Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Rodzina Pielgrzymia

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Rodzina Pielgrzymia | Autor: Piotr Pit

Wybierz opinię:

Sosnowa Igiełka

Każdy, kto kiedykolwiek wybrał się na pielgrzymi szlak, czy to do Częstochowy, czy też na jakąś lokalną wyprawę, jest w stanie przypomnieć sobie ten niepowtarzalny klimat pełen wzajemnego wsparcia, humoru niegasnącego nawet w największe ulewy i wichry oraz rozśpiewanego rozmodlenia. Takiej atmosfery nie ma chyba w żadnym innym miejscu i okolicznościach. Nie byłoby tego wszystkiego oczywiście bez ludzi tworzących na kilka, kilkanaście dni coś na kształt jednej wielkiej rodziny. Takie porównanie stało się także tytułem publikacji, której autorem jest Piotr Pit. Jego „Rodzina pielgrzymia” to zbiór wspomnień i refleksji na temat bycia pielgrzymem i samego pielgrzymowania.

 

Autor pokusił się o dość ciekawą formę opisania swoich pątniczych przeżyć. Zamiast klasycznej prozy np. opowiadania, gawędy lub wiersza, postanowił ułożyć rymowane teksty, które wyglądają zupełnie jak teksty piosenek raperów. Rymy nadają słowom wyraźny rytm, a w głowie od razu pojawia się melodia. Być może na kanwie tych tekstów stworzone zostaną utwory nadające się do śpiewania, które mogłyby ubarwić wszelkie tzw. „luźne” punkty programu pielgrzymek. Piotr Pit przemawia do czytelnika bardzo współczesnym językiem, czasem wręcz slangiem. W utworach można znaleźć elementy kreatywnego słowotwórstwa, a także wiele nietuzinkowych, barwnych porównań i chwytliwych haseł. Niekiedy dobór słów potrafi zszokować lub wydawać się odrobinę nieadekwatny do książki poświęconej pielgrzymkom, jednak warto pamiętać, że publikacja „Rodzina pielgrzymia” to bardzo osobisty i subiektywny zbiór opowieści.

 

O czym pisze Piotr Pit, wspominając czasy udziału w pielgrzymkach? Na strony książki wkraczają przede wszystkim najróżniejsi ludzie. Znajduje się tu ogrom przykładów wspaniałych przedstawicieli duchowieństwa (silne osobowości, jak chociażby ojciec Jan Góra pociągający za sobą całe tłumy), sióstr zakonnych, służb porządkowych, organizacyjnych i świeckich postaci podejmujących trud pielgrzymowania. Osoby te zostały w wielu przypadkach wymienione z imienia i nazwiska (tudzież nadanego na czas wspólnego podróżowania pseudonimu), co z pewnością będzie dla nich sporym wyróżnieniem i niewątpliwą niespodzianką. Większość z nich zostało opisanych jako bardzo przyjaznych, optymistycznie nastawionych do świata, służących wsparciem i fizyczną pomocą pielgrzymkowym braciom i siostrom. Dzielne kobiety i fajni mężczyźni uśmiechają się z kart publikacji, będąc dowodem na to, że na szlaku można poznać wielu interesujących ludzi. Autor opisuje doświadczenia związane z bliższym poznaniem się z grupą, w której znalazło się wielu pielgrzymów mających za sobą różnorodne przeżycia, często trudne oraz borykających się z trudnościami zdrowotnymi (np. osoby z niepełnosprawnością). Mimo problemów, nie ustają oni w swej walce i tryskają optymizmem, a każdy życzy im lżejszego życia. Z pielgrzymich biografii prezentowanych w publikacji wyłania się wielka wytrwałość, wspieranie innych na pątniczym szlaku, a także niezwykłe poczucie wspólnoty. Piotr Pilt oddaje koloryt pielgrzymowania, ale raczej nie z tej duchowej strony, a z samego faktu przebywania pośród niepowtarzalnych osób.

 

Długo zastanawiałam się nad celem stworzenia tego typu publikacji, jak „Rodzina pielgrzymia”. Książka autorstwa Piotra Pita odbiega trochę od wyobrażenia na temat opowieści o pielgrzymkach. Twórca prezentuje sporo kontrowersyjnych poglądów m.in. dotyczących spraw politycznych. Jeśli ktoś oczekiwał opowieści religijnych, czy tzw. świadectw nawrócenia, może się odrobinę zdziwić. Jednak czego nie można odmówić twórcy, to tego, że jest on autorem pełnym euforii i optymizmu. Potrafi zachwycić się drugim człowiekiem, jego życiem, codziennością i dostrzec jego przeróżne zalety, na których cześć pisze doprawdy zdumiewające peany.

Mamaczyta

Książkę o niewielkim formacie można bez przeszkód włożyć do plecaka i zabrać ze sobą w podróż. A jeśli tą podróżą będzie pielgrzymka to ten tomik o niewielkim gabarycie sprawdzi się doskonale.

 

Autor Piotr Pit w dwunastu odsłonach przedstawia swoje pielgrzymkowe doświadczenia. Utwory tutaj prezentowane to proza pisana rymem – pierwszy raz spotkałam się z taką formą. Nie do końca jestem pewna czy przypadła mi ona do gustu, ale na pewno lekko i szybko się te teksty czytało. Jest to zdecydowany plus tej publikacji. Przeczytanie jej zajęło mi zaledwie godzinę.

 

Niektóre rymy były nieco naciągane, inne zupełnie odbierały powagi wypowiadanym zdaniom. Autor często używa porównań, ale część z nich raczej budziła moją konsternację i zażenowanie niż przyjemność z lektury. Bogactwo środków stylistycznych jest tutaj odczuwalne, ale dobór słów nie zawsze okazywał się fortunny.

 

Przedstawione w tym tomiku utwory są bardzo osobiste i odnoszą się do pielgrzymkowych wspomnień autora. Nie jest to tylko obraz drogi na Jasną Górę ale i spotkania młodzieży w Legnicy zapoczątkowane przez ojca Jana Górę. Najważniejszą wartością dodaną tych religijnych zgromadzeń są nowe znajomości zawierane przez pana Piotra. Wielokrotnie wymienia on z imienia i nazwiska poznane na szlakach osoby, również księży i siostry zakonne. Przedstawia on swoje relacje z niepełnosprawnymi pielgrzymami ale robi to w tak przewrotny sposób, że trudno się tutaj dopatrywać powagi; ich stosunki na pewno były przyjacielskie, ale mnie nie przekonuje forma przekazu jaką wybrał. Podobnie znajomości z dziewczynami, wydaje mi się że zostały przedstawione zbyt frywolnie jak na sytuację w której zostały zawarte. Zgadzam się, że atmosfera panująca na legnickich polach jest wesoła, przepełnia ją śpiew i tańce, ale według słów autora „rozwala system”. Oprócz pielgrzymów autor wspomina też osoby odpowiadające za organizację przedsięwzięcia jakim jest wędrówka do Częstochowy, im zdecydowanie należy się pochwała. Trud włożony w przygotowanie posiłków i noclegów trzeba bezsprzecznie docenić.

 

Sięgając po tę publikację liczyłam na relację z pielgrzymek, osobiste duchowe doświadczenia, opowieść o otrzymanych łaskach, trudach modlitwy w drodze. Co nieco na ten temat sam wiem, ponieważ dwa razy szłam pieszo z Wielkopolski do Częstochowy i chętnie porównałabym wrażenia. Tego mi tutaj zdecydowanie zabrakło. Bo pielgrzymka to jednak przede wszystkim tworzenie swojej więzi z Bogiem i Maryją, to modlitwa i ofiarowanie swojego trudu. Owszem poznawanie nowych osób to przyjemna strona pielgrzymki, ale nie powinna ona przyćmiewać najważniejszego celu.

 

Trzynasta część tego tomiku to quiz. Takie rozruszanie szarych komórek na zakończenie. To piętnaście końcówek do których należy dopasować rymujące się wyrazy. Propozycje można wysłać do pana Piotra w wiadomości prywatnej na Twitterze. Można w ten sposób nawiązać kontakt z autorem.

 

Opis okładkowy to próbka tego co znajdziemy w środku. Można więc w ten sposób przekonać się czy jesteśmy gotowi na taką lekturę. Ja jak możecie wywnioskować z tej recenzji jestem nieco rozczarowana i dlatego moja ocena jest niska. Nie chcę Was jednak do końca zniechęcać, bo może akurat taka forma przypadnie Wam do gustu. A może zdarzy się tak, że jesteście bohaterami tej rymowanej prozy, bo spotkaliście kiedyś na szlaku pielgrzymkowym pana Piotra.

Olga Piechota

Nigdy nie byłam na żadnej pielgrzymce, choć jestem katoliczką i w swoim czasie dość aktywnie starałam się to wyrażać. Muszę się Wam przyznać, że nawet nie mogę sobie przypomnieć, by kiedykolwiek myśl pójścia na pielgrzymkę pojawiła się w mojej głowie. Nie rozumiałam i nadal nie rozumiem idei pielgrzymek. Oczywiście jak wszyscy słyszałam te niesamowite historie o poczuciu satysfakcji, głębszej, duchowej refleksji i wspaniałych ludziach. W pewnym sensie wydaje się być to pociągające, a przynajmniej tak mi się wydaje, ponieważ sama tego nie czuję i nie jestem w stanie wyobrazić sobie tej cudownej atmosfery, o której z taką pasją opowiadają pielgrzymi. Czy kiedyś to się zmieni? Moja wiara na przestrzeni lat stanowczo podupadła, więc nie mam tego w planach. Ale kto wie, może pewnego dnia...

 

Teraz można by się zacząć zastanawiam, dlaczego postanowiłam przeczytać książkę, której sam tytuł sugeruje pielgrzymkę. Odpowiedź jest wybitnie prosta – z czystej ciekawości czytelnika. Mogę mieć sceptyczne podejście do tych wędrówek i całej koncepcji, ale jednak co roku tysiące ludzi w samej Polsce decyduje się na pielgrzymkę, więc coś w tym musi być. Wzięłam pod uwagę, że być może w tej krótkiej książeczce odnajdę odpowiedź na pytanie, co to takiego jest. A jeśli nawet nie, to w końcu warto poszerzać swoje horyzonty czytelnicze.

 

Tylko że niestety mój pęd do szukania odpowiedzi na różne pytania i próby z nowymi gatunkami oraz tematami, w tym przypadku okazały się straszną porażką. A wszystko ma swój początek w stylu autora, który jest wprost przerażający. Już dawno w żadnej książce nic tak bardzo mnie nie zszokowało... I to w ten negatywny sposób. Pisarz zdecydował się na wykorzystanie rymów, a jeżeli czytacie moje recenzje, to doskonale wiecie, że nienawidzę rymów. Po prostu dostaję ciarek, gdy się pojawiają. Pewnie to wynika z faktu, że sama jestem antytalentem w poszukiwaniu jakichkolwiek harmonijnych układów w słowach. Ale nawet pomijając moją zakorzenioną niechęć do rymów, to nie umiem znaleźć ani jednego powodu, dlaczego w tego typu historii powinny być rymy. Żeby było ciekawiej? Żeby zachwycić czytelnika? Rozśmieszyć? Od razu powiem Wam, że stanowczo nie wyszło to autorowi.

 

Kolejną karygodną dla mnie sprawą jest użycie młodzieżowych słów. W dwóch głównych powodów, bo pewnie znalazłabym ich o wiele więcej, gdybym skupiła się na głębszych poszukiwań. Po pierwsze to są niby młodzieżowe zwroty, bo tutaj ewidentnie osoba, które je używała, nie miała najmniejszego pojęcia, jak to robić. Zdaję sobie sprawę, że niektórym osobom wydaje się, że użycie jakiegoś slangu jest najlepszym wyjściem i czasami słusznie. Ale trzeba umieć użyć takich zwrotów, jeśli się na nie decyduje. Choć też, żeby nie być zbyt surowym, nawet niepoprawne użycie czasami nie zaszkodzi. Tylko że tu słowem kluczem jest: czasami. A nie w każdym zdaniu – i to niekiedy kilkukrotnie. W tym momencie brak znajomości poprawnego znaczenia i zbyt potoczny język stają się koszmarem. I nie można też zapomnieć, że każdy, kto się decyduje na sformułowania używane przez młodych ludzi, musi liczyć się z tym, że traci na uniwersalności. Nasz język – w formalnym znaczeniu – zmienia się i z czasem pojawiają się nowe słowa, a stare są zastępowane innymi. Bardzo łatwo zaobserwować ten proces. To co w takim razie powiedzieć o nastoletnim języku? Mam ponad dwadzieścia lat, a czasami mam wątpliwości, czy dogadałabym się z licealistą, gdyby zdecydował się na szkolne neologizmy. Cała "Rodzina Pielgrzymia" za chwilę okaże się nie do zrozumienia.

 

Złą stylistykę trudno wybaczyć, ale w niektórych przypadkach fabuła jest w stanie uratować sytuację. Niestety tutaj po raz kolejny doznałam kompletnego zawodu, gdyż ta historia jest całkowicie o niczym. To jest zbiór nikomu niepotrzebnych informacji. Nie chciałabym tego słuchać nawet od bliskiej osoby. Wiem, że w tym przypadku zabrzmiało to dość okrutnie, ale będąc szczerym – po co mi znajomość nic nieznaczących imion i faktów z nimi powiązanych? Oczywiście, że są to prawdziwi ludzie, którzy sami w sobie są ważni i należy im się odpowiedni szacunek i uwaga. Tylko że nie mam najmniejszego pojęcia, kim konkretnie są ci ludzie. Nawet jak spotkałabym ich na żywo, to nie zdawałabym sobie z tego sprawy...

 

Ta recenzja prawdopodobnie zniechęci Was do książki. Taki jest też jej cel, choć smutno mi z tego powodu. Zazwyczaj piszę w tym miejscu, że mimo wszystko nie żałuję, że przeczytałam daną pozycję, ponieważ to zawsze nowe doświadczenie. Tym razem był to zmarnowany czas w moim przypadku. Choć przyznam, że też nie chcę pisać otwarcie, żebyście nie czytali tej opowieści. Być może w porównaniu do mnie lubicie rymy, uczęszczacie na pielgrzymki i dla Was książka będzie niosła wiele dobrych wspomnień albo atmosferę pielgrzymki. Jak w każdym literackim przypadku, musicie sami odpowiedzieć sobie, czy chcecie dawać szansę tej powieści.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial