MB
-
Anna Czerwińska dała nam się już literacko poznać, zarówno od strony swojego znakomitego pióra, jak i bystrego oka. Pięknie te góry zdobywała, a dzisiaj, równie ujmująco o nich pisze. Swoje treści wzbogaca o ciekawe, według mnie, doskonale dobrane zdjęcia. Są one przede wszystkim mało rozpropagowane poza jej publikacjami książkowymi. To w naturalny sposób dodaje całości smaczku.
Dla mnie górska literatura kobieca jest o tyle bogatsza od męskich zapisków, że narracja zawsze wykracza poza stricte wspinaczkowy obszar. Liczy się nie tylko technika, nie tylko zespoły, didaskalia logistyczne wypraw, ale kobieca opowieść zanurza się także w czynniku ludzkim (emocjach, charakterach, relacjach). Ta percepcja całości jest w moim odbiorze pełniejsza. Dlatego bardzo ucieszyło mnie ponowne wydanie recenzowanej książki (wzbogacone o wstęp). Prawdą jest, że K2 to taka góra, o której ile by nie wydać publikacji, te zawsze znajdą nabywców. Dlatego też recenzowana książka jest drugim wydaniem zmaterializowanym nakładem wydawnictwa Annapurna. Pozostając w obszarach publikacyjno - wydawniczych, chcę podkreślić jeszcze jedną kwestię. Bardzo doceniam zabieg zastosowany w książce. Treść jest drukowana na „normalnym” papierze, podczas gdy zdjęcia na papierze kredowym. To zadbało o dwie istotne sprawy: po pierwsze, waga książki jest humanitarna, ale – po drugie – grafiki mają ten sznyt, którego od pięknych zdjęć się oczekuje. Uwielbiam migawki uśmiechniętych i/lub zmęczonych twarzy ludzi ogarniętych pasją. W ich obliczach nierzadko jest tyle samo treści, ile w Autor próbuje przekazać tekstem… jedno uzupełnia drugie.
Nie wyobrażam sobie, żeby mogła powstać kompletna książka o górach, w której nie ma zdjęć, nie tyle gór (chociaż na te zawsze chętnie czekam), ale przede wszystkim ludzi, którzy piszą historię tych szczytów. W tej konkretnej książce zdjęcia i opisy tras są niezbędnym dopełnieniem, albowiem pozwalają one wizualizować sobie determinanty różnych decyzji oraz wyzwań, którym poddani byli bohaterowie książki. Nie do końca trafia do mnie okładka, ale to tylko potwierdzenie, że nie należy po niej oceniać zawartości. Do drugiej nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń.
Historia opisana przez Autorkę zostanie niemalże wchłonięta jednym tchem tak przez górskich wyjadaczy, jak i kompletnych laików w tej materii. Nieważne, czy się o tych wydarzeniach słyszało, czy też nie, historia ta hipnotyzuje od samego początku. Przede wszystkim bardzo dokładnym, wręcz kronikarskim zapisem. To pokazuje dużą atencję, z jaką Autorka odtworzyła te wydarzenia. Dużą atencję dla ofiar, dla członków wypraw, ale także dla samej góry. Aż 13 ofiar spośród 9 wypraw, które w 1986 roku próbowały zdobyć legendarny szczyt, to ogrom straty. Mierząc się z nią, Autorka przyjęła bardzo szeroką optykę: opisała czas spędzony pod K2 nie tylko z perspektywy swojego zespołu. Ważni są wszyscy, którzy wtedy dzielili to samo pragnienie. Są zatem opisy poszczególnych – wszystkich zespołów i tras, z którymi się zmagali. Doskonałe preludium do lektury książki stanowić może oglądnięcie wywiadu z Anną Czerwińską, dotyczącego właśnie recenzowanej publikacji.
Ostrożna byłabym w traktowaniu tego wywiadu jako spoilera, albowiem wydarzenia z K2 z 1986 roku są szeroko znane; wielokrotnie były też komentowane. Nagraniem Autorka wyłącznie precyzuje powody dla powstania książki, jej systematykę oraz odnosi się krótko i mimo wszystko dość lakonicznie do kwestii o których w książce jest pełniej. Osobiście zachęcam do zapoznania się z tym niespełna 35. minutowym wywiadem (https://www.youtube.com/watch?v=yllArhusmno), po którym na pewno wielu z Was sięgnie po książkę. Co polecam uczynić.