Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Arytmia I Kwarantanna

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Tomasz Jastrun
  • Tytuł Oryginału: Arytmia I Kwarantanna
  • Gatunek: Literatura Piękna
  • Język Oryginału: Polski
  • Liczba Stron: 176
  • Rok Wydania: 2021
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 125x195 mm
  • ISBN: 9788381439749
  • Wydawca: Czarna Owca
  • Oprawa: Twarda
  • Miejsce Wydania: Warszawa
  • Ocena:

    5/6

    5/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Arytmia I Kwarantanna | Autor: Tomasz Jastrun

Wybierz opinię:

Doris

 „Arytmia” i „kwarantanna” to dwa różne pojęcia, choć nie tak znowu bardzo od siebie odległe. Jedno i drugie dotyczy stanu chorobowego, kiedy codzienność człowieka zostaje zakłócona, doznaje zadyszki, a sytuacja wymyka się spod kontroli. Dwie, tak właśnie zatytułowane, mini powieści Tomasza Jastruna również są z sobą ściśle połączone. Przede wszystkim osobą narratora, a zarazem głównego bohatera, będącego nie dość cenionym, w jego mniemaniu, pisarzem drugorzędnych powieści. Pytanie, czy jest to zarazem jakieś alter ego samego autora, pozostawimy bez odpowiedzi. Przemyślana konstrukcja obu utworów, ich wzajemne zależności i przenikanie się odkrywamy dopiero pod koniec lektury, co stanowi dużą zaletę, ponieważ przez cały czas autorowi udaje się zwodzić nas i mylić tropy. To gra, w której już wydaje nam się, że chwyciliśmy koniec nitki w tym poplątanym kłębku, a wtem przekonujemy się, że znów się urwała.  Czy jest to książka w książce, czy życie opisane nie wprost, lecz z uwzględnieniem jego alternatywnych, wyobrażonych wersji. I która z nich jest tą prawdziwą?

 

To zupełnie inna opowieść niż poprzednia, „popełniona” przez Tomasza Jastruna, w której przywoływał wspomnienia swojego dzieciństwa spędzonego w domu zamieszkanym przez pisarzy, swoje szczenięce lata w stalinowskiej Polsce. Tym razem, wspólnie z autorem, zmagamy się z ograniczeniami wywołanymi pandemią SARS-COV 2. To temat bliski nam wszystkim i nadal aktualny. Jego zakończenie jest jak dotąd wielką niewiadomą. Lęk o siebie i o bliskich, obawa przed wychodzeniem z domu i stykaniem się z ludźmi, którzy stanowią potencjalne zagrożenie. A jednocześnie niezgoda na zamknięcie i samotność. Jeszcze niedawno gwarne i zatłoczone, teraz wyludnione ulice miast, ludzie przemykający chyłkiem pod ścianami budynków, omijający się szerokim łukiem w obawie przed zarażeniem. Wszyscy jednacy z tymi zamaskowanymi twarzami i zalęknionym wzrokiem ściganego zwierzęcia.  Czytając, przypominamy sobie własne doświadczenia z tego okresu. Podobnie jak narrator, słyszeliśmy oklaski dla służby zdrowia, do których się przyłączaliśmy, balkonowe koncerty muzyczne. Staliśmy w kolejkach pod sklepami, w lateksowych rękawiczkach i maseczkach, pilnując gorliwie dwumetrowego odstępu i dezynfekując dłonie. Przynajmniej słyszeliśmy o pomysłowości Polaków, wynajmujących swoje psy sąsiadom, by mieli pretekst do wyjścia na spacer, podczas gdy z megafonów policyjnych samochodów emitowano głośnie, wywołujące niepokój ostrzeżenia.

 

Takie, i wiele innych symptomów ostatnich miesięcy napotkamy w powieści Tomasza Jastruna i wraz z nim mamy okazję zastanowić się, jak to się stało, że nasz świat się rozpada, na ile jest to winą samolubnego człowieka oraz jaki mamy w tym udział my sami. Na ile prawdziwe są te słowa: „Małpom dano do rąk broń termojądrową. Są łakome, pożarły już niemal całe drzewo, na którym siedzą i zatruły powietrze naszej planety. Zachłanne, próżne, nienasycone”.

 

 Największy problem tego trudnego czasu – zamknięcie rodzin w czterech ścianach ich niewielkich mieszkań. I smutne tego konsekwencje, bo przecież „nawet anioły zamknięte w klatce rzuciłyby się sobie do gardeł, aż pierze leciałoby ze skrzydeł”. Jak wytrzymać frustrację związaną z przymusem siedzenia w domu, brakiem życia towarzyskiego, rozrywek, kontaktów międzyludzkich. Z przymusem dzielenia tej małej przestrzeni z rodziną, z którą do tej pory widywaliśmy się dopiero wieczorami. A jeśli dochodzą do tego fundamentalne różnice poglądów, dwa spojrzenia na rzeczywistość na tyle odmienne, że nie sposób ich pogodzić? Dwoje ludzie, do dzisiaj funkcjonujących razem, ale przecież obok siebie, znużonych sobą po wielu latach związku, którego żaru już nawet nie pomną, mijających się podczas rutynowych domowych obowiązków, ledwie się dostrzegając, teraz staje z sobą twarzą w twarz i nie mają gdzie uciec.

 

Niemocy twórczej poświęcił Tomasz Jastrun przynajmniej tyle miejsca, co związanym z wiekiem niedomogom ciała. Jedno i drugie przygnębia i powoduje, że narrator czuje się jak „ja – mała katastrofa, w ramach wielkiej światowej”. Dużo tu niezgody na przemijanie i związane z nim ograniczenia oraz utratę atrakcyjności, kiedy to „człowiek staje się wieszakiem na zużyte ciało”. Bardzo ciekawe to refleksje, zwracające uwagę na to, jak inaczej postrzegamy zmiany zachodzące w nas samych od tych, jakie dotykają bliskiej osoby. Z własną starością trudniej się pogodzić. Z ciałem, którego przybywa, które marszczy się i przestaje nas słuchać. Coraz częściej wspominamy młodość, ogarnia nas nostalgia. Czytamy w książce: „Jestem jak drzewo w połowie uschnięte, ale kilka gałęzi mam jeszcze zielonych. I siadają nawet  na nich czasami ptaki”. Ale siadają coraz rzadziej i coraz ciszej śpiewają.

 

Aspekt wykorzystywania własnego życia do budowania powieściowych wątków jest tutaj również cały czas obecny, a nawet można powiedzieć, że dominuje. Narrator mówi: „Całe dorosłe życie chadzam brzegiem swojego życia i szukam tematów jak bursztynów”. Nawet największe nieszczęścia, rodzinne dramaty i tajemnice przeżywane są z pewnym dystansem, obserwowane jakby z zewnątrz, jako materiał do późniejszego wykorzystania. W każdej książce pisarz zostawia trochę siebie, jak to ujmuje narrator: „wiele mięsa, mojego mięsa, czy mam jeszcze mięso na sprzedaż?”

 

Tyle istotnych zagadnień udało się autorowi zmieścić w tak niewielkiej objętościowo książce. Pisanej do tego pięknym językiem, w którym potoczność miesza się z poetycką metaforą. Porównania są zaskakujące, proste i celne, niepowtarzalne. Sformułowania wdrukowują się w pamięć samoistnie, jak na przykład to: „Nie mogę być sam. Samotność obdziera mnie ze skóry”. I nie trzeba już nic więcej dodawać, czujemy tę samotność na wskroś. Nie jest to jednak lektura jedynie melancholijna i przygnębiająca. Nie pozwala na to złośliwe, ironiczne punktowanie absurdów współczesnej polskiej rzeczywistości, ocierające się o groteskę, czasami zaś kipiące gniewem i irytacją. Pozwala nam to zachować dystans do opisywanego świata, spojrzeć nań z humorem, być może wisielczym, ale dobre i to.

Bnioff

Najnowsza książka Jastruna to pozycja niewielkich rozmiarów, trudno więc będzie rozkoszować się nią w długie wieczory, bo po prawdzie wystarczy jeden, by się z nią dokładnie zapoznać. A z całą pewnością zrobić to warto, bo rzecz jest dość przewrotna, szalenie aktualna, dotyczy bowiem pandemii wywołanej koronawirusem, który przewrócił w ubiegłym roku życie praktycznie każdego z nas czasem nawet o 180 stopni. O dziwo, jest to pozycja wyjątkowo, jak na poruszane tematy, zabawna.

 

Nie jest oczywiście tradycyjnie rozumianą komedią, nie próbuje kpić i śmieszkować z tragedii, jaką niewątpliwie była i wciąż przecież w jakimiś stopniu jest pandemia, udało się jednak Autorowi spojrzeć na temat z wyjątkowym dystansem i kapitalnie rozłożyć akcenty, dzięki czemu nastrój całości, choć dość melancholijny w nastroju, to jednak daleki od minorowej smuty.

 

„Arytmia i kwarantanna” to mini powieść albo jak kto woli dwa opowiadania połączone swoistego rodzaju metatekstową klamrą, która spina je w całkiem, trzeba przyznać, zgrabną całość. Część pierwsza książki nosi tytuł „Arytmia” i faktycznie, co też zresztą niedwuznacznie sugeruje, tyczy się tematów związanych z sercem, a dokładnie związków i relacji międzyludzkich, miłości, seksu, zazdrości czyli całego tego, dość już przecież w literaturze zgranego, asortymentu. Oczywiście sam Autor ma tego świadomość i nie próbuje nawet silić się na jakąś szczególną oryginalność, choć należy przyznać, że udaje mu się w paru miejscach wpuścić czytelnika w ślepą uliczkę, podrzucając mu wydawałoby się zgrane i wyświechtane tropy, by nagle zaskoczyć nieoczekiwaną woltą. Ewidentnie też czerpie, jak nie po raz pierwszy zresztą w swojej twórczości, z własnych doświadczeń, z czym wcale się nie ukrywa. Narrator to doświadczony, leciwy pisarz, owładnięty, a jakże, kryzysem twórczym. Żeby tego było mało zaczyna trawić go zazdrość o swoją młodą i szalenie atrakcyjną żoną, matkę ich paroletniego syna. Owe dwa uczucia – impotencja twórcza i erotyczne zafiksowanie zdają się wzajemnie nakręcać, jakby zmówiły się, by wspólnie uskutecznić zmasowany atak na nieszczęsnego narratora. Osaczony, traci powoli kontrolę i straceńczo mknie w jakieś niebezpieczne rewiry, niczym ćma w kierunku płomienia.

 

W części drugiej udaje się Autorowi nieco tytułową arytmię okiełznać, wrzucając ją w ramy literackiej formy, wszystko po to, by samemu wejść w pandemiczne szaleństwo czasu kwarantanny, kilku miesięcy roku 2020, podczas których praktycznie cały świat doświadczył swoistej terapii szokowej. W części „Kwarantanna” dostajemy więc swoisty dziennik czasów zarazy pisany przez alter ego Autora, nieco starsze tylko o niego. Zapewne wielu czytelników bez problemu odnajdzie tu mnóstwo swoich doświadczeń. Niektórzy będą mieli okazję sprawdzić jak z tymi ekstremalnymi wydarzeniami radzili sobie inni, bo bohater Jastruna niczym wyraźnym przecież się nie wyróżnia. Wszyscy bowiem pamiętamy szczególnie dotkliwy czas lockdown’u, podczas którego trzeba było wykazać się nie lada kreatywnością, by nie łamiąc rozporządzeń, próbować funkcjonować w miarę normalnie, zaspokajać nie tylko te najpotrzebniejsze potrzeby, ale także te bardziej wyrafinowane, na dłużą metę jednak szalenie potrzebne. Całe to kombinowane, by wyjść z domu i spotkać się z ludźmi, rynek wynajmu psów na spacer, sąsiedzkie wsparcie, począwszy od tematów kulinarnych, poprzez duchowe, na erotycznych skończywszy.

 

Największą zaletą najnowszej pozycji Jastruna jest dystans, dzięki któremu rzecz całą czyta się wyjątkowo lekko, choć całość otacza aura charakterystycznej dla Autora nostalgii.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial