Sylwia Jaguszewska
-
Przedstawiam Wam książkę pt. „Dzieci gotują wege” – 32 przepisy w opracowaniu Agnieszki Górskiej, wydaną przez Demart SA. We wstępie mamy jasne i proste informacje na temat kuchni wegańskiej i wegetariańskiej. Przeczytamy m.in. o tym, czym różnią się wegetarianie od wegan. Myślę, że od wspólnego przeczytania tego wstępu powinno się zacząć przygodę z tą książką.
I teraz pytanie – czy ta pozycja jest tylko dla dzieci? Absolutnie nie!!! Otóż autorka napisała książkę, w której od podstaw zaznajamia nie tylko z samymi przepisami wege, ale a gotowaniem jako takim! Oto dowody:
- przybornik kuchenny – na dwóch stronach zostały przedstawione za pomocą rysunków podstawowe przybory kuchenne, dla dzieci jest to idealnie „podane” (dorośli generalnie rozróżniają łyżkę cedzakową od wazowej);
- kolejny fragment książki dot. regulaminu w kuchni, też jasnego i klarownego dla młodszych adeptów sztuki kucharskiej;
- miary i miarki oraz zamienniki – bardzo potrzebne niejednemu dorosłemu, bo przecież nie o wszystkim pamiętamy i ostatecznie przeszukujemy strony internetowe, a tutaj mamy „podane na talerzu” .
Autorka ułożyła swoje przepisy w trzech głównych częściach: wilczy apetyt, pomiędzy… i słodkie chwile. Jeżeli więc dopadnie nas tzw. wilczy głód to możemy zrobić m.in. pachnącą zupę dyniową, medaliony warzywne, kotleciki gryczane czy też tofucznicę! A pomiędzy głównymi posiłkami skusić się możemy np. na aksamitny hummus, pastę pietruszkową, tortille orkiszowe albo pudding kokosowy z sosem brzoskwiniowym! Jeżeli zaś chodzi o słodkości to również mamy duży wybór, możemy zrobić m.in. ciasto pełne niespodzianek, batony miodowo – orzechowe, szarlotkę sypaną czy też żelki owocowe!
Ja, przyznam się, zrobiłam z córką, batony miodowo – orzechowe, wyszły pyszne! W najbliższych planach mamy jeszcze żelki owocowe!
Przy okazji lektury tej książki „chodzi” mi po głowie jedno przysłowie – „Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci” i chyba coś w tym jest… Jeżeli pokażemy dzieciom, że gotować i piec można razem to one sobie potem to „zakodują” i będą mieć pozytywne konotacje z kuchnią, z przyrządzaniem jedzenia razem, rodzinnie… niesamowitym plusem tej książki jest to, że jest bardzo kolorowa, przepisy są jasne i klarowne. I ma twardą okładkę, czyli może być na długie lata! Warto zaciekawić dziecko, które czyta samodzielnie, do przeglądania jej i szukania ciekawych, jego zdaniem, przepisów. Rodzice, przy okazji macie „odrobione” czytanie ze zrozumieniem!
Moim skromnym zdaniem, nie chodzi w tej książce przede wszystkim o to, aby dzieci od razu przestawiać na kuchnię wegańską czy też wegetariańską! Chodzi o zainteresowanie samym tworzeniem zdrowych potraw, a tym samym o rozwijanie kreatywności naszych milusińskich (przy okazji dorośli też mogą rozwijać swoją!).
Często czytamy o tym, aby zapobiegać otyłości u najmłodszych, myślę, że jeżeli nasi milusińscy będą z nami aktywnie działać w kuchni, nie będą tylko czekać i pytać „A co na obiad” ale sami wychodzić będą z propozycjami, to wtedy zrodzi się u nich potrzeba świadomego wybierania jedzenia i delektowanie się nim.
Podsumowując, chciałabym zacytować samą autorkę, która tak pisze we wstępie: „Nie unikaj nowych potraw. Nie zamykaj książki, gdy zobaczysz składniki, których nie znasz lub nie lubisz. Eksperymentuj i odkrywaj nowe smaki. Im więcej spróbujesz, tym większą przyjemność będzie ci sprawiało jedzenie i gotowanie”. A zatem, smacznego!