Sylwia Jaguszewska
-
Przestawiam Państwu książkę pt. „Śledztwo w sprawie cudów w Kościele katolickim”, której autorem jest Patrick Sbalchiero. Pozycja ta wydana została przez Wydawnictwo Jedność.
Autor, historyk i dziennikarz, szczegółowo opisuje swoje dociekania, dochodzenia, badania w sprawie cudów mających miejsce w czasie dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa.
Aby pochylić się bardziej wnikliwie nad książką, najpierw zastanówmy się, z czym kojarzy się nam się słowo „cud”. Na pewno coś niezwykłego, coś, co wywołuje zdumienie i podziw, zjawisko, które możemy wytłumaczyć działaniem sił nadprzyrodzonych.
Patrick Sbalchiero pisze o tym, że jedynymi osobami, które mogą rozstrzygać o autentyczności cudów w odniesieniu do wiary chrześcijańskiej są papież i biskupi. Autor podaje nam tez informację o tym, że od ponad czterech stuleci tzw. „dochodzenia” w sprawie cudów nierozerwalnie wiążą się z ich rygorystyczną weryfikacją naukową – to wymaganie związane jest z postępem nauki. Z tego faktu wypływa wniosek, cenny zwłaszcza dla ludzi kompletnie negujących istnienie cudów, że zanim taki cud zostanie ogłoszony oficjalnie przez Kościół katolicki to naprawdę musi upłynąć sporo czasu na badaniach, dociekaniach i sporządzaniu obszernych dokumentacji.
„Śledztwo w sprawie cudów w Kościele katolickim” to książka podzielona na trzy części. Oto one:
- Część pierwsza – „Cuda. Styk nauki i wiary”;
- Część druga – „Cuda i inne niewytłumaczalne zjawiska”;
- Część trzecia – „Znane cuda w historii”.
Nie ukrywam, że mnie osobiście zainteresował rozdział dotyczący uzdrowień (w części drugiej). Czy wiedzieliście Państwo, że najliczniejsze cuda w całej historii Kościoła stanowią właśnie niewytłumaczalne uzdrowienia? Okazuje się, że weryfikowaniem cudownych uzdrowień zajmują się lekarze, którzy dobierani są ze względu na swoje kompetencje lekarskie, a nie na religijność czy wyznanie.
Ciekawy jest również jeden z następnych rozdziałów w tej części, dotyczący stygmatów. Otóż panuje taka opinie, że są one znakiem wyjątkowej świętości. A tak naprawdę, w rzeczywistości, występują one znacznie częściej! Okazuje się również, że stygmatyzacja jest bardzo złożona, u różnych stygmatyków rany rożnie się otwierają, u niektórych stygmaty były noszone przez pół wieku (np. u św. Ojca Pio), a u innych stygmaty znikały po kilku godzinach.
Patrick Sbalchiero przytacza jeszcze inne fakty dotyczące stygmatyzacji, np. informacje o tym, że krew wydzielana przez stygmaty czasami może mieć nietypowe cechy, takie jak przyjemny zapach! Ludzie, którzy je mają, nie potrzebują lekarzy, pomimo tego, że te rany mogą być duże i głębokie! Ciekawostką jest też fakt, że żaden stygmat nie uszkodził nigdy naczyń krwionośnych i nie zaburzył krążenia.
Myślę, że jest to pozycja dla tych, którzy wierzą w Boga, wierzą też w cuda opisane w tej książce. Takie osoby, mimo swojej żarliwej wiary również mogą chcieć poczytać o takich właśnie tematach. Zaryzykowałabym też stwierdzenie, że to świetna pozycja książkowa dla ludzi niewierzących, negujących istnienie Boga, wiary w Niego i tym samym negujących też cuda opisane przez Patricka Sbalchiero. Może „przemówią” do nich argumenty naukowe autora książki? A sama książka jest napisana językiem, który będzie zrozumiały zarówno dla laika, jak i znawcy tematu! Bardzo podoba mi się sposób wyjaśniania terminów religijnych związanych z cudami, jest prosty i jasny. Dlatego też serdecznie zachęcam Państwa do tej niesamowitej lektury, z którą przejdziecie przez dwa tysiące lat chrześcijaństwa.