Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Cyfrodziewczyny Pionierki Polskiej Informatyki

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Cyfrodziewczyny Pionierki Polskiej Informatyki | Autor: Karolina Wasielewska

Wybierz opinię:

Elżbieta Pietluch

Utarło się przekonanie, że technologia informatyczna już od samego początku swojego istnienia była domeną mężczyzn. Ten niechlubny stereotyp zawdzięczamy po trosze konserwatywnej kulturze propagującej wzorzec odkrywcy i naukowca w opozycji do wzorca bogini domowego ogniska, a po trosze rynkowi pracy, który podtrzymuje trendy w obszarze feminizacji i maskulinizacji zawodów. Karolina Wasilewska, dziennikarka i autorka bloga „Girls Gone Tech”, postanowiła odkłamać ten szkodliwy mit, który do dziś pokutuje w polskim szkolnictwie na niemal każdym etapie edukacji i który to skutkuje odwiecznym postrzeganiem kobiet jako humanistek, a mężczyzn jako ścisłowców. Wasilewską interesuje to, jak ewoluowała polska informatyka, dziedzina nauki i biznesu zdominowana obecnie przez mężczyzn, i kto właściwie przyczynił się do jej rozwoju wbrew powszechnym stereotypom. Wyczerpujących odpowiedzi na te i inne pytania dostarczają „Cyfrodziewczyny. Pionierki polskiej informatyki”. Z zebranymi w książce informatycznymi herstoriami powinni zapoznać się bliżej nie tylko doradcy zawodowi i szkolni pedagodzy, ale również motywowani ciekawością czytelnicy, którzy nie zgadzają się na polaryzację płciową wśród zawodów i specjalizacji.

 

Wkład kobiet w światowy rozwój informatyki jest bezdyskusyjny, mimo że profesje związane z nowymi technologiami są paradoksalnie postrzegane jako typowo męskie. Autorka, rekonstruując w skrócie dzieje pierwszych programistek, sięga po niezwykle inspirujące i pouczające przykłady zza oceanu na potwierdzenie tej tezy. Przywołuje między innymi dokonania Dorothy Vaugham, której obliczenia posłużyły NASA do organizacji pierwszego lotu załogowego w kosmos. Wspomina także zasługi Margaret Hamilton – kierowniczki zespołu, który stworzył oprogramowanie dla komputera pokładowego misji Apollo 11. Lata powojenne w Polsce również upłynęły pod znakiem równouprawnienia w zatrudnieniu. Dlatego współczesnej dyskryminacji kobiet i braku gender diversity w branży IT nie może pojąć Jan Borowiec, pionier rozwoju komputerów w Polsce. Zdziwienia nie kryje też Lidia Zajchowska, zasłużona programistka z wrocławskich zakładów Elwro. Mało kto bowiem wie, że informatyka na przełomie lat 50. i 60. ubiegłego wieku nie była osobną dyscypliną naukową, lecz specjalizacją o nazwie „maszyny cyfrowe” lub „maszyny matematyczne” wybieraną nader chętnie w toku kształcenia przez studentki matematyki. Matematyczkom jak dotąd była pisana kariera w szkolnictwie lub rachunkowości, programowanie maszyn okazało się jednak na tyle kuszącą alternatywą dla tradycyjnych ścieżek zawodowych, że absolwentki zasilały szeregi warszawskiego Instytutu Maszyn Matematycznych i wspomnianego już wcześniej Elwro. To właśnie z tych środowisk pracy wywodzą się rozmówczynie Wasilewskiej.

 

Dziennikarka z niemal detektywistycznym zapałem odnajdywała ślady cyfrodziewczyn, których nazwiska nie figurują nawet w archiwalnych spisach pracowników obu instytucji. Oczywiście nie wszystkie programistki chciały podzielić się z blogerką wspomnieniami, pomniejszając przy tym swoją rolę w tworzeniu języków oprogramowania i seryjnej produkcji rodzimych komputerów. Szczęśliwie się jednak dla czytelników złożyło, że niektóre panie zgodziły się wystąpić w herstorycznym projekcie Wasilewskiej. Warto w tym miejscu wymienić Jowitę Koncewicz – pierwszą polską programistkę i tłumaczkę podręczników do programowania, Elżbietę Płóciennik – legendę paryskiego środowiska informatycznego i Alicję Kuberską, z której pracy magisterskiej uczyły się kolejne roczniki studentów Politechniki Wrocławskiej. Zebrane opowieści czyta się jednym tchem, z narastającym poczuciem zdziwienia i zachwytu, mimo technicznej leksyki mogącej sprawiać laikowi ewentualne trudności w odbiorze. Pozostaje mieć nadzieję, że imiona cyfrodziewczyn będą wkrótce nadawane szkołom, a nauczyciele podejmą działania wychowawcze z myślą o matronkach z tak imponującym dorobkiem!

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial