MarJadka
-
„W Sokołówce żyły trzy kobiety”. Tak mogłaby się zaczynać saga lub piękna albo mroczna baśń. Ale to zdanie z pierwszego rozdziału grubej książki o dziewczynie z czerwonym warkoczem. Zaintrygowała mnie i tytuł i informacja z tyłu książki. Brzmiała na tyle ciekawie, że zdecydowałam się przeczytać książkę Krystyny Bartomiejczyk. I nie żałuję.
Mieszkanki Sokołówki były w różnym wieku i miały różne pragnienia. 83 letnia Maria Sokół była kobietą nadal pełną temperamentu, o nieposkromionej energii życiowej. Uwielbiała czytać kryminały i marzyła jej się kariera detektywa na miarę Herkulesa Poirota. Jej córka, 66 letnia Helena Sokół, nadal była piękną kobietą. Miała za sobą nieudany związek z mężczyzną, który okazał się bandziorem. Niejeden człowiek załamałby się, ale Helena miała dla kogo żyć – była w ciąży. Może dlatego teraz ciągle nie może odciąć pępowiny od dorosłej córki. Janka, prawie trzydziestoletnia, jest w związku z Maksem i marzy o stabilizacji. „Wszystkie skrywały jakąś tajemnicę, której nie mogły – lub nie chciały – ujawnić. Zatajanie faktów z życia nie świadczyło o braku zaufania czy nieszczerości. Wynikało bardziej z potrzeby chronienia siebie nawzajem. Po prostu wybierały, którymi prawdami podzielić, a które przemilczeć, by uniknąć sytuacji mogącej boleśnie zranić którąś z nich. Ale sekrety mają to do siebie, że wychodzą na jaw”.
Któregoś dnia Janka usłyszała rozmowę, w której padło jej imię. Kiedy po chwili rozmowy, z której nic nie rozumie wchodzi do kuchni, babcia i mama nie chcą jej nic wyjaśnić. Janka ma dość ciągłego zbywania jej i odkładania wyjaśnień na późnień. Idzie do dawnego pokoju babci Marii. Należał on wcześniej do jej praprababki Florentyny, potem do jej córki, prababki Marcjanny, a na końcu mieszkała w nim babcia Maria. „Któregoś dnia Maria zabrała swoje rzeczy, oświadczając, że „coś” w tym pokoju ją przytłacza, jakby wypełniała go zła energia”. Janka otwiera znajdujący się w pokoju kufer. Pierwsze co znajduje, jest owinięty w spłowiałą flanelową koszulę warkocz, ściśnięty sznurkiem w miejscu, gdzie został odcięty – a drugim zawinięta w płótno suknia ślubna. Babcia pytana o szczegóły zaczyna zasłaniać się amnezją. Janka znowu ma wrażenie, że po raz kolejny jest zbywana. Może i zostawiłaby całą sprawę gdyby nie to, że zaczyna mieć dziwne sny. Pojawia się w nich kobieta z warkoczem takim, jak ten znaleziony przez Jankę w kufrze. Powoli dociera do niej, że to Marcjanna chce jej coś powiedzieć. Janka jest zdecydowana dojść do prawdy, co tak naprawdę stało się z Marcjanną i dlaczego właśnie wybrała ją i do czego?
Powoli wokół Janki zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Babcia zostaje napadnięta, rozpada się jej związek z Maksem, wychodzą na jaw tajemnice z przeszłości jej pochodzenia. Janka odnajduje w dawnym pokoju Marcjanny zabytkową bransoletę, a wkrótce potem ktoś przysyła jej dziwny sms „Masz coś, co należy do mnie. I ja to sobie odbiorę”. Czy maczał w tym palce jej przyjaciel z dzieciństwa, a zarazem protegowany babci, Jędrek Tomaszek?
Na wystawie w krasinieckim Centrum Kultury „Kobiety w malarstwie Salwina”, zorganizowanym przez starszą siostrę Jędrka Matyldę, Janka z zainteresowaniem ogląda szkice i cykl „Kwiatowy Cykl”. Ogromne zainteresowanie budzi brakujące miejsce po ostatnim szkicu zatytułowanym „Niezapominajka”.
Czy brakujący szkic, znaleziona bransoleta i historia Marcjanny łączą się? Czy Janka odzyska spokój?Szczerze mówiąc nie spodziewałam się takiej historii, a już zupełnie takiego rozwiązania. Bardzo dobrze czytało mi się tę historię. Dużo tu wątków, ale dzięki małej ilości osób i wyrazistym charakterom nie pogubiłam się. Polecam!