Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Ostatni Brzeg

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Nevil Shute
  • Tytuł Oryginału: On The Beach
  • Seria: Wehikuł Czasu
  • Gatunek: FantastykaFantasyScience Fiction
  • Język Oryginału: Angielski
  • Liczba Stron: 264
  • Rok Wydania: 2021
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 135 x 205 mm
  • ISBN: 9788381882118
  • Wydawca: Rebis
  • Oprawa: Twarda
  • Miejsce Wydania: Poznań
  • Ocena:

    4/6

    4/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Ostatni Brzeg | Autor: Nevil Shute

Wybierz opinię:

Michał Lipka

W TYM OSTATNIM MIEJSCU SPOTKANIA

 

W dzień końca świata
Kobiety idą polem pod parasolkami,
Pijak zasypia na brzegu trawnika,
Nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa
I łódka z żółtym żaglem do wyspy podpływa,
Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa
I noc gwiaździstą odmyka.

- Czesław Miłosz

 

Ta powieść jest jak otwierający ją cytat z wiersza Thomasa Stearnsa Eliota (którego fragmentu użyłem do tytułu niniejszej recenzji) – niby o niczym takim, a jednak sprawach wielkich. Jest niczym „Piosenka o końcu świata” Miłosza – traktuje o rzeczach niby codziennych, a jednak porusza tym, co się za nimi skrywa. I nie może nie ma tej finezji, jaką mają twory wspomnianych poetów, ale wciąż to kawał wyśmienitej literatury fantastycznej, która – jak każda dobra literatura fantastyczna – fantastyki używa do przekazania nam ponadczasowych prawd o nas samych i świecie.

 

Lata 60. XX wieku, czas po III wojnie światowej, która zniszczyła znaczną część znanego nam świata. Do Australii przypływa podwodny okręt atomowy, którego kapitan szuka schronienia. Jak wszyscy, tak i kapitan, szuka tu spokojnego, normalnego życia, ale czy to w ogóle jest jeszcze możliwe?

 

Jaki jest mój ulubiony tekst o końcu świata – czy to ogólnego, czy jedynie naszego prywatnego? Odpowiedź może być tylko jedna. Choć zaczytywałem się literaturą fantastyczną od lat wczesnej nastoletniości, przerabiając takie legendy, jak „Bastion”, nic nigdy nie podziałało na mnie tak intensywnie, nic nigdy nie trzepnęło mnie po głowie tak mocno, jak „Piosenka o końcu świata” Miłosza. Ten krótki wiersz wypełniony opisami codzienności przecież, przesycony jest taką atmosferą, taką prawdą i taką siłą, że za każdym razem, gdy go sobie odświeżam – a znam przecież na pamięć – że mam ciarki. Wspominam o tym nie tylko dlatego, że tematyk i tu, i tu jest podobna, ani że podejście do tematu zbliżone. Nevil Shute miał niemałe poetyckie zapędy tworząc ten tekst i trzeba o tym pamiętać. Nie dość bowiem, że na wstępie wita nas wierszem Eliota (nomen omen w przekładzie Miłosza właśnie), to jeszcze sam tytuł powieści został zaczerpnięty z poematu tego samego twórcy.

 

A jest też coś poetyckiego w samej powieści. Coś w tym leniwym niemalże, zwyczajnym podejściu do tematu. Owszem, Shute to nie Eliot ani Miłosz, zrobił rzecz bardziej masową, wyrobniczą, prostszą, choć nadal robiącą wrażenie. Zaczynając od publikacji prasowej, aż po nieco bardziej rozbudowaną powieść, autor serwuje nam swoją wizję końca. Wizję dość spokojną, jak na podobną literaturę, ale wcale nie mniej ponurą czy poruszającą. Jak na powieść SF przystało rzecz ma też bardziej rozrywkowe momenty, konkretnie skonstruowaną akcję, jasno określoną wizję (z przesłaniem włącznie) i klimat. nieźle nakreśleni bohaterowie zaludniają to wszystko w przekonujący sposób, brnąc przed siebie do finału, który może być tylko jeden, ale czy taki będzie?

 

To już musicie odkryć sami, ale warto. „Ostatni brzeg” to klasyka literatury fantastycznej i najsłynniejsze dzieło Shute’a i jako takie warte jest poznania ot choćby dla przekonają się czy to rzecz dla Was. Ale przede wszystkim warto je poznać, bo to kawał świetnej, doskonale napisanej literatury, która – choć maj już swoje lata, bo wydano ją pierwotnie w 1957 roku – pozostaje aktualna i tak samo udana, jak grubo ponad pół wieku temu.

 

Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem,
Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie,
Powiada przewiązując pomidory:
Innego końca świata nie będzie,
Innego końca świata nie będzie.

- Czesław Miłosz

Uleczkaa38

Ile to razy zadawaliśmy sobie pytanie, co przyniesie przyszłość? Myślę, że każdy z nas ma nieskończoną liczbę takich pytań mających odniesienie do nas jako jednostki i do całego naszego społeczeństwa. Umiemy całkiem dobrze planować, umiemy przewidywać niektóre rzeczy, czasami umiemy też pokonać naturę. Jednak nadal nie mamy żadnej pewności, co czeka nas w przyszłości i czy wreszcie nasze umiejętności walki z naturą nie okażą się pozorne. Być może wtedy będziemy musieli drogo za to zapłacić. Lecz nic po moich rozważaniach, gdyż w żaden sposób nie przybliżają mnie do prawdy. Ale może pozwolą mi tworzyć przyszłą rzeczywistość. Kto wie...

 

Capri należy do rodziny Zodiaków, które charakteryzują się niezwykłymi modyfikacjami genetycznymi, a Wieża, w której na co dzień mieszkają, jest owiana tajemnicą. Każde z rodzeństwa ma imię jak zodiakowa konstelacja gwiazd, każdy z nich jest eksperymentem i każdy z nich zaskakuje. Co potrafi sam Capri? Analizować dane i przewidywać pewne układy sytuacji. Brzmi dość matematycznie, ale daje olbrzymie pole popisu. Tym bardziej że u jego boku prawie zawsze można spotkać jego siostrę Picses. Pewna siebie, krwiożercza i opętana szaleństwem. Do czego może doprowadzić ten nietypowe duet?

 

O "Zodiakach" wśród czytelników robiło się coraz głośniej, a ja sama czytałam coraz to bardziej skrajne recenzje. Nie będę tutaj nic ukrywać – to stanowczo nie mój gatunek książkowy, ale narosłe kontrowersje tej powieści dały mi impuls, bym i ja po nią sięgnęła. Tym bardziej że wydaje mi się ona naprawdę mocno fascynująca. Na granicy science fiction, antyutopii i fantasy – gatunków tak do siebie podobnych, ale jednak różniących się na wielu płaszczyznach. Historia obiecywała, że motywy zaczerpnięte ze schematycznych, choć często też już klasycznych dzieł, zostaną wykorzystane w sposób nowy i z powiewem nutki świeżości. Nie mogłam się oprzeć, by sama nie odkryć tajemnic skrywanych za tą powieścią.

Jednak idąc tradycyjnym tropem, chciałabym się skupić na stylu autorki, który początkowo wydawał mi się wyjątkowo przyjemny i łatwy w odbiorze, co pozwoliło mi czytać w zawrotnym tempie. Z czasem ta tendencja zaczęła się zmieniać i coraz mocniej odczuwałam brak dopracowania i harmonii, a te aspekty bardzo cenię. Narracje przestały ograniczać się wyłącznie do Koziorożca i mogłam poznać lepiej innych bohaterów. Zabieg intrygujący, ale w tym przypadku całkowicie nieudany, gdyż narracje były do siebie zbyt podobne, by zdać sobie sprawę, o kim tym razem mówi narrator. Bez wątpienia częściowo psuło to indywidualność poszczególnych postaci.

 

Co do fabuły, to tutaj muszę również popuścić wodzę mojej frustracji, ponieważ ponownie dominuje nierównomierność i chaos. Pojawiały się wątki, które wspaniale oddawały klimat książki i pozwalały zagłębić mi się w ten unikatowy świat. Lecz szczęście nie trwa wiecznie, więc były też wydarzenia całkowicie bezbarwne i niosące ze sobą monotonnie. Pojawiało się zbyt dużo luk i niespójności, by ślepo podążać za opowieścią. Długo wierzyłam, że to po prostu brak wiedzy czytelnika, który z czasem zostanie wyjaśniony, a ja poczuję satysfakcję. Niektóre wątki odpłynęły w toń nigdy nie rozwiązane.

 

Najmocniejszą stroną całej powieści bez wątpienia są dla mnie bohaterowi, którzy w dużej mierze odznaczają się indywidualnością – wbrew problematycznej narracji. Choć postaci było na tyle dużo, by epizodyczni całkowicie ginęli w tłumie. Moją sympatię zyskał Capri, wyróżniając się spokojem oraz niesamowicie ludzkimi emocjami. Tworzyło to aurę tajemnicy przy młodym mężczyźnie i w wielu sytuacjach nie pozwalało poznać jego prawdziwej osobowości. Samej Picses nie polubiłam, ale bez wątpienia doceniam ją jako postać literacką. To właśnie ona dodawała barw historii i tego poczucia nieprzewidywalności. Problem pojawiał się przy przedstawieniu ich relacji. Dla mnie to koszmarny wątek. W tym momencie pozwolę sobie na małe zdradzenie fabuły – rodzeństwo łączy relacja romantyczna i seksualna. Jednak warto wyjaśnić, że nie jest to rodzeństwo biologiczne, więc tutaj każdy według swoich przekonań może zdecydować się, czy mu to przeszkadza, czy też nie. Ale nie w tym rzecz. Dla mnie ich relacja jest po prostu pusta. Jako czytelnicy dostajemy wyłącznie słowa, które mówią o ich przywiązaniu, miłości i wspólnej historii. Za tymi słowami nic się nie kryje, a my musimy wierzyć ślepo, że tak właśnie jest, nie dostając żadnych dowodów potwierdzających ich więź.

 

Warto byłoby napisać również kilka słów o uniwersum, choć tutaj to za duże słowo. Świat ma potencjał i możliwości, by rozbudować go, dając poczucie panoramiczności. Niestety ginie on i przez liczne luki fabularne oraz brak jakichkolwiek reguł poza zwykłą hierarchią traci swoją pozornie fascynującą aurę.

 

Tematyka w bardziej poważnym tonie również pojawia się w książce, ponieważ wyraźnie przez historię przedziera się motyw wolności i podziału społeczeństwa. Mogłam obserwować świat, gdzie wartość człowieka jest liczona poprzez punkty i to one świadczą o możliwościach. Dominujące modyfikacje genetyczne, dają też możliwość, by tworzyć kult tak zwanych czystych osób. Tak tworzą się systemy wręcz skrajnych klas społecznych, gdzie hierarchia jest jedynym prawdziwym bogiem, a o wolności wiele ludzi może tylko pomarzyć. Jednak wracając do wątku romantycznego, możemy między Picses a Capri szukać też oznak toksycznej miłości i tego, jak daleko jest w stanie się posunąć, by trwać dalej.

 

"Zodiaki. Genokracja" dały mi wiele godzin przyjemnej rozrywki, ale niosły też mocne rozczarowanie treścią. Być może sama stworzyłam sobie obraz tajemniczej powieści i nic nie mogło spełnić moich oczekiwań. Ale wad jest zbyt wiele, by móc bez zastanowienia powiedzieć, że to dobra książka. Niemniej widzę też zalety, które inni czytelnicy mogą docenić o wiele bardziej niż ja.

The Polish Cowboy

Czytałem już mnóstwo książek osadzonych w realiach post apokaliptycznych. Ostatni Brzeg Nevila Shute’a okazał się jednak powieścią pod wieloma względami wyjątkową. Akcja rozgrywa się po tym, jak przez naszą planetę przetoczyła się atomowa. Większość świata, jaki znamy, została zniszczona. Ocalała część ludzkość mieszkająca w Australii czeka na nadejście radioaktywnej chmury, która zmierza w jej kierunku jak nieunikniony wyrok śmierci. Jednym z głównych bohaterów jest kapitan Towers, dowódca amerykańskiego okrętu podwodnego. Gdy otrzymuje on słaby sygnał radiowy nadawany z Ameryki, wyrusza w wyprawę w poszukiwaniu swoich bliskich.

 

Największą siłą Ostatniego Brzegu nie jest zawrotna akcja czy skomplikowana intryga. Książka jest arcydziełem dzięki temu, jak niezwykle ukazuje zwykłych ludzi, którzy muszą sobie poradzić z faktem, że ich świat przestał istnieć. Powieść można traktować jako ostrzeżenie przed wojną atomową, zwłaszcza biorąc pod uwagę czas jej powstania, czyli okres Zimnej Wojny. Mimo to, Nevil Shute świetnie zobrazował konsekwencje tego typu konfliktu, który jest zagrożeniem nawet w dzisiejszych czasach.

 

Przystępny język autora sprawia, że powieść czyta się błyskawicznie. Warto zwrócić uwagę także na mistrzowskie dawkowanie akcji i napięcia, które trzymają czytelnika w gotowości na przełomowe wydarzenie w fabule. Portretowe ukazanie postaci sprawia, że czytając utożsamiamy się z bohaterami, razem z nimi czujemy strach i niepokój związane z życiem w postapokaliptycznym świecie. Emocjonująca historia będąca przestrogą przed wojną nuklearną - tak można najkrócej opisać Ostatni Brzeg. Mamy tutaj czworo głównych bohaterów. Małżeństwo Peter oraz Mary Holmes, wspomniany już wcześniej kapitan Dwight Towers i Moira Davidson. Holmesowie mają malutką córeczkę, Peter jest oficerem australijskiej marynarki wojennej. Dostaje on przydział na okręt Towersa, dzięki czemu drogi tych postaci się krzyżują. Moira z kolei  jest zagubioną dziewczyną, która trwoni czas na piciu i spotkaniach towarzyskich. Dopiero spotkanie z Dwightem odmienia jej życie. Trzeba przyznać pisarzowi, że jest on bardzo oszczędny jeśli chodzi o uczucia swoich bohaterów. Dopiero końcówka powieści wyraża jakieś emocje, przez większość czasu Shute jest jednak wręcz beznamiętny, mimo, że postaci są bardzo wyraźnie zarysowane.

 

Najbardziej w całej książce podobały mi się rozwiązania, które ludzkość stosuje, żeby poradzić sobie z życiem w “nowym świecie”. Brak benzyny uniemożliwia poruszanie się samochodami, które stały się bezużyteczne. Działają jedynie pociągi, do których pasażerowie dojeżdżają konno lub na rowerach. Ludzkość żyje spokojnie, zajmuje się codziennym życiem, które chcąc nie chcąc zbliżyło ich do natury.

 

W dzisiejszych czasach mogłoby się wydawać, że zagrożenie wojną nuklearną już minęło. Nevil Shute pisał swoją książkę w latach 50., kiedy to widmo zagłady atomowej było realne jak nigdy. Z pewnością w tamtych czasach Ostatni Brzeg czytało się niczym horror. O popularności powieści świadczy także fakt, iż stała się ona wtedy bestsellerem, stworzono nawet film na jej podstawie.  Mimo tego, że dzisiaj okoliczności nie są już tak zbliżone do fabuły książki, wciąż potrafi ona zmrozić krew w żyłach. Widmo globalnej wojny nie jest wcale tak odległe, jak mogłoby się nam wydawać. Dramatyczna wizja pisarza nadal straszy i skłania do przemyśleń nad sensem życia i kruchością świata, jaki znamy. Dlatego właśnie warto ją przeczytać, mimo, iż miejscami jest nieco przestarzała.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial