Ew
-
Dlaczego Król Elfów nie znosił baśni to krótka historia opowiadająca o losach Cardana, bohatera serii Okrutny książę Holly Black. Szczerze mówiąc, sięgając po książkę, nie miałam pojęcia, że to swego rodzaju dodatek - dowiedziałam się dosłownie tuż przed czytaniem. Na szczęście nieznajomość głównego cyklu kompletnie nie przeszkadzała mi w zrozumieniu tej opowieści, choć z pewnością mogłam sobie parę elementów niechcący zaspojlerować.
Książka rozpoczyna się podróżą Cardana i Jude, czyli Króla Elfów i Najwyższej Królowej, do świata śmiertelników. Cardan pod wpływem rozmowy zaczyna wspominać swoje dzieciństwo i kolejne wydarzenia, przez które z typowego czarnego charakteru stał się tym dobrym. A przynajmniej przestał być diabolicznie złym.
Czytelnik przenosi się do czasów, kiedy Cardan był nieznośnym młodym królewiczem z wyjątkowo ciętym językiem. Nie przepadali za nim ani bracia, ani siostry, ani ojciec, ani tym bardziej matka, dlatego większość wolnego popołudnia spędzał w stajni na sianie. Tam też pewnego dnia spotkał przeraźliwie brzydką trollicę. Aslog z Zachodu, bo tak nazywała się potwora, wspomniała najpierw o niesprawiedliwym potraktowaniu jej przez królową Gliten, a kiedy książę dosłownie olał sprawę, wówczas opowiedziała zgoła inną historię. Bajkę o chłopcu z bardzo ostrym językiem, na którego rzucono klątwę, przez co zamiast serca w klatce piersiowej zakotwiczył kamień...
Od opowieści Aslog minęły kolejne lata, podczas jakich Cardan z wrednego chłopca przemienił się w znienawidzonego młodzieńca. Poznał też grupę przyjaciół - choć czy można nazwać tak druhów osoby, której na nikim ani niczym nigdy nie zależało? - skutecznie pomagających mu w spędzaniu czasu tak, jak lubił. Czyli w sprowadzaniu kolejnych kłopotów i wywoływaniu kłótni między mieszkańcami Elfhame.
Oczywiście, każde złe zachowanie musi kiedyś dobiec końca. W przypadku Cardana moment nastąpił w chwili, gdy znienawidzona śmiertelniczka zajęła jego myśli. Trzeba również pamiętać, że baśnie czasami ewoluują i to od odbiorcy zależy, jaki wyciągnie z nich morał...
Dlaczego Król Elfów nie znosił baśni to książka, której nie poświęca się zbyt wiele czasu. Jest stosunkowo krótka (niecałe dwieście stron) oraz w większości składa się z przepięknych, klimatycznych ilustracji, dlatego kolejne kartki dosłownie przekładają się same. Opowiedziana przez Holly Black historia była naprawdę dobra. Wydaje mi się jednak, że wyciągnęłabym z niej o wiele więcej, gdybym znała główną serię. Przez to, że czytałam bez jej znajomości, odniosłam wrażenie, że ominęło mnie wiele smaczków, które zauważyliby jedynie fani Okrutnego księcia. Bez problemu jednak zrozumiałam podstawowe założenia autorki i doprawdy miło spędziłam czas podczas czytania.
Z racji tego, że książkę stworzono wyłącznie by pełniła rolę dodatku, nie potrafiłam zupełnie zgrać się z bohaterami. Cardan momentami mocno mnie irytował, a niektórych jego decyzji kompletnie nie rozumiałam. Zaskoczył mnie też nagły przeskok między wydarzeniami (mowa o ostatnich rozdziałach), przez który poczułam się totalnie zagubiona.
Jak wspomniałam powyżej, w Dlaczego Król Elfów nie znosił baśni pojawiają się przepiękne ilustracje. Są one autorstwa Roviny Cai, która niemal idealnie wczuła się w klimat baśni, obdarzając jej czytelników grafiką obrazującą większość wydarzeń. Dzięki temu odbiór powieści stał się bardziej emocjonalny, a sama lektura zdecydowanie przyjemniejsza. Wielokrotnie łapałam siebie, że zamiast czytać, przeglądałam ilustracje, starając się wyłapać wszystkie detale.W ogólnym podsumowaniu powiem, że książka wypadła bardzo przyzwoicie. Dlaczego Król Elfów nie znosił baśni to była miła, lekka lektura na jeden wieczór. Niesamowicie klimatyczna i interesująca. Polecam, ale wyłącznie dla fanów. Nie powielajcie mojego błędu i nie sięgajcie po nią bez znajomości głównej serii. Owszem, zrozumiecie wszystko, ale również wiele sobie zaspojlerujecie, zwłaszcza jeśli w planach macie Okrutnego księcia. Dla osób znających już serię - nie wahajcie się sięgnąć, bowiem książka jest idealnym dopełnieniem całości.