Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

629 Kości

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: M.M. Perr
  • Gatunek: Sensacja
  • Język Oryginału: Polski
  • Liczba Stron: 352
  • Rok Wydania: 2020
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 145x205 mm
  • ISBN: 9788366473249
  • Wydawca: Prozami
  • Oprawa: Miękka
  • Miejsce Wydania: Słupsk
  • Ocena:

    4/6

    6/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

629 Kości | Autor: M.M. Perr

Wybierz opinię:

mmichalowa

O tym, jak to jest zadebiutować, całkiem niedawno dowiedział się autor „629 kości”. Natomiast czytelnik o samym autorze nie wiele może się dowiedzieć, bo i na obwolucie książki i na stronie wydawnictwa darmo szukać szczegółowych informacji o tym, kim jest. Więcej, nie wiadomo nawet czy to prawdziwe nazwisko, czy postać kryje się za literackim pseudonimem. Jedyne co wiadomo, to fakt, że debiutancki tytuł to wstęp do serii z podkomisarzem Robertem Lwem.

 

Bardzo lubię, gdy w kryminalnej historii pojawia się charakterystyczna, nieco dobra nieco zła postać i wokół niej można zbudować ciekawe wątki. To popularny zabieg, znany mi z innych wydanych w ostatnim czasie powieści kryminalnych. I całkiem dobry, jeśli bohater potrafi zainteresować swoją osobą na tyle, by zatrzymać przy sobie czytelnika na kilka kolejnych tomów. Trochę przewrotnie zacznę od osoby podkomisarza, któremu jak na policjanta, wiele można zarzucić. Bez wątpienia każdorazowo jest całkowicie oddany sprawie, przez co jako mąż i ojciec znacząco zawodzi. Zupełne poświęcenie się pracy to żadna nowość w obecnych czasach, ale na szczęście nie każdy próbuje zwiększyć wydajność swojego organizmu narkotykami. Jemu się zdarza. Tylko czy podczas prowadzenia głośnego na cały kraj śledztwa można sobie pozwolić na takie zachowanie?! Czy spryt i upór podkomisarza Lwa będą wystarczające? I jaka to sprawa, że na jej szybkie rozwiązanie naciska sama pani premier?

 

Grupa młodych ludzi wraz ze swoim opiekunem trafia do opuszczonej chaty gdzieś w Bieszczadach. Już sam ten fakt mocno działa na czytelniczą wyobraźnie, a że sama pochodzę z tego regionu znalazłabym kilka konkretnych miejsc, w których można by faktycznie umieścić akcję, by była ona jeszcze bardziej dramatyczna i tajemnicza. Chata różni się jednak od innych starych domów. Za drzwiami jednego z pomieszczeń, szukający schronienia ludzie odnajdują ludzkie kości. Całą masę ludzkich kości… Trudno się dziwić zbiorowemu przerażeniu. Po powiadomieniu odpowiednich służb rusza głośne śledztwo, którego powodzenie jest od samego początku mocno wątpliwe. Technicy dość szybko ustalają, że kości są różnie datowane oraz że należały do ludzi w różnym wieku. Niestety zbyt wielu punktów odniesienia nie ma. Udaje się odnaleźć mężczyznę, który przebywał w tym miejscu wcześniej, i trochę po omacku zarzuca mu się winę. Przez brak bezpośrednich dowodów sprawa staje w martwym punkcie. Jedyną wskazówką są tajemnicze zapiski, w których jak dochodzą do wniosku śledczy, ktoś spisał ostatnie chwilę osób, których kości zostały odkryte. Kim był morderca? Gdzie poznał swoje ofiary? Na to pytanie musi odpowiedzieć policyjny zespół. Szybko! Atmosfera robi się napięta, a ludzie powoli popadają w paranoję, bojąc się, że na wolności wciąż pozostaje seryjny morderca. Początkowo wytypowany podejrzany w trakcie kolejnych przesłuchań zaczyna prowadzić inteligentną i przemyślaną grę. Wszystko, co do tej pory brano za pewnik, rozmywa się z każdymi kolejnymi zeznaniami. A bezradność staje się natarczywie towarzyszącym w działaniach policji uczuciem.

 

Bez wątpienia „629 kości” jak na debiut zapowiada się obiecująco. Powieść czyta się dobrze , jest w stanie zainteresować dzięki temu, że właściwie od początku historia mocno bazuje wokół życia podkomisarza Lwa, a to jak wspominałam jest „bogate” w doświadczenia. Sam pomysł na historię jest niebanalny i chociaż sporo kryminałów za mną, nie przypominam sobie, bym już gdzieś czytała coś o podobnym motywie. Jako fance nieco bardziej krwawych historii zabrakło mi tu nieco rozwinięcia, drążenia kilku wątków, które moim zdaniem zasługiwały na większą uwagę. Być może zostaną one rozwinięte w kolejnych tomach. Pozostaje się przekonać, gdy ujrzą już światło dzienne.

Edymon

TO JEST TO !!!

 

Ile i gdzie jest jeszcze takich powieści, które nie tylko robią wrażenie na czytelniku, ale jeszcze odciskają na nim swoje piętno. Powieści wręcz nieludzko prawdziwych. Napisanych z duszą. Bolesnych. Wstrząsających i intrygujących zarazem. Takich, których nie chce się przestać czytać.

 

Taką właśnie powieścią była dla mnie książka "629 kości" M.M. Perr. Powieść, którą zapewne przegapiłabym, gdyby nie znalazła się na długiej liście książek, "nominowanych" do Nagrody Wielkiego Kalibru, która co roku zdobywają nie byle jakie nazwiska.

 

O M.M. Per niewiele jednak tak naprawdę wiadomo. Z wykształcenia politolog z pasją do książki i podróży. Żona i matka, która nie szczędzi swoim najbliższym słów podzięki za wsparcie i wiarę. I bez wątpienia autorka naprawdę niesamowitej serii kryminalnej z podkomisarzem Robertem Lwem.

 

Co w niej takiego niezwykłego? Już mówię.
Po pierwsze to niezwykle oryginalny wątek kryminalny. Nie ma ciała, są za to kości. Zbrodnia jest więc zaledwie domniemana. Nieznane są też nikomu ofiary. Nikt nikogo nie szuka. Mimo to w starej chacie na jednym z bieszczadzkich szlaków grupa maturzystów znajduje trzydzieści drewnianych skrzynek, a w każdej z nich kości i zeszyt, w którym opisano ostatnie dni albo i tygodnie różnych osób. Brzmi wręcz niewiarygodnie. Zwłaszcza fakt, że zbadanie wielu z nich będzie wręcz niemożliwe ze względu na wiek albo substancje, którymi zostały potraktowane. Ktoś nieźle musiał się nimi bawić. Pytanie tylko jak udowodnić mu winę nie znając danych ofiary, a nawet przyczyny ich śmierci. Nie wiadomo nawet czy te osoby naprawdę nie żyją. A nawet jeśli, to o niczym jeszcze to nie świadczy...
Dlatego tak trudno jest udowodnić winę podejrzanemu Kalicie, który po aresztowaniu przyznaje się do bycia autorem wszystkich tekstów znalezionych w skrzynkach i do patologicznego wręcz zbieractwa, ale nie do samej zbrodni. Przed policjantem nie lada więc wyzwanie. Z czasem sprawa nabiera coraz większego rozgłosu. Zwłaszcza po publikacji zeszytowych tekstów. Ludzie zaczynają kojarzyć ofiary, miejsca, a nawet sami wymierzać sprawiedliwość. W społeczeństwie wrze. U szczytu władzy również.

 

Ważnym aspektem staje się w tej historii właśnie społeczna świadomość, a raczej jej brak. Brak widzenia i reagowania. Patologiczny wręcz system społeczny i najsłabsza w tym ogniwie — policja. Bo kiedy gra zaczyna toczyć się o najwyższe w hierarchii politycznej stołki, reszta spraw schodzi na plan dalszy. Dlatego też i ta historia tak bardzo dotyka. Ściska za serce, czasem nawet wzrusza. Najgorsze jest jednak to, że nie szokuje. Jakby objawiała jakąś smutną nam prawdę, znaną od zawsze.

 

Równie genialne co sam wątek są postacie powieści. Począwszy od samego podkomisarza po najmniejszego ze świadków. O każdej z nich można by coś napisać. Wszyscy z nich mają ludzkie twarze, nawet sam podejrzany, którego historia notabene również potrafi wzruszyć i wobec którego czytelnik może mieć bardzo mieszane uczucia. Co raczej nie grozi nam w przypadku Roberta Lwa — faceta z krwi i kości. Prawdziwego gliny, dla którego praca to całe życie. Niestety cierpi na tym jego rodzina. Ale to też dla nas żadna nowość. W trakcie śledztwa pojawia się też postać dziennikarki, siostry jednej z domniemanych ofiar, która wprowadza do powieści bardzo ważny element, który powoduje, że ciekawość ustępuje miejsca głębokiej refleksji.

 

Do tego powieść napisana jest niebywale wartkim językiem, bez udziwnień. Spójna, logiczna i co najważniejsze pozostawiająca niedosyt, a wraz z nim kolejny tom serii. Na szczęście. Tym samym mam nadzieję, że to właśnie ta powieść znajdzie się w finałowej siódemce powieści nominowanych do Nagrody Wielkiego Kalibry, i za nią trzymam kciuki. A teraz szybciutko biegnę po kolejną jej część w postaci "Gdy nikt nie patrzy".

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial