Frank Carnegie R-26 | Autor: Sylwester Kowalski

Spodziewałem się jednego ze średnich kryminałów, jakich wiele na rynku wydawniczym. Dostałem zaś arcydzieło, na które nie byłem ani trochę gotowy. Sensacyjna powieść Sylwestra Kowalskiego przyciąga już samą tajemniczą okładką, w której główną rolę gra zwykły pistolet. Co znajdziemy w środku? Frank Carnegie jest dziennikarzem. Jego koleżanka, Audrey Spencer, ginie w tajemniczych okolicznościach. Bohater zaczyna prowadzić śledztwo na własną rękę, jednak ludzie wokół niego nagle także napotykają śmierć. Liczba ofiar rośnie z każdą stroną, do tego dochodzą pościgi, akcja i wyścig z czasem. Czego więcej powinniśmy oczekiwać od powieści sensacyjnej?

Sylwestrowi Kowalskiemu udało się stworzyć bardzo ciekawą, sprawnie prowadzoną fabułę. Liczne zwroty akcji i ciekawa historia przedstawiona sprawiły, że książkę czyta się błyskawicznie - łatwo można nawet dać się skusić i skończyć ją za jednym posiedzeniem. Ogromną siłą R-26 są jej bohaterowie. Żaden z nich nie jest czarno-biały, postaci są pełne charakteru oraz wad, dzięki czemu stają się bardziej ludzcy. Właśnie takie podejście do kreowania bohaterów w powieści sprawia, że czytelnik może zacząć się z nimi identyfikować. Na pochwałę zasługuje też kreacja samego Franka, dziennikarza, który bez problemu mógłby przebranżowić się na detektywa. Postać przypomina nieco Bourne’a i Bonda w jednym, ale dzięki temu książka nabiera jeszcze więcej uroku.

Co ciekawe, autor powieści jest… psychoterapeutą! Jego dotychczasowe książki skupiały się na mózgu człowieka i jego pracy. Frank Carnegie R-26 to jego debiut w innej tematyce i trzeba przyznać, że udał mu się on nadzwyczaj dobrze. Tempo akcji wzrasta niemal ze strony na stronę. Autorowi udało się także utrzymać w tajemnicy wyjaśnienie znaczenia tytułu książki do samego końca. Często sprytni czytelnicy potrafią odgadnąć przewodnią zagadkę kryminału już w połowie pozycji, tutaj zaś jest to naprawdę trudne. Myślę, że także wykształcenie oraz doświadczenie zawodowe autora odegrało tutaj dużą rolę. Kto inny jak nie psychoterapeuta zdoła wodzić za nos swoich czytelników przez ponad czterysta stron! Także świetna kreacja postaci na pewno skorzystała na doświadczeniu zawodowym Sylwestra Kowalskiego. Żaden z bohaterów nie jest bowiem płaskim przedstawieniem, a skomplikowanym, złożonym portretem psychologicznym, czy to detektywa, czy bandziora.

Frank wychodzi (prawie) cało z każdej opresji, żaden przeciwnik mu nie straszny. Żeby jednak nie tracić realizmu, bohater naprawdę często odnosi rany. Można śmiało nazwać go polskim Jackiem Reacherem. Dla autora należą się brawa za stworzenie świata przedstawionego, w którego realizm naprawdę nie ma powodów wątpić. Wszystko wydaje się na swoim miejscu, wszystko jest jak należy. Całe czterysta stron powieści czyta się błyskawicznie. Właśnie dzięki temu autor może być pewny swojego sukcesu - kiedy kilkaset stron jego pracy czytelnik pochłania nawet w jeden wieczór. Brawo Panie Kowalski, tak się pisze książki sensacyjne!

Podsumowując, Frank Carnegie, R-26 to genialnie napisany kryminał / powieść sensacyjna. Książkę czyta się z zapartym tchem już od pierwszej aż do ostatniej strony. Lekki styl pisania Sylwestra Kowalskiego, nietypowe rozwiązania fabularne, charakterystyczne postaci i wykształcenie psychologiczne, które autor przelewa na karty powieści tworzą historię, której mi brakowało na polskim rynku wydawniczym. Czekamy na więcej! I oby jak najszybciej, bo już czuję niedosyt po skończeniu czytania R-26...