Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Dlaczego Szczęśliwy Człowiek Nie Żeni Się Z Kobietą (Ebook)

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Dlaczego Szczęśliwy Człowiek Nie Żeni Się Z Kobietą (Ebook) | Autor: Marcin Halski

Wybierz opinię:

Kobieta Czytająca

Ten intrygujący do granic tytuł sprawił, że sięgnęłam po tę książkę z ogromną ciekawością. Ludzkość, tak mi się wydaje, od lat szuka odpowiedzi na pytanie, czy żyć razem, czy może jednak osobno będzie nam lepiej. Nawet w stadzie znajdziemy osobniki, które samotność cenią bardziej niż wspólne rozrywki.
Czy książka Marcina Halskiego odpowiada jednoznacznie? Czy tytuł należy odczytać dosłownie, czy jednak szukać ukrytego między wierszami sensu?

 

Autor próbuje przybliżyć czytelnikowi zagadnienie wspólnego życia w związku emocjonalnym z kobietą, wspólnego mieszkania i prowadzenia gospodarstwa domowego. Porusza różne aspekty związku i na konkretnych przykładach opisuje trudności, na jakie może natknąć się mężczyzna nieświadomy zagrożeń.

 

Czytając, co chwila parskałam śmiechem lub tłumiłam chichot, ale po zastanowieniu stwierdzałam, że autor dokładnie opisuje rzeczywistość, nie są to fantastyczne wizje, a dokładne opisy zachowań kobiecych, włącznie z przytaczaniem słów, które dziwnym trafem, są cytatami z nas kobiet. Książka próbuje uświadomić mężczyzn, z jakimi sytuacjami i zachowaniami przyjdzie im się mierzyć, będąc w związku z kobietą. Próbuje również podsunąć możliwe reakcje na zachowania, których raczej mężczyźni nie zrozumieją, bo my same ich nie rozumiemy.

 

Autor sprawnie opisuje możliwe wyjścia z sytuacji, dzieli się również swoimi doświadczeniami i obserwacjami. Szczególną uwagę zwraca na konieczność „trafiania w dobry czas” – niezwykle przydatnej umiejętności, która przyda się w każdej sytuacji, osobiście uważam i myślę, że autor zgodziłby się ze mną, iż należy ją doskonalić już od pierwszych dni związku. Kolejną niezwykle ważną umiejętnością, która ułatwi przetrwanie, jest omijanie tak zwanych śliskich tematów, które wciągają niczym ruchome piaski i nawet dobre intencje nie są w stanie ocalić delikwenta. Marcin Halski sam przyznaje, że dość często używa zwrotu „ucieczka” i zaleca jak najczęstsze jej stosowanie w celu minimalizowania skutków niewłaściwego zachowania.

 

Język autora jest współczesny, dzięki czemu łatwo czyta się ten mały poradnik. Niezwykle dowcipny, z dystansem do siebie i do świata. Czas spędzony z tą książką to czas relaksu, rozrywki, ale również radosnej refleksji, myślę, że zarówno dla czytelników, jak i czytelniczek, bez względu na ich status związku. Kobietom pozwoli nabrać dystansu do siebie, mężczyznom podsunie możliwe rozwiązania na wyjście z kłopotliwych sytuacji lub skieruje myśli na właściwą ścieżkę śmiałkom, którzy rozwiązań będą szukać na własną rękę.

 

 Ja sama podobno, śmiać się z siebie nie potrafię, a tymczasem czytając, „Dlaczego szczęśliwy człowiek…” świetnie się bawiłam, a prócz tego dostrzegłam, w jak trudnej sytuacji znajdują się czasem mężczyźni, próbując zrozumieć kobiecą logikę. Początkowe rozdziały były dla mnie źródłem radosnej rozrywki, ale niestety z biegiem czasu mojego śmiechu było coraz mniej. Na pewno nie dlatego, że treść straciła na poczuciu humoru, przeciwnie, wciąż była napisana dowcipnie i zabawnie. Do mnie docierało jednak stopniowo, jak ciężko mężczyźni mają z nami kobietami. Może nie cały czas, ale jednak pod górkę, dlatego zdecydowanie przyda się im grupa wsparcia, a także papierowy podręcznik obsługi kobiety.

 

Nasunęła mi się refleksja, która nie jest może wielce odkrywcza, że kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa, spotkali się w połowie drogi, na Ziemi, gdzie od pokoleń próbują współistnieć w zgodzie. Związek międzyludzki to zjawisko, którego chyba nie da się usystematyzować. Na pewno jednak wspólne życie na Ziemi będzie łatwiejsze zarówno dla Wenusjanek, jak i Marsjan, po przeczytaniu dzieła Marcina Halskiego.

 

Konkluzją niech będą słowa piosenki „Trudno tak razem być nam ze sobą… bez siebie nie jest lżej”. Serdecznie polecam lekturę książki, „Dlaczego szczęśliwy człowiek nie żeni się z kobietą”, bo to zabawna i ciepła, dowcipna i ironiczna, a nade wszystko pouczająca opowieść o ludziach.

RedaktorEwa

Nie wierz nigdy kobiecie, dobrą radę Ci dam…

Idealna kobieta to taka, z którą pośmiejesz się jak z kumplem, której zwierzysz się jak przyjacielowi i którą będziesz kochał jak kochankę. Ale, umówmy się, idealne kobiety nie istnieją. Tymczasem Marcin Halski w swojej tyradzie pt. „Dlaczego szczęśliwy człowiek nie żeni się z kobietą” szuka takiej, ale czy znajduje? Same jednak poszukiwania odciskają na nim nieodwracalne piętno, gdyż, jak zaznacza na zakończenie, podczas pisania książki: został ojcem, zaczął leczyć się na nadciśnienie, partnerka wytłumaczyła mu, że klęski żywiołowe nazwane zostały od imion kobiet będących w stałym związku z ich odkrywcami, a że pierwsze użyte bomby atomowe miały męskie imiona, ale to się nie liczy…; że torebki potrafią być praktyczne, gdy trzeba coś przemycić; że faceci mają naprawdę dziwne jazdy…, ale kobiety jednak większe; praca z kobietami potrafi wywrzeć wpływ na faceta i to chyba w pozytywny sposób, jego mama jest kobietą i poważnie rozważał zostanie gejem.

 

Ale do rzeczy. Współczuję autorowi, bo trafił na wyjątkowo trudny egzemplarz baby, która: zbyt często pyta, jak wygląda, ma za dużo torebek, za dużo mówi, jest zazdrosna, bez przerwy miewa humory i zachcianki (tu podpowiedź: foch - niema zachęta, żeby się postarał i ją przytulił), za długo przygotowuje się do wyjścia, nie ma się w co ubrać, jest przewrażliwiona na tle swojej wagi. A on? Niczym Richard z „Co ludzie powiedzą”: przytakuje, zgadza się, nie rozumie, zasadniczo nie dopytuje, ale stara się uchylić jej nieba. I nie rozumie, że skoro kobiety są z Wenus a faceci z Marsa, to niech tam wracają. Niezwodne memy prezentują książkę pt. „Jak zrozumieć kobietę” w formie opasłego tomiska o objętości co najmniej dwóch tysięcy stron. Pisać można, papier przyjmie wszystko.

 

Cóż… Mądrość zawarta w internetowych memach zaleca wyjście awaryjne z każdej podbramkowej sytuacji: „Jeśli jest ładna, powiedz jej, że jest mądra. Jeśli jest mądra, powiedz jej, że jest ładna. Jeśli nie jesteś pewien, powiedz, że schudła. Żyj bezkonfliktowo”.

 

Zmęczyła mnie ta lektura. Przede wszystkim dlatego, że żal mi jej autora. Przestawił bowiem faceta jako uciemiężonego, wciąż pod obstrzałem, non stop w stresie, że ona zapyta, a on nie zna odpowiedzi, więc za chwilę foch i Niemcy w domu (dla niezorientowanych: jak ona się obraża i milknie, a przedtem ogłasza embargo na seks, a on szuka jej głosu w przedpokoju, mimo że niby milczenie jest złotem i w końcu mógłby odetchnąć). Trudne jest życie mężczyzny w damskim świecie. A jeszcze trudniejsze czytelnika, który brnie przez tekst nieprzygotowany do wydania. Wierzcie mi, korektor tego nie widział, a redaktor już w ogóle, bo na pewno podpowiedziałby autorowi, żeby nie męczyć odbiorcy przypisami na pół strony co drugie zdanie, zwłaszcza, że ich treść można było ująć w tekście głównym. To pierwszy zarzut. A drugi? Autorze, opisałeś na stu paru stronach dokładnie to, z czym Carrie Bradshow jako felietonistka borykała się na stronach „Vogue” w „Seksie w wielkim mieście”, tylko w drugą stronę, męsko-damską. I zdecydowanie wyszło jej to lepiej.

Nie znam lepszego podsumowania tematu niż wiersz Juliana Tuwima pt. „Ewa”:

„A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał,

Jest więc odtąd na wieki i grzeszna, i święta,

Zdradliwa i wierna, i dobra i zła,

I rozkosz i rozpacz, i uśmiech i łza,

I gołąb i żmija, i piołun i miód,

I anioł i demon, i upiór i cud,

I szczyt nad chmurami, i przepaść bez dna,

Początek i koniec - kobieta, acha!”.

A dla miłośników bardziej współczesnych odniesień słowa „Nie wierz nigdy kobiecie” Lady Pank.

 

„Nie wierz nigdy kobiecie, dobrą radę ci dam.
Nic gorszego na świecie nie przytrafia się nam.
Nie wierz nigdy kobiecie, nie ustępuj na krok,
Bo przepadłeś z kretesem nim zrozumiesz swój błąd;
Ledwo nim dobrze pojmiesz swój błąd, już po Tobie...”.

 

Tak, tak, autorze „Dlaczego szczęśliwy człowiek nie żeni się z kobietą” – już po Tobie. Próbowałeś opisać coś tak skomplikowanego, jak kobiecy umysł. Sam wspominasz o tym we wstępie. Czy się udało? Powieliłeś tylko schematy, standardowe opinie, wrzuciłeś wszystkie baby do jednego zbioru pt.: nie umie kierować autem, myli rękę prawą z lewą, nie wie, co to spalony, piszczy na widok myszy i pająka, wciąż się czegoś domaga, zawodowa maruda. Zakrawa mi to na powtarzaną przez stugębną plotkę na legendę miejską, mimo że, jak wiadomo, w każdej plotce jest ziarno prawdy.

Pyciaaa

Nadszedł czas by rozwiązać odwieczny problem, dotyczący niezwykle skomplikowanych istot, jakimi są kobiety – czy są one z Marsa? Choć Marcin Halski, nie pisze tego wprost, sięgając po publikację „Dlaczego szczęśliwy człowiek nie żeni się z kobietą” można domyślić się opinii autora. Jeśli szukacie lektury idealnej na nudę i posiadacie choć odrobinę dystansu do siebie… lub jesteście mężczyznami, którzy chcą wiedzieć, jak postępować z kobietami (spoiler: autor radzi uciekać!), koniecznie sięgnijcie po debiut literacki Marcina Halskiego.

 

„Dlaczego szczęśliwy człowiek nie żeni się z kobietą” to lekka i przyjemna w odbiorze publikacja, przy której można po prostu odpocząć i się pośmiać. Autor w nieco satyryczny sposób opisuje problem relacji damsko-męskich. Z perspektywy mężczyzny, Halski radzi, jak inni mężczyźni powinni zachować się w konkretnych sytuacjach. W niektóre rozdziałach zaś opisuje najważniejsze zwyczaje kobiet czy też zjawiska, które często mogą być dla mężczyzn niezrozumiałe.

 

Przyznam szczerze, że do publikacji podeszłam z dużą rezerwą. Pierwsze kilkanaście stron wprawiło mnie w niemałe zdziwienie. Spodziewałam się zabawnej, choć w pewnym stopniu poważnej publikacji o kobietach. Tymczasem autor oferuje czytelnikom w jakiś sposób prawdziwą, jednak w żadnym stopniu nie poważną publikację, po którą sięgnąć powinni nie tylko panowie. Podczas lektury niejedna kobieta przekona się, jak wiele z jej zachowań opisał autor – w sposób żartobliwy, aczkolwiek w żadnym stopniu nie atakujący. Halski nie stroni od poruszania problemów, które przeciętnej kobiecie mogą wydać się tematami tabu. Wprost mówi o kobiecym wyglądzie, złych nastrojach czy typowym „fochu”. Nie boi się wspomnieć również o zazdrości czy sposobach na rozwiązywanie problemów. Posługując się prostymi, wziętymi z życia przykładami, autor obrazuje, jak w konkretnych sytuacjach zachowuje się kobieta, robiąc jednocześnie z mężczyzny bohatera drugiego planu. Nie stara się jednak pokazać niższości płci pięknej. Co więcej, często zauważa nawet zalety tego, że kobieta w danej sytuacji zachowała się w ten konkretny sposób. Interesujące okazuje się również zestawienie cech kobiecych i męskich, które subtelnie wplecione jest w konkretnie rozdziały, otwarcie zaś autor porusza ten temat pod koniec publikacji. Zestawienie to uświadamia, że choć całość utrzymana jest w żartobliwym tonie, autor w (nie)poradniku pokazuje ziarno prawdy.

 

Tym, co jest w książce najciekawsze jest jej forma. Halski zdecydował się na podzielenie publikacji na kilkanaście rozdziałów, z których każdy mówi o konkretnym zagadnieniu związanym z kobietą. Na rozdział składa się kilka stron, zawierających nie tylko wytłumaczenie, na czym dany problem polega i jak mężczyzna powinien do niego podejść, lecz również anegdotki z nim związane. Całość napisana jest prostym i dynamicznym językiem, zrozumiałym dla każdego odbiorcy. Halski unika rozbudowanych zdań czy skomplikowanych słów. Decyduje się na potocyzmy, co w przypadku tego (nie)poradnika jest strzałem w dziesiątkę.

 

Choć do pozycji „Dlaczego szczęśliwy człowiek nie żeni się z kobietą” podeszłam z dużą dozą nieufności, muszę przyznać, że debiut literacki Marcina Halskiego to pozycja, przy której spędziłam wiele przyjemnych chwil. Książka ta jest pełnym humoru, niebanalnym i ciekawym (nie) poradnikiem, po który sięgnąć powinni nie tylko panowie. Jeśli podchodzicie z dystansem do tematu stereotypowych zachowań kobiecych i nie oburza was przedstawienie relacji damsko-męskich jako tych, w których kobieta sprawia nieco więcej problemów niż jej partner, koniecznie musicie sięgnąć po „Dlaczego szczęśliwy człowiek nie żeni się z kobietą”. Przy tej publikacji zdecydowanie nie będziecie się nudzić!

MagLaw

Od zarania dziejów, a ściślej od biblijnej rajskiej pary ludzkość obojga płci nurtuje jedno pytanie – jak rozgryźć kobietę i jak ugryźć mężczyznę. Z racji tego, że dla nas – płci pięknej płeć brzydka obsłudze jest prosta jak budowa przysłowiowego cepa, nie trudzimy się w rozważaniach” co też nasz partner miał na myśli, gdyż jest to zupełnie oczywiste i nie ma się nad czym zastanawiać – tak to tak, nie to nie. Koniec i kropka. Niestety tak prostego schematu postępowania z nami kobietami nie otrzymali mężczyźni, zatem zasadnie sen spędza mi z powiek rozmyślanie: „co też siedzi w głowie damy”.

 

Z wielką przyjemnością sięgnęłam zatem po poradnik (nie)poradnik Marcina Halskiego, zacierając z góry ręce, że będę miała niezły ubaw w punktowaniu błędnych i niewłaściwych spostrzeżeń dotyczących nas kobiet, że pokręcę znacząco głową i powiem: „Ależ skąd, bzdura, my wcale takie nie jesteśmy”, i tu jakże miłe zaskoczenie – pojawił się na tej planecie pojedynczy osobnik, który znalazł klucz do wyjaśnienia zawiłych, często sprzecznych zachowań nas kobiet. Odkrycie to jest co najmniej na miarę złamania kodu Enigmy, gdyż z całą pewnością lektura tej satyrycznej książki przyniesie wiele odpowiedzi na nurtujące Panów pytanie: „O co tej babie w zasadzie chodzi?”.

 

Marcin Halski analizując krok po kroku zachowania głównie swojego Słoneczka, ale też uzupełniając swe spostrzeżenia o obserwacje innych przedstawicielek gatunku, dochodzi do jakże trafnych wniosków, dając wręcz gotowe schematy rozwiązań nawet wtedy, gdy zrozumieć do końca się nie da. A że z rozwikłaniem skomplikowanych procesów myślowych zachodzących w umyśle kobiety może być trudno to przecież oczywiste, w końcu Moje drogie Panie przecież same przyznacie, że trywialne w swym znaczeniu słowa „tak” i „nie” w zależności od nastroju, kontekstu wypowiedzi, tembru głosu, towarzyszących mu emocji mogą mieć zupełnie, ale to zupełnie inne, diametralnie różne znaczenie. Bo przecież: „Tak znaczy nie, a nie znaczy nie, chyba że znaczy tak, tak jak tak może znaczyć tak, a nie może znaczyć może, tak jak może może znaczyć może, a może nie znaczy nie”. Przecież to banalnie proste! Prawda?!

 

Lektura tej książki mnie osobiście rozbawiła. Śmiałam się z uwag autora dotyczących naszego nadmiernego dbania o wizerunek, przywiązywania wagi do nieistotnych z męskiego punktu widzenia szczegółów, pretensji o brak odróżniania kolorów, nieznajomości głębi kobiecej torebki, czy wreszcie odwiecznej walki o opuszczoną klapę sedesu. Żeby jednak czerpać przyjemność z tej lektury i nie puszyć się jak paw na wybiegu warunek jest jeden – trzeba mieć do siebie i stereotypów wiązanych z płcią dystans, podchodząc do czytania jak do satyry, czyli z przymrużeniem oka. Kto, a raczej która tego nie pojmie już na wstępie, obruszy się, a nawet obrazi oskarżając Autora o seksizm, czy wręcz szowinizm. Nic bardziej błędnego. Moje Drogie Pani spuśćmy trochę z tonu i dajmy się w delikatny sposób zroostować. Korona nam z głowy nie spadnie, a jeśli nawet – to przecież zawsze ją można ponownie na czerep włożyć i dzierżyć dalej władze w Królestwie Kobiet, wysyłając jednak do naszych mężów, kochanków, ojców i braci jasny przekaz” „Możesz próbować mnie zrozumieć, a jeśli Ci się to nie uda, stosuj najbardziej bezpieczną drogę ewakuacji – ucieczkę.

 

W końcu w starciu z hormonami kobiety nikt jeszcze nie wyszedł żywy”. Nie od parady sam Autor Was Mężczyzn ostrzega, że: „Kobieta osiąga stan idealnej harmonii nie tylko z chwilą śmierci, podczas orgazmu, czy przy kichaniu, ale przede wszystkim w jakże powszechnej dla nas sytuacji zwanej fochem”. Strzeżcie się zatem naszych fochów i starajcie się nas Panowie zrozumieć. Czego i sobie i Wam serdecznie życzę.

Halmanowa

 Jako czytelnik mogę powiedzieć, że już nie raz spotkałam się z poradnikami dotyczącymi kobiet bądź mężczyzn, które miały stanowić niejako instrukcję obsługi danej płci. Mam różne doświadczenia z tego typu książkami – niektóre pochłonęłam z dużym zainteresowaniem, przez inne z trudem przebrnęłam. Nauczyło mnie to nie tyle ostrożniej wybierać lektury, co podchodzić do nich z dystansem. Bo to, co znajduje się w środku, to w dużej mierze prywatny osąd autora, jego spojrzenie na dany problem, jego osobista perspektywa, która może, ale nie musi spodobać się czytelnikowi. Z którą odbiorca może się zgadzać lub nie. Jeśli chodzi o publikację Marcina Halskiego, nie miałam co do niej żadnych oczekiwań, kierowała mną zwykła ludzka ciekawość. Po pierwsze spodobał mi się tytuł, a po drugie chciałam dowiedzieć się, co rzeczywiście Halski sądzi na temat różnych zachowań kobiet i w jaki sposób postanowił opowiedzieć o swoich spostrzeżeniach w książce. Czy tytuł jest przewrotny, czy tylko mi się wydaje.

 

Zanurzając się w lekturę, stałam się świadkiem różnych sytuacji dnia codziennego z kobietą w roli głównej – widzianych oczami mężczyzny. Było to na pewno ciekawe doświadczenie spojrzeć na małżeńskie życie tak po męsku, z innej niż dotychczas perspektywy. Czy podobało mi się to? Owszem, ale chyba tylko dlatego, że nie trwało to zbyt długo. Przyznam, że na co dzień wolę swój punkt widzenia… Bo jestem kobietą! Niemniej stanowisko autora wzbudziło moją ciekawość, głównie ze względu na niesamowite poczucie humoru. Umiejętność ubierania swoich spostrzeżeń w takie słowa, które wywołają szeroki uśmiech na twarzy odbiorcy. Halski przytacza różne zdarzenia ze swojego prywatnego życia i w dość zabawny sposób rozkłada je na czynniki pierwsze. Jego analizy kobiecego zachowania okazują się często trafne, choć mocno podkoloryzowane, niekiedy wręcz karykaturalne. I to chyba najbardziej przypadło mi do gustu. Rozprawianie się z funkcjonującymi w społeczeństwie stereotypami dotyczącymi kobiet – w sposób pełen komizmu, sarkazmu, wywołujący co jakiś czas nagłe salwy śmiechu. Dobrze się bawiłam przez tę dość krótką chwilę, a dokładniej sto dwadzieścia stron. Przy okazji odkrywałam też na nowo siebie, analizowałam swoje zachowania i reakcje, co okazało się równie zabawne.

 

Muszę jednak przestrzec wszystkich, którzy planują lekturę tej książki, a zwłaszcza panie. Trzeba mieć ogromny dystans do siebie, do rzeczywistości, by lektura tej książki stała się dla odbiorcy źródłem dobrej zabawy, rozrywki. Osoby, którym tego dystansu brak, nie będą zadowolone, lecz zirytowane, a być może nawet potraktują słowa autora jako atak. A moim zdaniem Halskiemu chodziło zupełnie o coś innego – by stworzyć komediowe spojrzenie na mechanizmy kobiecego zachowania, na relacje damsko-męskie, na codzienne życie we dwoje i sytuacje, z którymi partnerzy się mierzą. Celem autora jest przede wszystkim bawić, nie zaś udzielać złotych rad, choć oczywiście można znaleźć tu kilka cennych wskazówek. Ta jedna, najważniejsza mówi o tym, że nikt nie jest doskonały, a doskonałość sama w sobie wcale nie jest wyznacznikiem naszego szczęścia.

 

Dla mnie książka „Dlaczego szczęśliwy człowiek nie żeni się z kobietą” to była ciekawa, przyjemna przygoda, a także okazja do zweryfikowania swoich nawyków, zalet i wad – tak na wesoło, bez żadnej presji. Publikacja nie jest długa, ale dość treściwa, nieprzegadana, a bezwzględny atut to humor. Marcin Halski potrafi ubierać myśli w słowa i umie tymi słowami bawić się na różne sposoby. Jego styl pisania przypadł mi do gustu. Gorąco polecam tę książkę każdemu, kto chciałby na chwilę oderwać myśli od obowiązków i na wesoło przyjrzeć się kobiecej naturze.

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial