Mmichalowa
-
Zastanawiam się ilu z Was słyszało już wcześniej o agencji Tigers W moim odczuciu jednej z najważniejszych, o ile nie najważniejszej, zajmującej się social mediami. Działając chociaż trochę na którejś z platform: czy to na Facebooku czy na Instagramie, prędzej czy później do naszych uszu dotrze informacja o niej. I wcale nie dlatego, że mają jako firma monopol na takie usługi, ale właśnie przez to, że są skuteczni w swoich działaniach. A chyba na samym początku tej drogi, nikt nie przypuszczał, że to ma prawo się udać…
Działający od przeszło 10 lat w digital marketingu Franciszek Georgiew postanowił postawić na siebie. Zapragnął rozwinąć swoje innowacyjne podejście do świata social mediów i 6 lat temu założył Tigers’a. Nazwę firmy, jak sam mówi, zaczerpnął z legginsów z tygrysem. Ponieważ branża ta jest mocno dynamiczna, przeciętnemu użytkownikowi ciężko nadążyć za kolejnymi zmianami. Wielu z nas nie czuje się specjalnie dobrze w temacie SEO, jeszcze mniejsze grono zna zasady, jakimi rządzą się algorytmy. Trudno się więc dziwić, że bardzo często naprawdę wartościowe strony giną w czeluściach internetu, a kolejne próby ich wybicia (niekiedy mocno kosztowne) kończą się fiaskiem. A nawet jeśli dają jakiś efekt, zwykle nie jest on spektakularny, a pomaga jedyne nieznacznie zwiększyć grono odbiorców.
Prowadząc fanpage branżowy nie mogę powiedzieć, że jestem zupełnym laikiem w kwestiach, które porusza publikacja. Jednak poszukiwania informacji w sieci nie zawsze przynoszą oczekiwane efekty. Bardzo często najwięcej czasu zajmuje „przefiltrowanie” masy dostępnych treści celem wyodrębnienia tych najistotniejszych. Nie ukrywam, że zależało mi na czymś, gdzie znajdę skumulowane informację, a dzięki temu obiorę konkretny kierunek dalszych działań marketingowych. Czasy są takie, że naprawdę wyjście do klienta online, jest teraz mocno angażujące, a wysłanie newslettera nie wystarczy do tego, by utrzymać go przy sobie.
Nie zawiodłam się. Treści zawarte w „Księdze Adsów” są w przystępny sposób posegregowane i opisane naprawdę prostym językiem. Bez obaw przyswoją je osoby, dla których będzie to pierwszy kontakt z takim sposobem działań. Mocno zaangażowani użytkownicy mogą stwierdzić, że nie znaleźli w niej nic ponad to, co już znają. Zgadzam się. Ale czy znacie drugą taką pozycję traktującą od zera, do której zawsze można wrócić właśnie po to, by zweryfikować i odświeżyć swoją wiedzę? Wydaje mi się, że niestety polski rynek czytelniczy nie doczekał się niczego, nawet podobnego w formie. To co najbardziej skupiło moją uwagę to postawienie na różnorodność. Autor nie zapewnia, że po zrobieniu konkretnych kroków nagle wzbijemy się ze swoją stroną na wyżyny. On daje nam możliwości. Wskazuje, co przy naszej branży i naszych dotychczasowych działaniach ma szansę na powodzenie i dlaczego akurat takie kroki mogą okazać się skuteczne. A nad tym zagadnieniem zastanawia się pewnie niewielu z internetowych twórców.
Dodatkowym atutem tej pozycji jest to, że nie jest to „jednorazowa” akcja, a zachodzące zmiany zostają szybko zauważone i aktualizowane. Potencjalne Tygrysy social mediów mogą dodatkowo liczyć na artykuły, czy webinary tematyczne prowadzone przez zespół specjalistów. Cieszę się, że miałam możliwość skonfrontowania swojej wiedzy, z tą zawartą przez autora w książce. Życzę sobie, by takie pozycje coraz częściej gościły w mojej biblioteczce.