Zanim Zgaśnie Światło | Autor: Miłosław Czarnecki

Kryminał, sensacja i thriller to moje ulubione gatunki literackie. Kiedy mam możliwość sięgnięcia po taką powieść to nie waham się w wyborze. Tym razem w moje ręce trafiła powieść autorstwa Mirosława Czarneckiego „Zanim zgaśnie światło". Książka ta przykuła moją uwagę ciekawym i zachęcającym opisem oraz pozytywnymi opiniami. Okładka może nie jest za ciekawa, ale jak to mówią „nie oceniaj książki po okładce", bo wiadomo, że liczy się treść.

Czterdziestoletni Marc Martin ma szczęśliwe i ułożone życie. Mieszka w przepięknej Riwierze we Francji, ma piękną kobietę i dobrą pracę. Cóż mu więcej w życiu potrzeba. Martin wiedzie spokojne i idealne życie. Lecz jak się okaże to tylko pozory. Mężczyzna bowiem jest uwikłany w sieć powiązań wywiadowczych i wie, że nie może czuć się bezpiecznie. Jego głównym zadaniem jest zdobywanie informacji na temat agentów, którzy mają na celu przekonanie francuskich firm do przyłączenia się do współpracy przy budowaniu rurociągu gazowego Nord Stream przez Rosję. Niestety pewien wypadek krzyżuje jego plany, a przyszłość staje pod znakiem zapytania.

Wiele razy w swoich recenzjach wspominałam, aby nie odrzucać polskich autorów ze względu na ich pochodzenie. Jak się okazuje większość naszych rodowitych i mało znanych pisarzy tworzy świetne książki, które zasługują na czytelniczą uwagę. Jednak czy i tym razem było tak samo?

„Zanim zgaśnie światło" to książka, która mocno przykuła moją uwagę i bardzo chciałam mieć ją w swojej biblioteczce. Należę do osób, które dają szansę wszystkim autorom. Niestety tym razem się zawiodłam, a książka ta nie trafiła w mój gust czytelniczy. Jednak muszę przyznać, że jest ona skierowana dla czytelników mało wymagających. Mimo iż jest to powieść kryminalno-sensacyjna nie do końca mi się podobała. Ciężko mi było oswoić się ze stylem autora. Jak dla mnie jest on za ciężki. Ponadto książka zawiera w sobie bardzo dużo długich i nużących opisów, przez co czytanie jej było dla mnie udręką. Nie powiem, że cała książka jest zła, bo to mija się z prawdą. Mirosław Czarnecki miał bardzo ciekawy pomysł na fabułę jednak jego potencjał nie został, według mnie, dobrze wykorzystany. Książka zapowiadała się naprawdę dobrze jednak momenty kiedy zaczynała się dłużyć do przyjemnych nie należały. Zabrakło mi tutaj stopniowego budowania napięcia od początku. Owszem napięcie było, ale tylko chwilami. Rozwój akcji też pozostawia wiele do życzenia, ponieważ rozwija się ona bardzo powili. Najbardziej w powieściach nienawidzę tego, gdy akcja się zaczyna i zaraz się kończy, a czytelnikowi pozostaje jedynie monotonia i z niecierpliwością oczekuje kolejnego zwrotu akcji. Mimo iż lektura liczy sobie zaledwie dwieście stron to przez pół książki bardzo się wynudziłam.

Reasumując książka „Zanim zgaśnie światło" zdecydowanie nie zostanie moim ulubieńcem, jednak nie znajdzie się również w gronie najbardziej znienawidzonych przeze mnie. Moje uczucia co do niej są bardzo mieszane. Z jednej strony mnie wynudziła, jednak z drugiej ma w sobie potencjał, który nie do końca został wykorzystany. Kto wie może kiedyś powrócę do przeczytania tej lektury i moje zdanie na jej temat ulegnie zmianie? Może przeczytałam za dużo książek z tego gatunku i mam co do nich konkretne wymagania, które tutaj nie do końca zostały spełnione. Oczywiście jeżeli macie ochotę poznać twórczość tego autora, oraz losy bohaterów powieść „Zanim zgaśnie światło" nie chcę was zniechęcać. Moja opinia jest jedynie wskazówką dla was, abyście nie czuli się zawiedzeni tą powieścią.

Książka Miłosława Czarneckiego pt. “Zanim zgaśnie światło” najpierw zaintrygowała mnie okładką. Męska, przystojna postać na ciemnym tle i interesujący opis wydawcy, zrobiły duże wrażenie. Thriller w wydaniu autora, którego jeszcze nie znałam, zaciekawił mniej od pierwszego wejrzenia. Nie zawsze jednak to pierwsze wrażenie jest zawsze tak samo potężne. Wraz z lekturą kolejnych stron jednak przekonałam się, że akcja powieści rozgrywa się dość powoli, co mnie jako “szybkiego” czytelnika, wprawiło nieco w konsternację. Bo jak ma być ciekawie, skoro tak powoli się rozkręca?

Atutem książki “Zanim zgaśnie światło” są z pewnością opisy – te spodobają się czytelnikom, którzy uwielbiają rozsmakowywać się w konstrukcjach słownych i wyobrażać sobie wspaniałe życie bohaterów. Głównymi bohaterami powieści są 40-letni Marc Martin oraz jego piękna partnerka. I choć wydawałoby się, że prowadzą bajeczne życie, którego niejedna osoba mogłaby im pozazdrościć, okazuje się, że nic nie jest takie oczywiste, jak mogłoby się wydawać. Główny bohater bowiem okazuje się nie tylko mężczyzną od czasu do czasu grającym w pokera, ale przede wszystkim szpiegiem zatrudnionym przez agencje wywiadowcze. Czy uda mu się uzyskać interesujące informacje? Jaka droga będzie prowadziła do celu? Czy nie wydarzy się nic nieoczekiwanego?

Autor bardzo powoli buduje napięcie w powieści i stara się stopniowo wzbudzić zainteresowanie czytelnika. Z pewnością lektury tej książki nie polecę tym, którzy oczekują mocnych wrażeń już od pierwszych stron publikacji. Tych tutaj nie dostaną - a przynajmniej nie na samym początku.  Czy warto jednak być wytrwałym i dotrwać do końca książki? Z pewnością tak, bo nieoczywiste zakończenie spodoba się wszystkim fanom powieści sensacyjnych czy thrillerów. Warto podkreślić, że powieść Miłosława Czarneckiego składa się z 412 stron. To niedużo szczególnie dla osób hurtowo “pochłaniających” nowości wydawnicze.

Książkę pt. “Zanim zgaśnie światło” oceniam na 3. Dlaczego tylko tyle? Nie jestem zwolenniczką gawędziarskiego pisarstwa. Taki styl nie pasuje do moich dotychczasowych spotkań z doskonałej klasy kryminałami czy thrillerami. Lubię, gdy dużo się dzieje już od pierwszym stron książki, a tego w powieści Miłosława Czarneckiego najbardziej mi brakowało. Przez to, że cała fabuła ciągnęła się niemal w nieskończoność, nie miałam zbyt dużej przyjemności z udziału w wartkiej, intrygującej akcji, na którą nastawiałam się, sięgając po publikację z półki uwielbianej przeze mnie literatury sensacyjnej. Choć książka w żaden sposób mnie nie porwała i nie zrobiła wielkiego wrażenia, liczę na to, że w kolejnym spotkaniu z twórczością pisarza znajdę coś dla siebie. Okazuje się bowiem, że jeszcze przed napisaniem książki “Zanim zgaśnie światło”, autor popełnił inną publikację, pt. “Wydział”. W żadnym przypadku nie skreślam jednak twórczości Miłosława Czarneckiego. Na pewno w przyszłości zapoznam się z jego debiutem pisarskim i wtedy będę mogła stwierdzić z całą pewnością, czy jego twórczość mi odpowiada. Jestem zdania, że warto przeczytać tę książkę - chociażby dlatego by stwierdzić, czy połączenie stylu sensacyjnego z obyczajowym nam, jako czytelnikom, odpowiada. Jeśli nie, następnym razem warto zasięgnąć wcześniej nieco więcej informacji o planowanej do przeczytania książce. Wszystko po to, aby uniknąć ewentualnych rozczarowań. Powieści z gatunku sensacja/thriller mają w moim odczuciu dawkować emocje od pierwszych stron fabuły. I właśnie tego głównie zabrakło mi w książce Miłosława Czarneckiego pt. “Zanim zgaśnie światło”.