Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

#Pierdolamento

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

#Pierdolamento | Autor: Kasia Mruklik Iglińska

Wybierz opinię:

Tysia19

Robi się coraz cieplej, co niektórzy są w trakcie przygotowań na lato, jeszcze inni już czekają na nadejście pożądanej pogody, aby móc udać się na przykład na wakacje nad morze. Prawdopodobnie nie ma nic gorszego, niż nieodpowiednia waga ciała, kiedy za oknem panuje upał… No może poza osobami szczupłymi, które twierdzą, że są za grube. No ale jak to możliwe? Mieści się w prawie najmniejszym możliwym rozmiarze, żaden facet nie potrafi przejść obok nich obojętnie, a one twierdzą, że tu mają boczek, tam za dużo tłuszczyku…

 

Tymi słowami wstępu chciałabym Was zaprosić do powieści Kasi Mruklik – Iglińskiej (2021, Wydawnictwo AlterNatywne), gdzie autorka w swoim „#Pierdolamento” zmierza się z trudnościami życia jak na przykład facet kontra zakupy, podróż komunikacją miejską, czy Polak za granicą w wersji bardzo pozytywnej. Jeśli jesteście ciekawi, co to znaczy prawdziwe PIERDOLAMENTO, sięgnijcie po książkę. Jednak zanim to zrobicie, to przeczytajcie moje spostrzeżenia odnośnie do lektury.

 

Wydawnictwo AlterNatywne – swoją siedzibę posiadają w Poznaniu. Kierują się stwierdzeniem „mniej oznacza lepiej” - mniej wydanych pozycji, oznacza szersze pole promocji, oraz reklamy dla każdej twórczości po etapie selekcji. Łączy to się też ze zdecydowanie wyższą jakością edytorską.

 

Całe życie Kasi, głównej bohaterki można określić jednym słowem – pierdolamento. Absurd pogania absurd. Bo jeśli nie wiadomo czy się śmiać, czy płakać, to lepiej wybrać pierwszą opcję. Taki sam wybór podjęła wspomniana wyżej osoba i tym samym spróbuje i Ciebie zarazić poczuciem humoru. Przekonaj się sam, jak wygląda (nie) zwykłe życie (nie) typowej przedstawicielki płci pięknej, która zmaga się z (nie) codziennymi sprawami. Dom, mąż, praca, dziecko w drodze, to nic. Ważne, żeby nie dać wejść sobie na głowę, bo inaczej zacznie się prawdziwe pierdolamento.

 

Kasia Mruklik – Iglińska napisała książkę o charakterze humorystycznym, która ma za główne zadanie rozśmieszyć czytelnika do łez. Polecam czytać w deszczowe, ponure dni. Sama główna bohaterka – Kasia jest pozytywnie nakręcona, ma prześmieszne, niekiedy niebanalne pomysły na życie, którymi się kieruje. Każdy słabszy moment egzystencji potrafi obrócić w żart, co sprawia, że z pierwotnie patowych sytuacji biją pozytywne emocje.

 

Czasami jednak miałam wrażenie, jakby pisarka na siłę koloryzowała historie, aby być śmieszna, coby zatrzymać czytelnika na dłużej. Jednak co za dużo to niezdrowo, co skutkuje wrażeniem sztuczności, niewiarygodności a takie teksty mnie odpychają. „#PIERDOLAMENTO” jest to zbiór anegdot z życia codziennego o różnej tematyce jak na przykład odchudzanie, praca, czy problemy gastryczne. Do koloru do wyboru, jeśli gustujecie w powieściach, które trzeba brać z przymrużeniem oka, to spodoba wam się ona.

 

Narracja jest pierwszoosobowa, czułam się jakbym była koleżanką pisarki, a ona opowiadała mi swoje historie z życia wzięte, takie tam damskie ploteczki o wszystkim i o niczym. Język pisania jest potoczny, docierający do czytelnika idealnie, pojawiają się slangi, wzmianki obcojęzyczne, w skrócie jest bardzo kolokwialny, jednak przejrzysty, wpadający jak najbardziej w mój gust.

 

„#PIERDOLAMENTO” z jednej strony zaskoczyło mnie swoim pozytywnym wydźwiękiem, a z drugiej nie czułam należytej satysfakcji z przeczytania lektury, jaką miałam nadzieję mieć. Nie jest to powieść wyższych lotów, nic nie wnosi wartościowego. Takie poprawne czytadło, które nie zapada w pamięci, za to fantastycznie poprawia humor. Z braku innych powieści można przeczytać.

O Książkach I Nie Tylko

Jak napisać książkę o niczym i zmarnować papier? O tym doskonale wie pani Kasia Mruklik-Iglińska. Jej powieść pod niezwykle urokliwym i ciekawym tytułem: #pierdolamento zainteresowała mnie właśnie ze względu na swój tytuł i opis. W końcu, jeśli jest okazja, by przeczytać o tym, jak innym nie do końca wszystko wychodzi w życiu, to czemu z niej nie skorzystać, prawda? No cóż.

 

Autorka opisuje w tej pozycji swoje dość szalone i chaotyczne życie, gdzie absurdy gonią inne absurdy, a to wszystko okraszone jest humorem oraz... kolejny nietypowymi sytuacjami. Powiem szczerze, że do lektury tej książki zachęcił mnie właśnie opis. Dzięki niemu spodziewałam się tutaj czegoś o wiele lepszego, czegoś, co mnie rozluźni, rozbawi do łez, a nawet zapadnie w pamięci i da taką wiarę w to, że na świecie istnieje wiele takich osób, których życie przypomina cyrk na kółkach. Tak, właśnie takie podejście miałam do tej pozycji, jednak niestety się rozczarowałam. Ubolewam nad tym, ponieważ nie lubię jechać książek z góry do dołu i zawsze staram się odnaleźć w nich te dobre strony. Pozwólcie więc, że i tutaj odrobinę sobie przeanalizuję ten twór.

 

Do zdecydowanych plusów mogę zaliczyć humor autorki. Przyznam szczerze, że kilka razy zdarzyło mi się szczerze zaśmiać i uronić przy tym łezkę. Faktycznie bywały sytuacje, które były już tak absurdalne i nawet znane mi z własnego doświadczenia, że taka moja reakcja była chyba nieunikniona.

 

Drugim plusem mogę oznaczyć styl pisania Kasi Mruklik-Iglińskiej. Autorka pisze lekko, językiem potocznym, więc lektura tej pozycji nie sprawia absolutnie żadnych problemów i nie wzbudza niezrozumienia. Debiutujący autorzy często starają się pisać zbyt wyszukanym i przykładnym językiem, przez co często niektóre powieści czyta się po prostu ciężko. Tutaj na szczęście tego nie było i zdecydowanie warto o tym wspomnieć.

 

Przejdę już jednak do minusów, które udało mi się zauważyć podczas lektury tego tytułu. Pierwszym i jednocześnie największym jest to, że ta książka jest ZA KRÓTKA. Sześćdziesiąt siedem stron to nie materiał na taką pełną powieść, a raczej na krótkie opowiadanie. Patrząc na to w tej kategorii, jestem w stanie to tak zaakceptować. Jednakże książka ta funkcjonuje jako autobiografia czy nawet pamiętnik, więc po tym spodziewałabym się raczej czegoś chociaż trochę grubszego. Niestety taka ilość stron sprawiła, że ja nie zdążyłam się zżyć z życiem głównej bohaterki, a zarazem autorki tej pozycji, a tym samym dla mnie ta książka stanowi po prostu kolejny tytuł, który przeczytałam i o którym szybko zapomnę.

 

Kolejnym minusem jest to, że podczas lektury odniosłam wrażenie, iż autorka trochę przejaskrawia swoje życie. Przedstawia je tutaj jako wybitnie chaotyczne i takie dość absurdalne i okej, może rzeczywiście tak jest. Czytając jednak kilkanaście rozdziałów jeden po drugim, gdzie ciągle dzieje się coś takiego właśnie raczej niespotykanego – jako czytelnik miałam wrażenie, że było to już za dużo i za bardzo przesadzone.

 

Podsumowując więc już moją opinię na temat #pierdolamento: ta książka to właśnie takie pierdolamento. Trochę o czymś, trochę o niczym i tak to się kręci. Książka ta była przyjemną rozrywką na godzinę, ale po tym czasie - rozpłynęła się w mojej pamięci, niczym większość rzeczy, o których uczyłam się w podstawówce. Jeżeli lubicie taką luźniejszą formę przekazu i malutka liczba stron Was nie odstrasza - proszę bardzo, spróbujcie i przeczytajcie ten tytuł. Jeśli jednak szukacie czegoś innego – no to szukajcie dalej.

Justyna

„Śpiewać każdy może,

Trochę lepiej, lub trochę gorzej,

Ale nie oto chodzi,

Jak co komu wychodzi.

Czasami człowiek musi,

Inaczej się udusi”

 

To fragment tekstu piosenki brawurowo wykonanej przez Jerzego Stuhra na opolskim festiwalu w 1977 roku. Czy powyższa zasada funkcjonuje również na rynku książki? Przeglądając różne pozycje czasami mam takie wrażenie. Pisać do szuflady to jedno. Wydawać – inna kwestia.

 

Dzięki współpracy recenzenckiej na swojej czytelniczej drodze spotykam różne książki – krótkie, długie, udane, inne mniej. Ostatnio trafiłam na niezły „twór”, bo trudno jednoznacznie sklasyfikować „#pierdolamento”. Książki powstają z różnych powodów – bo to dla autora zawód, bo taka jest potrzeba serca, bo to marzenie, bo opowiada o ważnym życiowym wydarzeniu. Jestem ciekawa czym wydanie „#pierdolamento”  było dla Kasi Mruklik-Iglińskiej (autorki). Nudą w czasie pandemii/kwarantanny? Uzewnętrznieniem się?

 

W „#pierdolamento” na sześćdziesięciu kilku stronach mamy różnorakie przypowiastki, opowiastki,  historie z życia i żarty sytuacyjne. Na okładce wydawca charakteryzuje je jako absurdalne. Czy takie są? Niekoniecznie. To historie z życia, tylko ubarwione, podkolorowane. Jestem przekonana, że każdy z nas ma bardzo dużo podobnych zdarzeń w swoim życiu – ale żeby od razu wydawać o tym książkę? Trudno wyodrębnić tu oś fabuły, w całości chodzi wyłącznie o przekaz teoretycznie dobrego humoru, a nie jednolitą historię. Bohaterką jest tutaj Maria, żona, córka, mieszkanka Dublina. No i ta Maria ma różne przygody. Prym wiodą te związane z odchudzaniem, problemami gastrycznymi, alkoholem i relacjami damsko-męskimi. Maria jest kobietą pracującą, która zajmuje się domem, której życie nie jest usłane różami, która ma lepsze i gorsze dni. Czytając ma się wrażenie, że autorka na siłę ubarwia i koloryzuje historię by przyciągnąć uwagę odbiorcy. Czy uda się zatrzymać ją na dłużej?

 

Humor, który teoretycznie przewija się przez książkę, nie jest zgodny z moim poczuciem humoru i jakoś specjalnie do mnie nie trafił…. Że o niekontrolowanych wybuchach śmiechu nie było mowy. Mam świadomość, że poczucie humoru każdy może mieć inne, więc nie chcę stosować tu żadnych porównań czy rzucać w stronę autorki czy czytelników słów krytyki. W mojej ocenie te wszystkie opowiastki i historie to nic innego jak… suchary. Tak, to dobre określenie. Czytając niejednokrotnie miałam wrażenie, że to scenariusz występu początkującego wykonawcy stand-up’u (a taka forma rozrywki nie do końca mi odpowiada).

 

Wydawcą „#pierdolamento” jest niszowe Wydawnictwo AlterNatywne. Nie znałam wcześniej wydawanych przez nich książek, ale specjalnie zerknęłam jak prezentuje się ich szata graficzna. Dlaczego? Bo okładka „#pierdolamento” jest po prostu koszmarna. Nie potrafię zrozumieć jaki był zamysł owej fotografii zamieszczonej na okładce, bo nie przyciąga uwagi, a bardziej odstrasza.

 

Książeczka Kasi Mruklik-Iglińskiej utrzymana jest w konwencji biografii/pamiętnika, jednak nie takiej do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni,  jakich wiele na wydawniczym rynku. Bohaterka nie jest nikim znanym, nie jest celebrytką czy aktorka, jest zwykłą kobietą. Książeczka ta wcale jednak nie bawi, nie uczy, nie śmieszy. Żeby nie było, że książka ma same wady, pokusiłam się o wyłonienie zalet. Jest jedna – objętość. Zaskakujące jest również to, na jak wysokim poziomie została oceniona w popularnym portalu poświęconym książkom.

 

"Czas płynie, a pierdolamento to ty się dalej. Każdy z nas ma swoje pierdolamento. Sytuacje w życiu bywają różne, raz lepsze raz gorsze. Najważniejsze jest to, by we wszystkim znaleźć naukę i wyciągać wnioski. Podchodzić do życia z uśmiechem." (cytat z książki)

 

Ilu czytelników, tyle opinii. Dlatego powyższą opinią nie chcę urazić ani autorki, ani czytelników. Każdy ma wybór „co czytać”, szczególnie że jest w czym wybierać. Jeśli komuś odpowiada taki styl, humor, dowcip i forma przekazu, to świetnie! O to w czytaniu chodzi.

Książkomaniaczka

Ostatnio miałam okazję przeczytać ciekawą lekturę, która sprawiła, że uśmiałam się do łez. Mowa tutaj o „#Pierdolamento" autorstwa Kasi Mruklik-Iglińskiej. Po tę książkę sięgnęłam głównie ze względy na ciekawy, nietypowy i zachęcający tytuł. Opis również mnie zaciekawił na tyle, że postanowiłam nie przejść obok tej lektury obojętnie.

 

„#Pierdolamento" to swoista biografia autorki, która została przedstawiona  w nietypowy sposób. Pani Kasia Mruklik-Iglińska podchodzi do swojego życia z dystansem, a wszystkie opisane w tej lekturze sytuacje możemy odnieść do własnej codzienności, ponieważ tak naprawdę nasze życie różni się od życia bohaterki małymi niuansami. Życie naszej bohaterki jest bowiem pełne absurdów, jednak Kasia zamiast siąść i użalać się nad sobą i swoimi problemami przelewa te historie na papier i sprawia, że na ustach czytelnika od początku do końca powieści gości uśmiech.

 

Powiem Wam szczerze, że byłam troszkę sceptycznie nastawiona do tej książki. Po pierwsze ma ona niecałe siedemdziesiąt stron, co mnie skłoniło do refleksji, czy będzie ona w ogóle warta mojej uwagi. Po drugie bardzo rzadko sięgam po książki komediowe, gdyż kilkukrotnie na takich bardzo się zawiodłam i zamiast sprawić, że będę się uśmiechać, czułam się zła i rozczarowana, ponieważ na całą książkę zaledwie kilka momentów sprawiało, że na moich ustach ten uśmiech zagościł. Jednak tutaj mamy zupełnie inną sytuację. Pani Kasia Mruklik-Iglińska stworzyła coś niesamowitego. Muszę powiedzieć, że niejednokrotnie będę wracać do tej pozycji w celu poprawienia sobie humoru, zostanie ona moim oparciem w trudnych momentach.  W tak krótkiej lekturze zawarła bardzo dużo ciekawych historyjek, które niejednokrotnie są absurdalne, ale przedstawione w bardzo śmieszny sposób.

 

Kasia Mruklik-Iglińska ma specyficzne poczucie humoru, które nie każdemu czytelnikowi może się spodobać. Dla mnie najbardziej irytującą rzeczą w całej książce było nazywanie męża „małżem". Nie wiem dlaczego, ale ilekroć widzę takie nazewnictwo z automatu robię się rozdrażniona, ponieważ dla mnie mąż to mąż i odnoszę się do niego z szacunkiem. Jednak patrząc na całokształt tejże historii to tak naprawdę jest mały minusik, na który da się przymknąć oko.

 

Nasza codzienność wydaje  się nudna i szara, ale pani Kasia Mruklik-Iglińska przedstawiła ją w zupełnie innym świetle. Z tej krótkiej powiastki wyciągnęłam pewien morał, który bardzo mi się w życiu przyda. Otóż jaki jest sens smucenia się, płakania i użalania nad sobą? Nie ma żadnego. Każdy z nas w swoim życiu spotyka się z różnymi sytuacjami. Niejednokrotnie te sytuacje doprowadzają nas do łez, rozgoryczenia. Jednak może warto spojrzeć na to z innej perspektywy i podejść do tego z uśmiechem. Wiem, że są takie momenty kiedy się nie da. Jednak zdarzają się takie chwile, przez które czujemy się źle przez chwilę, a po latach śmiejemy się z tego. Spróbujmy zmienić troszkę swoje podejścia, a uwierzcie mi, że życie stanie się łatwiejsze, a o tym wszystkim dowiedziałam się z książki „#Pierdolamento" autorstwa Kasi Mruklik-Iglińskiej.

 

Wyżej wspomnianą książkę polecam szczególnie osobom, które właśnie teraz, w tym momencie przeżywają trudniejszy czas. Ta lektura choć na chwilę pozwoli Wam się oderwać od myślenia o przykrych rzeczach i was rozśmieszy. Jak już wspomniałam wyżej ja do niej będę wracać na pewno w trudniejszych chwilach, gdyż taka odskocznia jest mi czasami bardzo potrzebna, a dzięki „#Pierdolamento" wiem, że przetrwam nawet najgorszy okres.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial