Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Dzikie Gąszcze (Ebook)

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Sara Tukan
  • Tytuł Oryginału: Dzikie Gąszcze
  • Gatunek: Literatura Dziecięca
  • Język Oryginału: Polski
  • Rok Wydania: 2020
  • Numer Wydania: I
  • Rozmiar: 4.20 MB
  • ISBN: 9788381661416
  • Wydawca: E Bookowo
  • Ocena:

    5/6

    3/6

    4/6

    4/6

    4/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Dzikie Gąszcze (Ebook) | Autor: Sara Tukan

Wybierz opinię:

Hiril

Przyznam szczerze, że nie do końca wiedziałam czego się spodziewać po „Dzikich Gąszczach” od Sary Tukan. Wiedziałam jedynie, że to książka dla dzieci w wieku od 6 do 9 lat, reklamowana jako proekologiczna i pozbawiona nieodpowiednich wiekowo treści (m.in. wulgaryzmów). Czy tak rzeczywiście było?

 

Zacznijmy od tego, że książka pani Tukan dzieli się na dwie części, a każda z nich dotyczy wakacji, tyle, że druga opisuje lato rok później. 

Lekturę zaczynamy od poznania sześcioletniej Juleczki, która podczas całowakacyjnego wyjazdu rodziców pozostaje pod opieką dziadków. Dziadkowie mają wspaniały ogród, w którym dziewczynkę spotykają niesamowite przygody. Całość jest opisana niezwykle baśniowo, z czułością i dbałością o szczegóły. „Dzikie gąszcze” niosą również wartościowy z punktu widzenia młodszego czytelnika przekaz, bo możemy przeczytać jak Juleczka na przykład pomaga dziadkom (i nie tylko!), próbuje uwierzyć we własne siły czy usiłuje poradzić sobie z tęsknotą. Kolejnym atutem twórczości Sary Tukan są ekologiczne wstawki - w książce w bardzo przystępny sposób przemycono całkiem sporo informacji przyrodniczych. Poznajemy różne gatunki zwierząt, a zwłaszcza ptaków i dowiadujemy się więcej o znaczeniu dzikich ogrodów i lasów.

 

Tom drugi opisuje wakacje rok po wydarzeniach z tomu pierwszego. Tym razem Julka przyjeżdża na całe lato do dziadków na własne życzenie. W tej części dziewczynka wraz z przyjaciółmi będzie próbowała zapobiec zniszczeniu dzikiego gąszczu - okaże się, że dziadek postanowił odsprzedać dziki fragment swojej ziemi i między innymi na nim ma powstać fabryka opon. Mieszkańcy gąszczu są tym załamani i postanawiają za wszelką cenę walczyć o swój dom.

 

O dziwo, mimo, że na co dzień jestem miłośniczką fantastyki, tutaj było mi jej trochę za dużo. Moim zdaniem, w książkach dla dzieci, zwłaszcza tych młodszych, kluczowe jest utrzymanie pewnej równowagi. I o ile mówiąca wiewiórka czy wyrzucanie złych myśli/głosów do jamki, a nawet Mogusie, to urocze pomysły, o tyle mam mieszane uczucia zarówno jeśli chodzi o Kropelkę i Kruszynkę jak i dalsze wydarzenia z drugiej części książki. Jak dla mnie było tego po prostu zbyt dużo, a być może nawet zastąpienie jednego z fantastycznych rozwiązań zwykłym, poprawiłoby sytuację.

 

Książeczka jest całkiem nieźle napisana, choć ewidentnie skierowana głównie do młodszego czytelnika. Mam wrażenie, że kilka zdań było ciut niezręcznych, ale może to kwestia mojej nieznajomości dziecięcego języka. 

Osobiście bardziej polubiłam pierwszy tom historii - ma jak dla mnie więcej dziecięcego uroku i choć może nie ma tam tak konkretnych przygód jak w tomie drugim, ale jednak przy jego lekturze czułam się jakbym cofnęła do dziecięcych lat. W drugim tomie, muszę uczciwie przyznać, lekko przewracałam oczami. Miało tu miejsce tak dużo różnych wydarzeń, od Kropelki, Kruszynki i Dziuplandii, przez historię z arą, przygoda z Akumą, walka z fabryką opon... Ta część opowieści była naprawdę zagmatwana i od pewnego momentu brakowało mi historii podstawowej, którą niesamowicie zdominowały rozwiązania fantastyczne. Według mnie, niepotrzebnie, ale być może dzieci, którym książka jest dedykowana oceniłyby to inaczej. 

 

Książka Sary Tukan ma wiele zalet - jest pouczającą i bardzo przyjemną lekturą. Faktycznie zgodnie z zapowiedziami nie ma w nich żadnych nieodpowiednich dla maluchów (jak na przykład przekleństw), ani nawet dołujących tematów, chociaż warto zauważyć, że jest to historia mocno współczesna, chociażby dlatego, że główna bohaterka (lat 6) posługuje się telefonem komórkowym. „Dzikie gąszcze” są utrzymane w baśniowym, dosyć wesołym i bardzo proekologicznym klimacie, choć jak dla mnie okazały się przeładowane fantastycznymi rozwiązaniami fabularnymi. Mimo to bez wątpienia wspaniale pobudzają wyobraźnię i będą stanowiły świetny wstęp do dyskusji z młodszymi czytelnikami o niepodważalnej wartości dzikiej fauny i flory. 

Agnesto

Nowa, kompletnie nieznana książka. Nowa i dla mnie. Otwieram ją na samym środku, a pomiędzy strony zanurzam całą twarz. Wącham. Odurzam się jej zapachem, jej aromatem. Dla mnie książka pachnie jak najdroższy perfum świata. Uwielbiam ten moment. Lecz tu... Tu musiałam zanurzyć się w e-booku. Nie było aromatów świeżo wydanej powieści, czy tego, co inni zwą „swądem drukarni”. Nie było mojego osobistego z książką pozdrowienia, nie było też tego ciężaru trzymanego w dłoni, nie było przewracania stron palcami. Było za to coś innego, co nie znaczy, że złego było wpatrzenie w ekran i jednoczesne przenoszenie się do innej, nowo odkrytej krainy pełnej zieleni, owoców i bujnej trawy za domem. Było towarzystwo uroczej babci, dbającego o wszystko i wszystkich dziadka oraz Julki, wnuczki, małej dziewczynki, która przyjechała na wieś okres wakacji. „Dzikie gąszcze” zabrały mnie w miejsce pełne sielskości i śpiewu ptaków, a także do ogrodu za domem dziadków, gdzie za drzewami owocowymi są splątane gąszcze. Tam nikt się nie zapuszcza, to miejsce wszyscy mijają, a z czasem tak obrosło, że nawet o nim zapomniano. Dzikie gąszcze gęsto porasta to, czego już sam widok odbiera chęci do wchodzenia na ów teren, nie wspominając już o jakiejkolwiek ekscytacji związanej z eksploracją. Ale, ale. To właśnie tam ciekawość zaprowadziła sześcioletnią Julkę oraz starszego zaledwie o rok, Oskara. Julka była o głowę mniejsza od niego, ale jakże rezolutna i odważna.

 

I tu mogłabym zakończyć recenzję, napisałabym ją dużymi – najlepiej zielonymi literami, zielonymi jak drzewa w lecie, jak trawa, jak żaba. Bo wystarczyłoby napisać jedno zdanie „Chciałabym pojechać na wakacje do krainy dzikich gąszczy”. Dodam jeszcze, że „Chciałabym mieć tak kochanych dziadków mieszkających w domu na wsi”. Na końcu postawiłabym kropkę wielką, jak jezioro i nic więcej bym nie dopisała. Bo magia książki sprawiła, że wyszło ze mnie dziecko, szczęśliwe dziecko, które może boso chodzić po trawie, zanosić babci śniadanie z rana, pałaszować pierogi z jagodami. Poczułam swobodę, beztroskę i upał wakacji. 

Julka poznaje Oskara podczas buszowania na zakazanym terenie, w dzikich gąszczach. Tu nie wolno wchodzić, ale wnuczka nie przyznając się do tego, codziennie zapuszcza się w to niedostępne miejsce. Nikt nic nie podejrzewa, bo do domu wraca na czas, jest cała, rumiana, a do tego „zaczarowana”. Bo, jak to powiedział dziadek pewnego ranka, gdy Julcia niosła śniadanie dla babuni „kleik dla babci napełnił się dobrocią jej serduszka i stał się taki smaczny”, że babcia po nim zaczęła wracać do zdrowia. Bo przecież „(...)każdy, kto ma w sercu dobroć jest czarodziejem”. Ta jej magiczna natura ujawnia się podczas wypraw w gąszcze. Dziewczynka rozumie mowę dziwnych istotek, widzi rzeczy, których dorośli nie są w stanie, a do tego rozmawia z istotkami zamieszkałymi w zielskach za domem. Poznaje niebieskie Mogusie, co wszystko mogą o futerkach lśniących w słońcu. Poznaje wiewiórkę, Kruszynkę i Kropelkę, które mieszkają razem, wiatr Zefir, czy panią Akumę. Wszyscy są mieszkańcami tego zielonego świata i pomagają sobie nawzajem, a dzieci przy nich uczą się szacunku do siebie, dobroci i poszanowania. Te małe stworzonka słowami wskazują im też prawidłowe kroki w życiu. „(...)Przecież wystarczy naprawdę chcieć, a wtedy wszystko staje się łatwe.”

 

W „Dzikich gąszczach” autorka pomiędzy fabułę wplata mądre i istotne informacje dla dorastających dzieci. Jest tu mowa o zmianie klimatu, o gwałtownych huraganach wywołanych globalnym ociepleniem, o posiadaniu przyjaciela, czy byciu dobrym na co dzień. Jest też tęsknota za rodzicami oraz sposób, jak sobie z nią radzić i nie płakać, choć płacz nie jest niczym złym. Jest i o potrzebie pomagania i byciu potrzebnym w każdych sytuacjach. Skoro małym Mogusiom wszystko się chce, to i dzieciom musi się chcieć. Te małe stworzonka zamieszkałe w dzikich gąszczach swoimi mądrymi czynami uczą też dzieci odpowiedzialności i mądrości. To mali nauczyciele.             

 

Treść, styl pisania Sary Tukan i moc wyobraźni, która wymalowała i skonstruowała coś tak baśniowo realnego, przekształciło się w miłą i dobrą czytankę, czytankę na długi czas i dla każdego. Zielony raj, który musi o siebie zawalczyć. Zielone gąszcze w równie zielonej wiosce. Zielona wyspa szczęścia, miejsce niedostępne dla wszystkich. Miejsce skrywające piękno, tajemniczość i baśniowość, w spowite wzajemnym szacunkiem i miłością. Dzieci uczą się życia z ludźmi, grzecznego zachowania oraz posłuszeństwa. Zdobywają też wiedzę o środowisku naturalnym. W tej powieści jest kumulacja tego, co dobre dla dzieci, stąd też jej wartość, poniekąd edukacyjno-szkolna. 

 

Tu roztacza się zapach gotowanych pierogów, pieczonego ciasta, czy kleiku gotowanego dla babuni. To miejsce zaprasza.

Bacha85

Przyznam się szczerze, że do sięgnięcia po najnowszą powieść Sary Tukan zatytułowaną „Dzikie gąszcze” skusiła mnie bajeczne, nieco kolorowankowa okładka. Kolorowa, pełna drobnych niuansów grafika z ptakami obiecywała lekturę równie kolorowej i pełnej ptaków książki. Niestety wydana w formie e-booka opowieść dla dzieci całkowicie pozbawiona jest ilustracji, co już od pierwszej chwili nieco mnie do lektury zniechęciło.

 

Bohaterką tej niewielkiej powieści jest Julka, mała dziewczynka, która spędza wakacje u dziadków, podczas gdy jej rodzice wyjechali na jakiś czas. I tu już na samym początku, padły słowa, które nieco mnie nastawiły negatywnie do książki, gdyż kilkuletnia dziewczynka usłyszała, że ma się opiekować schorowaną babcią. I choć jasne są dla mnie intencje, to jednak, było to zdanie, które zniechęciło mnie do lektury. Na szczęście wątek opieki nad chorą babcią nie był mocno eksploatowany i jeśli się już dalej pojawił, to jedynie w kontekście tego, jak bardzo dobrymi chęciami i czułym sercem można pomóc najbliższym.

 

Jednak Julki wakacje na wsi, to nie tylko czas spędzony z dziadkami, to również wyprawy z odludną część ogrodu, porośniętą przez plątaninę nieprzebytych krzewów – prawdziwe Dzikie gąszcze. W nich dziewczynka spotyka ich stałych mieszkańców – zwierzęta i tajemnicze Mogusie, istoty – niewidzialne dla dorosłych, które mogą wszystko, lub prawie wszystko. Z czasem wyprawach w zapuszczoną część ogrodu zaczyna towarzyszyć jej Oskar, chłopiec z sąsiedztwa. Gdy nad gąszczami zbierają się czarne chmury, dzieci zrobią wszystko, by je ocalić.

 

Wyraźnie wyczuwalny jest proekologiczny aspekt książki, choć ujęty mocno powierzchownie. Z jednej strony mamy zachwyt nad dziką, niezagospodarowaną częścią ogrodu i silny sprzeciw przed zamianą go w fabrykę, z drugiej zaś jest to tylko obrona znanej i pokochanej części świata. Bez wnikania w szerszy kontekst, w to jaką funkcję ekologiczną pełnią w okolicy nie tylko tytułowe gąszcze, ale i łąki oraz ugory. To więc, nie tyle ochrona środowiska, co walka o dom i to, co za ten dom zostało uznane.

 

Powieść czyta się całkiem nieźle, krótkie rozdziały opisujące w dość zamknięty sposób kolejne perypetie dziecięcych bohaterów są tym, co młody czytelnik przyjmie bardzo łatwo i dużym zaciekawieniem. Język użyty przez Sarę Tukan jest bardzo przystępny, nie przeładowany trudnymi słowami. Znajdziemy tu również nieco wyrażeń stworzonych ściśle na potrzeby opowieści. Opisy tytułowych gąszczy i dziadkowego ogrodu są ważną częścią książki, jednak są dość lakoniczne, przez co nie do końca spełniają się w roli tworzenia atmosfery i podkreślenia znaczenia tych miejsc dla bohaterów.

 

„Dzikie gąszcze” byłyby znacznie lepszą książką gdyby wzbogacić ją o ilustracje. Tych zdecydowanie brakuje, nie musiałoby ich być nawet zbyt wiele, tyle by do słów pisanych dołączyć też obraz wspomagając dziecięcą wyobraźnię. Dobrze wykonane, w połączeniu z wydaniem papierowym, mogłyby w pełni oddać magię i czar ogrodu, czyniąc z powieści Sary Tukan książkę niezwykłą. Książka, pomimo ich braku jest całkiem niezłą prozą dziecięcą, skierowaną do nieco starszych kilkulatków. Przesłanie zgodnie z którym dobrym sercem można zdziałać wszystko jest zawsze aktualne i zawsze warto je dzieciom prezentować, zwłaszcza, gdy nie jest zbyt nachalne a niejako przebija się z tła. Tak jest też tutaj i to świadczy o sile „Dzikich gąszczy”.

Koralina

Kto z nas nie marzy o wakacjach u dziadków. Przygody na wyciągnięcie ręki. Beztroska i swoboda. Idealny scenariusz na lato. Nie jeden dorosły tęsknie wraca do podobnych wspomnień. Dlatego tak chętnie, bez względu na wiek, sięga się po historie o wakacjach u dziadków.

 

Sara Tukan jest autorką książek dla dzieci. Jej styl charakteryzuje się fantastycznymi, wręcz baśniowymi przedstawieniami świata, w którym nie brakuje fantastycznych stworzeń i pięknych emocji.. W jej najnowszej książce Dzikie Gąszcze możemy odbyć niezwykle ekscytująca podróż po… ogródku dziadków.

 

Mała Julka spędza całe wakacje na wsi. Jej rodzice wyjechali do Afryki i dziewczynka musiała na ten czas zostać u dziadków. Na szczęście nie będzie się nudzić, ponieważ obok domu jej opiekunów są tajemnicze gąszcze, które kuszą swoim pierwotnym pięknem. Julka przy pierwszej możliwej okazji zaczyna je badać. Jak się okazuje, to miejsce skrywa w sobie wiele ciekawych stworzeń. Dziewczynka stara się pomagać w rozwiązywaniu problemów mieszkańców gęstwiny. Jest przy tym odważna, nieustępliwa i opiekuńcza. Jednak czy sprawy stworzeń nie będą za trudne dla małej dziewczynki. W końcu to tylko dziecko. Jednak Sara Tukan zadbała aby główna bohaterka jej najnowszej książki była obdarzona odwagą i determinacją, jakiej często brakuje dorosłym do podjęcia odpowiednich działań.

 

Plusem “Dzikich gąszczy” jest na pewno bajkowa kreacja świata. Julka podczas swoich wypraw do tej krainy poznaje nie tylko zwierzęta tam żyjące, ale również magiczne stworzenia tj. mogusie, czyli niebieskie krówko-wiewiórki. Autorka w bardzo przyjemny sposób łączy ze sobą to, co możemy zobaczyć w lesie z tym, co możemy sobie tam wyobrazić. Bardzo ciekawym pomysłem było stworzenie dziury złych głosów, gdzie pewien chłopczyk wykrzyczał swoje wszystkie negatywne emocje. Takich stworzeń i rzeczy jest w “Dzikich gąszczach” bardzo dużo, dlatego tak przyjemnie poznaje się tą historię.

 

Jestem fanką książek dla dzieci, które pobudzają wyobraźnię. Najnowsze dzieło Sary Tukan z pewnością do nich należy, ale przeszkadzało mi ciągłe zdrobnienia. Juleczka, malutka, wiewióreczka. Rozumiem, że to książka dla dzieci, ale uważam. Jednak wolałabym aby została zachowana reguła o mówieniu (i pisaniu) do dzieci bez niepotrzebnych zdrobnień. Dodatkowo wprowadziłabym trochę większy rys realistyczny. To co dzieje się w gąszczach to jedno. Jest tam bajkowo, fantastycznie i ciekawie. Jednak nie wyobrażam sobie żeby sześcioletnia dziewczynka mogła biegać cały dzień po dworze bez opieki kogoś dorosłego lub chociaż kontaktu z nim. Tymczasem dziadkowie jakby nie zdawali sobie sprawy, że ich wnuczka biega nie wiadomo gdzie.

 

Elementy, które zgrzytają są jak najbardziej do poprawienia. Na szczęście nie rzutuje to bardzo na odbiór całości. “Dzikie gąszcze” czyta się bardzo przyjemnie i wciągająco. Czytelnik chce wiedzieć dokąd doprowadzi ta historia i czy będzie miała dobre zakończenie.

 

Najnowsza książka Sary Tukan to bardzo przyjemna przygoda czytelnicza. Zarówno dla małych i dużych. Już od pierwszych stron możemy zagłębić się w świecie dziecięcej fantazji oraz niesamowitej odwagi. “Dzikie gąszcze” uświadamiają czytelnikowi, że największą przeszkodą jest strach i brak empatii, bo to ona najmocniej trzyma nas w miejscu. Książkę polecam zwłaszcza na nadchodzące wakacje, ponieważ nawet siedząc w domu możemy przeżyć niesamowitą przygodę.

Bookowy Kącik Anny

Dzikie gąszcze autorstwa Sary Tukan to historia w ebooku którą zamówiłam sobie dzięki Sztukaterowi. Poznajemy tutaj losy dziewczynki o imieniu Julka i jej tajemniczego przyjaciela Oskara. To opowieść, która śmiem twierdzić nadaje się dla każdego przedziału wiekowego. Zarówno dzieci, młodzież, jak i dorośli znajdą w niej coś dla siebie.

 

Autorka opisuje przygody małej Julki na wsi sielskiej, anielskiej. Dziś wieś nie jest już taka jak kiedyś. Aż się człowiek rozmarzył, wspominając dzieciństwo na wsi. Kiedy to eksplorował i chłonął wszystkimi zmysłami, najróżniejsze zakamarki przydomowych ogródków u dziadków, pól, łąk z całym dobrodziejstwem inwentarza. Wtedy to tak samo jak u Julki każdy listek,kwiat, zwierzak budził zachwyt, podziw i fascynację. Był bodźcem dla wyobraźni w której budziły się do życia niestworzone historie.

 

Mnóstwo ekscytujących przygód staje się udziałem Julki i Oskara. Poznają wielu ciekawych mieszkańców gąszczy. Piękne ptaki różnych gatunków, dzikie zwierzęta i fantastyczne stworzenia widzialne tylko ich dziecięcymi oczami. Tajemniczy ogród nie tylko jest schronieniem dla fauny i flory. Staje się też miejscem magicznych wydarzeń. Dzieci wiele czasu spędzają w gąszczach ogrodu, gdzie odwiedzają mieszkańców takie jak między innymi Mogusie- urocze istotki, które wszystko mogą, i wszystkim chętnie pomogą, jak sama ich nazwa na to wskazuje. Julka i Oskar uczą się również wielu interesujących rzeczy. Na jaw wychodzi istnienie tajemniczych Złych głosów. Dzieci dowiadują się również w jaki sposób mogą sobie poradzić z wieloma sytuacjami i problemami, czy też ze złymi emocjami. Wystarczy bardzo chcieć i uwierzyć w siebie a nawet niemożliwe staje się możliwym do zrobienia. Również niepozorne siostrzyczki Kropelka i Kruszynka które dzieci poznają podczas jednej z eskapad w gąszcze stają się dla dzieci przyjaciółmi.

 

Gąszcze to taki tajemniczy ogród, w zastępy którego nikt się nie zapuszcza, nikt poza naszymi małymi, dzielnymi bohaterami. Zwykła dziecięca ciekawość zaprowadziła ich tam  głosikami zwierząt.

Magiczna opowieść w zależności od tego kto ją czyta będzie budzić inne aczkolwiek bardzo pozytywne emocje. Dzieci poznają i nauczą się wiele o emocjach, dobrym wychowaniu, o funkcjonowaniu natury, czy chęci niesienia pomocy słabszym i potrzebującym. Nastolatki lizną tu troszkę ekologii i szeroko pojętej ochrony środowiska naturalnego,  <ocieplenie klimatu, czy sprawa fabryki opon> natomiast dorośli wrócą z sentymentem dzięki tej historii do czasów dzieciństwa, kiedy to spędzali gorące wakacyjne dni na wsi być może wśród takich właśnie gąszczy z wyimaginowanymi przyjaciółmi o których dorastając zapomnieli. Ta książka tak jak tytułowe gąszcze przepełniona jest magią, magią natury, magią dobra które z każdymi przeciwnościami jest w stanie sobie poradzić. Bo przecież „(...)każdy, kto ma w sercu dobroć jest czarodziejem”.

 

Warto napomknąć, że autorka przemyca w treści książki jeszcze wiele istotnych i ważnych w życiu dorastających młodych ludzi prawd. Wyobraźnia czytelnika dzięki stylowi i językowi autorki pracuje na najwyższych obrotach. Widzimy tutaj doskonale jak wydawałoby się zwykły wiejski przydomowy ogród i sad staje się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki magiczną krainą. To takie kompendium wiedzy, zasad dobrego wychowania, poszanowania dla otaczającego świata. Tajemniczy ogród roztacza swoje podwoje przed bohaterami i czytelnikiem. Kusi zapachami dziko rosnących owoców, barwami i odgłosami leśnych ptaków, stworzeń, a przede wszystkim uczy. Dzikie gąszcze zapraszają-skorzystacie??

Pyciaaa

Jedną z wielu zalet literatury dziecięcej jest jej ponadwiekowy charakter. Nierzadko książki, które teoretycznie skierowane są do młodszego odbiorcy, w praktyce także idealnie sprawdzą się jako lektura dla dorosłego czytelnika. Niektórzy autorzy decydują się jednak na pewne zabiegi, które tę ponadwiekowość nieco zacierają, sprawiając, że utwór, który młodszemu odbiorcy zdecydowanie przypadnie do gustu, starszemu nie zawsze się spodoba. Tego typu lekturą jest powieść „Dzikie gąszcze” Sary Tukan.

 

Julka, przez wszystkich nazywana malutką ze względu na jej niski wzrost, wakacje spędza u dziadka i chorej babci. Dziadkowie, w trosce o wnuczkę, przestrzegają ją przed samotnymi wyprawami w głąb ogrodu, gdzie znajdują się niebezpieczne gąszcze. Dziewczynka jednak nie boi się ich i, zabierając ze sobą maliny i czereśnie, udaje się na spacer w nieznane. Tam trafia na niezwykłą polanę, gdzie przebywają niesamowite zwierzęta, które potrafią mówić czy złośliwe głosy, dręczące mieszkańców gąszczy. Pewnego dnia w trakcie swoich samotnych wypraw w gąszcze, spotyka pewnego tajemniczego chłopca, Oskar, z którym, jak się okazuje, Juleczka przeżyje wiele przygód.

 

„Dzikie gąszcze” to opowieść wobec której mam mieszane uczucia. Książka ta niewątpliwie posiada swój niepowtarzalny, magiczny klimat, który oczaruje młodych czytelników. Podczas lektury, odbiorca może odnieść wrażenie jakby czytał opowieść powstałą z połączenia „Tajemniczego ogrodu” Frances Hodgson Burnett z „Baśnioborem” Brandona Mulla. W powieści Sary Tukan niesamowita wizja pięknych i pełnych tajemnic przestrzeni, nad którą pieczę sprawują młodzi bohaterowie, tak bardzo podobni do Dicka i Mary, łączy się z opowieścią o przygodach przeżywanych w głębi dzikiego ogrodu, podobnego, choć nieco mniej mrocznego niż Baśniobór. Julka i Oskar podejmują się rozwiązania wielu trudnych i niebezpiecznych dla nich, sześciolatków, zadań. Nie boją się ryzyka, jeśli tylko może ono sprawić, że mieszkańcom gąszczy będzie żyło się lepiej. Odważnie i z otwartymi umysłami podchodzą do problemów, z którymi muszą mierzyć się mieszkańcy magicznego miejsca. Złe, wszystkich obrażające głosy, nie są im straszne, podobnie jak lubiący psocić Zefir. Z przyjemnością zaś zasiadają do deseru z Kruszynką i Kropelką. Są to mali, niezwykle sympatyczni, bohaterowie, których śledzenie przygód sprawia ogromną przyjemność.

 

Nie zmienia to jednak faktu, że podczas czytania można odnieść wrażenie pewnego rodzaju sztuczności. Powstaje one przez słabo skonstruowane dialogi oraz język, jakim posługuje się autorka. Rozmowy tworzone przez Sarę Tukan wydają się zbyt przesłodzone, czasami niezbyt realne, nawet jeśli wziąć uwagę grono odbiorców, do jakiego docelowo skierowana jest książka. Nie można także nie wspomnieć o wielu zdrobnieniach, wplecionych w tekst. Choć niewątpliwie dzieci kojarzone są ze zdrobnieniami, nierzadko także dorośli mówią w taki sposób do swoich pociech, ilość zdrobnień wpleciona w tekst przez autorkę przytłacza. Sprawia, że utwór, jako całość, staje się zbyt infantylny, a przez to irytujący. Czytelnik nie potrafi skupić się na treści, zastanawia się bowiem, czy dana rozmowa miałaby w ogóle możliwość odbyć się w realnym świecie…

 

Jednak , pomimo że „Dzikie gąszcze” nie są pozycją bez wad, to jest to opowieść, którą warto polecić małym czytelnikom, którzy chcieliby przeżyć przygodę w towarzystwie rówieśników. Prosta, aczkolwiek dynamiczna, fabuła w połączeniu z sympatycznymi, odważnymi i pełnymi życia postaciami, oraz niesamowitym magicznym światem może sprawić, że najmłodsi miłośnicy literatury przeżyją w towarzystwie tej książki kilka niesamowitych, ciekawych i wypełnionych magią godzin.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial