Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Dziennik Włoski

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Dziennik Włoski | Autor: Grzegorz Musiał

Wybierz opinię:

Opis Wydawcy

„Dziennik włoski. Sycylia” jest zapisem wędrówek Grzegorza Musiała – autora wydanej ostatnio powieści o życiu Tamary Łempickiej pt. Ja, Tamara - po najpiękniejszej pod względem ukształtowania i przyrody, najbogatszej w arcydzieła sztuki minionych wieków a także najbardziej tajemniczej, gdy chodzi o genezę z prastarych epok historycznych, wyspę Europy.
Leżąc na skrzyżowaniu wpływów kultury łacińskiej, greckiej, fenickiej i arabskiej, stworzyła ona niepowtarzalny konglomerat, do dziś kipiący nieokiełznaną pasją życia jej mieszkańców, ich urodą, folklorem i kuchnią, budząc zachwyt przyjezdnych i będąc wciąż źródłem natchnienia dla artystów z lat obecnych i minionych, w tym polskich, jak Karol Szymanowski czy Jarosław Iwaszkiewicz. W tym nurcie opisu mieści się też „Dziennik włoski. Sycylia” Grzegorza Musiała, który nie ukrywając inspiracji swymi poprzednikami („Podróże po Sycylii” Iwaszkiewicza są tu niejednokrotnie przywoływane) rozwija własną, pełną zachwytu ale też złośliwości i dowcipu opowieść o swej podróży przez Sycylię – dzisiejszą i przeszłą, bo te dwa plany czasowe: kipiąca życiem współczesność i olśniewające pomniki historii, nieustannie w tej książce się przewijają. Narrację Grzegorza Musiała wzbogaca i wprowadza w nią element włoskiej komedii buffo niezwykły towarzysz tej podróży: włoski koneser i niepospolity oryginał, Livio.

 

Książka była w latach 2010-tych drukowana w odcinkach w ukazującym się w Gdańsku kwartalniku artystycznym „Migotania”. Obecnie, publikowana jest w tym piśmie kolejna część włoskich dzienników Grzegorza Musiała “Dziennik włoski. Apulia”. W przygotowaniu część trzecia “Dziennik włoski. Toskania i Umbra”.

inka

Książka Grzegorza Musiała spełnia wszystkie kryteria dziennika. Informacja ważna dla tych, którzy szukaliby w tej publikacji prostego przewodnika turystycznego. Zatem mamy codzienne wpisy z datą i miejscem. Akcja obejmuje czterdzieści dni, od 19 kwietnia do 28 maja 2002 roku i zatacza krąg. Rozpoczyna się w Rzymie, kończy też w Rzymie, z punktem kulminacyjnym w Warszawie. Obejmuje wędrówkę po Neapolu, Palermo, Calascibetta Agirze, Syrakuzach, Noto, Ispicy, Raguzie, Modicy, Montreale.

 

Znajdziemy tutaj relacje z codziennych zdarzeń, zapisy uczuć i emocji, refleksje na tematy polityczne, społeczne, artystyczne. Obserwacje poczynione przez Grzegorza Musiała (lekarza, współzałożyciela Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i członka PEN-Clubu, wielokrotnie nagradzanego i tłumaczonego poety, który sam, zresztą jest tłumaczem) w niczym nie odbiegają od tych klasycznych przykładów znanych z „wielkiej” literatury: Sienkiewicza, Nałkowskiej, Prusa i innych.

 

Opisy w „Dzienniku…” praktycznie pozbawione są dialogów, a rytm dnia, wędrówki i trasy autora układają się w pasma wydarzeń przewijających się, jak w kalejdoskopie, przed oczami czytelnika. Naznaczone są czasem teraźniejszym i pierwszoosobową formą (jako, że dziennik): wstaję, chcę, budzę się, mijam, siedzę, idę… Jest też czas przeszły. W opisach zabytków, refleksjach ogólnohistorycznych. I te pełne są poetyckiej medytacji, obrazowości opisów. Grzegorz Musiał komponuje tekst z własnych wierszy, cytatów klasyków, nastrojów chwili. Obok eseistycznej zadumy nad sztuką antyczną jest też osobista myśl: „Tak, jestem tu u siebie. Tak, to jest moje. Choć tu nie mieszkam”; znajduje się „ między dwiema wiecznościami, w chwilowym postoju życia”. 

 

Jeśli skupia się na architekturze to omawia Campo di Fiori, Koloseum, Kościół San Giovanni dei Fiorentini, Kościół San Domenico Maggiore, kościół Sant Andrea della Valle, kościół Świętego Józefa, kościół San Salvatore, kościół Sant’Eligio, Katedrę w Palermo (łączącą różne style), czy Bazylikę Świętego Piotra. Są place: Piazza Archimede, Piazza Duomo, Piazzetta Grande Archivio, a zwiedzanie Amfiteatru to okazja, by wywołać temat genezy tragedii greckiej i literatury łacińskiej. Kiedy mowa o Sanktuarium Matki Boskiej Płaczącej, na marginesie pojawia się wzmianka o Łagiewnikach pod Krakowem i smutna refleksja przewijająca się od czasu do czasu, że „Piękno (…) funkcjonuje w Polsce na zasadzie brzydkiego kaczątka (…), „(…) jest sporadyczne, czasem wybucha tu albo tam i znów ustępuje miejsca jakiejś szpetocie”. Kiedy natomiast mowa o sycylijskim piasku, to za chwilę także o bałtyckim jodzie i jerzykach na plaży. Jest też daleka wycieczka do Kresów w Polsce, przytoczenie rangi Lwowa, Wilna i Krakowa. Jest „statyczna” sztuka kościołów i architektura miasta. Urbanistyka XXI wieku. Kolejny miks stylów budowy, modeli życia. Szczegółowe opisy dotyczą nie tylko ogromu detali, analizy obrazów (technika, symbolika), ale i wyglądu wiernych w kościołach. Z jednej strony – patos, z drugiej – „rozhisteryzowane” koty, o których zwyczajach mówi się tutaj zadziwiająco dużo oraz spostrzeżenia na temat towarzysza podróży, uroczego Livia. Często te zachwyty podkreślają eksklamacje, pytania retoryczne.

 

Jeśli muzyka, to cytaty z Mood Indigo Ellingtona, Toski Pucciniego, Traviaty, ale i Depeche Mode. Nie wyłączając „osobistego” nieporozumienia z Wadimem Brodskim, wirtuozem skrzypiec. Jeśli literatura, to Miciński, Elegie duinejskie Rilke’go, Satyricon Petroniusza, Dekameron Boccaccia, Petrarca, Herling – Grudziński, Książka o Sycylii Iwaszkiewicza. Są i filmy Federico Felliniego, Lampart Luchino Viscontiego i Przygoda na Mariensztacie Leonarda Buczkowskiego.

 

Ale oprócz podniosłego obcowania ze sztuką, kulturą wysoką, są też sprawy przyziemne. Takie, jak porównanie polskich i włoskich… pomidorów. Jest też „analiza” systemów politycznych. Są góry, wzgórza, maki i smaki. Naprawdę soczyście! Czytając, niemal czuje się to sycylijskie powietrze, słońce, zapachy, szum targowisk i kolory. Od błękitów po żółcienie, jak u van Gogha. Jemy razem z Musiałem penne, pizzę, calzone, zwykłą (niezwykłą) grzankę z mozarellą, czy spaghetti z sosem fasolkowym.

 

Zderzenie dwóch światów widać wyraźnie, gdy autor zwiedzając katakumby kapucynów w Palermo z nabożnymi szczątkami zmarłych, przywołuje obraz zupełnie aktualny, kontrowersyjny, dla niektórych (większości?) wręcz obrazoburczy, heretycki. Gunther von Hagens, niemiecki lekarz patomorfolog i anatom, wynalazca plastynacji (jak czytamy w wirtualnej encyklopedii). W przełożeniu na realia – preparator zwłok i wystawca w galeriach sztuki współczesnej.

Kolejny plus dla autora -  zanurzenie w swoich opowieściach sporej dawki humoru:

„I wtem patrzę, a ja nie mam plecaczka (…) Och, nie, plecaczka już pewnie nie zobaczę!”.

Jest i o montowaniu deski sedesowej i o twórczości „Jarosia”, czyli Jarosława Iwaszkiewicza.

Podróż się kończy i Sycylia znika. Są realia warszawskiego baru mlecznego z maślanką, kluskami i zasmażaną kapustą. Klimat rodem z PRL… Ale są i zielone pola z bocianami… Maj… Tak. Grzegorz Musiał musiał kochać Włochy i Polskę w tym samym stopniu wrzenia.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial