Aneta Sawicka
-
Kiedy w nowościach wydawnictwa Zysk i S-ka zobaczyłam książkę "Z duchami przy wigilijnym stole" stanęłam przed nie lada dylematem. Z jednej strony uwielbiam książki świąteczne, a także powieści, w których występują duchy, bo w większości przypadków dostarczają mi one tego przyjemnego dreszczyku emocji. Z drugiej- nie znoszę opowiadań i praktycznie nigdy nie sięgam po taką formę literatury. Tym razem pokusa była jednak zbyt silna i postanowiłam zaryzykować.
Czekałam na tę książkę z dużą niecierpliwością i obiecywałam sobie po niej bardzo wiele. Piękna, klimatyczna okładka z zimową scenerią, na której możemy zobaczyć stary pałacyk ukryty za ścieżką wśród drzew od razu wywołała u mnie skojarzenie z nieco mroczną, a przede wszystkim tajemniczą atmosferą. A jeśli jeszcze wszystko ma się rozgrywać w święta, to powinno być idealnie. I niestety srogo się zawiodłam i nie będzie przesadą jeśli napiszę, że poczułam się oszukana. Przede wszystkim zawarte w książce opowiadania tak naprawdę ze świętami mają niewiele wspólnego. Tylko w niektórych z nich wydarzenia mają miejsce w okolicy Bożego Narodzenia, natomiast przeważająca większość to opowieści, które rozgrywają się w zupełnie innym czasie. Ot takie opowiadania rodzinne mające miejsce w czasach elżbietańskich i wiktoriańskich, a w nich przewijający się od czasu do czasu motyw tajemniczej zjawy. Przy czym muszę zaznaczyć, że w zasadzie nie poczułam tutaj tej atmosfery grozy i niepokoju, na którą tak liczyłam.
W książce tej znajduje się 20 różnych utworów, przy czym trzeba zaznaczyć, że kilka z nich to fragmenty wierszy. Właściwych opowiadań jest więc tutaj kilkanaście. W większości są dość krótkie, nieliczne wyjątki mają większą objętość, a nawet są podzielone na rozdziały. Ich bohaterowie to ludzie żyjący głównie w XVIII i XIX wieku, a więc piękne damy, służące, żołnierze i dżentelmeni. Wśród trudów codziennego życia napotykają oni na swojej drodze różne nadprzyrodzone zjawiska. Często są to po prostu duchy ich bliskich, którzy akurat zmarli lub też duchy przodków, którzy nie mogą zaznać spokoju po śmierci i błąkają się na tym świecie. Czasem są to zjawy dobre, które na przykład przyszły się pożegnać w dniu swojej śmierci, a czasem zjawy złe, z którymi spotkanie napawa przerażeniem. Wśród autorów opowiadań możemy odnaleźć tak znane nazwiska jak Henry James, Walter Scott, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska i Bolesław Leśmian (wiersze), Henryk Rzewuski i kilka innych.
"Z duchami przy wigilijnym stole" to książka, która powinna spodobać się miłośnikom utworów klasycznych. Ja niestety zupełnie się w nich nie odnalazłam, przeszkadzał mi staroświecki język, rozwleczone opisy i powolna akcja. Wielokrotnie miałam ochotę przerwać lekturę. Liczyłam na świąteczną atmosferę przemieszaną z nutką strachu, a tymczasem nie otrzymałam ani tego, ani tego. Daleko tej książce do zimowo-świątecznego klimatu. Owszem niektóre opowiadania mnie zaciekawiły, a ich czytanie było całkiem przyjemne, jednak niestety przy większości po prostu się wynudziłam. Utwierdziłam się również w przekonaniu, że opowiadania jakiekolwiek by nie były, to po prostu zupełnie nie moja bajka.
Szkoda, że książka, na którą tak czekałam okazała się dla mnie dużym rozczarowaniem. Nie mniej z pewnością znajdą się osoby, które będą zachwycone taką antologią klasycznych opowiadań i z przyjemnością pogrążą się w lekturze. Ja zdecydowanie wolę utwory bardziej współczesne.