Sylfana
-
Wydawnictwo Czarne lubuje się w opowieściach nieoczywistych, które interpretują rzeczywistość na nowo – zarówno tą teraźniejszą, jak i przeszłą. Autorzy wydający pod ich szyldem swoje ambitne teksty nie boją się tematów drażliwych, zagadnień historycznych, które po dziś dzień są różnie odbierane i rozumiane. Taką niejednolitą opowieścią jest subiektywna spowiedź rodzinna Zbigniewa Rokity, który po latach odkrywa swoje korzenie, na nowo poznaje swoich przodków i zaczyna stopniowo rozumieć wybory swoich praszczurów oraz trudne okoliczności społeczno – polityczne, w jakich przyszło im żyć. Rokita, jako w sumie bardzo młody jeszcze człowiek, ma pragnienie poznania siebie przez pryzmat drzewa genealogicznego swojej rodziny, a przez to kreuje także bardziej uniwersalny wymiar historii Górnego Śląska – historii trudniej, jeszcze do teraz nie do końca przejrzystej i klarownej.
Czy młodemu Ślązakowi udaje się wydostać na wierzch istotę tożsamości tej konkretnej społeczności? Czy w sposób uargumentowany przekazuje nam zwartą informację na temat tego, czym jest Górny Śląsk i jacy ludzie zamieszkiwali go kiedyś i jacy dzisiaj? Wydaje mi się, że zarówno w kontekście subiektywnym (rodzinnym) jak i ogólnym (społecznym) jego cel wyodrębnienia najważniejszych cech tożsamościowych tej mniejszości zostaje w pełni osiągnięty. Oczywiście, za pomocą jednej książki nie da się opowiedzieć wszystkiego ze szczegółami, ale najważniejsze kwestie zostają w tej opowieści poruszone. W dużej mierze ten aspekt rodzinny nabiera cech uniwersalnych, gdyż historia jednej małej społeczności, czy też grupki ludzi staje się tożsama dla reszty – pokolenia wojenne i powojenne zamieszkujące to województwo musiały borykać się z tymi samymi problemami, frasunkami i trudnościami – nie tylko ekonomicznymi, politycznymi, czy czysto technicznymi (np. językowymi), ale przede wszystkim właśnie związanymi z tożsamością, przynależnością narodową, czy wyznawanymi wartościami.
Cieszy fakt, że Zbigniew Rokita nie boi się trudnych i bolesnych tematów – nie uznaje przede wszystkim tezy, że Górny Śląsk zawsze był polski, a ślężanie pragnęli zawsze do Polski przynależeć. Ta kraina, nie zawsze mlekiem i miodem płynąca, ma w sobie wiele podwalin niemieckich, czy też pruskich, bądź austriackich, dlatego też taka mieszanina musi rodzić różnorodność myśli, wypowiedzi i poglądów. Ale oprócz tego to przerzucanie Śląska z rąk do rąk spowodowało wiele problemów z możliwościami określenia siebie jako człowieka – Ślązacy do tej pory nie wiedzą, gdzie mają włożyć swoją historię, kim są naprawdę, do kogo właściwie przynależą i przede wszystkim – czy powinni być dumni z historii swoich przodków. Rokita, choć bardzo rzetelnie i „reportażowo” podchodzi do tematu, to nie boi się sentymentalizmu, rozważań bardziej metaforycznych i symbolicznych – łączy historię z świadomością ludzką, z zaszłymi pragnieniami, z chęcią znalezienia lepszego jutra. Autor ma wrodzony talent do łączenia myśli z czynem, badań historycznych z kompetencją do refleksji o charakterze filozoficznym. Choć jego praca nad reportażem musiała być niezwykle trudna, to czytając można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z tego rodzaju twórcą, któremu opowiadanie różnych historii przychodzi łatwo. Dla mnie osobiście ta konkretna opowieść jest bardzo bliska, gdyż sama jestem Ślązaczką z krwi i kości, więc także pragnę poznać ten zaszły świat swoich przodków, którzy musieli stawić nie tylko czoła ciężkim okolicznościom historycznym, ale także w finale sobie samym, by móc odpowiedzieć na najważniejsze pytania, jakie człowiek może zadać sam sobie – kim naprawdę jestem? Jaka jest moja historia? Do kogo, lub do czego przynależę?
Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku Zbigniewa Rokity to majstersztyk reportażowy. Jest to idealny przykład na to, że młody człowiek może tak mocno pragnąć odnaleźć fundamenty własnej tożsamości i tworzyć przy tym tekst literacki który będzie także ukojeniem i balsamem dla duszy wielu innych potomków „pełnokrwistych” Ślązaków. Gorąco zachęcam do czytania, nie tylko tą konkretną społeczność, ale także wszystkich innych, których interesuje po prostu historia – ta ogólna i bardziej fragmentaryczna.