Chris
-
W dobie Internetu i smartfonów powoli do lamusa odchodzą przedmioty, bez których kiedyś prawdopodobnie byśmy się nie obeszli. Współcześnie mamy do dyspozycji miliony aplikacji, które prześcigają się w jak najlepszym i jak najprostszym pomaganiu nam w codziennych czynnościach. Z pewnością zarówno młodsi użytkownicy jak i również ci nieco starsi, patrzą z przymrużeniem oka i uśmiechem na twarzy na różnego rodzaju kalendarze służące planowaniu każdego dnia. Pytania typu „po co mi to jak mogę zapisać sobie w telefonie?” lub „po co mam to dźwigać jak mogę ustawić sobie przypomnienie?” zapewne będą coraz częściej się pojawiać, a tym samym wpływać na coraz niższą popularność takowych „pomocników”. Dlatego też niezwykle ucieszyłem się, że również ta gałąź księgarska zawzięcie walczy o swoje miejsce na rynku i jednocześnie dostosowuje się do obecnych czasów. Kalendarz Reginy Brett, „Rok pełen inspiracji” jest idealnym przykładem na to, że nie należy jeszcze ich skreślać z niezawodnych przyborów.
Na samym początku należy nieco wspomnieć o samej autorce, dzięki czemu będziemy w stanie lepiej zrozumieć wyjątkowość tejże pozycji. Regina Brett to niezwykle popularna pisarka nie tylko w swoim kraju ojczystym, czyli Stanach Zjednoczonych, ale posiada bardzo liczne grono fanów na całym świecie, w tym jedne z największych właśnie w Polsce. Zasłynęła głównie poprzez felietony, które następnie zostały zebrane i wydane w formie książki („Bóg nigdy nie umiera”), która szybko zyskała status bestsellera. Momentem przełomowym w jej życiu z pewnością była zwycięska walka z rakiem piersi, dzięki której stała się symbolem motywacji i pomocy w trudniejszych chwilach dla każdego z nas. W ten sposób możemy również delektować się „Rokiem pełnym inspiracji” czyli dziennikiem lub kalendarzem, w którym planowanie dnia tak naprawdę schodzi na dalszy plan. Myślę, że bardziej odpowiednim określeniem byłby „przewodnik”, który prowadzi nas przez cały rok i zaskakuje na każdym kroku sentencjami i analizami poszczególnych tygodni. Dzięki Reginie Brett dowiemy się między innymi o tak przyziemnych sprawach jak na przykład taniec czy też sen, ale także zagłębimy się w istotę oddychania, miłości czy nawet piękna.
To nie tylko poznawanie definicji tych emocji czy stanów, ale także subiektywne spojrzenie autorki na omawiany temat oraz zadania skierowane do czytelników. Podczas analizy każdego zagadnienia, Regina Brett stawia przed nami szereg pytań i ćwiczeń dotyczących właśnie poruszanego przez nią działu. Dzięki temu jesteśmy w stanie na własnej skórze przekonać się o naszym nastawieniu na przykład do miłości czy też dostrzegać rzeczy na które wcześniej kompletnie nie zwracaliśmy uwagi. Jak sama autorka wskazuje oprócz podanych powyżej dwóch czynności, przedstawia nam także afirmację, czyli optymistyczne hasło na każdy tydzień. Z pewnością z jednej strony, dla pewnego rodzaju odbiorców, treści „Roku pełnego inspiracji” mogą wydawać się górnolotne i nieco oderwane od ziemi, ale myślę, że gdyby tak naprawdę było to autorka nigdy by nie zdobyła tak szerokiego grona fanów. Wystarczy zagłębić się nieco bardziej w przedstawiane przez nią mądrości by zauważyć, że mimo wszystko, warto podążać za takowymi radami.
Przedstawienie wszystkich powyższych aspektów w formie kalendarza, było moim zdaniem podwójnym geniuszem. Po pierwsze, nie jest to książka, którą po lekturze natychmiast odkładamy na półkę i po tygodniu zapominamy. Jest to nasz codzienny niezbędnik, rzecz przydatna, układające nasze sprawy i zadania, a jednocześnie życiowy poradnik dzięki któremu nasza „zapisana” szara rzeczywistość nabiera więcej barw i uśmiechu. Po drugie, jestem niezwykle wdzięczny za odświeżenie tej formy pisarskiej jakim są kieszonkowe kalendarze. Nieco zapomniane, przez wielu spisywane na straty, dzięki takim autorom jak Regina Brett, odzyskują dawny blask. A wraz z „Rokiem pełnym inspiracji” również i my.