Tulliana
-
Nie uważam się za zagorzałą feministkę ani aktywistkę, ale od zawsze fascynuje mnie życie i twórczość silnych kobiet na przestrzeni wieków. Dlatego też z wielkim zainteresowaniem sięgnęłam po książkę pt. ,,Salve Femina” pod redakcją Katarzyny Szach-Bolaczek. Jakie były moje pierwsze wrażenia po zajrzeniu do tej publikacji z roku 2021? Zaskoczenie, niedowierzanie, a potem… spore rozczarowanie. Zdecydowanie jest to przerost formy nad treścią. Książka jest niewielkich rozmiarów, przypomina modlitewnik, albowiem posiada czarną okładkę, czerwone grzbiety, jak również atłasową wstążeczkę. Pewnym nawiązaniem do religijnych treści jest również sam łaciński tytuł Salve Femina (Witaj Kobieto) stanowiący modyfikację znanej antyfony ku czci Najświętszej Maryi Panny (Salve Regina).
Książka ,,Salve Femina” to moim zdaniem nowoczesny w swej formie, dość kontrowersyjny zbiorek cytatów autorstwa bardziej lub mniej popularnych kobiet, okraszony dość tandetnymi groteskowo-karykaturalnymi ilustracjami owych postaci. We wspomnianej książce przywołane są postaci blisko 100 kobiet. Prezentacja każdej z nich jest bardzo zdawkowa – składa się na nią imię, nazwisko, zawód, jedno lub dwa zdania na temat życiorysu danej kobiety oraz krótki, zwykle mało interesujący moim zdaniem feministyczny cytat z jej wypowiedzi. Bohaterkami tego pseudomodlitewnika są kobiety żyjące w różnych czasach i zajmujące się przeróżnymi profesjami. Ich wybór jest dość przypadkowy, nie do końca rozumiem na przykład, czy warto było zamieszczać w książce informacje na temat Róży Luksemburg, albo Anny Grodzkiej… Uzupełnieniem tej krzykliwej książeczki są dodatki w postaci feministycznych cytatów oraz fragmentów manifestów odwołujących się do równouprawnienia kobiet. Całość książki zamykają notki na temat ogólnopolskiego strajku kobiet zainicjowanego w roku 2016 oraz krótkie kalendarium stanowiące coś w rodzaju przeglądu feministycznych ruchów od lat 30. XIX wieku do roku 2016. Na ostatnich stronach książki znajduje się ponadto wykaz źródeł.
Jaka jest moja opinia na temat recenzowanej tutaj książki? Sam zamysł jej powstania jak najbardziej słuszny, ale realizacja – dość powierzchowna. Zabrakło wstępu, wyjaśniającego genezę powstania owej publikacji, jak również decyzji o wyborze akurat takich, a nie innych sylwetek silnych kobiet. ,,Salve Femina” to zbiorek inspirujący, stwarzający pozory publikacji uczącej tolerancji oraz krzewiącej potrzebę rozmów o prawach i znaczeniu kobiet w świecie dawniej i dziś. Niestety zarówno oprawa graficzna, jak i treści zawarte w książce są adresowane tylko do części przedstawicielek płci pięknej oraz ich rodzin. Tymczasem nie wszystkie kobiety popierają idee strajku sygnowanego czerwoną błyskawicą i być nie mają ochoty czerpać inspiracji z takiego ,,modlitewnika”, gdzie nie ma sylwetek kobiet błogosławionych i świętych jak choćby Matka Teresa z Kalkuty, czy Karolina Kózka.
Książeczka ,,Salve Femina” pokazuje, że feminizm to nie hasło przeszłości, ani produkt czasów współczesnych. Zapoznając się z jej treścią, możecie przypomnieć sobie sylwetki wielu kobiet, które odegrały ważną rolę w historii Polski i nie zawsze były doceniane za swą aktywną feministyczną działalność. Szkoda tylko, że treści przedstawione w tym dziełku są stronnicze, sugerujące, że jedyny słuszny kurs życia to popieranie zwolenniczek hasła ,,Piekło Kobiet”, które często obrażają uczucia religijne części społeczeństwa i mają odwagę korzystać z modlitewników, w których znajdzie się niejedna modlitwa do Maryi matki Jezusa, albo litania z odwołaniem do postaci szlachetnie żyjacych kobiet, które zostały błogosławionymi lub świętymi w tradycji Kościoła katolickiego.