Sylfana
-
Człowiek bez psa Hakana Nessera to pierwsza odsłona cyklu o komisarze Gunnarze Barbarottim, która przedstawia zarówno jego losy, jak i określoną historię kryminalną, której zrozumienie i rozwikłanie zależy między innymi właśnie od pracy policji. Ta konkretna opowieść ma charakter rodzinny, gdyż dotyczy zniknięcia dwóch mężczyzn, którzy są ze sobą spokrewnieni. Wraz z innymi członkami rodziny spotykają się u nestorów rodu, aby spędzić kilka dni na świętowaniu urodzin Karla – Erica oraz jego najstarszej, ukochanej córki. Z każdym nowym zdaniem dowiadujemy się, że rodzina Hermanssonów ma wiele różnych tajemnic, poprzez które nie ma mowy o zgodzie i serdeczności między jej członkami. Gdy dochodzi do zaginięć dostajemy w prezencie jako czytelnicy więcej niewiadomych, niż wiadomych, a sam wspomniany komisarz długo nie może znaleźć punktu zaczepienia dla sprawy.
Ta konkretna powieść Nessera to odzwierciedlenie jego talentu do przekazywania myśli i uczuć bohaterów, którzy niejednokrotnie są narratorami opowieści. A jeśli nimi nie są, to wszystkowiedzący narrator opowiada nam o stanie emocjonalnym tychże postaci w sposób bardzo szczegółowy i rzetelny. Dlatego wiemy, jakie emocje targają Robertem, zagubionym mężczyzną, który nie potrafi znaleźć swojego miejsca w świecie, czy młodziutkim Henrikiem, który musi sam rozprawić się ze swoim życiem seksualnym oraz związkowym. Te niepewności i chęć odszukania sensu i samego siebie prowadzą ich trochę na manowce i przyczyniają się poniekąd do tragedii. Wszystkowiedzący narrator jest jednak tutaj także słabym elementem fabularnym pod tym względem, że dość wcześnie dowiadujemy się, co stało się bohaterom, lub też przynajmniej możemy się tego domyślać, oraz szybko poznajemy poprzez to motywy sprawcy lub sprawców. Dla jednych tak wczesne zdradzanie tajemnicy będzie ogromnym problemem, dla innych niekoniecznie, gdyż bardziej będzie ich interesowało, jakie wykreują się skutki określonych działań i decyzji – a to, co się wydarza po zniknięciu obu mężczyzn to dla fanów zagadek kryminalnych nie lada gratka!
Odnośnie tej historii może pojawić się jeszcze jeden zarzut w związku z postacią samego inspektora Gunnara Barbarottiego. W sumie jest on w dużej mierze kreacją bierną, przyglądającą się temu, co dzieje się ze śledztwem. Wraz ze swoimi kolegami z komisariatu podejmuje tylko podstawowe decyzje w śledztwie – sprawdzają bilingi, rozmawiają z osobami związanymi z zaginionymi, jednak nie przynosi to żadnych rezultatów. Dopiero aktywność pewnej osoby trzeciej wyzwala jakieś nowe możliwości rozwiązania jednej zagadki, a druga w sumie też się po jakimś czasie sama rozwiązuje. Ten koncept nie za bardzo pasuje mi do wizerunku charakterystycznego inspektora, który trzyma rękę na pulsie i sam dochodzi do określonych wniosków. Tutaj Barbarotti nie jest zbytnio zaangażowany, nie widzę w nim także żadnych ostrzejszych i kontrastujących cech charakteru, które wyróżniałyby go z grona innych postaci książkowych lub serialowych policjantów, tropiących przestępców. Jest on bardzo sympatyczny, inteligentny i wzbudzający pozytywne odczucia w czytelniku, jednak brakuje mu „tego czegoś”, co pozwalałoby zapamiętać go na dłużej. Ubolewam także nad faktem, że wątek morderczyni został tu zrealizowany bardzo powierzchownie i po macoszemu – praktycznie tylko jeden rozdział zostaje poświęcony tej postaci, a to zdecydowanie za mało.
Mimo tych kilku niedociągnięć całość czytało się bardzo dobrze – historia wciąga, przede wszystkim właśnie dzięki świetnie odwzorowanym rysom charakterologicznym postaci. Pod tym względem żadna z kreacji nie została zaniedbana – każdemu Nesser poświęcił chwilę, szczegółowo opisał zamiary, motywację, stan emocjonalny. Widać wyraźnie, że twórca ma niezwykły dar obserwowania ludzi i przekładania swojej wiedzy, poniekąd psychologicznej, na kartki papieru. Człowiek bez psa to porządna dawka kryminalnej rozrywki.