inka
-
Drogi czytelniku!
Jeśli jesteś zainteresowany nauką (i to, wbrew pozorom, nie tylko fizyką, jak sugeruje tytuł), interesują cię różne zjawiska, ich przyczyny i skutki i marzysz o zrozumieniu (w końcu) sensu wzorów, regułek pisanych trudnym, skomplikowanym językiem, ta książka jest właśnie dla ciebie.
„Fizyka dla laika” – już sam przewrotny tytuł obiecuje lżejszą materię i nie rozczarowuje. Beata Kenig przeprowadza nas przez wieki doświadczeń, obserwacji i dokonań naukowych w sposób chronologiczny, poczynając od starożytności i kończąc na XXI wieku. Za przewodników obiera znanych, mniej lub bardziej, naukowców i odkrywców. Przedstawia tutaj sylwetki dwudziestu czterech postaci mających wpływ na postrzeganie świata w różnych jego aspektach. Bo rzecz dotyczy i materii, i energii i optyki i tak dalej, i temu podobne.
Są zatem tutaj: Archimedes, Galileo Galilei, Isaac Newton, Blaise Pascal, Émilie du Châtelet, Mary Somerville, Agnes Pockels, William Thomson, Michael Faraday, James Clerk Maxwell, Wilhelm Conrad Röntgen, Maria Skłodowska-Curie, Joseph John Thomson, Ernest Rutherford, Harriet Brooks, Irène Joliot-Curie, Niels Bohr, Albert Einstein, Lise Meitner, Maria Goeppert-Mayer, Richard Feynman, Mildred Dresselhaus, Lenne Hau, Donna Strickland i Józef Rotblat.
Wszyscy oni dokonali czegoś niezwykłego, wartego wpisu do podręczników fizyki, ale i zapamiętania na potrzeby praktyczne, przydatne w życiu codziennym.
Autorka zastosowała bardzo ciekawy zabieg ułatwiający przyswajanie wiadomości. Każdy rozdział ma intrygujący „haczyk” w postaci podtytułu. Jeśli mowa o Galileuszu – czytamy o „spadających kulach i rozbujanym żyrandolu”, jeśli o Isaacu Newtonie – dowiadujemy się dlaczego „nie chciał być rolnikiem”, a jeśli, na przykład, o Agnes Pockels koniecznie musimy sprawdzić, co wspólnego mają „brytfanka, mydło i guzik na sznurku”. Jest też o pasjach „poważnych naukowców”: Albert Einstein to „człowiek, który grał na skrzypcach”, a Richard Feynman, to fizyk „co grał na bongosach i tańczył sambę”.
Jednym słowem: nauka poprzez zabawę. Punktem wyjścia jest oczywiście samo omawiane zjawisko. Do tego – anegdota i rys biograficzny jego odkrywcy/ twórcy. Czasem też receptura na samodzielnie wykonane doświadczenie, niczym przepis kulinarny: weź jajko, wodę, sznurek, mydło i co tam jeszcze masz… I w dodatku rzetelne przedstawienie meritum zagadnienia.
Weźmy dla przykładu na warsztat Alberta Einsteina, o którym każdemu wydaje się, że wie dużo i wystarczająco. Otóż, po kilku wstępnych, kurtuazyjnych informacjach z życia naukowca, przechodzimy do teorii względności, nazwanej tutaj… deserem, a zawiłości wykładu prezentują „przedszkolne” ludziki, samochodziki i statki kosmiczne, dzięki którym łatwiej wszystko przyswoić. Autentycznie! A wywołanie do tablicy Marii Goeppert – Mayer (Noblistki!) to okazja, by przedstawić model budowy jądra atomowego, ale i poznać kilka zwrotów z gwary śląskiej.
I to wszystko w zwięzłej, krótkiej formie i za pomocą przystępnego języka. Zastosowano bowiem zwroty bezpośrednie do czytelnika, pytania retoryczne („Fascynujące, prawda?”) oraz strukturę „my/ wy”. W sam raz dla humanistów, nie obrażając oczywiście humanistów;). Przecież to propozycja dla wszystkich. Naprawdę.
A skoro o formie. Strona graficzna książki jak najbardziej zachęca do kontaktu. Odręcznie wykonane rysunki skracają dystans do „poważnego” tematu, podkreślenia bolidem automatycznie dają sygnał, na co zwrócić szczególną uwagę. Są też zdjęcia i fotografie, a nawet kolorowy dodatek, gdy mowa o świetle i barwie (co ma oczywisty sens, bo nic tak nie przemawia do wyobraźni w nauce o kolorach, jak zobaczenie tych kolorów w ich prawdziwym kształcie). Na końcu – bibliografia składająca się z pozycji książkowych, ale i artykułów, stron internetowych, czy filmów. Ilustracji oraz zdjęć.