Uleczkaa38
-
Apokalipsa to niezwykle popularny, znany od stuleci i wciąż uwielbiany literacki motyw. Co rusz mamy okazję poznać kolejny scenariusz końca lub prawie końca naszego świata i nas samych, przy czym prześcigają się autorzy, by ich wizja była zaskakująca i nieszablonowa. I właśnie nieszablonowości nie można odmówić z pewnością Krzysztofowi T. Dąbrowskiemu, który oddał w nasze ręce apokaliptyczną opowieść pt. "Orgazmokalipsa"! Książka ta ukazała się nakładem Wydawnictwa AlterNatywne, zaś poniżej postaram się opowiedzieć o tej pozycji jak najwięcej w mojej recenzji.
Jak nie trudno się domyślić, tytułową apokalipsą jest... niekontrolowana plaga seksualnych orgazmów, jaka to spada na mieszkańców naszego pięknego kraju, Jednakże tak naprawdę, ów seksualny i chyba nie do końca aż tak przerażający armagedon stanowi jedynie jedną z wielu plag tego literackiego świata, który będzie musiał zmierzyć się m.in. z inwazją zombie, pewnym charakternym i zabawnym smokiem, przypominającym (nie wahajmy się użyć tego słowa) gluta kosmitą, czy też ożywionym ciastem, które pragnie zagłady ludzkości... A jedyną szansą dla nas okazuje się niezwykłe trio w osobie podstarzałego metalowca z nadwagą, jego przemądrzałego i mówiącego kota oraz osiedlowej staruszki o rockowej duszy i wiedźmich umiejętnościach...
Powiedzmy sobie jasno - książka ta stanowi swoisty żart i pastiszowe spojrzenie na literackie science fiction z apokalipsą w tle. I w mej ocenie jest to spojrzenie naprawdę udane, ciekawe, podparte tyleż dobrym humorem, co i nieodzownym w tym przypadku, nonsensem. Krzysztof T. Dąbrowski zawarł na stronach tej pozycji chore sny miłośników tego literackiego nurtu, wrzucając do jednego miejsca absurdalnych bohaterów, motywy rodem z baśni, fantasy i horroru, jak i wreszcie pokaźną porcję komedii, która być może nie należy do najambitniejszego odłamu swojego gatunku, ale która naprawdę rozśmiesza i bawi.
Każdy czytelnik znajdzie tu dla siebie coś intrygującego i porywającego, gdyż różnorodność zaserwowanych nam tu mini opowieści - bo te składają się na tę książkę, jest naprawdę imponującą. Moje serce skradła m.in. tytułowa opowieść o orgazmowej apokalipsie, w której jest akcja, humor i odrobina pikanterii. Jednakże równie dobrze bawiłam się przy lekturze opowieści o inwazji żywych trupów pod przywództwem - uwaga: Lenina! Ciekawe były także historie o walce z kosmicznym glutami, pewną wampirzycą, czy też opętanym ciastem. Pewnym jest to, że każdy czytelnika znajdzie tu dla coś naprawdę intrygującego i przezabawnego.
Wspaniali się główni bohaterowie tej książki - Hubi, Wikary i Zenobia. Pierwszy z nich jest grubawym i lekko fajtłapowatym metalowcem, drugi tchórzliwym ale i przemądrzałym kotem, zaś trzecie staruszką wiedźma w nowoczesnej, miastowej odsłonie. To niezwykłe, niebanalne i potrafiące rozśmieszyć nawet największego ponuraka, literackie trio. Ważne jest to, że wszyscy oni są specyficzni, lekko zbzikowani i z pewnością nie idealni, co ma swój urok. Ciekawie jawi się także miejsce akcji tej książki - niby zwyczajny świat i nasza Polska, ale jednak jakby z szalonego snu miłośnika fantastyki, co także nas mocno interesuje, oczarowuje i fascynuje.
Dobrze czytało mi się tę książkę, choć nie mogę nie wspomnieć o bardzo małej czcionce, co jednak czasami męczyło wzrok. Jednakże nie wpływa to na całościową, pozytywną ocenę tej pozycji, która bawi, rozśmiesza, gwarantuje wielkie emocje i pozwala spojrzeć nieco przymrużonym okiem na to, jak wygląda i jak może wygląda literacka fantastyka. "Orgazmokalipsa" to rzecz ciekawa, którą wart poznać!