Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Szczęśliwy Człowiek Jako Tatozaurus-Sapiens

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Marcin Halski
  • Tytuł Oryginału: Szczęśliwy Człowiek Jako Tatozaurus-Sapiens
  • Gatunek: Poradniki
  • Liczba Stron: 127
  • Rok Wydania: 2021
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 145x210 mm
  • ISBN: 9788366313682
  • Wydawca: Sowello
  • Oprawa: Miękka
  • Ocena:

    5/6

    4/6

    5/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Szczęśliwy Człowiek Jako Tatozaurus-Sapiens | Autor: Marcin Halski

Wybierz opinię:

Chris

Narodziny dziecka dla każdego rodzica są jednym z najbardziej przełomowych wydarzeń w życiu. Niezależnie od naszego statutu społecznego, wykonywanego zawodu czy też wykształcenia, pojawienie się na świecie potomka wywraca naszą rzeczywistość do góry nogami. Nawet najsłynniejsi celebryci, sportowcy czy też przedstawiciele kultury, niejednokrotnie powtarzają, że to właśnie te chwile były dla nich najważniejsze. Oczywiście nie jest to żadną miarą dla jakości rodzicielskiej, a tylko od nas samych zależy jakie dzieciństwo będzie miało nasze dziecko. Niezależnie od tego ile przeczytamy książek, odbędziemy kursów czy też obejrzymy programów- nigdy nie będziemy przygotowani w stu procentach na pojawienie się bobasa w naszym życiu. Książka Marcina Halskiego jest przykładem właśnie na takową pomoc.

 

Pierwsze moje spotkanie z autorem odbyło się w zupełnie innej atmosferze i scenerii (oczywiście mam tu na myśli książkowe towarzystwo). „Chrystusowa ziemia”, ponieważ tę książkę mam tu na myśli, jawiła mi się jako dająca dużą nadzieję na przyszłość związaną z  ciekawą fantastykę. Następnie w moje ręce trafiło „Dlaczego szczęśliwy człowiek nie żeni się z kobietą” oraz kolejny mini poradnik, czyli właśnie „Szczęśliwy człowiek jako Tatozaurus-sapiens”. Muszę przyznać, że drugie moje „spotkanie” z Marcinem Halskim nie było równie obiecujące co pierwsze, ale z pozycji neutralnej postanowiłem całkowicie nie skreślać pisarza, zgodnie z powiedzeniem „do trzech razy sztuka”. Na szczęście i w tym przypadku to przysłowie poniekąd się sprawdziło. Jak nie trudno się domyślić, autor w swojej książce porusza wszelkiego rodzaju problemy związanie z narodzinami i wychowywaniem nowonarodzonego dziecka. Do tego wszystkiego dochodzą również codzienne relacje z naszą ukochaną i wszystkie plusy i minusy związane z zaistniałym wydarzeniem. Podobnie jak w swoim pierwszym poradniku (czy też ściślej rzecz biorąc „efektem swych rozmyślań”) Marcin Halski poprzez humor, życiowe przykłady i wyolbrzymione, nieco abstrakcyjne sytuacje stara się trafić do każdego mężczyzny. Przedstawia rozwiązania, przykłady zachowania przy danym problemie czy też udziela ogólnych porad dotyczących wychowania. Wszystko to ujęte jest w naprawdę zabawny sposób i w przeciwieństwie do „Dlaczego szczęśliwy człowiek się nie żeni”, widać w całości schemat i spójność. Nie wiem czy wynika to z nowego etapu w życiu autora i idącą razem z nią w parze większą odpowiedzialnością, ale zdecydowanie moim zdaniem jest to książka bardziej logicznie spięta. Czytelnik nie ma wrażenia zagubienia i czytania o przysłowiowym misz-maszu, a niejednokrotnie pewnie także dojdzie do wniosku, że warto byłoby spróbować w ten właśnie sposób zachować się przy swoim dziecku. Myślę, że dzięki lekkości i humorze zawartym w lekturze, „Tatozaurusa…” czyta się naprawdę przyjemnie i z uśmiechem na ustach. Czasem można odnieść wrażenie, że wracają koszmary z poradnikowej poprzedniczki, ale są to jedynie nieliczne fragmenty, które bardzo szybko odchodzą w zapomnienie. Biorąc pod uwagę tekstową całość, połączoną ze świetnymi ilustracjami, otrzymujemy naprawdę ciekawą książkę, która może przynieść niejednemu (i przyszłemu) ojcowi wiele dobrego.

 

Tak jak wspomniałem na wstępie, pojawienie się dziecka zmienia życie praktycznie każdego człowieka. Chcąc być gotowym na to wydarzenie, możemy skorzystać z olbrzymiej ilości poradników i lekcji, które mają za zadanie odpowiednio nas przygotować. Nie są one jednak w stanie zaradzić każdej sytuacji i każdemu problemowi. Z pewnością także istnieje wiele tytułów, które w tej kwestii będą zdecydowanie lepsze od nowej książki Marcina Halskiego. Myślę jednak, że lektura „Tatozaurusa…” to przede wszystkim chwila oddechu dla każdego świeżo upieczonego ojca połączona z dość sporą dawką śmiechu. Podczas lektury niejednokrotnie pojawi się myśl „otóż to, dokładnie to”, która da nam choć trochę satysfakcji i poczucia solidarności z innymi tatusiami. Potem pozostaje jedynie zakasać rękawy i powrócić do rzeczywistości. 

Pani M

„W ogóle zadawanie jakichkolwiek pytań młodym rodzicom i liczenie na jakąś sensowną odpowiedź jest błędem logicznym. Równie dobrze można zacząć zadawać swojemu Pyzusiowi pytania w stylu "co robisz?", kiedy właśnie memla kredę”.

 

Jeśli chodzi o Marcina Halskiego i jego książki, to trzeba podchodzić do nich z ogromnym dystansem i poczuciem humoru, w przeciwnym przypadku są one dla czytelnika po prostu niesmaczne.

 

Najpierw miałam do czynienia z jego książką o tym, jakie są kobiety i jak wygląda związek z nimi, więc mniej więcej wiedziałam, czego mogę się spodziewać. I o ile tamta książka przypadła mi do gustu, o tyle z tą mam pewien problem. Nie, nie mogę powiedzieć, że jest gorsza, ale jakoś nie do końca przemówiły do mnie słowa autora. Były w trakcie lektury momenty, gdy po prostu czułam się zniesmaczona tym, co czytam. I w porządku, podczas wychowywania dzieci tego typu sytuacje po prostu się zdarzają, ale jakoś ciężko mi się o tym czytało. Możliwe że książka trafiła do mnie w nieodpowiednim momencie.

 

Narodziny dziecka wywracają życie człowieka do góry nogami, nie ma co do tego wątpliwości, Marcin Halski mówi, jak wygląda wychowanie takiego małego obywatela. Pokazuje przyszłym rodzicom, co może ich czekać, gdy wyczekane maleństwo pojawi się na świecie, choć żadna książka tak na dobrą sprawę nie jest człowieka w stanie do tego przygotować. Każde dziecko jest inne i dopiero w praktyce trzeba zmierzyć się z pewnymi rzeczami.

 

Musicie wiedzieć jedno. Marcin Halski nie należy do autorów, którzy przejmują się w swojej książce tym, że jego słowa mogą kogoś obrzydzić. On wali prost z mostu, jak wygląda wychowanie dziecka, czego można się spodziewać. Nie koloryzuje, tu nie znajdziecie raczej opisów cudownego maleństwa, które jest kochane i można się nad nim rozczulać. To raczej opis prosto z pola walki podczas starcia z bardzo trudnym przeciwnikiem, z którego czasem bardzo trudno wyjść obronną ręką.

 

Tak jak w przypadku książki o kobietach, tak i tutaj spotkałam się ze skrajnymi opiniami na temat tej publikacji. Znaleźli się zarówno jej przeciwnicy, jak i zwolennicy. Mnie bliżej do tych drugich. Znalazło się parę rzeczy, przy których pokręciłam nosem, ale ogólnie nie żałuję czasu spędzonego na czytaniu. Po raz kolejny trzeba zmierzyć się z problemem przedstawionym w bardzo krzywym (choć nie zawsze, niektóre sytuacje są jak żywcem z życia wzięte) zwierciadle.

 

To nie jest poradnik, w którym znajdziecie cudowne rozwiązania na palące was w rodzicielstwie problemy, nie znajdziecie tutaj pomysłów na zabawy z dzieckiem. Znajdziecie tu opowieść o ojcu, który stara się ujść z życiem przy wychowaniu małego dinozaura. Całość jest uzupełniona zabawnymi rysunkami, więc jest na czym oko zawiesić. Książkę czyta się bardzo szybko. Można się pośmiać w trakcie lektury, ale też pomyśleć: „hej, stary, mam tak samo, przybij żółwika”.

 

Sięgając po tę książkę, miejcie na uwadze to, że autor posługuje się tutaj sarkazmem i ironią, trzeba podejść do tej publikacji z ogromnym dystansem. Wiem, że nie każdy lubi tego typu narrację, więc jeśli to jest dla was problem, po prostu nie czytajcie tej książki, bo nie znajdziecie tutaj niczego dla siebie i tylko stracicie czas.

Uleczkaa38

Być ojcem, to z pewnością jedna z najważniejszych, najpiękniejszych i najwspanialszych chwil w życiu mężczyzny, aczkolwiek nie da się ukryć, że także i najtrudniejszych. I to właśnie owemu ścieraniu się szczęśliwości z trudami rodzicielskiego poświęcenia, została poświęcona zabawna książka Marcina Halskiego pt. "Szczęśliwy człowiek jako Tatozaurus-sapiens", która ukazała się nakładem Wydawnictwa Sowello. Zapraszam do poznania recenzji tej pozycji, którą miałam okazję odkryć za sprawą portalu Sztukater.pl!

 

 Czym jest ta książką...? Otóż zabawnym, komediowym, opartym na życiowych doświadczeniach, poradnikiem dla młodych tatusiów. Otóż autor tej pozycji dzieli się z tu z nami scenami i sytuacjami z własnego życia, czyli roli ojca od urodzenia synka do osiągnięcia przez niego wieku kilku lat. I cóż my tu mamy..., ano chociażby ten przedziwny stan, gdy dowiadujemy się o ciąży, całkowitą zmianę życia w chwili narodzin dziecka, uczenie się bycia "dobrym" ojcem, opis pierwszych zabaw i prób komunikacji z dzieckiem, czy też już choćby bardziej zaawansowaną, bo przedszkolną codzienność. Wszystko to jest zaś podszyte humorem, zabawnym językiem i bardzo ciepłymi emocjami.

 

 Nie da się nijak zaprzeczyć, że książeczka ta jest przede wszystkim propozycją dla przyszłych, obecnych, bądź też byłych rodziców kilkuletniego dziecka. Ci pierwsi znajdą tu wiele dobrego słowa na temat tego, by się aż tak bardzo nie bać najbliższej przyszłości, która tylko wydaje się tak bardzo przerażającą. Ci drudzy znajdą tu potrzebne im wsparcie, potwierdzenie iż nie są jedyni, jak i też przekonanie, że wobec małego dziecka każdy facet jest sam, niczym dziecko właśnie. I wreszcie ostatnia grupa odbiorców znajdzie w tej książce humor, dowcip i wiele sentymentalnych wspomnień związanych z wychowywaniem ich pociech. Czy singiel może również sięgnąć po tę książkę...? Oczywiście może, ale to już jednak będzie nie to...

 

 Pozycję tę cechuje znakomite poczucie humoru autora, jego umiejętność ubierania w zabawny ton, słowa i emocje rzeczy nie koniecznie zawsze zabawnych, jak i też niezwykła swoboda toczenia tej relacji. Marcin Halski potrafi się śmiać tu m.in. z samego siebie, swoich obaw i nieporadności w opiece nad nowo narodzonym dzieckiem, ale też i chociażby z naturalnej różnicy w podejściu do tej kwestii pomiędzy kobietami i mężczyznami. To również bardzo przystępny, codzienny i na wskroś współczesny język, gdzie to nie ma żadnego naukowego tonu, a jest zwyczajna rozmowa człowieka, który mógłby być naszym kumplem. I można ująć to w kolokwialnych słowach - bez napinki, które to stwierdzenie oddaje w pełni charakter tej książki.

 

 Niniejsza publikacja pozwala zapomnieć o wzniosłym micie oddanego rodzicielstwa, gdzie to każda młoda para musi być perfekcyjna w opiece nad dzieckiem. Otóż autor udowadnia tu nie raz, że każdy młody, ale też i starszy rodzic, popełnia błędy i pomyłki, co jest rzeczą absolutnie naturalną i normalną, gdyż tylko tą metodą można nauczyć się dobrego rodzicielstwa. Myślę, że to jest też największą wartością tej książki, która pozwala opanować strach i panikę względem tego, że sobie nie poradzimy lub też już nie radzimy w tej jakże nowej sytuacji, jaką są narodziny dziecka. Dlatego też z jak największym przekonaniem polecam sięgnięcie po książkę "Szczęśliwy człowiek jako Tatozaurus-sapiens" zarówno wszystkim młodym tatom, jak i mamo, gdyż nie da się ukryć, że wychowywanie dziecka to przygoda we dwoje. Polecam - naprawdę warto!

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial