Pani M
-
Po raz trzeci miałam okazję spotkać się z Wikingami wykreowanymi przez Daniela Komorowskiego. O ile przy pierwszym tomie gubiłam się, kto jest kim w rodzie Ragnara, bo oglądałam jednocześnie serial, a on różni się trochę od książki, o tyle w trzecim tomie nie miałam już takiego problemu, nauczyłam się odgraniczać te dwie rzeczy.
Jeśli chcecie sięgnąć po tę książkę, musicie przeczytać dwie poprzednie części cyklu, inaczej będzie trudno odnaleźć się wam w fabule, zwłaszcza jeśli nie macie pojęcia, kim byli Ragnar i jego synowie. A uwierzcie mi, watro znać ten cykl od samego początku. Daniel Komorowski ma szansę zapisać się na kartach historii polskiej literatury jako autor, który obudził w czytelnikach miłość do Wikingów.
Ragnar nie żyje, Ivar jest w ciążkim stanie - czyli nie dzieje się nic dobrego. Sytuacja jest skomplikowana i w tracie lektury nie możemy narzekać na nudę. Akcja nie zwalnia nawet na moment, a krótkie rozdziały sprawiają tylko, że mkniemy ku zakończeniu z prędkością błyskawicy.
Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jakie postępy literackie zrobił autor tego cyklu. Czytając pierwszą część, kręciłam trochę nosem. W tym przypadku nie mam ani jednego aspektu, do którego mogłabym się przyczepić. Daniel Komorowski ma naprawdę świetne pióro, pracuje nad swoim warsztatem i to widać z każdą kolejną jego książką.
To nie są książki dla czytelników o słabych nerwach, bo kiedy mamy bitwę, to mamy bitwę, jest krwawo, gęsto od trupów, jesteśmy w stanie wyobrazić sobie pole walki zasłane poodcinanymi kończynami. Opisy autora działają na wyobraźnię i czasem było mi je trochę trudno czytać, bo wyobraźnia robiła swoje, ale nie jest to w żadnym wypadku zarzut z mojej strony. Chcę tylko, żebyście wiedzieli, na co się piszecie, sięgając po tę książkę. To nie jest grzeczna opowieść o panach w hełmach z rogami, to momentami krwawa jatka, ale przede wszystkim wspaniała historia.
Widać, że autor czuje klimaty Wikingów. Mamy tu prawdziwych wojowników, którzy wiedzą, o co walczą i dlaczego to robią. Niejednego może porazić ich zachowanie w stosunku do kobiet. Tak, mnie też to irytowało, ale nie zmienię tego, kim byli Wikingowie i autor też tego nie robi. Mamy tu bohaterów z krwi i kości. Nie są idealni, mają skazy na wizerunku, bo są tylko ludźmi. Za to wielkie nadzieje pokładają w swoich bogach i aspekt religijny jest bardzo dobrze pokazani.
Całą historię widzimy z perspektywy kilku bohaterów, dzięki czemu mamy pełen obraz tego, co się dzieje. Przez to, że znamy ich z poprzednich części, nie są nam oni obojętni. Widać, jaką drogę w trakcie trwania akcji przeszli. Kilka razy w trakcie lektury serce mi zamarło. Raz nawet się złamało, więc jak widzicie, nie sposób podejść do książki bez emocji.
Jeśli czytaliście dwie poprzednie części cyklu o Wikingach, polecam wam trzecią, nie będziecie narzekać na nudę i przeniesiecie się do brutalnego świata wojowników z dalekiej Północy.