Bacha85
-
Lubię i wielokrotnie sięgam po klasykę, najczęściej jest to proza brytyjska lub francuska, ale z wielką przyjemnością biorę się za lekturę książek, napisanych przez twórców innych narodowości. Tak sięgnęłam po „Żywoty kurtyzan” Pietra Aretino, dodają co Boccaccia i jego „Dekameronu” kolejną pozycję z włoskiej klasyki do listy przeczytanych książek. I choć nazwisko autora było mi całkowicie obce, to z chęcią sięgnęłam po jego opowieść.
Książka w wydaniu przez Wydawnictwo CM Klasyka, to nie tylko sam tekst dialogu między dwiema podstarzałymi kurtyzanami, to również spory wstęp przybliżający czytelnikowi postać autora. A był osobą nietuzinkową, sławną już za życia, dzięki pisaniu utworów schlebiających możnym protektorom i ostro krytykujących, tych którzy nie byli dla niego łaskawi. W schyłku renesansu i wschodzącym baroku Pietro Aretino odnalazł się wyśmienicie, tworząc z jednej strony utwory dość klasyczne w swej konstrukcji, z drugiej zaś wykorzystując całą kwiecistość baroku. Był człowiekiem wszechstronnym i spełniał się nie tylko w literaturze, ale i w malarstwie, a jego opinie uważane były za celne i charakteryzujące się sporą wiedzą w temacie.
Same „Żywoty kurtyzan” to dialog między Nanną, a Antonią, ta pierwsza snuje opowieści z czasów swojej młodości i kariery w zawodzie, w każdej z nich ośmieszając zalotników. To mocno ubarwiony obraz życia luksusowej kobiety do towarzystwa, takiej, której niezwykła przemyślność i nadzwyczajne zdolności w gromadzeniu pieniędzy umożliwiły godną starość. Nie zabrakło tu również krytyki najstarszego zawodu świata i kobiet nim się parających. Nanna nie ukrywa, że jej sytuacja była wyjątkowa i na jedną taką jak ona, przypadają setki, których życie potoczyło się znacznie gorzej. Kurtyzana nie przemilcza swoich grzechów, wprost mówi o zachłanności, pysze, czy zazdrości. W jakimś sensie można to wytłumaczyć okolicznościami, gdyż, gdyby nie była aż tak wyrachowana i tak zachłanna, zapewne skończyłaby znacznie gorzej, niż wiodąc spokojne życie emerytki.
To książka o mężczyznach przedstawionych w bardzo karykaturalny sposób jako tych, którzy myślą jedynie o zaspokojeniu swoich najbardziej prymitywnych żądz. To ludzie próżni i głupi, otumanieni zdolnościami kurtyzany, która potrafiła sprzedać się w taki sposób, by jak najdłużej utrzymać i zainteresowanie, co wiązało się ściśle z przypływem gotówki. Opowieści Nanny bawią, niezależnie od tego jak bardzo są nierealne. Męskie słabości przedstawione zostały dość powierzchownie i w konfrontacji z wyrachowaniem i sprytem kurtyzany okazują się idealnym źródłem utrzymania.
Książkę czyta się bardzo dobrze, zwłaszcza same „Żywoty kurtyzan”, które napisane są lekko i przyjemnie. Nie znajdziemy tu nadmiernego wyuzdania, czy dosłowności, a ilość metafor użytych na określenie narządów rozrodczych budzi uśmiech. To książka napisana bardzo barokowo, pełno tu porównań i kwiecistych zdań. Z drugiej strony składnia jest na tyle prosta, że nie ma najmniejszego problemu, by cieszyć się przytoczonymi anegdotami. Nieco trudniejszy w odbiorze jest prolog napisany przez tłumacza, a w którym mnogość nazw własnych i nazwisk budzić może zamęt.
„Żywoty kurtyzan” czyta się bardzo dobrze, to przyjemna, zabawna lektura, która w dzisiejszych czasach nie szokuje. To opowieść o zmyślności kobiety, która potrafi przekuć swoje nieliczne atuty, by dorobić się względnej fortuny. To również obraz mężczyzn, o różnym pochodzeniu i różnym majątku, których łączy niepohamowana namiętność do tej samej kobiet. To w końcu obraz Rzymu w rodzącym się właśnie baroku, w którym kurtyzany wprawdzie nie mogły swobodnie pokazywać się w towarzystwie, ale też nie musiały się ukrywać.