inka
-
Jerzy Kukuczka, Wanda Rutkiewicz, Piotr Pustelnik, Artur Hajzer – awangarda sław polskiego himalaizmu, z nie mniej uznanymi, a ostatnio nawet bardzo medialnymi, Andrzejem Bargielem, czy Adamem Bieleckim, to zdobywcy szczytów, którzy wytyczyli nowe szlaki, przekroczyli magiczną granicę 8 tysięcy metrów npm. Pokonali własne słabości fizyczne oraz psychiczne i dokonali niemożliwego, jak pewnie sądzi większość przeciętnych „Kowalskich”. Skąd wywołanie na wstępie tych nazwisk? Jaki mają związek z młodym, niespełna trzydziestoletnim Czechem Adamem Ondrą, bohaterem tej książki?
Kiedy na pewnym spotkaniu z licealistami w pewnej polskiej szkole, pan Piotr Tomala, znany himalaista, zapytany: „po co to wszystko?” odpowiedział – parafrazując – „Po co? Po co? Wiadomo, że nie wiadomo”, całość ułożyła się jak klocki układanki.
Himalaizm, alpinizm, wspinaczka skalna. Dyscypliny, z których tylko tę ostatnią wpisano (od niedawna!) na listę sportów olimpijskich rozpalają wyobraźnię, a autor ma szansę wystartować w Tokio 2020 i zdobyć laury. Zatem temat niniejszej autobiografii jest jak najbardziej aktualny. Dla czytelnika w pełni usatysfakcjonowanego ilością publikacji, nazwijmy je – okołogórskimi, których ostatnio całkiem sporo na rynku wydawniczym, każda historia pod tytułem: jak dostałem/dostałam się na szczyt, to prawdziwy rarytas. Chodzi prawdopodobnie o emocje przy poszukiwaniu odpowiedzi na pytania: Jak? Po co? Dlaczego? To nie ekscytacja meczem polskiej reprezentacji piłki nożnej, czy skokami narciarskimi. To magiczne chwile bliskie transcendencji. Adrenalina wspinaczy udziela się czytelnikowi – obserwatorowi. Za sprawą lektury „Ciało i dusza wspinacza” mamy szansę zbliżyć się, choć trochę i na chwilę, do ekstremalnej przygody i starać się zrozumieć motywacje, jakimi kierują się sportowcy.
A w tym przypadku „opowiadacz” jest wdzięcznym gawędziarzem już od pierwszych zdań. Jak sam przyznaje: „Chciałem wspiąć się na wszystko, wszędzie i zawsze”. Bez zbędnego dystansu zaprasza do swojego świata. To skok, dosłownie, do dzieciństwa, zabawy, pierwszych prób profesjonalnego treningu i zwycięstw, w tym – ostatniego, najbardziej spektakularnego, przejścia drogi Dawn Wall w amerykańskim parku narodowym Yosemite. Skromny („Nie będę tu przytaczał wszystkich moich sukcesów”), a czterokrotny Mistrz świata we wspinaczce, z dużą dozą humoru snuje swoją historię tak sprawnie, że czas lektury mija zadziwiająco szybko. Za szybko.
Zatem, dla cierpiących na niedosyt, dodatkowa propozycja od wydawcy. W zakończeniu – słownik pojęć związanych z rodzajami wspinaczki, dokumentacją fotograficzną sprzętu i typowym slangiem używanym przez „wyjadaczy”. Także dostęp do dodatkowych materiałów wideo, dzięki zamieszczonemu w książce kodowi QR. A zatem na kształt tej publikacji wpływa nie tylko treść (bez zarzutu), ale i forma. Bogactwo ilustracji, zdjęć z rodzinnego archiwum, z zawodów sportowych, treningów. To również przepiękne, całostronicowe krajobrazy (Hiszpania, Włochy, Norwegia, USA, Madagaskar) i oryginalne ujęcia przełamujące oficjalny horyzontalizm spojrzenia obiektywu. Stąd nietypowe fotografowanie przywołane już na wstępie, na okładce i kontynuowane w dalszych częściach. Z opcji: biogram, biografia, wywiad – rzeka, dziennik itp. dostajemy pierwszoosobowo napisaną gawędę wartą przeczytania. To pozycja naprawdę na każdą porę roku.
Konkluzja po przeczytaniu tej lektury jest następująca (brzmi banalnie, jak każdy truizm): w życiu liczy się pasja, pomaga wsparcie kochających rodziców, pracowitość i cierpliwość, łut szczęścia oraz niezachwiana wiara w sukces. I tak naprawdę dotyczy to nie tylko wspinaczki skałkowej;) Bo oprócz barwnych opisów tras, technik, osiągnięć mamy pamiętnik strachu, ekscytacji, smaku frustracji i porażek. Jest i miłość. Prawdziwa paleta emocji nadających tej książce (zgodnie z tytułem) głębszy wymiar.
Przykład Adama Ondry pokazuje, że marzenia się spełniają. A czytelnik może być tego świadkiem. W zakończeniu autor wyraźnie odpowiada na dręczące wielu pytanie: po co?
„W moim przypadku szczęście będzie zawsze chować się gdzieś wśród skał (…)”.