Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Łowcy

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 85.86% - 7 votes
Akcja: 72.85% - 7 votes
Wątki: 78% - 9 votes
Postacie: 83.43% - 7 votes
Styl: 74.01% - 8 votes
Klimat: 73.57% - 7 votes
Okładka: 72.57% - 7 votes
Polecam: 80% - 9 votes

Polecam:


Podziel się!

Łowcy | Autor: Alan Pałczyński

Wybierz opinię:

Bartosz

Powieść Łowcy Alana Pałczyńskiego nie jest książką, o której łatwo jest mi się wypowiadać. Ciężko jest jednoznacznie powiedzieć co o niej myślę, ponieważ obok licznych zalet, ma równie dużo rażących wad.

 

Jak się to wszystko zaczyna?

 

Sposób w jaki zbudowana jest historia stanowi najmocniejszą stronę tej powieści. Fabuła jest wielowątkowa, a postaci rozbudowane. Mamy ładnie rozpisany, klasyczny początek. Widzimy osiedle niczym z amerykańskiego filmu, a w nim szczęśliwą rodzinkę. Idealna, kochana przez rodziców córeczka dobrze się uczy, jest grzeczna i niewinna. Niestety sielanka zostaje przerwana, gdy dziewczyna pada ofiarą tajemniczego oprawcy. Chociaż taki schemat jest z pewnością wszystkim dobrze znany, całość prezentuje się bardzo przyjemnie.

 

Pierwszy rozdział przynosi zmianę głównego bohatera. Z pięknej, wyidealizowanej Cassie perspektywa przenosi się na Annie. Dziewczyna jest opisana jako mało atrakcyjna i odnosząca znacznie gorsze wyniki w nauce. Nie pochodzi także z typowej, kochającej rodziny. Zmiana bohaterki odmienia również narrację. Nie obserwujemy już wydarzeń z perspektywy trzeciej osoby, tylko z pierwszej. Annie jest bardzo ironiczna wobec siebie, a fragmenty z nią w roli głównej, przynajmniej początkowe, są napisane w żartobliwy sposób. Bardzo zgrabnie to wyszło i chętnie zobaczyłbym tego więcej.

 

W drugim rozdziale perspektywa przenosi się na Jamesa, a narracja ponownie prowadzona jest z 3 osoby. James to według mniej najgorsza z głównych postaci. O ile o Annie jest całkiem oryginalna, a Cassie stanowi jedynie epizod, o tyle Jamesa widzimy bardzo często, a jest on strasznie stereotypowy. Typowy policjant, który „nie gra według zasad”, jest zgorzkniały, pije i pali na potęgę. Czasami też zachowuje się, w mojej ocenie, absurdalnie. Policjant mówiący siostrze ofiary „zapewniam, że jeśli go dorwę, to śmierć będzie najprzyjemniejszym, co go może czekać.” Brzmi nieprofesjonalnie i infantylnie.

 

Kompozycja dzieła

 

W tekście pada nawiązanie do Lovecrafta. Faktycznie można znaleźć pewne podobieństwa stylistyczne przy scenach finałowych. Kojarzyły mi się one również z dziełami Mastertona. Mam przy tym wrażenie, że powieść pisana raczej z myślą o nastoletnich odbiorcach, nie tylko ze względu na wiek bohaterki.

 

Do zalet dzieła chciałbym zaliczyć jego konstrukcję. Bardzo mi się podoba, że całość składa się z wielu krótkich rozdziałów. Dzięki temu powieść jest bardzo dynamiczna. Między rozdziałami często zmienia się perspektywa, z jakiej poznajemy historię. Przez większość czasu widzimy ją oczami Annie, dużo dowiadujemy się także z tego, co dzieje się u Jamesa, a czasem także z perspektywy innych postaci.

 

Podoba mi się, że bohaterowie, zarówno ci mniej, jak i bardziej oryginalni, są bardzo dobrze nakreśleni. Poznajemy ich historię oraz motywację. Annie, poza byciem ofiarą, wplątaną w ciąg przerażających wydarzeń, ma szanse być również zwyczajną nastolatką, która spędza czas z rówieśnikami. Tego typu fragmenty sprawiają, że można lepiej zrozumieć bohaterów i poczuć do nich sympatię. Tutaj nawet potwór ma swoje przemyślenia, którym chętnie się dzieli.

 

Mimo tego, że historia dostaje odpowiednią ilość czasu, by się rozkręcić, nie można narzekać na brak tempa. Akcja zawiązuje się już w połowie książki i do końca nie zwalnia.

Fabuła jest wielowątkowa i bardzo fajnie przemyślana. Pojawia się wiele zagadek i intrygujących momentów.

Styl pisania

Niestety powieść ma, w mojej ocenie, również gorszą stronę. Jest nią styl w jakim jest napisana. O ile część przedstawiona z perspektywy pierwszej osoby jeszcze się broni, o tyle opisy trzecioosobowe wyszły znacznie gorzej. Można znaleźć całą masę niezgrabnych zdań, takich w których niepotrzebnie wtrącono jakieś słowo lub brzmiących jak marne tłumaczenie z języka obcego.

 

Przykładowo – policjant wdaje się w bójkę i uderza innego mężczyznę. Ten upada, a gdy wstaje „nadal” leci mu krew. Zwróciłem uwagę także na zdanie „Uniósł dłonie, żeby chwilowo na nie spojrzeć”. Gdyby usunąć jedno niepotrzebne słowo, byłoby znacznie lepiej.

 

Niestety takich niedociągnięć jest znacznie więcej. W pewnym momencie policjant strzela do potwora i trafia go w nogę „co najwyraźniej nie wystarczyło, żeby go zabić”.

 

Podobnie jak bestia z innego wymiaru pastwi się nad ludźmi, tak autor jest bezlitosny dla związków frazeologicznych, nad którymi bardzo często się pastwi. W efekcie naszym oczom ukazują się twory, takie jak „świat spada na psy”. Niestety tego typu błędów jest dużo więcej i bardzo mocno zepsuły mi odbiór dzieła. Uważam, że przez to powieść sprawia wrażenie niedopracowanej. Według mnie, przydałaby się jej jeszcze jedna, porządna korekta.

 

Bardzo nie podoba mi się fakt, że narrator lubi wyjaśniać oczywistości. Wielokrotnie aluzyjnie coś stwierdza, a gdy czytelnik przyjmie to do wiadomości, dostaje dodatkowe, łopatologiczne wyjaśnienie. 

 

Czy polecam?

 

Mam mieszane uczucia. Młodsi odbiorcy, którzy lubią rozbudowane, krwawe historie mogą się świetnie bawić, jeśli nie będzie im przeszkadzał styl powieści.

Taiga

Wybierając książkę w większości przypadków kieruję się opisem z tyłu okładki i gatunkiem, do którego należy. W przypadku „Łowcy. Między światłem a cieniem” zachęcił mnie opis sugerujący, że jest to thriller. Okazuje się, że czasem treść książki nie jest adekwatna do blurba. O samym autorze nie wiemy zbyt dużo, przynajmniej ja nie znalazłam zbyt wielu informacji. Ta powieść ma być oceną przykrej rzeczywistości nałożoną na język fikcji. Ale skupianie się na samej treści, a nie na autorze jest dodaje nuty tajemniczości.

 

Dużym atutem jest okładka, która przyciąga wzrok dzięki swojej kolorystyce i prostocie. Czerwono-czarne barwy tworzą klimat jeszcze zanim zapoznamy się z treścią. Tytuł i podtytuł jest idealnie wkomponowany w estetykę grafiki, co jest dodatkowym plusem. Autorem projektu okładki jest Jakub Ferenc i należą się mu wielkie brawa, bo podłamał atmosferę powieści, a jego dzieło dopełnia całość.

 

Główną bohaterką książki jest Annie – nastolatka, która wraz z matką i ojczymem przeprowadzili się do niewielkiego miasta i złej sławie. Dochodzi tu do kilku morderstw przez co mieszkańcy żyją w strachu przed oprawcą, a zwłaszcza dziewczyny, które są brutalnie zabijane. Okazuje się, że straszliwe okoliczności zdarzeń odbiegają od normy, a miejsca zbrodni bardziej przypominają rzeźnię. Jednak być może nie jest to sprawka człowieka.

 

Świat przedstawiony jest dosyć sztampowym obrazem małego miasteczka, w którym dzieją się dziwne i niepokojące rzeczy. Od razu nasuwają mi się powieści Stephena Kinga, u którego niewielka lokalność pojawia się często i jest osią historii, a w „Łowcy” motyw jest ten sam. Dzielnica, do której wprowadziła się Annie jest typową „wiejską” społecznością, skrytą, a jednocześnie opustoszałą. Jednak mamy tu do czynienia z pewnym przełamaniem, gdyż nowi mieszkańcy są przyjęci przez sąsiadkę, a zwykle przecież nowi są uznawani jako „obcy”, na których trzeba uważać. Ma to duże znaczenie dla całej historii, gdyż młoda dziewczyna z domu z naprzeciwka odegra ważną rolę u boku głównej bohaterki. Już na początku czuć atmosferę niepokoju i strachu przez serię morderstw i są one tak duże, że większość mieszkańców wyprowadziła się z okolicy, więc ci nowoprzybyli łatwo uzyskali przychylność tutejszych.

 

Również większość bohaterów to szabliny często wykorzystywane w literaturze i kulturze w ogóle. Mamy nieszczęśliwą, niepewną siebie i cichą nastolatkę, która ma trudności z zawiązywaniem relacji. Obok niej jest typowa przyjaciółka, zbuntowana, ale jakże pomocna. W dobrym thrillerze oczywiście nie można pominąć policjanta, który wyzbył się swoich ideałów i jest sfrustrowanym, pozbawionym uczuć alkoholikiem. Jako czytelnicy doskonale znamy te figury, ale fabuła dobrze broni doboru takich, a nie innych postaci, gdyż wszystkie wpisują się w konwencję i pasują do historii. Jednak bohaterowie, którzy powinni zaskarbić sobie sympatię u czytelnika są poprowadzeni w taki sposób, że trudno ich chociaż polubić. Szczególnie policjant powinien pełnić funkcję typowego gliny, któremu powinniśmy kibicować, ale przez jego przesadną niechęć do wszystkiego i wszystkich wywołało u mnie jedynie irytację. Całą powieść ciągnie Annie (też pod względem narracji pierwszoosobowej) i jest wiarygodna w swoich charakterze oraz działaniach, jej postać jest spójna i ją faktycznie da się polubić. A to bardzo istotne, gdy mamy do czynienia z główną bohaterką, dlatego Jamesa można jakoś przeboleć.

 

Wbrew pozorom nie jest to thriller tak jak sugeruje nam okładka i muszę przyznać, że byłam zaskoczona, gdy powoli wkradały się elementy fantasy, a następnie okazuje się, że czytam horror. Właśnie tak – jest to pełnoprawny horror z Kingowymi potworami. W wielu momentach widać inspirację najsłynniejszym autorem tego gatunki  i Alan Pałczyński bierze z niego całymi garściami. Nie jest to jednak naśladowanie Stephena Kinga jeden do jeden, pojawiają się pewne znane motywy, ale w książce wszystko się zazębia, a luźne inspiracje są zawsze na plus. Zauważyłam niestety, że przełożył na swoją prozę pewną wadę Kinga – wodolejstwo i w tym przypadku uczeń przerósł mistrza. Momentami czułam, że cały akapit mówi o jednej i tej samej rzeczy, a czasem temat jest przeciągnięty aż do przesady. Po jakimś czasie to nuży i wzbudza irytację, gdyby nie te rozległe opisy i rozmyślania bohaterki książkę czytałoby się dużo płynniej, ale czasem można się zmęczyć w trakcie lektury.

 

 „Łowcy” nie mogę polecić fanom klasycznego kryminału, gdyż ta książka należy do innej konwencji, która wielu czytelnikom nie przypadnie do gustu. Zadowoleni natomiast będą miłośnicy thrillerów i horrorów i lepiej nie sięgać po tę pozycję, jak nie ma się mocnych nerwów, bo opisy zbrodni i ofiar są bardzo drastyczne, a ich dokładność jest zatrważająca. Fanom mocnych wrażeń na pewno się spodoba.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial