Chris
-
Cel bardzo wielu ludzi, czyli tak zwany „american dream” myślę, że już dawno przestał być pewnego rodzaju utopią lub nieosiągalnym marzeniem. Jako naród bardzo zakompleksiony i niewierzący w swoje dobra i umiejętności, powoli wychodzimy z cienia i dostrzegamy wokół siebie zarówno perspektywy jak i zalety przewyższające plusy innych krajów. Tym samym można powiedzieć, że nie patrzymy już z utęsknieniem na chociażby Stany Zjednoczone, które już przestały być dla nas miejscem idealnym do życia. Nie ma jednak nic złego w tym, że wciąż pozostaje to kraj warty zwiedzenia i z pewnością pożądany przez wielu turystów i ludzi szukających swojego miejsca na ziemi. Taką właśnie osobą jest Angelika, główna bohaterka książki „(nie)Spełnione marzenia”.
Jak już wspomniałem wcześniej, nasza pierwszoplanowa postać wyrusza do upragnionego Los Angeles, które od lat tkwiło w jej wyobraźni jako miejsce idealne, marzenie, które musi osiągnąć. Jedyne czego brakuje naszej czterdziestoletniej bohaterce do kompletnego osiągnięcia celu, to brak ukochanej osoby u jej boku. Życie bywa jednak przewrotne więc być może ostatnie puzzle jej wymarzonej układanki znajdzie właśnie w Stanach Zjednoczonych? Małgorzata Owczarek, jak sama wspomina, podobnie jak główna bohaterka jest wielką fanką Los Angeles, amerykańskiego stylu życia, a dzięki życiu w tymże kraju może swoje obserwacje przelewać na kartki papieru. Dlatego też nie dziwi ogromna wiedza na temat tegoż miasta, obiektów do zwiedzania czy też mniej popularnych, a jednak równie pięknych i romantycznych miejsc. Bez zdradzania większych szczegółów, trzeba przyznać, że książka jest dość przewidywalna. Mimo, że czyta się ja lekko i bez znudzenia to jednak brakuje troszkę elementów zaskoczenia i momentów szoku dla czytelnika. Jeżeli miałbym w jakikolwiek sposób skategoryzować „(nie)Spełnione marzenia” to z pewnością byłaby to krótka historia miłosna, jakich na rynku możemy znaleźć mnóstwo. Nie jestem żadnym ekspertem z zakresu społeczeństwa Stanów Zjednoczonych, ale szczęście głównej bohaterki troszkę pozwala również podciągnąć ten tytuł pod gatunek bajkowy. Myślę też, że książka miała głównie trafić do samotnych kobiet w wieku Angeliki i dać im pewnego rodzaju nadzieję na odnalezienie miłości, a jednocześnie dodać wiary i pewności siebie. Jeżeli taki był zamiar autorki to myślę, że wywiąże się z tego zadania stuprocentowo. Pozostała grupa czytelnicza może czuć się lekko zawiedziona i nie odnajdująca żadnych elementów dających powody do zachwytu. Ot krótka historyjka miłosna i tyle. Warto również dodać, że akcja, w porównaniu do niewielkiej objętości książki, toczy się naprawdę szybko.
Obserwujemy podróż głównej bohaterki, miejscowe przygody, powrót, ale jednocześnie jakoby nie jesteśmy w stanie poczuć tej postaci. Prawdopodobnie może to wynikać zarówno z mojej różnicy wiekowej jak i zupełnie innych przyzwyczajeń, ale jak już wspomniałem wcześniej, Angelika jest stereotypową, czterdziestoletnią singielką. Zadbana, próbująca się odnaleźć we współczesnych technologiach i mediach społecznościowych (obowiązkowe selfie musi być), stawiająca na karierę i przeklinająca dotychczas poznanych facetów.
Na szczęście pojawia się wysportowany, przystojny, bogaty, zaradny, kochający większe kobiety i co najważniejsze- samotny mężczyzna. Reszty można się już domyślić.
„(nie)Spełnione marzenia” to krótkie opowiadanie, moim zdaniem skierowane do wąskiej grupy odbiorców. Reszta czytelników może mieć niemałe problemy w „oddaniu” się tej książce, a co za tym idzie wciągnięciu w jej fabułę. Niestety, do mnie ta historia nie bardzo trafiła, ale myślę, że Małgorzata Owczarek z pewnością znajdzie rzesze fanów, którzy będą oczarowani (otumanieni?) prostą, szczęśliwą i przede wszystkim dającą nadzieję opowieścią.