to jest tragicznie zła książka i macie się od niej trzymać z daleka. Wydaje mi się, że niepotrzebnie naczytałam się recenzji i nastawiłam się na coś innego, niż właściwie otrzymałam.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial