Wanda Rajska
-
„Ścieżka Prostej Obfitości” to książka pisana czy wręcz komponowana żmudnie i starannie przez pięć lat. Autorka, jak sama przyznaje, stworzyła ją z potrzeby własnego serca, od dłuższego już bowiem czasu czuła się zagubiona w codziennych obowiązkach domowych, poświęcona rozwijającej się karierze i pragnieniu wymiernych sukcesów, przytłoczona mieszaniną presji otoczenia i osobistych marzeń. Czuła, że inni prowadzą życie ciekawsze, bardziej efektywne i czerpią z niego więcej korzyści. Była chronicznie wręcz przemęczona, przygnębiona i u kresu sił. Jako aktywnie zawodowo dziennikarka i pisarka zaczęła szukać rozwiązania swoich problemów w literaturze, jednak nigdzie nie mogła znaleźć odpowiedniej książki. W trakcie swoich poszukiwań coraz częściej nachodziła ją myśl, że sama powinna taką książkę napisać. Któregoś poranka, gdy wszelkie problemy skumulowały się paraliżując i odbierając siły, usiadła i zaczęła spisywać wszystko, co spotkało ją w życiu dobrego, by resztką sił przeciwstawić się rozpaczy. I tak rozpoczęła się droga, która po 25 latach doprowadziła do 5 milionów sprzedanych egzemplarzy przetłumaczonych na 28 języków i dwóch lat na liście bestsellerów „New York Timesa”. Sukces jednak nie przyszedł błyskawicznie. Pierwszą wersję książki odrzucały kolejne wydawnictwa, co sprawiło, że autorka nadal nad nią pracowała, zmieniała jej formę i nie ustawała w swoich wysiłkach podzielenia się swoimi odkryciami z innymi kobietami. W ten sposób narodziła się Ścieżka Prostej Obfitości.
Książka posiada podtytuł „365 dni do życia w harmonii i radości” i z założenia przeznaczona jest do codziennego, niespiesznego i pełnego refleksji studiowania czy nawet medytowania przez cały rok, a może bardziej przez całe życie. Na każdy dzień roku przeznaczony jest niewielki rozdział, skupiający się na jakimś aspekcie codzienności i skłaniający do rozmyślań, do stawiania sobie pytań i w efekcie do przewartościowania wielu naszych osądów i postaw. Sam termin Prosta Obfitość mówi nam o tym, że sacrum kryje się w tym, co zwyczajne i właśnie do szukania pocieszenia, radości, ale i pasji w prostych rzeczach nakłania nas autorka. Za niemieckim mistykiem, mistrzem Eckhartem mówi: „Jeśli jedynym słowem, jakim modlisz się przez całe życie jest „dziękuję”, to wystarczy”, do tego dodaje „wszystko, co masz, to wszystko, czego potrzebujesz”. Na początku Breathnach starała się spisać wskazówki dla kobiet do stworzenia znośnego stylu życia, po czym wraz z kolejnymi latami pracy nad książką odczuła, że przeszła swoiste wewnętrzne przeobrażenie i niepostrzeżenie zaczęła żyć w stanie łaski, a wszystko, co ją otaczało stało się wystarczająco ważne i warte refleksji, podziwu i głębokiego zrozumienia.
Nie jestem wielbicielką poradników, choć czytałam tego typu pozycje. Na wszelkie modne ostatnio hasła: „Wyjdź ze strefy swojego komfortu!”, „Wyznaczaj sobie i realizuj cele!”, czy „Możesz wszystko!” reaguję wręcz alergicznie, czując się jak wół popędzany biczem do efektywniejszego galopu. Nie przemawia też do mnie filozofia obowiązkowej wręcz radości i wiecznego szczęścia. Nie wierzę w to, że mogę wszystko i nawet tego nie chcę! Nie wierzę też, że ktokolwiek może być cały czas radosny, dla mnie to raczej bardzo podejrzane. Może właśnie dlatego urzekła mnie książka Breathnach. Po pierwsze autorka przemawia do nas niezwykle ciepło, osobiście i czuje się to od pierwszej strony. Tworzy w swojej książce bezcenny nastrój indywidualnego kontaktu z czytelnikiem, kontaktu niemal intymnego. To naprawdę rzadkie uczucie, gdy książkę czyta się, jak pisany bezpośrednio do siebie list. Co więcej, nie uderza w wysokie pompatyczne tony, czego nie cierpię, nie zagrzewa do walki i nie wyznacza kolejnych szczytów do zdobycia. Ona po prostu spokojnie z nami rozmawia, podsuwa tematy do rozmyślań, pyta nas o zdanie w różnych kwestiach, a my odpowiedzi zaczynamy szukać w sobie. Bardzo ważne są też źródła, do których się odnosi, ponieważ we wspaniały sposób czerpie z literatury, poezji, cytuje znanych filozofów, naukowców czy uznanych polityków. Poleca nam nawet filmy czy sztuki teatralne, a zakres tematów, które porusza, jest niezwykle szeroki. Są tam rozważania wręcz metafizyczne, są rozmowy o emocjach i marzeniach, ale też rady kulinarne czy metody na utrzymanie porządku w domu. Wszystko zgodnie z ideą, że najprostsze nawet rzeczy są piękne, ważne, i godne naszej uwagi. Z nich mamy czerpać spokój i siłę.
Nie słyszałam wcześniej o „Ścieżce Prostej Obfitości”, co dziwne w obliczu sukcesu, który książka odniosła w Stanach Zjednoczonych, a potem w innych krajach. Na szczęście w końcu dotarła do Polski. Na szczęście, bo to wartościowa pozycja, którą polecam wszystkim zagonionym kobietom pragnącym zwolnić w tym biegu i gotowym do głębokiej refleksji nad otaczającym światem i samą sobą.