Wiewiórka W Okularach
-
Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad tym, czy stawiane przez psychologów i psychiatrów diagnozy są trafne? Czy to nie jest po prostu tylko nabieranie naiwnych pacjentów i zachęcanie ich do uczęszczania na kosztowne terapie, do łykania tabletek? No właśnie, mnie też to nie raz i nie dwa przeszło przez myśl. Dlatego byłam ciekawa, jak też przedstawi ten problem Małgorzata Rogala w swojej książce Grzech zaniechania, którą miałam przyjemność przeczytać w ramach book touru organizowanego przez Kasię z bloga Koniecznie Bibliotecznie. I powiem Wam szczerze, że diagnozy: współczesnej psychiatrii i współczesnego wychowywania dzieci w Grzechu zaniechania nie nastrajają zbyt optymistycznie...
W prywatnym ośrodku terapeutycznym zostaje znalezione ciało Antoniny Brzozowskiej, jednej ze współwłaścicielek kliniki i psychiatry, która prowadziła w nim praktykę lekarską. Sprawą zajmują się starsza aspirant Agata Górska i komisarz Sławek Tomczyk. Wszystko wskazuje na to, że panią doktor zabił ktoś z pracowników, szczególnie że każdy z nich, jak i z pozostałych dwóch właścicieli ma coś do ukrycia. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że były partner Górskiej, Michał Stępień, zostaje zamordowany, a wszystkie dowody wskazują na Agatę jako sprawczynię tego mordu. Czy Tomczykowi, zamartwiającemu się o ukochaną, uda się rozwiązać sprawę Brzozowskiej? I czy Górska okaże się niewinna w sprawie zamordowania Stępnia?
Jestem już trochę czasu po lekturze tej książki i dochodzę do wniosku, że jeśli chodzi o bohaterów i samą fabułę, to niby jest dobrze, ale trochę mi czegoś brakowało. Spędziłam z Grzechem zaniechania kilka przyjemnych wieczorów i książka mi się bardzo podobała, ale w samej intrydze kryminalnej brakowało mi nieco tego efektu WOW! Podrzucane przez autorkę fałszywe ślady i mylne tropy są jakby nieco zbyt rzadkie, przez co akcja rozwija się powoli. Nie ma tutaj jakiegoś puntu kulminacji, który sprawiłby, że zapomnielibyśmy o oddychaniu na dłuższą chwilę. W tej książce akcja rozwija się stopniowo, w jednostajnym, wolnym rytmie. Dla wielu będzie to zaleta, ja jednak osobiście wolę kryminały, gdzie fabuła jest dużo szybsza i prowadzi nas nieustannie do momentu, w którym rwiemy włosy z głowy, byleby przeczytać szybciej kilka kolejnych stron. Co do bohaterów, to są oni przedstawieni z psychologicznego punktu widzenia bardzo dobrze, ale jakoś nie zżyłam się z nimi szczególnie. Górska irytowała mnie w pewnym momencie swoim wpadaniem w melodramatyzm – niby fajna babka, ale jednak trzepnęłabym ją w łeb, żeby się ogarnęła. Tomczyk to dla odmiany taki misio – nic, tylko przytulić się do niego i cieszyć się jego obecnością przy swoim boku. Styl autorki jest całkiem przyjemny do czytania – nie ma w nim skomplikowanych zdań i wszystkie problematyczne kwestie (jak np. teoria wypartych wspomnień) są w nim wyjaśnione, najczęściej w formie dialogu między bohaterami. Nie stwarza to jednak pozorów jakiejś łopatologii – Tomczyk z Górską są, na szczęście, tak samo zieloni, jak ja z psychologii, więc znacznie mi to ułatwiało lekturę.
To, co jest siłą tej książki jej ogromnym plusem, to omawiane w niej problemy. Jednym z nich jest to, jak obecnie rodzice wychowują swoje dzieci – zamiast poświęcić im czas, spędzić z nimi kilka godzin dziennie, wolą zaprowadzić dziecko do psychologa. Kończy się to najczęściej tym, że dziecko ma wystawioną opinię o ADHD, zaburzeniach ze spektrum autyzmu bądź o autyzmie i nagle problem wychowania go znika, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Bo to, że dziecko się nie uczy lub że jest nieposłuszne, to absolutnie nie wina rodziców – ono jest CHORE! Nie twierdzę w żadnym wypadku, że choroby, takie jak ADHD czy autyzm, nie istnieją, ale są one we współczesnym świecie zbyt nadużywane, co przynosi tylko negatywne skutki i dla rodziców, i dla dzieci, i dla tych prawdziwie chorych. A z tym wiąże się fakt, że wielu dorosłych, mających nie tylko takie chore dziecko w domu, potrafi nie dostrzegać tego drugiego. Bo przecież ważniejsze jest to, które ma coś stwierdzone w papierach niż to zdrowe. Takie zaniedbane dzieci sprawiają czasami więcej kłopotów, chcąc zwrócić na siebie uwagę dorosłych, co w wielu przypadkach prowadzi do jakiejś tragedii. Małgorzata Rogala porusza tu też kwestię etyki lekarskiej w zawodzie psychologa – wiadomo, każdy pacjent to określone pieniądze, szczególnie w prywatnej praktyce. Dlatego też każdy lekarz chce przywiązać swojego klienta na jak najdłużej do swojego ośrodka, bo to wiąże się dla niego z zyskiem. To czysty biznes, nieetyczny i wręcz obrzydliwy, odbywający się kosztem pacjentów. Innym problemem, niepowiązanym z działaniami lekarzy, jest sprawa działalności prokuratury. Często prokuratorzy na podstawie niedbale przejrzanych akt sprawy stawiają zarzuty niewinnym ludziom, bo liczą się dwie rzeczy: efekt pracy i kariera, pęd, by wspiąć się jak najwyżej w hierarchii i zdobyć jak najwyższe stanowisko. To prowadzi to osobistych dramatów wielu osób, którym niszczy się życie fałszywymi oskarżeniami wywołanymi przez niedbałą pracę policji i prokuratury.
Grzech zaniechania swoją powolną fabułę i postaci, za którymi nie oszalałam z sympatii, nadrabia poruszaną tematyką, która daje wiele do myślenia. Być może też tak, że mój problem ze zżyciem się z postaciami wynikał bardziej z tego, że to piąty tom serii o Górskiej i Tomczyku, a ja czytałam go bez znajomości poprzednich tomów. Dlatego też szczerze Wam odradzam robienie tak, bo wiele rzeczy z treści tej książki pozostanie dla Was tajemnicą tak samo, jak dla mnie. Chociaż wiem jedno – z całą pewnością prędzej czy później sięgnę po pozostałe książki pani Rogali. Dzięki, Kasiu, za dopisanie nowych pozycji do mojej listy do przeczytania, która już i tak nie ma końca! :)